Reklama
Jaki jest sens tworzenia remasterów u Sony? Już tłumaczę problem PlayStation

Jaki jest sens tworzenia remasterów u Sony? Już tłumaczę problem PlayStation

Mateusz Wróbel | 29.09, 15:00

Po ostatnim State of Play w pewnym stopniu straciłem wiarę w PlayStation i to, że firma, niczym te kilka lat temu (szczególnie w okresie 2020-2022), będzie nam serwować w ciągu roku przynajmniej te 3, czy 4 wysokobudżetowe gry, o których nie zapomnimy przez wiele lat.

Zamiast nowego The Last of Us, mitycznej marki science fiction od twórcy God of Wara, nieznanego IP Bluepoint Games, nowych materiałów z Marvel Wolverine czy spin-offu z Venomem w roli głównej, przedstawiciele inicjatywy PlayStation Studios promują swoją nadchodzącą konsolę PlayStation 5 Pro remake'ami oraz remasterami - bo akurat Ghost of Yotei to obecnie melodia przyszłości.

Dalsza część tekstu pod wideo

Szczególnie niezrozumiałe może być tworzenie remake'ów gier z poprzedniej generacji czy przygotowywanie remasterów hitów, które są dostępne na PS5 w lepszej jakości, płynności, nie mówiąc już o wersji PC-towej, gdzie parametry wizualne możemy podkręcić jeszcze bardziej. Piję tu szczególnie do Horizon Zero Dawn Remastered, które zostało zapowiedziane na wrześniowej imprezie Sony.

Horizon Trilogy i tak dalej

horizon zero dawn remaster

Skąd pomysł na Horizon Zero Dawn Remastered? Wyjaśnienie jest proste. W przeszłości Guerrilla Games potwierdziło, że dla nich opowieść o przygodach Aloy ma zamknąć się w trylogii. Pierwsza część została stworzona z myślą o PS4, druga była dostępna na dwóch generacjach konsol, a trzecia jest projektowana od przynajmniej 2 lat z myślą o PS5, bo w 2022 roku raczej nikt nie myślał o PS6 - co najwyżej w okolicach premiery zostanie przygotowana edycja na lepszą konsolę.

Holenderscy twórcy, jak i samo Sony, chcąc mieć trylogię Horizon na jednej generacji, wpadło na genialny pomysł remasterowania 7 letniej gry, która na PS5 wygląda i działa lepiej niż niektóre potworki projektowane z myślą o rzeczonym sprzęcie Sony. Następnie po debiucie trzeciego Horizona, zamykającego historię rudowłosej wojowniczki, finałowa odsłona marki może być sprzedawana nie tylko oddzielnie, ale też w zestawie Horizon Trilogy (dzięki HZD Remastered dostępnym dla jednej generacji), co sprawi, że PlayStation upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu, zarabiając przy tym sporo pieniędzy.

Powyższe przemyślenia to pierwsze, na co wpadłem po obejrzeniu materiału zapowiadającego Horizon Zero Dawn Remastered. Narracja ta w pewnym stopniu pasuje też do The Last of Us - jedynka dostała remake, dwójka remaster, a trójka raczej trafi na PS5. Gdyby Naughty Dog zdecydowało się zrobić z historii o Ellie oraz Joelu trylogię, droga do podobnego rozwiązania, co przy Horizonie, jest otwarta, a więc sprzedawanie w przyszłości pakietu 3 gier, na który - patrząc na moc marki TLOU - rzuciłoby się wielu odbiorców. A może nawet zestawy Trilogy to byłyby te "najlepsze wydania" na PS6? Opcji jest naprawdę sporo.

Wróćmy do czasów z końcówki 8. generacji konsol...

The Last of Us Part 2 Ellie

Wszystko rozchodzi się o pieniądze, ale trzeba powiedzieć jedno - Sony miałoby mniej czasu na takie myślenie, gdyby główny konkurent - Microsoft - bardziej zadbał o Xbox Games Studios. Dzisiaj ta inicjatywa wygląda na coś, co klepie po prostu "popierdółki" do Xbox Game Pass, zachęcając wszystkich, co do jednego użytkownika konsol Xbox czy też sporą część społeczności PC do nabycia abonamentu, a potem grania w setki gier różnej jakości. Co by nie mówić, Indiana Jones czy Avowed wyglądają po prostu na poprawne produkcje, ale nie ma co porównywać je do poziomu narzuconego przez The Last of Us Part 2, God of War Ragnarok czy Ghost of Tsushima. To kompletnie inna liga.

Pod względem sprzedażowym Xboxy Series X|S musiały uznać wyższość PlayStation 5. Sony wiedząc, że ma przewagę na wielu płaszczyznach, mogło pozwolić sobie na ryzykowne posunięcia, jakimi są właśnie wspomniane odświeżenia gier, czy też przygotowanie kilku sieciowych projektów. Przed nami jeszcze Fairgame$ czy Marathon od kupionego za masakrycznie duże pieniądze Bungie. Gdzie w tym wszystkim świetne gry single-player, z którego słynęło PlayStation? Osobiście najbardziej boli mnie skasowanie ambitnie zapowiadających się Frakcji do TLOU, przez co Naughty Dog zostało z niczym i ciężko powiedzieć, czy przez najbliższe lata w ogóle zagramy w coś od owego wybitnego zespołu. Widać, że problem leżał w zarządzaniu zespołami i chęcią wejścia mocniej na rynek online, a więc do miejsca, gdzie studia Sony nie odnajdują się za dobrze.

Czy będzie lepiej? Bardzo możliwe, że za rok, a bardziej dwa lata, sytuacja będzie bardziej klarowna. Microsoft szykuje kilka niespodzianek, jak Perfect Dark, OD od Kojimy, Fable 4 czy nowe Gears of War E-Day (swoją drogą wyglądające cholernie dobrze), Sony prawdopodobnie również ma niejednego asa w rękawie, bo spora część ekip swoje ostatnie projekty wydała na świat 3, 4, a nawet i 5 lat temu, ale... uwierzę dopiero, jak zobaczę.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper