Phantom Blade Zero

Phantom Blade Zero - czas ostrych przygód - czyli o nowej grze pod skrzydłem Sony

Krzysztof Grabarczyk | 15.06, 10:00

Pekiński deweloper, S-Game zaskoczył nas świetną mieszanką intensywnej rozgrywki, antybohaterskiej krucjaty i zgrabnej oprawy graficznej. Phantom Blade Zero jest po prostu urocze. Po hartowaniu ostrza w świetnym Stellar Blade przyszła kolej na kolejny projekt skierowany głównie dla fanatyków gier akcji. Zawsze ceniłem wschodnie studia za serie takie jak Devil May Cry, Ninja Gaiden, czy pojedyncze hity jak Metal Gear Rising: Revengeance. Półmetek obecnej generacji to nowy świt dla gatunku i choć ta chińska produkcja kłania się w stronę gry RPG, to jej akcyjny rodowód jest widoczny gołym okiem.

Reżyser na wstępie zaznaczył, że Phantom Blade Zero nie wzoruje się na grach From Software. Ten projekt walczy o swoją techniczną i koncepcyjną tożsamość. Obecnie to trudne zadanie, ponieważ gra przenigdy nie uniknie porównań do dzieł studia Hidetaki Miyazakiego. Przeglądając dostępne materiały filmowe i prasowe wyraźnie czuć, że S-Game chcą dostarczyć bardzo intensywne doświadczenie. Gatunek souls-like'ów cechuje umiarkowane tempo walk, natomiast Phantom Blade Zero błyszczy szybkością i filmowością starć, co jest świadomą decyzją autorów gry przygotowywanej z myślą o PlayStation 5, a w niedalekiej przyszłości również dla PC.

Dalsza część tekstu pod wideo

Mroczna estetyka jest wizualną naturą Phantom Blade Zero. Inspiracje nurtem dark fantasy opłaciły się grafikom koncepcyjnym, ponieważ czegoś tak wytrawnego w temacie nie widziałem od czasów genialnego Bloodborne. Niemniej, twórcy przyznali się, że zaczerpnęli cząstkę duszy z gier From Software. „Wszyscy, którzy zagrali w wersję demonstracyjną już wiedzą, że nie jest to kolejny souls-like. Chcieliśmy stworzyć pompującą serce, gorączkową i angażującą walkę. Inspirowaliśmy się konstrukcją poziomów w wykonaniu From Software, czyli półotwartymi poziomami z możliwością kilku dróg do celu. Na tym inspiracje gatunkiem się kończą” - napisali twórcy na profilu studia w serwisie X zaraz po Summer Game Fest 2024. Cóż, ja im wierzę.

John Wick byłby dumny

undefined

Phantom Blade Zero to kolejna opowieść o wendecie. Zemsta to najlepsza z motywacji, zwłaszcza gdy nie ma już nic do stracenia, a do końca życia pozostaje 66 dni. Bohater, Soul, zostaje wygnany z bractwa, w grze dumnie nazwanego The Order. Niczym John Wick, powraca, aby wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę. Podobnie jak Wick, Soul nie jest przykładnym wzorem do naśladowania. „Główny bohater jest mroczny. Ma w sobie coś przykrego i był najlepszym zabójcą w macierzystej organizacji. Teraz jest ścigany przez dawnych towarzyszy, którzy z miejsca stali się wrogami” - tłumaczył Liang Soulframe dla redakcji Gemareactora. Bardzo cenię Johna Wicka, ponieważ film stał się dla kina akcji dokładnie tym, czym stało się Resident Evil 4 dla strzelanin TPP. Czy Phantom Blade Zero wybije się na tle reszty? Przekonamy się w dniu premiery.

Protagoniście zostaje 66 dni na dokończenie spraw, zanim wybije godzina śmierci. Reżyser zdradził w tym samym wywiadzie, że upływający czas wiąże się implementacją dodatkowych mechanik przygotowanych przez autorów Phantom Blade Zero. Przypomina się klasyczne Dead Rising, gdzie również upływał czas do przybycia militarnej eskorty, choć dużo ciekawiej motyw "cielesnej" korupcji bohatera ujęto w Ninja Gaiden III. Ryu Hayabusa, skażony klątwa miewał chwile zachwiania, a gracz miał ograniczone możliwości w sterowaniu, i choć całość była reżyserowana, to efekt filmowy jak najbardziej się udał. „Te 66 dni mają coś wspólnego z mechaniką gry, lecz na chwilę obecną pozostawiam to w tajemnicy” - kontynuuje reżyser Phantom Blade Zero.

Wielkie oczekiwanie

undefined

Od chwili debiutanckiego pokazu gry w trakcie PlayStation Showcase 2023 otrzymaliśmy łącznie trzy materiały od studia. Każdy z nich wywiera ogromne wrażenie. Kiedy oglądam starcia na przygotowanych zwiastunach mam przed oczami techniczną hybrydę Ghost of Tsushima oraz Wo Long: Fallen Dynasty. Obie te gry cechuje szybkość odgrywanych starć. Phantom Blade Zero dorzuca filmowość, a kamera zawsze jest utrzymana bardzo blisko postaci. Tutaj mam lekkie obawy. O ile na zwiastunach epickość każdej walki podgrzewa hajp, tak nagminne stosowanie tzw. cinematic experience może spowodować, że Phantom Blade Zero albo okaże się grą zwyczajnie krótką, albo "na raz". Oby żadne z tych przewidywań nie znalazło pokrycia w rzeczywistości.

Phantom Blade Zero jest moim faworytem w katalogu PlayStation na najbliższe miesiące. Po świetnym Stellar Blade, które przecież jest hybrydą gatunków slashera, RGP i soulslike, gra S-Game bez problemu odnajdzie swoją rynkową niszę. W odróźnieniu od gier From Software PBZ oferuje kilka poziomów trudności i jak wspomina deweloper: „nie musimy walczyć z tymi samymi wrogami po respawnie” - a była to nieodłączna cecha każdego reprezentanta nurtu From Software. Wschodni twórcy mają już chyba dość porównań do statusu jednego studia. Ciężko obecnie o efekt zaskoczenia i konstrukcję nowej, uniwersalnej mechaniki. Kluczową umiejętnością współczesnego gamedevu jest sprawne łączenie mechanik, aby stworzyć coś nie tyle unikalnego, co po prostu regrywalnego. Phantom Blade Zero ma na to bardzo duże szanse. Czekacie na tę produkcję?

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper