Shuhei Yoshida - żywa maskotka Sony, która zaczynała od...Gran Turismo
Liderzy marki PlayStation prawie odeszli. Na emeryturę, rzecz jasna. Na placu boju przez długi czas pozostawał człowiek, który wprowadził dywizję w świat wydawców, deweloperów i speców od marketingu. Jak to zrobił? Sam był jednym z nich. Pod koniec ur. oświadczył branży, że wraz z dniem 15 stycznia, 2025 roku przechodzi na emeryturę. Po 38 latach pracy w Sony, i trwającym o siedem wiosen mniej romansie z PlayStation. Jego historia w firmie trochę przypomina mi dzieje Hideo Kojimy gdy ojciec Snake'a zatrudnił się w Konami. Zanim przejdziemy do tego porównania przedstawmy kim właściwie jest Yoshida i dlaczego wzdłuż dekad urósł do miana jednej z twarzy PlayStation.
"Jestem z PlayStation od samego początku, a to mój 31. rok działalności. Kiedy upłynęło mi trzydziestolecie pracy tutaj pomyślałem, że może nadszedł czas, aby ruszyć dalej. Jak wiecie, firma radzi sobie bardzo dobrze. Uwielbiam PS5 wraz z grami, które się pojawiają. Mamy nowe pokolenie zarządców, które darzę szacunkiem. Ekscytuje mnie przyszłość PlayStation" - skomentował swoją decyzję Shuhei Yoshida na forum PlayStation Podcast (dostępny na Apple i Spotify). Nigdy nie był inżynierem co pachnie analogią do początków kariery Kojimy. Yoshida do 1993 roku działał w Sony dopóki nie znalazł się w zespole Kena Kutaragiego. Właściwie to cud, że PlayStation mogło powstać. Powód był prosty: odwet. Z perspektywy ówczesnego szefa w całym Sony, Norio Ohgi sprawa miała wymiar honorowy. Projekt ścisłej współpracy pomiędzy Sony i Nintendo (SNES + CD ROM = PlayStation) nie wypalił. Wszystko przez decyzję zarządców firmy hydraulika w trakcie imprezy CES w 1991 roku. Nintendo wybrało układ z Philipsem. Ohga po rozmowie z młodym Kutaragim zezwolił na powstanie konsoli, która wkrótce miała zrewolucjonizować cały growy świat.
Nie bez powodu inicjację PlayStation z 3 grudnia, 1994 roku wpisano w poczet trzech najważniejszych momentów w historii przemysłu elektronicznej rozrywki. Shuhei Yoshida był wtedy na pokładzie Kena Kutaragiego. Jak osoba bez technicznego doświadczenia mogłaby pomóc przy kreacji marki? Yoshida w ciągu kilku lat pracy w Sony nauczył się budowania kontaktów, a te są niezbędne, by zbudować stabilny i lukratywny interes. Jako absolwent Uniwersytetu w Kioto (studiował na fakultecie ekonomicznym) miał pojęcie o rynku i jego potrzebach. Nie jest to wprawdzie nigdy zapisane, lecz Yoshida prawdopodobnie zdawał sobie sprawę z korzyści współpracy z zewnętrznymi wydawcami. Polityka konkurencyjnego Nintendo opierała się na mocnych restrykcjach. Sony było łagodne dla deweloperów. Niespełna trzydziestoletni wówczas Shuhei rozpoczął promocję konsoli i zwiedził pół świata, aby nawiązywać współpracę z nowymi studiami, i pozyskiwać licencje. Nie ukryję faktu, że w budowaniu kontaktów i wizerunku pośród twórców gier pomogła sławetna prezentacja z kroczącym na ekranie modelem Tyranozaura.
W służbie graczom
Shuhei Yoshida przyłączył się do zespołu PlayStation w lutym, 1993 roku. Do premiery konsoli pozostawało wówczas 11 miesięcy, więc było to wystarczająco dużo, aby przygotować odpowiedni marketing i zapewnić nowej platformie ciągłość w ofercie gier. "Dołączyłem, gdy zespół Kutaragiego wciąż pracował nad PlayStation. Ken miał tylko inżynierów. Wszyscy byli inżynierami. Byłem zatem pierwszą, nie-techniczną osobą w zespole, gdy Sony szykowało się do wejścia na rynek" - wspominał Yoshida. Na szczęście dla Yoshidy pomogła decyzja Sony w wyposażeniu PlayStation w napęd CD-ROM. "Ekscytowała nas innowacja w wykonaniu Kutaragiego. CD-ROM przetworzył mnóstwo danych przy zaskakująco niskich kosztach produkcji" - dla Yoshidy nawiązywanie współpracy ze studiami third-party było zatem prostsze. Nikt nie musiał głowić się jak ominąć długotrwały proces produkcji kartridży (na nowe partie czekano średnio trzy miesiące). Yoshida odniósł się do ówczesnej sytuacji na rynku producentów gier i konsol. Sony nikt nie traktował poważnie, gdyż w przeszłości wiele dużych firm usiłowało wkroczyć i zmienić trajektorię rynku bez konkretnych rezultatów.
"Nie znaliśmy dobrze tej branży. Były przecież inne duże firmy, które próbowały podbić rynek co nie wyszło im na dobre. Więc na początku, jeszcze przed startem PlayStatnio nie traktowano naszej sprawy zbyt poważnie" - przyznaje emerytowany menadżer. Jaka była prawdziwa rola Shuhei Yoshidy w tym wszystkim? Nie posiadał wiedzy stricte technicznej i nadal nie poznał wystarczająco rynku gier i praw nim rządzących. Nastała zatem chwila, gdy Sony musiało wyznaczyć standard. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zapatrywałby się w ideową politykę Nintendo. Firma miała ugruntowaną pozycję na rynku. Sony jeszcze nie. "Moim zadaniem były rozmowy z wydawcami i deweloperami na terenie Japonii. Wykonałem dziesiątki telefonów do firm z Hokkaido aż po Kiushu, aby umówić spotkania" - Yoshida robił za sekretarkę, choć zadanie nie było łatwe. Po pierwsze, zbliżał się świt grafiki 3D, a po drugie, delegacje z Kutaragim na czele musiały przekonywać twórców dlaczego ich konsola jest najlepszym wyborem.
Yoshida wiele zawdzięcza Sony. Zanim korporacja wpuściła go na pokład okrętu pod nazwą PlayStation młody Shuhei został wysłany na dwa lata do Uniwersytetu w Los Angeles, gdzie podniósł swoje kompetencje. W wywiadzie dla popularnego serwisu Engadget wyjawił prawdę o okolicznościach powstania nazwy Sony Computer Entertainment. To po prostu połączenie. "Główną przyczyną nadania nazwy SCE była wiara w to, że gry są rozrywką dla wszystkich" - przyznaje. To dlatego szefostwo nie zdecydowało się np. na nazwę Sony Game Company. Był to również multimedialny kombinat. I stało się. PlayStation przyszło na świat. Kariera Yoshidy nabierała rozpędu w cieniu, podczas gdy cały świat zachwycał się możliwościami nowej konsoli. Historia Yoshidy jest złączona z dziadkiem PSX, więc nie linczujcie mnie za zbyt często przywoływanie okoliczności narodzin marki. Shuhei miał w to niebagatelny wkład i do samej emerytury wspierał Sony.
Wyjście z cienia
Zasługi Yoshidy są niepodważalne, lecz on sam wyszedł na światło dzienne dopiero w 2013 roku. Jeden z ludzi odpowiedzialnych za sukces PlayStation pozostawał niemal w cieniu. W przeciągu czterech lat Yoshida doprowadził do podpisania kontraktów z największymi wydawcami w Japonii. Sam po wielu latach uznał, że posiadanie w katalogu takich serii jak Final Fantasy czy Dragon Quest to wielkie osiągnięcie. "Co dalej? Mamy wsparcie od całej branży" - wtedy wcielił się w nową rolę. Został producentem gier. Miał on również przygodę z testowaniem Crasha Bandicoota. "Stałem się chyba najbardziej wybrednym testerem" - co odnosiło się do faktu, gdy policzył on ilość zgonów graczy w jednym, stałym punkcie. Wtedy stało się jasne, że właśnie tutaj powinien znaleźć się checkpoint. Po 2000 roku Shuhei Yoshida został wiceprezydentem amerykańskiego oddziału Sony. A swoją karierę jako producent zaczął od serii Gran Turismo. Wkrótce dołączył do zespołu odpowiedzialnego za projekt, którego celem było samo Final Fantasy. Nie da się ukryć, że siódma gra z tej serii wypromowała gatunek jRPG na całym świecie. Sony chciało własnego Final Fantasy. Shuhei Yoshida pracował nad grą Legend of Dragoon. Ta produkcja nigdy nie zagroziła hegemonii serii dawnego Squaresoftu, lecz świat przyjął grę z otwartymi ramionami.
Shuhei w trakcie swoich obowiązków zapatrywał się w świat gier indie. Z czasem sprowadził ja na konsolach Sony. Wciąż jest dumny ze zwycięstwa gry Journey podczas imprezy DICE Awards w 2013 roku. W ostatnich latach nieustannie postował na Twitterze. Żartował, że czuje się jak pracownik działu wsparcia bo spędza w social-mediach mnóstwo czasu, lecz gracze nieustannie kierowali do niego wiadomości a on nie potrafił ich zignorować. To się szanuje. W 2019 roku ustąpił ze stanowiska szefa PlayStation Worldwide Studios zastąpiony przez Hermena Hulsta, jednego z założycieli holenderskiego studia, Guerilla Games. Yoshida zbudował prawdziwą armię deweloperów. Wspomagał kreację takich serii jak Resistance, Uncharted czy God of War. Stał się symbolem menadżera przyjaznego graczom i twórcom. Nie miał w sobie cech typowego korposa. Kierował się dobrem ogółu i wcale nie koloryzuję jego sylwetki. Yoshida po zakończeniu pracy na fotelu szefa PWS rozpoczął działalność w zakresie promowania twórców indie na PlayStation. Sam jest zapalonym graczem i posiada po dwa egzemplarze każdej konsoli. Dlaczego? Lubi testować gry w wersjach PAL oraz NTSC. Kiedyś nawet dorobił się bana od Nintendo. Wszystko dlatego, że napisał "I love PS" - ironia, prawda? W Miiverse niedozwolone było promowanie komercyjnego produktu. Ktoś w Sony potrafił to zrobić lepiej niż emerytowany od niedawna Shuhei Yoshida?
Przeczytaj również
Komentarze (7)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych