Grand Theft Auto IV

GTA: The Ballad of Gay Tony i Lost and Damned - takich DLC już nie robią

Krzysztof Grabarczyk | 18.08, 11:00

Historia Grand Theft Auto IV jest o wiele bardziej przyziemna, momentami dramatyczna w stosunku do poprzednich gier i późniejszej, piątej odsłony wielkiej serii Rockstar Games. Gra nie przeżyła trzech generacji jak kontynuacja. Sam uważam ją za mocne ogniwo i najciekawszą fabularnie grę na kartach marki. Stąd nieco ubolewam, że do dzisiaj wydawca nie zdecydował się na wydanie odświeżonej edycji. Być może w niedalekiej przyszłości ten stan rzeczy ulegnie zmianie. GTA IV jako jedyna ze współczesnych części nie doczekała się oficjalnego retuszu, nie licząc fanowskich modyfikacji. Czym jeszcze zasłynęła?

"Nie mówimy o dodatkowej super furze czy postaci" - tak odniósł się do nowej zawartości Peter Moore, dawna twarz Xbox 360, a jeszcze dawniej promował Segę Dreamcast. Wszyscy wiemy, że konsola z zakręconym logotypem nie przetrwała długo. Niemniej, Moore wygłosił te słowa podczas imprezy X06. Był to dawny event poświęcony promocji najsilniejszej ze wszystkich platform stacjonarnych, jakie kiedykolwiek produkowano w Microsoft. Co ciekawe, informacje o planowanych rozszerzeniach ujawniono półtora roku przed głośną premierą Grand Theft Auto IV. Moore w rzeczywistości nie wiedział jeszcze co szykuje deweloper. Był to ostatni w historii przypadek, kiedy firma braci Houserów zbratała się z którymkolwiek z wielkich producentów konsol.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dzisiaj firma Rockstar nie potrzebuje ani czasowej wyłączności, ani obecności na wielkich imprezach. Wydawca, Take-Two, sam dyktuje tempo udostępnianych informacji i wskazuje dzień, w którym growy świat na chwilę się zatrzyma. Wystarczy przytoczyć niedawną publikację materiału prezentującego Grand Theft Auto VI. Microsoft postarał się o czasową wyłączność DLC dla Xbox 360. Jeden z przedstawicieli Sony miał powiedzieć w wywiadzie, że "Redmond wypłaciło budżet niemałej gry, aby dostać dwumiesięczną wyłączność" - czego się nie robi dla GTA. Pierwszy z dodatków, Grand Theft Auto IV: The Lost and Damned pojawił się dokładnie 17 lutego, 2009 roku. Dwa miesiące później trafił na PlayStation 3 oraz PC.

Syn Anarchii

undefined

"Nigdy nie przyglądaliśmy się temu co robią inni. Wierzymy jednak, że budowanie masywnych otwartych światów na potrzeby jednej historii wiąże się z ograniczeniami. Pokochaliśmy opowieść z udziałem Nico, lecz pragnęliśmy dopasować kilka innych narracji. Pomyśleliśmy zatem, że dodanie ich w formie zawartości do pobrania będzie idealną opcją" - opisywał Leslie Benzies, były wiceprezydent Rockstar Games. Jego historia w studiu zakończyła się. Chcecie posłuchać? Benzies był niemal od zawsze kojarzony z firmą. Jego nazwisko przeczytacie na większości list płac gier Rockstara. Co się zmieniło? Zaczynał w 1995 roku jeszcze za życia DMA Design, gdzie reżyserował grę przeznaczoną dla Nintendo 64, Space Station Silicon Valley, platformówkę. Do 2014 roku intensywnie zarządzał dywizją Rockstar North. Zrobił sobie kilkuletnią przerwę. Aha, w międzyczasie dokonał iście filantropicznej transakcji. Nabył...kościół św. Szczepana w Edynburgu za kwotę 500 tys. funtów.

W styczniu 2016 roku oficjalnie poinformowano, że Benzies odszedł z firmy. W rzeczywistości jednak okazało się, że Leslie chciał wrócić do pracy, lecz został wyproszony z biura menadżera. Odkrył również, że w trakcie dwuletniej przerwy utracił dostęp do firmowej skrzynki pocztowej, więc ominęły go ważne newslettery i cenna korespondencja. Co ciekawe, Rockstar zwolniło jego syna i przyjaciół w latach 2014-2016. Benzies wytoczył firmie sądową batalię. W lutym, 2019 roku obie strony zakończyły spór, natomiast szczegóły porozumienia są ściśle tajne. Nas interesuje jednak, że Leslie Benzies zdążył dostarczył dwie wyśmienite opowieści uzupełniające uniwersum Grand Theft Auto IV. Ale o sporze nie wypadało nie napisać. To ważna postać w historii całej marki.

Johny Klevitz, główny bohater The Lost and Damned ma w sobie coś z Jacksona Tellera (Charlie Hunnam). Wprawdzie Synowie Anarchii pojawili się kilka miesięcy po dodatku, tak te dwie historie zbiegły się w jednym punkcie. "Johny jest lojalnym członkiem gangu motocyklowego, Lost. Mając świadomość, że klub nie będzie wieczny, Johny usiłuje sprowadzić grupę na drogę lukratywnych interesów, bez destrukcyjnej, obarczonej przemocą dotychczasowej działalności. Powraca jednak lider, Billy" - tłumaczył Benzies. The Lost and Damned dodało nowe mechaniki do silnika graficznego, lecz prawdziwym motorem napędowym (heh) jest przedstawiona historia i jej bohaterowie. Konflikt narastający pomiędzy Billym a Johnym przypomina rosnącą waśń Jaxa i Clay'a z Synów Anarchii, wybornego serialu w reżyserii Kurta Sutter'a. Dla wielu graczy była to zawartość lepsza od podstawowej wersji gry. Nigdy wcześniej też nie wcielaliśmy się w członków motocyklowego gangu, a przynajmniej od sfery wewnętrznych relacji. Dlatego nie wliczyłem tutaj kultowej serii ścigałek, Road Rash.

Narkotykowa ballada

undefined

Po motocyklowej eskapadzie przyszła pora mafijnej ballady. Grand Theft Auto IV: The Ballad of Gay Tony nie cechowała już taka mnogość nowych mechanik. Gracz wcielał się w postać Louis'a, natomiast tytułowy Tony i tak był gwiazdą programu. Louis często ratuje Tony'ego z rąk mafijnych wierzycieli, a z pomocą przychodzą mu kompani - Armando oraz Henrique. Anthony "Gay Tony" Prince to magnat, właściciel nocnego klubu, który zdążył zadłużyć się u Ancelottich i nie tylko. W rzeczonym dodatku pojawiły się nowe aktywności. Jedną z bardziej interesujących były Drug Wars, czyli wojny narkotykowe. Bynajmniej nie był to patent rewolucyjny, ponieważ wpadli na niego już autorzy Grand Theft Auto: Chinatown Wars. Do listy dopiszmy jeszcze triatlon. The Ballad of Gay Tony jest przede wszystkim opowieścią o wielkiej kradzieży diamentów, aby nasz dłużnik mógł się wykupić.

W kwietniu 2010 roku obydwa rozszerzenia ukazały się w fizycznej wersji, pt. Grand Theft Auto IV: Episodes from Liberty City. Do uruchomienia nie potrzebowaliśmy już podstawowej edycji Grand Theft Auto IV. Na koniec tekstu postawmy pytanie: dlaczego kolejna gra z serii nie otrzymała tak wybornej zawartości? Można odnieść się do ogromnej popularności GTA Online, gdzie wydawca lokuje największą ilość contentu. To stała i pewna inwestycja. Sam jednak cenię produkcje Rockstara za wybornie napisane dialogi, okoliczności scenariusza i żyjący własnym życiem świat. Tę optykę nadało mi Grand Theft Auto IV. Rockstar obudowało Liberty City wokół barwnych charakterów by skleić je ze świetnym, całkiem realistycznym gameplay'em. Grand Theft Auto IV i jej dodatki stały się wizją kompletną. Już na zawsze.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Grand Theft Auto IV.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper