Silent Hill 2 Remake - hit czy kit? Opinia osoby niezaznajomionej z oryginałem

Silent Hill 2 Remake - hit czy kit? Opinia osoby niezaznajomionej z oryginałem

Mateusz Wróbel | 05.10, 09:00

Od prawie doby trwają gorące rozmowy na temat recenzji Silent Hill 2 Remake, a więc jednej z najważniejszych, a dla wielu graczy, szczególnie fanów serii Silent Hill czy po prostu horrorów, najważniejszej premiery 2024 roku. Konami w końcu wzięło się w garść i zamiast oferować swojej społeczności nikogo nieinteresujące mobilne popierdółki, studio nareszcie zaczęło pracować nad grami, o które prosiliśmy od wielu lat - oprócz przywołanej pozycji w grę wchodzi również Metal Gear Solid.

W świetle ostatnich wydarzeń w branży w dzisiejszym tekście ciężko byłoby skupić się na innym tytule niż Silent Hill 2 Remake - przygodzie, która dla społeczności wychowanej na PlayStation 2 jest pięknym powrotem do wspomnień z młodszych lat. Wielu zainteresowanych porównuje zmiany wprowadzane przez Bloober Team w rozgrywce, zagadkach, rozmieszczeniu obszarów w poszczególnych lokacjach czy smaczkach w postaci tajemniczych fotografii oraz momentach deja vu. Z drugiej strony barykady mamy natomiast grupę graczy, którzy nigdy nie mieli styczności z historią Jamesa Sunderlanda.

Dalsza część tekstu pod wideo

Sam do nich należę i postanowiłem podzielić się opinią na temat Silent Hill 2 Remake z perspektywy osoby, która do tej opowieści podeszła z czystą kartą, tak samo, jak niegdyś do Alana Wake'a, The Evil Within czy remake'ów Resident Evil, Alone in the Dark, Dead Space. Czy przechadzka przez Ciche Wzgórze wywołuje dreszcze i wciąga tak mocno, jak podróż przez wyniszczone Raccoon City? Czy historia Jamesa jest tak samo przytłaczająca, jak ta związana z Sebastianem Castellanosem? Czy walka i eksploracja są tak angażujące, jak przy Alanie Wake'u? I najważniejsze - czy premiera SH2 Remake pozwoli Bloober Team wejść do topowej ligi? 

Ciche Wzgórze czy James Sunderland - kto jest głównym bohaterem?

Silent Hill 2 Remake

Już chwilę po rozpoczęciu gry towarzyszyła mi niepewność. Gdy bohater dokładnie myje ręce, następnie łapie się za głowę i przegląda w lustrze to... doskonale wiem, że będzie miał sporo problemów ze swoją psychiką, a dokładniej zrozumieniem siebie, tego co go dręczy i znalezieniem wyjścia z ciężkiej dla niego sytuacji. I mimo tego, że w pierwszych godzinach rozgrywki James wcale nie pokazuje, żeby było z nim źle, każdy kolejny rozdział fabularny, a także spotkanie z innym bohaterem zamglonego miasteczka pokazuje, że coś jest nie tak. 

Doskonale ujął to Roger w swojej recenzji, do której odsyłam pod tym linkiem, iż głównym bohaterem Silent Hill 2 Remake nie jest James Sunderland. Najważniejszą rolę odgrywa Ciche Wzgórze, które może i nie przemawia do nas bezpośrednio, ale przemierzając kolejne lokacje, trafiając na wielkie białe ściany na naszej drodze, czytając następne notatki czy nawet eliminując wrogów o charakterystycznym wyglądzie, stopniowo dowiadujemy się, że problem tkwi głębiej, niż uważa sam James - chcący wyłącznie odnaleźć swoją "ukochaną Mary" w miejscu, o którym niejednokrotnie wspominali w przeszłości.

Szczerze powiedziawszy nie miałem do czynienia od wielu lat z produkcją, gdzie wystarczyło po prostu dokładnie eksplorować i przyglądać się otaczającym nas lokacjom, aby stopniowo dowiadywać się o rzeczach tkwiących w głowie Jamesa. Ciężko nie rzucić tutaj jakimś spoilerem, ale wystarczy obserwować zachowanie Marii, Eddiego, Angeli (pomaga w tym mimika, która stoi na bardzo wysokim poziomie!) czy elementy ciała "większych" przeciwników stojących na naszej drodze, aby zrozumieć potrzeby sterowanego przez nas bohatera. Gdy już się w tym odnajdziemy, całkowicie inaczej patrzymy na tę piękną historię przepełnioną rozmaitymi motywami.

Efekt zaskoczenia, niepokoju i ciekawości

Silent Hill 2 Remake

Bloober Team idealnie oddało klimat Silent Hill, bez którego nie byłoby możliwe to, o czym wspominałem w poprzednim akapicie. Miasto przytłacza, bo gdy wchodzimy w mgłę, czujemy z jednej strony towarzyszącą nam pustkę i zgubienie w wielkim świecie, a z drugiej strony chęć pokonania przeszkód i prowadzenie normalnego życia z dala od problemów. Na ogół świat nie jest ani rozległy, ani korytarzowy, choć nie brakuje etapów, gdzie możemy swobodnie eksplorować regiony, wchodzić do pobocznych miejscówek, zbierać amunicje, przedmioty lecznicze, a przy tym cieszyć się odkrywaniem kolejnych smaczków. Wszedłem w interakcję z - myślę - prawie z każdą rzeczą na swojej drodze, przy tym wiem już, iż niektóre z nich to easter eggi nawiązujące do poprzednich lub kolejnych części serii Silent Hill, ale ich nieznajomość nie przeszkadzała mi w tym, aby "całować ściany", otwierać każdą szufladę w nadziei, że zdobędę kolejny przedmiot kolekcjonerski i tak dalej...

Tempo rozgrywki jest dość podobne do Resident Evil - szczególnie remake'u drugiej części skupiającej się na przygodach Leona S. Kennedy'ego, Claire Redfield oraz Ady Wong. Stopniowo odblokowujemy nowe miejscówki, zbieramy przedmioty, te potem łączymy i wykorzystujemy do rozwiązywania zagadek. Nie brakuje też szyfrów, kodów do kłódek, kluczy, którymi otwieramy drzwi do wcześniej niedostępnych sekcji. Wystarczy się skupić i dokładnie czytać notatki (które de facto nie przytłaczają treścią - są konkretne), aby wiedzieć, co musimy zrobić. Pomaga w tym wszystkim również mapa, która jest bardzo dokładna, a najważniejsze elementy są zakreślane pisakiem przez Jamesa. Jeśli ktoś lubi survival horrory, Silent Hill 2 Remake to tytuł idealny pod względem mechanik, choć nie odkrywający koła na nowo.

Zajrzenie w każdą mysią dziurę zajęło mi dokładnie 24 godziny. Ani nie za długo, ani nie za krótko. Uważam, że jest to idealny czas rozgrywki, bo gdybym otrzymał kolejną większą lokację typu szpital Brookhaven czy wschodnie South Vale, czułbym w pewnym stopniu przemęczenie materiałem - co za dużo, to nie zdrowo, co sprawdza się w niemalże każdym gatunku gier wideo. Podsumowując natomiast akapit związany z formułą gameplayu, Bloober Team pokazało pazur i pod tym aspektem wszystko działa tak, jak należy.

Klimat, który jest budowany w najlepszy z możliwych sposobów

Silent Hill 2 Remake

W parze ze wspomnianym już wcześniej klimatem idą ciekawe i jednocześnie różnorodne lokacje. W jednej części zabawy biegamy po mieście, rozbijamy szyby samochodów czy witryn sklepowych, włamujemy się do marketów, zdobywamy podnośnik, aby otworzyć garaż, a kilkadziesiąt minut później dostajemy się do apartamentów pełnych przykrych historii mieszkańców, szpitala w Brookhaven, który z założenia miał ratować ciężkich do zniesienia pacjentów, więzienia Toluca z przerażającymi widokami czy labiryntu, który mocno wjeżdża na psychikę nie tylko Jamesowi, ale również osobie, która nim steruje.

Te lokacje nie mogłyby wypaść tak dobrze wyłącznie za sprawą fabuły, bo stojący za nich sukces przypisuję projektantom regionów oraz oprawy audiowizualnej. Korytarze w hotelach mają w sobie nieznany pierwiastek, który wywołuje strach i aż chce się jak najszybciej wejść do któregoś z pokojów. Problem w tym, że w nich również często czekają na nas niespodzianki w postaci choćby klatek na ptaki, rozlanej czerwonej farby, zabitego mężczyzny wsadzonego z flakami na wierzchu do lodówki, manekinów, przez które przebija się promienie słonecze i tworzą dodatkowy element przerażenia, a w innych miejscach wózka dla dziecka na polu basenowym czy malowideł na ścianach przygotowanych przez tajemniczą Laurę... wszystko to w pewien sposób na nas oddziałuje. W tej grze po prostu nie mamy ani chwili spokoju, bo każdy element coś za sobą niesie. Przechodząc przez kolejne miejsca po prostu czułem, że każda rzecz jest tutaj przemyślana, nie ma nic losowego, przez co wytężałem umysł i nie chciałem pominąć żadnej kwestii mogącej rzucić światło dzienne na niektóre aspekty.

Klimat przez duże "K" zawdzięczamy też dźwiękom - stając na drewnianej podłodze czy otwierając drzwi słyszymy skrzypnięcia, przechodząc przez kolejne pomieszczenia wsłuchujemy się w szepty z nieznanych źródeł, wiele przeciwników wydaje nietypowe, syczące odgłosy, ciężkie krople deszczu spadające na ramiona Jamesa odczuwalne są dzięki kontrolerowi DualSense, po przebiegnięciu kilku metrów James potrafi głośno dyszeć, a gdy przy tym słyszymy oddech potworów na plecach, pojawia się gęsia skórka. Dobrą robotę wykonuje też radio zbierane już w pierwszej godzinie zabawy. Sunderland nie wykorzystuje je do rozmów z innymi osobami z Cichego Wzgórza, bowiem przedmiot ten służy bardziej jako radar ostrzegający przed wrogami - gdy zbliżymy się do oponenta, który nie chowa się za krawędziami, czujemy z głośniczka charakterystyczny dźwięk, który przeraża, szczególnie grając w Silent Hill 2 Remake po nocach i mając z tyłu głowy fakt, że protagonista nie jest święty, za jakiego się uważa.

Coś, co mogło wypaść lepiej w Silent Hill 2 Remake

Silent Hill 2 Remake

Do tej pory wychwalałem pod niebiosa Silent Hill 2 Remake. Świetna mimika, oprawa wizualna stojąca na wysokim poziomie, świetny projekt lokacji, zagadek (ich poziom możemy zwiększyć), angażująca eksploracja czy miszmasz fabularny z wieloma motywami. Projekt Bloober Team, choć pod wieloma względami wyśmienity, nie jest bez wad. Jedną z największych jest system walki. I nie zrozumcie mnie źle - nie należy on do bardzo topornych, ale w trakcie niego miałem do czynienia najczęściej ze spadkami płynności, co w przypadku wykonywania uników przed dwoma czy trzema wrogami atakującymi jednocześnie (całe szczęście, że nie walczy wyłącznie jeden, a reszta się przygląda, czego często jesteśmy świadkami) sprawia, że bardzo łatwo otrzymać obrażenia. Dodatkowo ciężko być celnym, gdy gra nagle działa wolniej.

Same starcia też nie należą do najcięższych - ot, będąc daleko, celujesz w głowę, oddajesz 2-3 strzały i to byłoby na tyle. Czasami w bardziej korytarzowych lokacjach musisz użyć broni białej, ale wystarczy strzelić raz w głowę, potem kombinacja 2-3 uderzeń pałką i dobicie nabojem, gdy przeciwnik odskoczy. Jeszcze mniejsze wyzwanie występuje po zdobyciu nowych giwer, które są naprawdę potężne w walce. W połączeniu z normalnym poziomem trudności i bardzo dokładną eksploracją od połowy historii potrafiłem mieć nawet 180 nabojów do pistoletu, ponad 50 do strzelby i nawet 40 do karabinu, przez co pojedynki z bossami były wyłącznie wisienką na torcie. Nie było mowy o śmierci, mając taki zapas amunicji i nawet 20 strzykawek.

Jednakże gdy zastanowimy się nad poziomem wyzwania, trzeba zadać sobie pytanie - czy Silent Hill 2 Remake to gra, która miała stawiać na wymagające walki z mocarnymi przeciwnikami? Nie chcę wybielać Bloober Team, bo system walki mógł być lepiej dopracowany, ale ta historia nie polega na wielu pojedynkach, a właśnie na pochłanianiu tajemnic miasta i próbach zrozumienia protagonisty, kiedy jego starcia z kreaturami to wyłącznie dodatek. Przy takim The Evil Within czy Resident Evil zawsze było odwrotnie - wiele pojedynków z bossami, każdy wymagający i zmuszający do celowania w czułe punkty, a w międzyczasie eksploracja lokacji w poszukiwaniu nowych przedmiotów i odkrywaniu nowych wątków fabularnych lub kontynuowanie tych już rozpoczętych. 

Capcom i Remedy mają nowego rywala

Silent Hill 2 Remake

Gdybym miał ocenić Silent Hill 2 Remake ze swojej perspektywy, wystawiłbym 9/10. To bezapelacyjnie najlepszy projekt Bloober Team, który w mojej opinii otwiera temuż zespołowi drogę do głównej ligi ekip zajmującej się opracowywaniem horrorów. Polacy bez problemu mogą sobie podać rękę wspólnie z Capcomem, a Japończycy... cóż, niech czują oddech kolejnych rywali. To samo tyczy się zresztą Finów z Remedy Entertainment. 

Po ukończeniu Silent Hill 2 Remake poczułem pewną pustkę w sercu. Ostatnim razem towarzyszyła mi ona przy A Plague Tale: Requiem, które uważam do tej pory za największego czarnego konia tej generacji konsol. Opowieść o Jamesie nie korzysta z oklepanych schematów, jesteśmy trzymani w napięciu tak naprawdę od mycia rąk w toalecie na parkingu aż do dotarcia do finałowej lokacji. Przy tym musimy zmagać się z ciężkim klimatem, dopracowanymi lokacjami wywołującymi niepewność, bohaterami niebędącymi łatwymi do rozszyfrowania, czy systemem walki, który w mojej opinii mógł być trochę lepszy - wystarczyłoby, gdyby James podczas walk był bardziej mobilny, a przeciwnicy potrafili trochę więcej. 

Niemniej - nie miałem wielkich oczekiwań wobec Silent Hill 2 Remake i Bloober Team pozytywnie mnie zaskoczyło!

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Silent Hill 2 (Remake).

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper