Przed 97. oscarową galą. O faworytach do najbardziej prestiżowych nagród filmowych

Przed 97. oscarową galą. O faworytach do najbardziej prestiżowych nagród filmowych

Dawid Ilnicki | 02.03, 12:00

W poniedziałkową noc, naszego czasu, już po raz 97. zostaną rozdane Oscary. Wciąż najbardziej prestiżowe trofea w świecie filmu. Choć gale z roku na rok cieszą się coraz mniejszym zainteresowaniem, a przed samą ceremonią słychać tradycyjne narzekania na poziom nominowanych filmów, same listy dają dobry wgląd w to co się działo w świecie filmu w poprzednim roku.

Czy jest coś nudniejszego niż kolejne gale oscarowe? Chyba tylko coroczna litania narzekań na to wydarzenie, które w dawnych czasach miało swój urok, a dodatkowo lista zwycięzców dawała ogląd tego co w danym czasie warto było nadrobić. Dziś prawdziwi kinomani zdecydowaną większość poniższych obrazów obejrzeli dawno przed ogłoszeniem nominacji, a sam wybór zwycięzcy z całą pewnością nie ekscytuje już tak jak jeszcze kilka dekad temu. 

Dalsza część tekstu pod wideo

W modzie od dobrych kilku, jeśli nie kilkunastu lat jest za to złośliwe poszukiwanie tzw. “oscar-baita”, czyli produkcji odhaczającej większość, już dość nudnych, bo oklepanych motywów, które powinien zawierać obraz, mający największe szanse na statuetkę. Przypomina mi to zresztą o pewnej rodzinnej anegdocie, kiedy to - jeszcze w czasach głębokiego PRL -  babcia usłyszała, że w telewizji będzie akurat wyświetlany radziecki film. “Nagrodzony?” - zapytała. “Nagrodzony” - odpowiedziano jej. “Aaa… No to można iść spać!”. I trzeba powiedzieć, że często idealnie pasuje to również do laureatów współczesnych festiwali filmowych. Na szczęście jednak nie wszystkich.

Mimo tych narzekań w tegorocznej stawce jest kilka ciekawych filmów i postaci, a w dodatku -  nawet z polskiej perspektywy -  jest za kogo trzymać kciuki. Choć bowiem tym razem, w przeciwieństwie choćby do 2023 roku, gdy nominowane było świetne “IO” Jerzego Skolimowskiego, w stawce nie ma polskiego filmu, na nagrodę za scenariusz ma szansę kręcony w Polsce “Prawdziwy ból”, a w kategorii filmu międzynarodowego “Dziewczyna z Igłą”. Szczęśliwie w obu przypadkach kibicowanie im nie sprowadza się wyłącznie do swoiście rozumianego patriotyzmu, bowiem są to po prostu dwa świetne obrazy, które równie dobrze mogłyby, czy wręcz powinny, znaleźć się w głównej kategorii. 

Najlepszy film

"Anora"

"The Brutalist"

"Kompletnie nieznany"

"Konklawe"

"Diuna: Część druga"

"Emilia Pérez"

"I’m Still Here"

"Nickel Boys"

"Substancja"

"Wicked"

Lista nominowanych filmów jak co roku prezentuje niemal pełne spektrum filmowe. Po jednej stronie mamy zatem największych zwycięzców kinowego box office, w postaci numer 5. (“Wicked”) i 6. (“Diuna, część druga”) globalnego zestawienia, będących jednocześnie blockbusterami o ogromnym budżecie. Sporymi sukcesami kasowymi były jednak również obrazy dużo tańsze, takie jak “Konklawe” Petera Bergera (prawie 100 milionów dolarów zysku przy 20 milionach budżetu), biografia Boba Dylana “Kompletnie nieznany” (110 milionów dolarów) i nagrodzona w Cannes za scenariusz “Substancja” Coralie Fargeat (80 mln $ przy 17.5 mln budżetu). Na przeciwległym biegunie znajdują się produkcje, które - tak jak najdłuższy w zestawieniu “The Brutalist”, co potwierdził sam reżyser w niedawnym wywiadzie - nie zdołały przynieść nawet najmniejszego zysku.

A jednak to 3.5-godzinny, filmowy monument Bradleya Corbeta, zdobywca Złotego Globa, znajduje się w trójce faworytów, jeśli chodzi o Oscara w głównej kategorii. Główną jest jednak “Anora” Seana Bakera, która wygrała wśród Gildii Producentów i Independent Spirit Awards, a po piętach depcze jej “Konklawe”, triumfator w Gildii Aktorów i nagrody BAFTA. Najbardziej polaryzującą opinię publiczną produkcją jest rzecz jasna “Emilia Perez”, która wygrała Złotego Globa w kategorii komedia/musical. Krytycy w USA najbardziej cenią z kolei ciekawe formalnie i poruszające “Nickel Boys”.

Kibicuję: Mimo wątpliwości “The Brutalist”

Najlepszy reżyser

Jacques Audiard ("Emilia Perez")

Sean Baker ("Anora")

James Mangold ("Kompletnie nieznany")

Brady Corbet ("The Brutalist")

Coralie Fargeat ("Substancja")

Jeszcze do niedawna wydawało się, że mocnym kandydatem do tej nagrody będzie Jacques Audiard, ale ogromna krytyka “Emilii Perez” na całym świecie sprawiła, że Francuz niemal kompletnie wypadł z rozważań o tej nagrodzie. Łeb w łeb idą za to Sean Baker i Bradley Corbet, który otrzymali dwa wskazania od wcześniejszych szacownych gremiów, a stawkę uzupełniają James Mangold i Coralie Fargeat. Sam jestem ogromnym fanem twórczości Bakera, od czasu kiedy zupełnie przypadkowo obejrzałem na jednej z platform streamingowych jego wczesny film “Gwiazdeczka”, i choć “Anora” jest z całą pewnością - zwłaszcza po dzikim i mocno dyskusyjnym “Red Rocket” - jego wyraźnym ukłonem w stronę mainstreamu, wybór jest tu dla mnie dość prosty.

Kibicuję: Seanowi Bakerowi 

Najlepsza aktorka pierwszoplanowa

Demi Moore ("Substancja")

Cynthia Erivo ("Wicked")

Mikey Madison ("Anora")

Fernanda Torres ("I'm Still Here")

Karla Sofia Gascon ("Emilia Perez")

Zestawienie to ma dwie duże faworytki. Pierwszą z nich jest bez wątpienia Demi Moore, która brawurowo wciela się w główną bohaterkę “Substancji”, wyraźnie nawiązując do wielu wcześniejszych ról i momentów znakomitej kariery. Jeśli ktokolwiek miałby jej odebrać trofeum to raczej tylko Mikey Madison, za sprawą fantastycznej roli w “Anorze”. Zdecydowanie większe szanse, ze względu na staż, daje się tu pierwszej z nich, ale triumf drugiej nie będzie żadną niespodzianką.

Kibicuję: Leciutko Mikey Madison.

Najlepszy aktor pierwszoplanowy

Adrien Brody ("The Brutalist")

Timothee Chalamet ("Kompletnie nieznany")

Sebastian Stan ("Wybraniec")

Colman Domingo ("Sing Sing")

Ralph Fiennes ("Konklawe")

Wśród aktorów też niezwykle interesujący wyścig, mający jednak jednego, wielkiego faworyta. Jest nim rzecz jasna Adrien Brody, którego kreację w “The Brutalist” wielu porównuje do tej z “Pianisty” Romana Polańskiego, za którą Amerykanin otrzymał już statuetkę w 2002 roku. Amerykanin otrzymał już niemal wszystkie wcześniejsze wyróżnienia, prócz wskazania Gildii Aktorów (tu triumfował Chalamet) i krytyków filmowych (Domingo). Z drugiego szeregu atakują Fiennes w roli kardynała Lawrence’a i Sebastian Stan, który zagrał Donalda Trumpa w “Wybrańcu”.

Kibicuję: Adrienowi Brody.

Najlepszy aktor drugoplanowy

Jurij Borisow ("Anora")

Kieran Culkin ("Prawdziwy ból")

Jeremy Strong ("Wybraniec")

Edward Norton ("Kompletnie nieznany")

Guy Pearce ("The Brutalist")

W drugiej kategorii aktorskiej zdecydowanym faworytem jest Kieran Culkin i wypada tylko żałować, że “Prawdziwy ból” nie został nominowany w głównej kategorii, bo z pewnością na to zasługiwał. Culkin wciela się tu w postać Benjiego, który wraz z kuzynem Davidem, wyrusza w podróż po Polsce, śladem mieszkającej tam niegdyś zmarłej babci. Zestawienie jest jednak znów mocarne, bo Guy Pearce dotrzymuje kroku Brody’emu w “The Brutalist”, a kolega Culkina z planu “Sukcesji” Jeremy Strong jest nawet lepszy od Stana w “Wybrańcu”. Niestety wiadome względy nie pozwalają kibicować świetnemu, także w “Anorze” aktorowi, jakim jest Borisow…

Kibicuję: Romanowi Royowi jeżdżącemu TLK.

Najlepsza aktorka drugoplanowa

Monica Barbaro ("Kompletnie nieznany")

Felicity Jones ("The Brutalist")

Ariana Grande ("Wicked")

Isabella Rossellini ("Konklawe")

Zoe Saldana ("Emilia Perez")

Zdecydowanie największe szanse na wygraną ma tu Saldana, pod warunkiem oczywiście, że członkowie Akademii niezbyt mocno przejmują się tym co pisze się w Internecie. Ogromna krytyka jaka spadła na “Emilię Perez” może jej jednak nie zabrać statuetki, zwłaszcza iż zdobyła wszystkie wcześniejsze najważniejsze nagrody. Główną kontrkandydatką wydaje się znakomita Isabella Rossellini, nawet mimo tego, że wielu - ze względu na bardzo krótki czas ekranowy - dziwiło się, że w ogóle znalazła się w gronie nominowanych. Druga w zestawieniu bukmacherów jest Ariana Grande, która jednak raczej nie ma tu wielkich szans.

Kibicuję: Felicity Jones za “The Brutalist”.

Najlepszy scenariusz oryginalny

"September 5"

"Anora"

"The Brutalist"

"Prawdziwy ból"

"Substancja"

Bukmacherzy niestety nie dają wielkich szans “Prawdziwemu bólowi”, który jest dopiero trzeci w zestawieniu, mimo wygranej BAFTA, Independent Spirits Award i wśród krytyków. Faworytem jest znów skrypt do “Anory”, wskazany do triumfu przez Gildię Scenarzystów, a jako drugi wymienia się ten do “Substancji”, który wygrał Critics Choice. 

Kibicuję: Zdecydowanie “Prawdziwemu bólowi”.

Najlepszy scenariusz adaptowany

"Kompletnie nieznany"

"Konklawe"

"Emilia Perez"

"Nickel Boys"

"Sing Sing"

Wśród skryptów adaptowanych zdecydowanie prowadzi ten do “Konklawe”, którego podstawą była powieść Roberta Harrisa, w błyskotliwy sposób opowiadająca o procesie wyboru nowego papieża. Triumfował on we wszystkich wcześniejszych zestawieniach, prócz Gildii Scenarzystów, która jednak wtedy nie brała go pod uwagę, wskazując ten do “Nickel Boys”, oparty o powieść Colsona Whiteheada. Film Ramella Rossa wydaje się jednak mieć zupełnie inne atuty niż scenariusz, więc faworyt jest tu jeden.

Kibicuję: Zdecydowanie “Konklawe”.

Najlepszy film międzynarodowy

"Dziewczyna z igłą" (Dania)

"Emilia Pérez" (Francja)

"Nasienie świętej figi" (Niemcy)

"Flow" (Łotwa)

"I’m Still Here" (Brazylia)

Zdecydowanym faworytem była tu znów “Emilia Perez”, ale ostatnio w zestawieniach bukmacherskich króluje obraz brazylijski, w reżyserii Waltera Sallesa. Znalazł się tu również interesujący film animowany, o którym za chwilę, irańska rozprawa z okrutnym systemem państwowym, a także produkcja kręcona w Polsce. Znakomita “Dziewczyna z Igłą” Magnusa von Horn to zapewne film zbyt posępny, by zdobyć statuetkę, ale dla mnie obok “Flow” jest to zdecydowanie najlepszy tytuł z tej grupy.

Kibicuję: “Dziewczynie z igłą”

Najlepszy film animowany

"Flow"

"W głowie się nie mieści 2"

"Pamiętnik ślimaka"

"Wallace i Gromit: Zemsta pingwina"

"Dziki robot"

No i na koniec tradycyjnie jedna z najciekawszych kategorii, w której znalazł się zdecydowanie najbardziej kasowy obraz zeszłego roku, który jednak u bukmacherów zajmuje dopiero czwarte miejsce. Prawdziwą rewelacją była bowiem, także w polskich kinach, produkcja DreamWorks “Dziki robot”, za której wygraną płaci się najmniej. Absolutnym objawieniem jest z kolei dzieło łotewskiego reżysera Gintsa Zilbalodisa “Flow”. Film, w którym nie pada ani jedno słowo, a jego głównymi bohaterami jest grupa zwierząt próbująca przetrwać wielką powódź. Jak zwykle mocnego w tym zestawieniu Netflixa reprezentują tym razem nowe przygody Wallace’a i Grommita, a kolejną niezależną produkcją jest tu australijski “Pamiętnik ślimaka”. 

Kibicuję: “Flow”

Źródło: własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper