Assassin’s Creed Shadows

Assassin’s Creed Shadows zawiedzie? Gracze bez wahania skrytykują każdy ruch Ubisoftu

Igor Chrzanowski | 01.02, 15:18

Marka Assassin's Creed wyrosła w ostatnich prawie dwóch dekadach na jedną z największych w naszej branży, a jej liczne adaptacje zalewają świat komiksów, książek oraz nawet kino. Jednakże czy Ubisoft jest tym razem skazany na porażkę?

Francuski gigant ma w ostatnich latach nieco pod górkę, a każda próba zrobienia czegoś dobrego sprawia, że gracze masowo napadają na pomysły Ubisoftu i zatapiają prawie każdą inicjatywę. Avatar: Frontiers of Pandora pomimo bycia przyzwoitą grą sprzedał się słabo, Prince of Persia: Lost Crown zebrało fantastyczne oceny, a sprzedawało się teoretycznie wolniej niż szalenie krytykowane Star Wars: Outlaws, a najwięcej kasy dla firmy wciąż zarabiają produkcje wydane dobre 5 czy 10 lat temu. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Ubisoft chce wyjść naprzeciw graczom - zrobili Assassin's Creed: Mirage, czyli takiego "starego" klasycznego Asasyna, o którego prosiliśmy od premiery Assassin's Creed: Odyssey, a jeśli zaś chodzi o Assassin's Creed: Shadows, jest to produkcja mająca spełnić gigantyczne marzenia fanów, błagających wręcz o "japońskiego" Asasyna od czasów Black Flaga. Dlaczego zatem za każdy, nawet najmniejszy ruch Ubisoft obrywa gorzej niż Electronic Arts, Sony czy Bandai Namco?

Krytyka Ubisoftu stała się... modna?

W ostatnich miesiącach naprawdę mam wrażenie, że wszystkim grom Ubisoftu obrywa się dosłownie za to, że robi je Ubisoft. Bez względu na ich jakość, skalę, długość, model biznesowy czy tematykę. Lecimy po Ubi, bo się ich nie lubi. Początkowo pisano, że nowe Prince of Persia to będzie tragedia, bo gramy jakimś "czekoladowym" podrabiańcem, a nie prawdziwym księciem. Ostatecznie okazało się, że to autentycznie fantastyczna metroidvania z własną duszą, specjalnymi mechanikami związanymi z manipulacją czasem i paroma innymi genialnymi bajerami. Piękna, wymagająca no i oczywiście, bo jakże mogłoby być inaczej, sprzedażowo nie spełniła oczekiwań Ubisoftu. Dlaczego? W pierwsze pare miesięcy rozeszło się tylko 300 tysięcy sztuk, co jak na taką firmę, takie IP oraz bardzo dobre oceny, jest dość niskim i rozczarowującym rezultatem. Aby osiągnąć taki sam wynik, jak Star Wars: Outlaws w parę dni, gra potrzebowała aż rok! Skoro zatem tak wszyscy zachwalaliśmy ten tytuł i chcieliśmy pokazać Ubi, czego tak naprawdę chcą gracze, czemu nie poszło grze tak dobrze jak innym małym hitom? 

Ogólna niechęć do francuskiego giganta sprawiła, że nawet zainteresowani tymże tytułem podchodzili do niego bardzo ostrożnie i czekali na pierwsze obniżki "bo to Ubi, nie warci pełnej ceny". Kolejnym takim przykładem jest Immortals Fenyx Rising, które to również zachwalane było przez wielu graczy jako wielki powiew świeżości, nowy kierunek dla wielkiej firmy, a także naprawdę solidny klon Zeldy. Może nie wybitny, ale solidny. Efekty? Na samym Steamie sprzedało się około 250 tysięcy kopii, jeśli byśmy szacunkowo pomnożyli podobne liczby o wszystkie platformy, wyjdzie z tego jakieś 1-1,25 mln kopii. Dużo? Dla jednych sporo, jednak dla takich gigantów to niewystarczające, a więc Immortals Fenyx Rising 2 zostało skasowane.

A wiecie co nie zostało skasowane? Far Cry 7. Od czasów Far Cry 4 ciągle słyszymy, że marka się skończyła, że to już tylko klonowanie dobrze znanego schematu, że gracze już tego nie chcą, że mają dość i że coraz gorsze oceny kolejnych odsłon serii pokazują, że "Ubiszrot" zaczyna umierać. Ile w tym prawdy?

Krzykacze jedno, konsumenci drugie

Cóż, wyniki sprzedażowe Far Cry 5 oraz Far Cry 6 pokazują, że guzik prawda. Obie odsłony przebiły po 10 milionów sprzedanych egzemplarzy, z czego Far Cry 6 zrobił ten wynik w zaledwie 1 rok fiskalny, a więc do dziś mogło pęknąć nawet i z 15 milionów egzemplarzy. A więc tradycyjnie wyszło na to, że najgłośniejsze grono graczy nie okazało się tym największym gronem, a sami konsumenci idą po prostu za tym co było i jest nadal popularne. Podobnie jest z Assassin's Creedem. Po Assassin's Creed Unity mówiono, że seria umarła, po Assassin's Creed: Origins mówiono że to zwykły klon Wiedźmina 3 w Ubisoftowym stylu, a przy Assassin's Creed: Odyssey i Valhalla szydzono, że Ubisoft odleciał i zrobił z tych gry za bardzo RPG-i, a za mało Asasyny. 

No to wtedy dostaliśmy Assassin's Creed: Mirage, które miało być starym dobrym klasycznym tytułem na modłę Assassin's Creed 2. Efekt? Tytuł sprzedał się naprawdę dobrze, bowiem osiągnął aż 5 milionów egzemplarzy, co jest rewelacyjnym wynikiem, aczkolwiek wciąż to tylko 1/3 tego co w pojedynkę zgarnęły grecka i nordycka przygoda. Pomimo spełnienia oczekiwań fanów, mało kto chciał przyznać, że Ubisoft odwalił kawał dobrej roboty. Dlaczego? No bo to Ubisoft i "im się nie należy". Tak samo będzie w przypadku Assassin's Creed: Shadows, które to jest ukłonem firmy w stronę dziesiątek milionów fanów, którzy dosłownie błagali firmę o "japońskiego" Asasyna. Francuzi postanowili zrealizować nasze prośby, podchodząc do historii po swojemu, jak to zwykle mieli w zwyczaju.

Wiecie, Assassin's Creed to dzieło fikcji, dlatego mogliśmy w niej robić wiele dziwacznych rzeczy - od latania wynalazkami Leonarda Da Vinciego, aż po walkę z greckimi, nordyckimi, czy nawet egipskimi bóstwami. Nikomu to nie przeszkadzało, nikt nie narzekał i wszyscy przyjmowali do wiadomości, że to po prostu gra. Ostatnio zaś widziałem chyba najgłupszy wątek na X na jaki mogłem się napatoczyć, w którym tysiące osób z całego świata zaczęło "drzeć łacha" z Ubisoftu, bo w czasie w którym kwitną wiśnie, na straganach stoją arbuzy. Naprawdę. Że niby to bzdura, bo to nierealne historycznie, bo to koliduje z realnym występowaniem obu obiektów w różnych porach roku. Tym samym osobom nie przeszkadza zaś, że 12 lat temu mogli brać udział w amerykańskim wojnach u boku Jerzego Waszyngtona, który w ramach czasowych gry, nie udzielał się w konkretnych sprawach czy regionach.

Niezasłużona krytyka i niezasłużone zachwyty?

Ostatnio też Ubisoftowi oberwało się rykoszetem za to, że niektórzy z dziennikarzy zaczęli zachwycać się systemami rozgrywki i detalami, które nie są w dzisiejszych czasach żadną nowością i nie powinny budzić aż takich zaskakujących reakcji. To, że w Assassin's Creed: Shadows można się czołgać pod podłogami budynków jest fajne i doda do gry trochę bardziej rozbudowanego aspektu skradankowego, ale nie jest to jakaś rewolucja. W Metal Gear Solid na PSX-a mogliśmy robić dokładnie takie same rzeczy. Ktoś inny z kolei zaczął się masakrycznie zachwycać tym, że jako Yasuke będziemy mogli mieczem ścinać bambusy albo przekrawać arbuzy. No też spoko bajery, widać że Ubisoft chce się postarać tym razem nieco bardziej niż zazwyczaj, ale też nie jest to coś świeżego.

Takie ciachanie bambusów to ja pamiętam jeszcze z pierwszych misji w Tenchu 2, a najlepszy system ciachania wszystkiego miało Metal Gear Rising z 2013 roku. W obecnych czasach, w których głośni "krzykacze" lubią przyczepiać się absolutnie wszystkiego, zaczęli naskakiwać na Ubisoft, choć moim zdaniem, co też pisałem online, baty powinien zebrać dziennikarz, który nie ma chyba grama świadomości o rzeczach, jakie były możliwe w grach sprzed 3 dekad. Ale no "hejterzy" Ubisoftu dostali na tacy idealną pożywkę, to ją wykorzystali. 

Moim jednak zdaniem nowy Assassin's Creed będzie naprawdę świetnym hitem, wielką grą i dziełem, które pozwoli francuskiemu gigantowi odbić się od dna. A co Wy sądzicie na ten temat?

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Assassin's Creed Shadows.

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper