Reklama
Nadchodzi gorszy czas dla remake'ów i remasterów? Źle to wygląda

Nadchodzi gorszy czas dla remake'ów i remasterów? Źle to wygląda

Mateusz Wróbel | 06.10, 16:07

Pierwszym z większych remake'ów było Shadow of the Colossus z 2018 roku, przygotowane przez Bluepoint Games, a więc także autorów remasterów pierwszych części serii Uncharted. Następnie, w 2019 roku, otrzymaliśmy Resident Evil 2 Remake, aby w kolejnych miesiącach cieszyć się wyśmienitymi Final Fantasy VII Remake, Mafia Remake czy Demon's Souls.

Co łączy wyżej wymienione produkcje? Z pewnością wysoka jakość odświeżenia oraz ogromne zainteresowanie, ponieważ dla wielu odbiorców te remaki były czymś nowym – niezależnie od tego, czy mieliśmy już styczność z danym tytułem kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu, czy też poznajemy go po raz pierwszy. Widząc pozytywny odbiór tych pełnoprawnych odświeżeń, wielu dużych wydawców postanowiło pójść śladem remake'ów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Capcom oraz Square Enix wciąż odświeżają tytuły, które dla wielu są już wręcz niegrywalne według dzisiejszych standardów. W powietrzu unoszą się plotki o wyczekiwanych remake'ach Assassin's Creed: Black Flag i Splinter Cell od Ubisoftu. Nadchodzi również Metal Gear Solid Delta: Snake Eater Remake od Konami (które wspólnie z Bloober Team wypuściło niedawno pod wieloma względami wyśmienite Silent Hill 2 Remake), Gothic Remake od THQ Nordic, Star Wars: KotOR Remake od Sabera oraz Wiedźmin Remake, nad którym pracuje rodzime CD Projekt.

Remake muszą mieć sens - i to nie tylko finansowy

The Last of Us Part 1 Left Behind

Jak wspomniano wyżej, oryginalne wersje tych gier są mocno ograniczone. Przypomnijcie sobie choćby system walki z pierwszej części Wiedźmina. Owszem, w 2007 roku wprowadzał pewien powiew świeżości i oryginalności, ale dziś trudno sobie wyobrazić, by walczyć przez całą grę, ciągle trzymając lewy przycisk myszy. Z drugiej strony mamy Gothic Remake, grę z niepowtarzalnym klimatem, który jednak nie zrekompensowałby przestarzałych mechanik rozgrywki.

Każdy z tych remake'ów ma sens – większy lub mniejszy. Ale czy podobny sens miały decyzje Sony, które zdecydowało się na remake The Last of Us i Until Dawn? Są to tytuły, które na PS4 działają bardzo dobrze (co więcej, na PS5 w ramach wstecznej kompatybilności jeszcze lepiej!) i wciąż wyglądają świetnie. Nie jest tajemnicą, że największe rozczarowania obecnej generacji konsol (jak Gollum, The Last Oricru czy Oddworld: Soulstorm) wypadają gorzej niż filmowa opowieść studia Supermassive Games na PS5.

Mimo że PlayStation, przy współpracy z Bluepoint Games, stworzyło dwa świetne odświeżenia i jako jeden z pierwszych wydawców rozpoczęło nową modę na remake'i, obecnie wydaje się zagubione. Mając tak wiele "zamrożonych" marek (jak Infamous, Resistance, Killzone, Syphon Filter, Jak & Daxter, Motorstorm), których powrotu domaga się duża część społeczności "niebieskich", Sony wciąż daje drugie, a nawet trzecie życie kilkuletnim tytułom (The Last of Us otrzymało wcześniej również remaster). Co zabawne, remake Until Dawn okazał się technicznie gorszy od oryginału. Trudno o większe rozczarowanie, prawda?

Bezsensowne remastery nową plagą

horizon zero dawn remaster

Zdecydowanie nie tak to powinno wyglądać, szczególnie w sytuacji, gdy Capcom i Square Enix doskonale rozumieją, które gry powinny otrzymać remake. Według doniesień, Japończycy przygotowują się do odświeżenia kolejnych starszych odsłon Resident Evil oraz Final Fantasy. Śmiem twierdzić, że gdy Capcom wyczerpie starsze przygody swojej marki survival horroru, nie będzie miał w planach remake'u Resident Evil 7, ale skupi się na innych seriach – mają przecież w zanadrzu chociażby Dino Crisis.

W międzyczasie, gdy Sony tworzy remake'i kilkuletnich gier, zwietrzyło też sukces w remasterach. Zapowiedziane niedawno Legacy of Kain: Soul Reaver 1&2 Remastered jak najbardziej ma sens, ale przygotowanie najpierw remastera The Last of Us 2 (gry z 2019 roku), następnie Horizon Zero Dawn (które de facto otrzymało już aktualizację na PS5 i port na PC), a teraz, według plotek, remaster Days Gone (dostępnego również na PS5 i PC w lepszej wersji), to – mówiąc wprost – śmiech na sali.

Tworzenie wysokobudżetowych gier znacząco się wydłuża, a wiele ekip boryka się z problemami (jak Naughty Dog z Frakcjami, na które stracili mnóstwo czasu). Dodatkowym problemem są fundusze oraz nieudane projekty multiplayerowe, takie jak Concord. PlayStation nie jest w stanie dostarczyć tylu nowych ekskluzywnych tytułów, do których przyzwyczaiło nas w ostatniej generacji, przez co chwyta się ostatniej deski ratunku – tworzenia niepotrzebnych remake'ów i remasterów, których produkcja jest stosunkowo tania. W mojej opinii to bardzo zły kierunek, bo istnieje ryzyko, że za Sony pójdą inni wydawcy i niebawem zostaniemy zalani tego typu bezsensownymi odświeżeniami.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper