Kto nie zna King Konga? Ranking filmów z kultowym monstrum
W ubiegłym tygodniu miałem ogromną przyjemność raz jeszcze przypomnieć sobie większość produkcji o Godzilli - czy to poprzez seans, czy po prostu lekturę opisu - aby podzielić się lista najlepiej ocenianych produkcji z gigantycznym, japońskim potworem. Zainteresowanie było całkiem spore, ale nie spodziewałem się niczego innego - w końcu na tapet wziąłem prawdziwą ikonę kina sensacyjnego.
Co jednak ważne, nie jest to jedyna bestia, która może pochwalić się statusem niemal kultowej. W końcu na innym kontynencie, w Ameryce, powstało monstrum równie wielkie, równie niszczycielskie i bez dwóch zdań tak samo klasyczne. Mowa oczywiście o ogromnym King Kongu, który od ponad dziewięciu dekad sieje spustoszenie w różnych miejscach globu i nieustannie przeraża.
Dziś chciałbym zająć się właśnie tym potworem. Przygotowałem bowiem zestawienie dziesięciu najlepiej ocenianych przez krytyków oraz widzów filmów z King Kongiem - zarówno tych solowych, jak i dzielonych z Godzillą. Tak więc, bez zbędnego przedłużania, zachęcam do lektury! I pozwolę sobie dodać, że nie dało się całkowicie wyprzeć subiektywizmu, więc… Podzielcie się także Waszym zdaniem na temat poniższych pozycji!
King Kong żyje (1986)
Listę otwieramy produkcją sprzed blisko czterdziestu lat, która była kontynuacją pozycji wydanej niemal dekadę wcześniej (wrócimy do niej). I to, co się tu dzieje, zakrawa na srogie wariatkowo! Nasz główny bohater jest w ciężkim stanie i potrzebuje transfuzji krwi, więc… Udaje się odnaleźć drugą małpę - samicę - która ratuje Konga. A później wchodzą nawet wątki miłosne! Trzeba przyznać, że John Guillermin dał reżyserski popis jazdy bez trzymanki!
Syn King Konga (1933)
Gdy jakiś film staje się sukcesem, to nic dziwnego, iż dochodzi do stworzenia jego kontynuacji. Tak było również w tym przypadku. Główny bohater pierwszej części ucieka na Wyspę Czaszki, kuszony ukrytymi tam bogactwami, ale… Jak się pewnie domyślacie, znajduje coś innego. Albo kogoś innego. W każdym razie, krótki okres między pierwszą a drugą odsłoną jest tu niekiedy aż nadto widoczny.
King Kong kontra Godzilla (1963)
Umówmy się - Ishiro Honda zdecydowanie miał pomysł na to, aby zrealizować taki film. W końcu potyczka dwóch potworów, który już wtedy były uznawane za ikoniczne i kultowe, musiała mocno działać na wyobraźnię. I tak rzeczywiście było - choć ostatecznie pod wieloma względami tytuł nie dorównywał oryginałom, to poniekąd mógł się podobać. Rozwałka była, a to czasem wystarczy.
Ucieczka King Konga (1967)
Nie samym Nowym Jorkiem żyje człowiek, prawda? To właśnie chciał udowodnić wspomniany w poprzednim akapicie Honda, który przeniósł wielką małpę do Japonii! Tam postawił przed nią przeciwnika, którego po prostu nikt nie mógł się spodziewać! I tu werble… Mecha-Konga! Zgadliście? Jeśli tak, to zapewne popkultura Kraju Kwitnącej Wiśni nie jest Wam obca. Pochwała należy się tutaj również za całkiem niezłe kostiumy!
Godzilla x Kong: The New Empire (2024)
Dalej w rankingu mamy najnowszą pozycję z całego zestawienia i to taką, która zadebiutowała w ostatnich tygodniach! Najświeższa produkcja, która skupiała się na dwóch największych monstrach w historii popkultury, cieszyła się sporym rozgłosem, ale niestety nie dała rady osiągnąć poziomu filmu wydanego kilka lat wcześniej. Niemniej, fani zapewne obejrzą. I myślę, że będą całkiem zadowoleni!
King Kong (1976)
Mówiłem, że powrócimy do pierwszej części o Kongu od Johna Guillermina? Tak też robimy, albowiem w połowie lat 70. ubiegłego wieku tytuł cieszył się sporą popularnością. I, co ciekawe, do dziś jest naprawdę dobrze oceniany. Bardzo interesujące spojrzenie na początki wielkiej bestii, a fabuła - choć sztampowa - to zrealizowana całkiem nieźle. Zdecydowanie lepsza pozycja niż jej bezpośredni sequel.
Godzilla vs. Kong (2021)
Pamiętam, jak ogromne zainteresowanie wywołała ta pozycja w reżyserii Adama Wingarda. Film wyróżniał się dynamicznymi efektami specjalnymi i spektakularną choreografią walki, przyciągając uwagę fanów na całym świecie. Zresztą, umówmy się - niewielu oczekiwało tutaj rozbudowanej fabuły, wielowątkowego podejścia do rozwoju postaci, czy morałów. To przecież epickie starcie dwóch bestii!
Kong: Wyspa Czaszki (2017)
I jeszcze raz przeskakujemy do nieco nowszych czasów - a dokładnie do roku 2017, w którym dostaliśmy głośną Wyspę Czaszki od Jordana Vogt-Robertsa. Założenia były tu zasadniczo łatwe - mamy grupkę głównych bohaterów (wśród nich choćby Tom Hiddleston, Brie Larson i Samuel L. Jackson), którzy trafiają do miejsca zamieszkałego przez tytułową bestię i szybko orientują się, że przetrwanie nie będzie bułką z masłem.
King Kong (2005)
Peter Jackson niejednokrotnie udowadniał, że jest świetnym filmowcem, ale przy okazji tego tytułu pokazał także, że całkiem nieźle sprawdza się, gdy trzeba rzucić nowe światło na dawną legendę. Jego spojrzenie na Konga spotkało się z naprawdę niezłym przyjęciem i choć próżno tu mówić o nieskazitelnej pozycji, to nagród nie zabrakło, a efekty specjalne nawet po blisko dwóch dekadach wypadają bardzo fajnie.
King Kong (1933)
Ujmę to tak - jeśli nie przeraża Was czarno-biały film i efekty specjalne, których określenie jako “archaiczne” będzie skrajnym niedopowiedzeniem, to… Dajcie szansę temu tytułowi. Serio, z perspektywy czasu film wypada koszmarnie, jeśli chodzi o efekty specjalne, ujęcia, czy fabułę, ale próbując wczuć się w ówczesne czasy, można zaliczyć kawał dobrego seansu. Jeśli będziecie mieli okazję spróbujcie - dla samego poczucia klasyki.
Przeczytaj również
Komentarze (16)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych