Nie tylko Silent Hill. 10 horrorów przy których może siąść psychika…
Dziś, w dobie miksowania kategorii produkcji, tworzenia podgatunków i nieustannej pogodni za czymś nowym i świeżym, trudno jest znaleźć gry, które moglibyśmy sztywno zmieścić w ramach jednej grupy. Takie, które realizują wyłącznie założenia wpisane w konkretną pulę. Dopóki więc nie będą to tak ciasne gatunki jak bijatyki czy wyścigi (choć i tu ostatnio dzieje się sporo), może to nie być prostym zadaniem.
Zresztą, ranking najpopularniejszych horrorów na Steam, który opublikowałem w minionym tygodniu, spotkał się z mieszanym odbiorem. I po części to rozumiem - jak wspomniałem ówcześnie we wstępie, skupiłem się na produkcjach, które choć w małym stopniu realizują znamiona horrorów, ALE… Cóż, z racji popularności survival horrorów, tych typowo nastawionych na lęk nie było za wiele.
Z tego względu dziś wracam z nieco inną listą - przygotowałem zestawienie dziesięciu produkcji, które naprawdę potrafiły mnie przerazić. Każda z poniższych oferuje coś wyjątkowego, ale mają także nieco wspólnego - na przykład fakt, iż potrafią nieźle zryć psychikę i przeorać emocjonalnie. Nie przedłużając, zachęcam do wglądu i do dzielenia się swoimi ulubionymi horrorami w komentarzach!
Visage
Skoro już wspomniałem w tytule, że są straszne horrory poza Silent Hillem, to pozwolę sobie pominąć wszystkie odsłony tej serii. I z tego względu zacznę od gry, która początkowo ukazała się w 2020 roku. Nie wiem jak Wy, ale mnie niekiedy nawiedzone domy przerażają bardziej niż szpitale psychiatryczne, cmentarze, czy opuszczone domy dziecka. Te pierwsze powinny oferować ciepło i bezpieczeństwo, a gdy się to łamie… Robi się nieprzyjemnie. I tak jest w Visage od SadSquare Studio.
Outlast
Umówmy się, nie mogłoby tu zabraknąć produkcji od Red Barrels. Pierwszy Outlast, który ukazał się jeszcze w 2013 roku, wypadał świetnie. I choć oczywiście nie brakuje wątków związanych z survivalem, to w dużej mierze jesteśmy tam ofiarą. A zakład dla obłąkanych w Kolorado potrafi podnieść ciśnienie w każdym momencie - nawet gdy jesteśmy sami. Albo gdy przynajmniej tak się nam wydaje…
The Mortuary Assistant
Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest pracować w zakładzie pogrzebowym? Cóż, ja nie. I niespecjalnie zależało mi, by się o tym przekonać. Niemniej, produkcja z 2022 roku dawała tę możliwość, ale… W dość mocno podrasowanej wersji. Jedno to balsamowanie zwłok i przygotowanie ich do złożenia w trumnie, a drugie to odprawianie okultystycznych rytuałów. Tu odpowiadamy za obie sprawy.
Amnesia: The Dark Descent
Klasyczek! Wiem, że wiele osób pewnie wrzuciłoby na tę listę którąś z nowych odsłon, ale ja największy sentyment mam właśnie do gry z 2010 roku. Jakoś niedługo po premierze wpadła mi w ręce na Steamie i… Cóż, spodziewałem się tytułowego obłędu, ale na pewno nie w takiej skali! To, jak bardzo byłem przerażony, to coś nieporównywalnego do innych ówczesnych doświadczeń. Pierwsze zetknięcie z takim horrorem, a zapamiętałem je na długo.
Fatal Frame II: Crimson Butterfly
A skoro już przy klasykach, to może cofniemy się o lekko ponad dwie dekady? Wtedy też, jeszcze na PlayStation 2, ukazał się Fatal Frame II (choć niektórym pewnie więcej powie tytuł Project Zero, pod którym dzieło również można znać). W Alanie Wake’u walczyliśmy latarką, a w Fatal Frame II używaliśmy aparatu. I, nie będę kłamał, zdecydowanie wolałem światło niż obiektyw. Przerażające doświadczenie mimo archaicznej grafiki.
Until Dawn
Wspaniale wspominam ten tytuł i przyznam, że jestem w szoku, iż od jego premiery minęła już prawie dekada! Kapitalne podejście do sposobu opowiadania historii, fenomenalne rozłożenie sił pomiędzy oskryptowanym gameplay’em, a decyzjami, które możemy podejmować jako gracze i koniec końców przerażająca tajemnica z wyjątkowo brutalnym zakończeniem. Nie będę zdradzał za wiele - po prostu spróbujcie. Nadciąga odświeżenie, ale oryginał dalej broni się wizualnie.
Darkwood
Dobra, będę szczery - byłem przekonany, że horror realizowany w perspektywie top-down nie da rady mnie przerazić. Bo niby jak? Daleko temu do immersji, którą wywołują produkcje FPP i zza pleców postaci. Ależ się myliłem. I najgorsze jest to, że nie byłem na to przygotowany. Acid Wizard Studio było w stanie przygotować niebanalny klimat i jednocześnie fantastycznie nakreślić momenty, w których powinniśmy się bać. Miałem wrażenie, że się nami bawią, ale paradoksalnie, nie bawiło mnie to!
Resident Evil 7 VR
Mógłbym pewnie wrzucić tutaj więcej odsłon Resident Evil, ale osobiście chciałem postawić na tę najstraszniejszą - tę jedną, która najbardziej zryła mi psychę podczas grania. Mało tego - wybrałem wersję, która była zdecydowanie najtrudniejszym doświadczeniem. Jeśli nigdy nie graliście w horror w wirtualnej rzeczywistości, to dajcie szansę tej pozycji. Warto - ale tylko jeśli nie macie problemów z serduchem. Można się serio mocno przerazić.
Detention
W Azji potrafią w horrory - i każdy, kto miał z nimi do czynienia w wersji filmowej lub choćby mandze (polecam Junji’ego Ito), doskonale zdaje sobie z tego sprawę. A Red Candle Games ponownie to potwierdziło, lecz w swojej wydanej w 2017 roku grze. Tajwańskie studio przygotowało przygodówkę, w której nie da się nie bać. Jest krwawo, przerażająco i niezwykle ciężko, jeśli chodzi o klimat.
Layers of Fear
Znacie to uczucie, gdy jesteście na tyle przerażeni, że chcielibyście wyłączyć grę, ale jednocześnie chęć rozwikłania tajemnicy jest na tyle mocna, że nie potraficie tego zrobić? Miałem tak kilkakrotnie w Resident Evil, a w Layers of Fear od rodzimego Bloober Team utrzymywało się to praktycznie cały czas. Tak straszne, że aż piękne. Polecam, po prostu. Zwłaszcza że dziś dorwiecie ów tytuł za grosze.
Przeczytaj również
Komentarze (82)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych