Funko Fusion

gamescom 2024 - graliśmy w Funko Fusion. Plastik wymieniony na winyl, ale wciąż czuć tu DNA klocków LEGO

Piotrek Kamiński | 24.08, 23:01

Pewna zła figurka Funko Pop chce przejąć władzę nad całym winylowym światem, ładując się do kolejnych, filmowych uniwersów i piorąc mózg ich mieszkańców. Tylko my możemy dopilnować, aby fabuła potoczyła się tak, jak powinna i zapobiec katastrofie.

Twórcy "Funko Fusion" na każdym kroku podkreślali mi, że ich nowa gra nie jest po prostu tym samym, co takie choćby "LEGO Star Wars: the Skywalker saga" (przy którym mój rozmówca, notabene, pracował), tyle że z plastikowymi ludzikami wymienionymi na winylowe. I tak jak po spędzeniu z jego nową grą absolutnie dostrzegam masę nowych pomysłów wymyślonym na jej potrzeby, tak uważam również, że jest to tytuł o bardzo wyraźnie widocznych korzeniach. I nie ma w tym absolutnie niczego złego, bo to po prostu przyjemnie zmontowana przygodówka, po której aż chce się skoczyć do sklepu i kupić sobie jakiegoś ładnego Popa.

Dalsza część tekstu pod wideo

W prezentowanym mi demie rozgrywałem fabułę klasycznego filmu Edgara Wrighta, pod tytułem "Hot Fuzz " - lekko zmienioną, ze względu na obecność głównego antagonisty gry. Sposób prezentacji historii zaczerpnięty został ze starych odsłon gier Lego, jak pierwsze "Star Wars", "Indiana Jones" i "Harry Potter", czyli za pomocą pantomimy. Żadna z postaci nie mówi, co najwyżej chrząkając, w efekcie prezentując znane opowieści w bardziej humorystyczny sposób, prócz tego trzymając się jednak ustalonej fabuły całkiem blisko.

Jurassic world

Siedem dostępnych światów podzielonych zostało na pięć poziomów każdy. Wśród wykorzystanych przez studio marek znajdziemy między innymi "Jurassic world", "the Umbrella academy", "Back to the future", "Jaws", "Child's Play", "Battlestar Galactica", "Five nights at Freddy's", "the Thing", czy "Masters of the universe". Ale zaraz! Hola! Jak to?! Przecież miało być siedem światów, a wymieniłem już więcej marek. To dlatego, że nie każdy film nadaje się na przekucie w składający się z pięciu poziomów świat - takie "Szczęki" byłyby cholernie nudne. W takich sytuacjach marki zostały zaadaptowane jako poziomy bonusowe, dodatkowe, ukryte, a za ich ukończenie możemy odblokować nowe postacie do kolekcji.

Niby już samo zbieranie figurek sprawia frajdę, ale oczywiście nie jest to cel sam w sobie. Podobnie jak w LEGO, różne postacie posiadają różne umiejętności, które pozwolą nam dostać się w nowe rejony danego poziomu, znaleźć ukryte skarby, dodatki i co tam jeszcze. Naturalnie, przy pierwszym przejściu wszystkich rzeczy nie znajdziemy, ale kiedy po zakończeniu fabuły będziemy mieli już solidny zapas postaci do wyboru (można je zmieniać w ustawionych tu i tam pudełkach na figurki), można wrócić do danego poziomu i odblokować wszystko, co się pominęło. Znowu - tak samo, jak w LEGO.

Chucky

Tym, co odróżnia nową produkcję Brytyjczyków od tamtych gier, jest walka. Nie ma mowy o pozbawionym konsekwencji odradzaniu się, aż w końcu się uda. Gracz ma pasek zdrowia, trzy życia, a po nich koniec, trzeba zaczynać od nowa. Trzeba też przyznać, że potyczki potrafią nie być wcale łatwe. Co prawda, ja grałem zupełnie sam, a można przemierzać kolejne poziomy nawet i z trójką przyjaciół, ale twórcy gry podkreślają, że to nie jest tytuł aż tak delikatny i przyjazny dzieciom, jak wspomniane już milion razy LEGO (no i od czasu do czasu robi się całkiem brutalnie, więc trzeba się dobrze zastanowić, czy latorośl jest już gotowa na widok czaszki pod spaloną warstwą winylu albo krew lejąca się ze sztucznego ciałka w niektórych przerywnikach). Co ciekawe, jeśli przegramy, powrót do gry wcale nie jest natychmaistowy. Przyjmujemy formę ducha i musimy znaleźć najbliższe pudełko na Popy, w którym odbudujemy swoje ciało za stosowną opłatą (walutą w grze jest właśnie winyl, więc ma to nawet sens). W starciu z księdzem z "Hot Fuzz" przechodziłem przez ten proces więcej razy, niż bym sobie życzył.

Prócz samego winylu, zbieramy również nowe bronie i przedmioty do użycia (ich zmiana w podręcznym menu mogłaby być trochę bardziej intuicyjna), a także rozwiązujemy proste zagadki, za które dostajemy... Więcej winylu. Cała ta gra kręci się wokół tego cudownego materiału i przyznam, że nie mogę już doczekać się pełnej wersji, bo chciałbym pokazać ją synowi. Mam jedynie nadzieję, że w pełnej wersji nagrody będą trochę bardziej zróżnicowane, bo ile można się cieszyć, że znalazło się po raz setny to samo? Pożyjemy, zobaczymy.

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper