gamescom 2024: graliśmy w Mecha BREAK. Dla fanów tematu jak znalazł
Mecha BREAK w pierwszym kontakcie z multi mocno przytłacza. Tym bardziej, że na gamescom samouczek ze sterowania był podczas pokazu pominięty, a opanowanie mecha wymaga chociaż kilkuminutowego przygotowania.
Ostatecznie wcale nie wpłynęło na mój odbiór tej gry - wręcz przeciwnie, po blisko 40 min wsiąkłam w nią jak w bagno ciesząc oko ładną grafiką i efektami dźwiękowymi.
Na starcie zapoznajemy się z mechami nazywanymi Strikerami, które oczywiście mają swoją własną charakterystykę (jak postacie w Overwatch). Od mega szybkich i lekkich, atakujących z powietrza, przez mechy wsparcia, po ciężkie i powolne ale zabójcze maszyny obronne. A potem zaczyna się "mięsko".
Odpicuj mi Mecha
Możliwości ataków jest wiele, gdyż mamy do wyboru strzelanie ciężkimi rakietami, walkę wręcz w zwarciu, lekkie działka, do tego dodatkowe skille jak tarcze czy niewidzialność, Daje to całkiem sporo możliwych sposobów walki. Każdy z Mechów oczywiście dysponuje unikalnymi zdolnościami i wyposażeniem, które w połączeniu z resztą drużyny wzajemnie się uzupełnia. Możemy umówić się z drużyną na urozmaicony skład, lub stworzyć szwadron składający się np. z jednakowych mechow, których zmasowany atak będzie nie do odparcia przez przeciwników. Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie - zarówno wielbiciele dynamicznych starć jak i fani prymitywnej siły i powolnej horyzontalnej walki.
Oczywiście nasze mechy można w trakcie rozwoju postaci rozbudowywać, dokładając specjalne wyposażenie odblokowywane wraz z postępami i konfigurując je wedle własnego upodobania. Tu dokładamy wieżyczkę, tam dajemy lżejsze osłony podkręcając mobilności, czy szybkostrzelność i w ten sposób montujemy idealnie skrojonego pod nasz styl walki mecha. Swój indywidualizm również możemy podkreślić dzięki możliwości customizacji wyglądu. Dowolnie zmieniamy kolory pancerza robiąc własną kompozycję, ponieważ niemal każdy moduł mecha można pomalować inaczej. Gdy wybrałam pierwszego mecha, a w zasadzie posłuchałam twórców i ich sugestii i rozpoczęłam mecz Falconem (lekki i latający), wyświetliła się animacja pięknej Pilotki o figurze klepsydry, która wskakuje do zbroi.
Chaos (nie)kontrolowany
Zaprezentowany na pokazie tryb to coś w stylu króla wzgórza, gdzie zadaniem naszej drużyny jest przejęcie punktu i obrona go przed wrogiem, ale do dyspozycji mamy też eskortowanie ładunku czy zdobycie celu. Możemy grać Battle Royal, 3v3 lub 6v6. Futurystyczne areny robią wrażenie, a co tam się działo po starcie… jak żółtodziób obserwowałam latające nad głową zwinne i lekkie Strikery, kolorowe lasery rozświetlające arenę feerią barw oraz nacierające z siłą tarana mechy o wdzięcznej i wiele mówiącej nazwie Tricer. Ociężały, powolny, ale tnący bezlitosną siłą z działek gatlinga oraz wyrzutni rakiet zza postawionej osłony, w którą został wyposażony.
Zanim ogarnęłam dynamikę meczu i to co właśnie się na niej dzieje na moich oczach, szybko wzbiłam się w powietrze aby uniknąć ostrzelania i przypadkowych wybuchów. Falcon z oszałamiającą prędkością i zwrotnością przecinał niebo, ostrzeliwując z góry przeciwników. Tempo jest tak wysokie, że bez tutoriala i chociaż kilkunastominutowego zapoznania się z charakterystyką mechow nie miałam szans na polu bitwy nawet z botami. Samo opanowanie sterowania, które jest bardzo rozbudowane wymaga więcej czasu niż twórcy dali podczas pokazu.
Niemniej kilka meczów jednym Strikerem pozwoliło mi poznać jego skille metodą prób i błędów, czyli klikaniem wszystkich możliwych przycisków, tak aby odkryć chociaż kilka głównych ataków i aktywacji wyposażenia. W całym chaosie jaki dzieje się na mapie zaczęłam odnajdywać przyjemność, ubijając kolejnych przeciwników. Walka jest dynamiczna, intensywna i w mojej ocenie warto się zainteresować tym tytułem. Nawet jeśli nie będzie to hit AAA, to fani tematu na pewno będą usatysfakcjonowani.
Przeczytaj również
Komentarze (1)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych