Dahmer

Rozum nie ogarnie. Brutalna historia oparta na faktach

Łukasz Musialik | Dzisiaj, 09:45

Co sprawia, że ludzie z taką mieszanką ciekawości i odrazy sięgają po dzieła filmowe oparte na prawdziwych zbrodniach? Dlaczego chętniej niż kiedykolwiek wcześniej oglądamy mroczne historie o krwawych mordercach, podziwiając zarazem warsztat twórców, jak i przerażając się do szpiku kości? Odpowiedź, choć w swej wymowie prosta, wcale nie jest oczywista. Wydaje mi się, że chcemy zanurzyć się w świecie, którego normalnie nie chcielibyśmy doświadczyć. 

Nie ma nic bardziej elektryzującego niż świadomość, że to, co właśnie widzimy, zdarzyło się naprawdę. Autentyzm pogłębia wszystkie nasze emocje: lęk, współczucie, czasem gniew i niedowierzanie. 

Dalsza część tekstu pod wideo

To właśnie ten dreszcz prawdy sprawia, że o brutalnych historiach nie możemy zapomnieć długo po wyjściu z kina czy wyłączeniu telewizora. Jedną z takich opowieści jest głośny (choć nieco fabularyzowany) serial „Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera”, wydany na platformie Netflix, który zdobył rzesze widzów na całym świecie, przy okazji wzbudzając gigantyczne kontrowersje.

Zło w ludzkiej skórze - krótki rys autentycznej historii

Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera

Jeffrey Dahmer, zwany też „Kanibalem z Milwaukee”, przeszedł do historii kryminalistyki jako jeden z najbardziej przerażających seryjnych morderców. W latach 1978–1991 zamordował co najmniej 17 młodych mężczyzn. Były to czyny wstrząsające ze względu na skalę bestialstwa. Dahmer nie tylko odbierał życie, ale i dokonywał makabrycznych aktów, które sprawiały, że nawet doświadczonym policjantom drżał głos w trakcie przesłuchań.

W czym tkwi mroczna siła tej postaci? W jej złowrogiej zwyczajności. Jeffrey Dahmer, przez długi czas postrzegany przez otoczenie jako nieśmiały i niewiele mówiący sąsiad, zwykły pracownik, zdawał się być bohaterem wprost wyjętym z modelowego schematu „dobrego chłopaka z sąsiedztwa”. Tym trudniej uwierzyć, że za tą fasadą przyczajony był drapieżca o wyrafinowanych i odrażających skłonnościach.

Narodziny potwora. Korzenie patologii

Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera

Serial wyreżyserowany przez Ryana Murphy’ego i Iana Brennana zatytułowany „Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera” to nie tylko pod względem rzemiosła doskonale wykonana, trzymająca w napięciu produkcja. Stanowi także próbę zmierzenia się z biografią człowieka, który naznaczył amerykańską opinię publiczną strachem i odrazą. Twórcy, zamiast przedstawiać bohatera wyłącznie jako czyste ucieleśnienie zła, starają się zarysować bardziej złożony obraz jego życia – rodzinne problemy, dzieciństwo w domu wypełnionym konfliktami i chłodem emocjonalnym, a także narastające obsesje, które z czasem przejęły kontrolę nad jego życiem.

Jedną z najważniejszych cech tej produkcji jest zwrócenie uwagi na to, jak społeczeństwo i służby policyjne nie zareagowały dostatecznie wcześnie na pierwsze sygnały niepokojących zachowań Dahmera. Z relacji sąsiadów wynika, że od miesięcy docierały do nich odgłosy kłótni, czy dziwne zapachy. W rzeczywistości z mieszkania Dahmera ulatniał się odór rozkładających się ciał. Czy gdyby ktokolwiek zareagował inaczej, w porę, czy można było uniknąć tej dramatycznej eskalacji zbrodni? To pytanie, które wciąż budzi poczucie winy u wielu osób, zwłaszcza że niektóre ofiary Dahmera mogły zostać uratowane na wczesnym etapie jego morderczego procederu.

Siła obrazu. Dlaczego wciąż przyciąga nas makabra?

Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera

Można by zachodzić w głowę, po co odświeżać tego rodzaju historie na ekranie? Czy upublicznianie wstrząsającej biografii przynosi coś dobrego w kontekście uhonorowania pamięci ofiar? Czy nie jest to po prostu cyniczne żerowanie na ludzkiej ciekawości? Twórcy serialu nie uniknęli tych pytań. Wiele osób zarzucało im epatowanie przemocą, przesadne koncentrowanie się na brutalnych aspektach zbrodni i przekraczanie granic dobrego smaku.

Jednak trzeba przyznać, że popularność filmów i seriali true crime – a tym bardziej tak głośnych tytułów jak „Dahmer” – nie zawsze wynika z zamiłowania do okrucieństwa samego w sobie. Działa tu fascynacja historiami o ludzkiej psychice – pragnienie zrozumienia, jak rodzi się zło w pozornie normalnym człowieku. Pod pewnym względem oglądanie mrożących krew w żyłach relacji o prawdziwych mordercach może pełnić rolę ostrzeżenia i przypomnienia, że nigdy do końca nie poznamy drugiego człowieka.

Kontrowersje wokół opowiadania cudzych tragedii

Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera

Oprócz sporej oglądalności, serial „Dahmer” wywołał szereg skrajnie różnych reakcji, zwłaszcza wśród rodzin ofiar. Jedni poczuli się zranieni sposobem, w jaki ich najbliżsi zostali przedstawieni na ekranie, twierdząc, że produkcja ponownie otworzyła stare rany, wywołała emocje, z którymi próbowali się uporać przez lata. W mediach pojawiały się głosy mówiące, że żadna z rodzin nie została powiadomiona o planowanym formacie serialu ani nie poproszono ich o konsultacje.

Z drugiej strony nie brakowało opinii, że właśnie takie produkcje pozwalają nam pamiętać o tym, co naprawdę się wydarzyło. Przypominają, że za każdą brutalną historią stoją konkretne ludzkie istnienia, przerwane często w strasznych okolicznościach. To nie tylko kronika odchylenia jednostki, ale też dramat rodzin i bliskich, którego efektem może być społeczne otrzeźwienie, aby nie bagatelizować sygnałów potencjalnego zagrożenia, zanim będzie już za późno.

Granice moralności. Czy można „estetyzować” zbrodnię?

Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera

Oglądając „Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera”, trudno uciec od refleksji nad tym, gdzie przebiega granica między edukacją a eksploatacją tematu. Z jednej strony twórcy starają się oddać hołd tragicznej historii, pokazując zarówno efekty chorobliwej natury Dahmera, jak i nieudolności śledczych, a także opieszałości organów sprawiedliwości. Z drugiej jednak, nie sposób uniknąć wrażenia, że produkcja jest perfekcyjnie zrealizowanym widowiskiem – wciąga i wzbudza emocje, o jakich marzą producenci, którzy liczą na komercyjny sukces.

Ważną częścią serialu jest kreacja aktorska Evana Petersa, który wcielił się w Jeffreya Dahmera. Jego interpretacja z jednej strony oddaje demoniczność postaci, z drugiej potrafi w subtelny sposób pokazać zagubienie bohatera. Widz nieprzyjemnie uświadamia sobie, że Dahmer, poza swoją przerażającą fascynacją makabrycznymi aktami, był też człowiekiem wyobcowanym, nieprzystosowanym społecznie, przeżywającym głębokie zaburzenia psychiczne. Czy to go usprawiedliwia? Absolutnie nie. Ale daje posmak okrutnej prawdy, że zło potrafi brać się z niepozornych korzeni, a każda bestia ma również drugie, ludzkie oblicze.

Subtelna linia między dokumentem a fikcją

Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera

Choć „Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera” jest oparty na faktach, nie jest to dokument, a dramat biograficzny, w którym część scen została zrekonstruowana na potrzeby filmowej narracji. Twórcy usiłowali wiernie przedstawić fakty, ale jednocześnie musieli podjąć decyzje dotyczące tego, jak intensywnie ukazać pewne szczegóły czy jak wyważoną rolę nadać niektórym postaciom drugoplanowym.

Odbiorcy – zarówno ci wyczuleni na fakty historyczne, jak i ci szukający rozrywki – powinni pamiętać, że choć rdzeń opowieści jest prawdziwy, pewne elementy są lekko przerysowane. To normalne przy adaptacji materiału tak trudnego i bolesnego. Ważne jest jednak, by nie stracić z oczu sedna przekazu.

Fenomen true crime w XXI wieku

Zarówno filmy, jak i seriale oparte na prawdziwych morderstwach cieszą się dziś ogromną popularnością. Boom na produkcje typu true crime wydaje się odpowiedzią na ludzką ciekawość, ale też odbiciem przekonania, że rozumiejąc meandry ludzkiego zła, stajemy się bardziej świadomi zagrożeń. Nie bez znaczenia jest też postęp technologiczny – streaming i media społecznościowe pozwalają na błyskawiczne rozprzestrzenianie się informacji, spekulacji, plotek, analiz, a nawet spontanicznych akcji detektywistycznych prowadzonych przez internautów.

Jednocześnie rodzi to poważne problemy etyczne: jak daleko można się posunąć, pokazując zbrodnię w szczegółach? Czy w pogoni za kolejnymi widzami nie przekształcamy czyjegoś koszmaru w towar do masowej konsumpcji? Czy nie ma ryzyka, że poprzez ciągłe powtarzanie i „przeżuwanie” makabrycznych historii stajemy się coraz bardziej obojętni na ludzkie cierpienie?

Takie refleksje mogą być cenniejsze niż jakakolwiek rozrywka. W końcu nie chodzi wyłącznie o oglądanie drastycznych scen czy przyglądanie się “demonicznej” postaci. Chodzi o przypomnienie, że najgorsze potwory potrafią mieszkać nie w ekranie telewizora czy w czeluściach literatury grozy, lecz tuż obok nas – w realnym świecie. I często rozpoczynają swoją drogę niezauważone, ukryte za fasadą przeciętności, gotowe zaatakować w chwili, gdy nikt się tego nie spodziewa.

Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper