Reggie Fils-Aime - mistrz promocji w Nintendo

Reggie Fils-Aime - mistrz promocji w Nintendo

Krzysztof Grabarczyk | 06.04, 17:00

Przybył z Haiti, wychował się na Bronksie. Wymyślił przysmak niejednego dzieciństwa, pizzę Big Foot, wskoczył do Nintendo, gdzie złapał świetny kontakt z legendarnym Satoru Iwatą. Stał się żywą ikoną ikon. Obecny niemal podczas każdej edycji targów E3 - Reggie Fils-Aime, człowiek słów, czynów, sukcesów i kilku porażek. Dzisiaj przebywa na emeryturze, lecz nie osiadł całkiem na laurach. Napisał książkę pt. Wbrew regułom gry, w której zawarł wątki bogatej kariery. W treści publikacji Fils-Aime jest autokrytyczny, by czytający wynieśli z lektury jak najwięcej. Uformował ciąg opowieści pełnych faktów, anegdot i morałów. Zapamiętałem go jako wprawnego showmana fanatycznie oddanego sprawie Nintendo. Stał się on mistrzem promocji wszystkiego, na czym widniało logo N. 

Nie będę Wam produkować n-tej biografii byłego dyrektora generalnego (później operacyjnego) Nintendo of America. Istotą jego kariery są wyczyny Reginalda Filsa-Aime w strukturach firmy odpowiedzialnej za sukcesy braci Mario, Linka, Samus i reszty nintendowskiej ferajny. Kiedy usłyszeliśmy o istnieniu Regginatora? Ten pseudonim nadali mu gracze. Myślę, że większość naszych Czytelników do 2004 roku niespecjalnie interesowała się losami byłego już wtedy menadżera sieci restauracji Pizza Hut. Kulminacyjną chwilą okazał się moment, gdy Reggie wszedł na scenę podczas konferencji Nintendo w 2004 roku. Do Los Angeles corocznie zjeżdżały setki tysięcy grających z całego świata. Trwały targi E3. Sam Reggie traktuje je bardzo osobiście, co podkreślił w wywiadzie dla redakcji Venture Beat. "Z historycznej perspektywy E3 były pierwszym miejscem, gdzie można było zagrać w najnowsze produkcje" - wspominał. Trudno odmówić mu racji. Współcześnie targi te stanowią już zapis przeszłości, podobnie jak bujna kariera Reggiego. I właściwie dlaczego Reggie a nie Reginald? 

Dalsza część tekstu pod wideo

"Jestem Reggie. Jestem, aby skopać tyłki. Opowiem o graniu w gry. I o robieniu gier" - te zdania zapamiętała cała branża. W Nintendo pojawił się nowy zawodnik, prawdziwy outsider. Według Toma Caswella, dziennikarza piszącego dla Variety "w chwili przybycia do Nintendo w 2004 roku Fils-Aime pozostawał jednym z kilku ciemnoskórych oficjeli w całym przemyśle" - napisał w maju, 2022 roku. Trudno mi wskazać kogo autor miał na myśli, lecz przypadek Reggiego jest dowodem, że sukcesywna kariera opiera się na pomysłowości. Reggie miał na siebie pomysł. Stworzył wizerunek fana Nintendo pod krawatem głoszącemu zapowiedzi w imię firmy. Do dzisiaj jest jedną z najbardziej lubianych osób nie tylko w kontekście historycznym Nintendo, lecz w ogóle. Skąd wzięło się tak odważnie wejście Reggiego na debiutancką dla niego konferencję? Sporo zaryzykował i nie wszyscy byli mu przychylni. Obiekcje miał sam wielki Shigeru Miyamato, twórca m.in. The Legend of Zelda. 

Pitbull możliwości 

undefined

"Musimy jasno zakomunikować, że zamierzamy przewodzić w tej branży" - napisał w swoim liście do Satoru Iwaty. "Bedziemy agresywni. Będziemy innowacyjni. Patrzymy globalnie na sukces. W ten sposób Fils-Aime zainicjował 15-letnią karierę w Nintendo. Wiedział, że nie wszystkie podjęte decyzje okażą się trafne. Jak sam przyznał kwestia zarządzania wielką firmą z sukcesami nie jest pozbawiona złych decyzji. Nie wszystkie ruchy są poprawne, a rokowania weryfikuje rynek. Użył tych słów w kontekście nietrafionego marketingu Wii U. Każdemu liderowi zdarzy się potknięcie. Nie chcę rozliczać emerytowanego menadżera z czasów premiery tej solidnej, choć komercyjnie nieszczęsnej platformy. Reggie zawsze wierzył w swoje wizje. W przeszłości jego pewność siebie doprowadziło do końca jego kariery w firmie Protect and Gamble, gdzie pracował jeszcze zanim odnalazł siebie w Nintendo. "Byłem mocno pewny swojej wizji sukcesu. Czasem robiłem coś bez uprzedzenia przełożonych. To kosztowało mnie karierę w P&C" - komentował po latach dla Variety. Wiedzieliście, że Reggie został omyłkowo wzięty za pracownika ochrony zanim wszedł na scenę? Jego książka zawiera mnóstwo takich wspomnień. 

Niektórzy twierdzili, że Reggie nie stałby się popularny gdyby nie jeden człowiek - nieodżałowany Iwata. Były szef amerykańskiej centrali Nintendo nigdy nie chciał się z tym zgodzić."Po pierwsze nie wierzę w fakt mniejszego sukcesu na moim stanowisku, gdyby nie pan Iwata. Gdyby nie chciał ze mną pracować, to po prostu by tego nie robił" - Fils-Aime zasłynął również ze szczerości w mediach. Ostatnio wypowiadał się pozytywnie o NFT oraz znaczeniu blockchainów w przyszłych grach. Nie stroni również od przychylności grom usługowym. "Wierzę, że da się stworzyć bardzo dobrą grę bazującą na modelu free-to-play" - jako ktoś zarządzający jednym z głównych oddziałów firmy takiej jak Nintendo raczej wie co mówi. Skoro już traktuję w tekście Reggiego jako pibtulla możliwości nadszedł czas, abym przybliżył dlaczego tak uważam. Rozumiem także jego serdeczne relacje z Iwatą, nie zaś jako z przełożonym, lecz z człowiekiem o podobnej pasji. Satoru Iwata był pierwszym w historii firmy prezesem spoza rodu jej założycieli, od Fusajiro po Hiroshiego Yamauchiego, który w 2002 roku przeszedł już na emeryturę. Satoru był outsiderem jak Fils-Aime. To ich połączyło we wspólnym działaniu. Dlaczego zmarły w 2015 roku prezes Nintendo wierzył w działania Reggiego? Cofnę się do 2006 roku. 

W imię Ninny 

undefined

Premiera Nintendo Wii miała odbyć się za kilka miesięcy. Producent przygotował odpowiedni line-up, choć Fils-Aime wiedział, że największy sukces nie odniesie The Legend of Zelda: Twilight Princess, lecz składanka przygotowana celowo dla nowych posiadaczy konsoli. Dla osób dotychczas nie grających z pasji. Gry nie były już niszową zabawą, bo stawały się częścią codzienności. Przeniknęły choćby do telefonów komórkowych, które mieli już prawie wszyscy. Reggie nalegał, aby zestaw gier Wii Sports dodawano do każdego egzemplarza nowej konsoli sprzedawanej na terenie Stanów Zjednoczonych. Shigeru Miyamoto nie chciał się na to zgodzić. Z historycznej perspektywy było to o tyle ciekawe, że on sam nie miał obiekcji, gdy do konsol Nintendo 64 dołączano kultowe Super Mario 64, czyli grę przygotowaną na kartridżach, gdzie koszty produkcji były nieproporcjonalnie wyższe niż w tłoczniach. Reggie uzyskał na to zgodę. Kto wie czy sukces Wii byłby tak spektakularny, gdyby nie pomysł Reginalda? Większa część klienteli nabywała Wii z myślą o wzięciu udziału w rodzinnych igrzyskach, gdzie kompletnie nie liczyła się oprawa, lecz interaktywność i zaangażowanie czegoś więcej niż oczu i dłoni. Była to immersja na nowym poziomie, choć nie kryło się za nią nic cokolwiek rewolucyjnego. 

Od tamtej pory Reggie zawsze był obecny. Razem z Iwatą i Miyamoto grali na Wii w trakcie pokazowych konferencji. Zawsze odważnie mówił o agresywnym marketingu w wywiadach. Zbudował wizerunek kompetentnego menadżera kierującego się dobrem graczy i firmy. Miał swoje wpadki jak błędną polityka cenowa konsolki 3DS w Stanach Zjednoczonych. Słabo starał się również z marketingiem Wii U, chociaż chyba niewielu w Nintendo wierzyło w sukces platformy tuż przed jej ogłoszeniem. Fils-Aime natomiast świetnie przygotował się na premierę Switcha i do dnia dzisiejszego wierzy, że Nintendo nie zejdzie już z obranej drogi. Jak widać, nie pomylił się. Mówi się o wygórowanej cenie następcy konsoli, lecz nie zapominajmy, że polityka cenowa Nintendo od lat jest dość...brutalna. Gry wychodzące od studiów Nintendo zawsze były i będą w cenie. Wystarczy rzucić okiem na aukcje internetowe, gdzie sprzedawcy wystawiają klasyczne perły za niemałe pieniądze. Skoro już weszliśmy na scieżkę retro: Reggie na jednej swojej książki przyznaje, że nie posiadał GameCube'a w trakcie pracy w Nintendo, a jedynie PlayStation 2 i Xboxa. Zdanie wywołało małą burzę, a faktycznie rozchodziło się o błąd, który został już poprawiony. "Posiadam GameCube'a. Właściwie to posiadam ich trzy. Fani nie muszą się więcej martwić" - nic dziwnego, że Reggie ma kilka kostek. W końcu debiutował w trakcie kadencji GaCka. Jego zapowiedź Zeldy: Twilight Princess na koniec wydarzenia zelektryzowała publikę. Dzisiaj Reggie Fils-Aime pozostaje konsultantem dla wielu przedsiębiorstw. Czasy Nintendo stworzyło go takim, jakim znamy go obecnie. 

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper