Czasami wolę grać w 30 FPS. Dlaczego? Oto powód
Ludzkie oko nie widzi więcej niż 30 FPS, prawda? Dziś nikt już raczej nie powiela tych bzdur, ale wciąż są osoby, którym taka płynność w zupełności wystarcza. Jest to zdecydowana mniejszość, choć przyznam szczerze, że sam często decyduję się na grę w trzydziestu klatkach. I to pomimo dostępnego trybu wydajności. Oto dlaczego.
Przez długi czas gracze konsolowi byli ograniczeni w większości przypadków do 30 klatek na sekundę. Nie pomogło nawet nadejście PlayStation 4 Pro i Xboksa One X, gdyż ulepszenia dotyczyły głównie zwiększenia rozdzielczości. Płynność bardzo często pozostawała na poziomie bazowych konsol, lecz były oczywiście wyjątki.
Premiera PlayStation 5 i Xbox Series X|S dość sporo zmieniła. Lwia część dostępnych produkcji albo posiada jeden tryb graficzny (z 60 FPS), albo dwa, z czego jeden to performance mode. Jest naprawdę niewiele gier, które oferują wyłącznie rozgrywkę w 30 klatkach. Posiadacze odpowiednich ekranów mają nawet możliwość wybrania trybu 40 FPS, ale to akurat rzadkość. Szkoda, gdyż ta opcja to prawdziwy "gamechanger". Przynajmniej dla mnie.
Zepsuty tryb wydajności w Forbidden West nie dał mi wyboru
Niestety wybór lepszej płynności bardzo często wiąże się z drastycznym obniżeniem jakości obrazu. Dla wielu osób nie jest to problem, ponieważ preferują 60 FPS bez względu na koszty. Mark Cerny potwierdził, że gracze PS5 wybierają tryb wydajności w aż 75% przypadków. Statystyka jasno pokazuje, że konsolowcy stawiają przede wszystkim na płynność. Ja patrzę na to jednak nieco inaczej.
Rozgrywka w 60 FPS jest znacznie bardziej komfortowa i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Czasami jednak tryb wydajności obniża rozdzielczość i efekty graficzne do tego stopnia, że aż nieprzyjemnie się na to wszystko patrzy. Z jednej strony grafika to nie wszystko, ale mydło w 720p lub 1080p na dużym ekranie bywa dość rozpraszające. Dlatego właśnie często wybieram opcję 30 FPS. W niektórych przypadkach cięcia w grafice są dla mnie po prostu zbyt duże.
Najlepszym przykładem jest tu Final Fantasy VII Rebirth. Druga część trylogii zrealizowana jest na znacznie większą skalę niż VII Remake, dlatego wymagania poszły do góry. Gra w trybie jakości prezentuje się przepięknie, ale tryb wydajności to prawdziwy dramat. Na początku pojawiły się nawet dwie aktualizacje, które miały zmniejszyć problem rozmytego obrazu, ale tak naprawdę na niewiele się to zdało.
Duże wymagania czy fatalna optymalizacja?
Podobnie jest w przypadku szesnastej części Final Fantasy. 60 FPS to kusząca opcja, ale graficzna nędza była dla mnie nie do zaakceptowania. To oczywiście nie są jedyne przypadki tytułów, które ograłem w 30 FPS. Do tej listy można dorzucić m.in. Dead Space Remake, Star Wars Jedi: Survivor, Helldivers 2, Horizon Forbidden West, a nawet Demon’s Souls.
No i tutaj z pomocą przychodzi PlayStation 5 Pro. Podczas prezentacji konsoli Mark Cerny potwierdził, że Pro w wielu przypadkach pozwoli na zastosowanie jednego trybu graficznego, który połączy lepszą płynność z zadowalającą ostrością. I w takich grach sytuacja w zasadzie staje się jasna - nie trzeba wybierać trybu graficznego, bo przecież dostępny jest tylko jeden. Ale czy każda gra będzie w ten sposób działać na PlayStation 5 Pro? No nie.
Już teraz wiemy, że niektóre gry w dalszym ciągu zaoferują przynajmniej dwa tryby graficzne. Ulepszona konsola nie będzie zatem definitywnym rozwiązaniem mojego dylematu między płynnością a jakością. Trudno w tym momencie określić, która opcja będzie bardziej zachęcająca, gdyż jedynym miejscem, gdzie widzieliśmy nową konsolę w akcji był YouTube. Niemniej jednak pierwsze porównania nastrajają mnie bardzo optymistycznie. Aby lepiej zobrazować kwestię wyboru na PS5 Pro możemy wyobrazić sobie poniższy przykład.
Wszystko zależy od gry
Załóżmy, że Silent Hill 2 Remake otrzymuje na PS5 Pro dwa tryby graficzne: wydajności, który jest odpowiednikiem quality mode z bazowego PS5 (tyle że w 60 FPS), i tryb jakości (30 FPS), który pod względem grafiki zbliża się do oprawy z PC oraz dodaje m.in. ray tracing (chociaż odbicia). W takim przypadku już teraz mogę stwierdzić, że na pewno wybiorę tę drugą opcję. Myślę, iż podobnie będzie w przypadku Alana Wake’a 2 i innych produkcji, które nie stawiają aż tak bardzo na dynamikę.
Są jednak gry, które prezentują się świetnie nawet w trybie wydajności na bazowym PS5. Doskonały przykład stanowią dzieła Insomniac, mianowicie Spider-Man i Ratchet & Clank Rift Apart. Studio zapewniło tryb graficzny w 60 FPS przy jednoczesnym wykorzystaniu ray tracingu. Dało to fantastyczne efekty, a przejście na 30 FPS było, moim zdaniem, bezsensowne. Różnice w jakości nie były po prostu warte tej zmiany.
Ale mamy 2024 rok i nie każdego satysfakcjonuje gra w 30 klatkach, dlatego dobrze, że jest wybór. Dzięki temu każdy może grać w takim ustawieniu, jakie najbardziej danej osobie odpowiada. Bardzo często odnoszę jednak wrażenie, iż tak duże różnice pomiędzy trybami to nie zawsze kwestia możliwości konsoli. Optymalizacja w wielu przypadkach leży i to właśnie ona jest zapewne powodem takich „kwiatków”, jakie obserwujemy m.in. w Final Fantasy VII Rebirth. Mam nadzieję, że PSSR nie będzie rozczarowaniem i niska rozdzielczość bazowa na PS5 Pro faktycznie zaprezentuje znacznie wyższą jakość, niż wskazywałyby na to surowe wartości. Cała nadzieja w upscalingu.
Przeczytaj również
Komentarze (270)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych