
Graliśmy w Onimusha 2: Samurai's Destiny Remastered. To będzie wymagająca przeprawa
Capcom w 2026 roku przywróci na rynek swoje kolejne wielkie IP. Zanim jednak zagramy w pełni next-genową opowieść, firma postanowiła odświeżyć Onimusha 2: Samurai's Destiny. Czy jednak warto czekać na remaster? Poznajcie nasze wrażenia.
Pełna recenzja Onimusha 2: Samurai's Destiny Remastered zostanie opublikowana dopiero w drugiej połowie przyszłego miesiąca, ale Capcom jest bardzo pewny swego. Twórcy zaoferowali naszej redakcji wczesny dostęp do gry, a w tym tekście mogę przedstawić pierwsze wrażenia z rozgrywki – w zasadzie z dwóch pierwszych godzin przygody.
Nie zrozumcie mnie źle, ale nie jest to standardowa praktyka w przypadku remasterów. Deweloperzy zazwyczaj do niemal ostatniego momentu nie oferują dostępu do produkcji, a czasami nawet otrzymujemy możliwość zagrania dopiero w dniu premiery. Capcom ma jednak inne podejście do Onimusha 2: Samurai's Destiny Remastered... co jest dla mnie sporym zaskoczeniem, ponieważ nie jest to najlepsza wizytówka korporacji – ta firma przyzwyczaiła nas do pełnych odświeżeń, które w zasadzie wyznaczyły granice dla gatunku.




Onimusha 2 powraca z bardzo dalekiej podróży

Galeria




Capcom przyzwyczaił graczy do realizowania wyjątkowych remake'ów, jednak Onimusha 2: Samurai's Destiny powraca w bardzo klasycznym wydaniu. Gra nie otrzymała zmian fabularnych, więc ponownie wcielamy się w „mistrza miecza”, który jest jedynym ocalałym ze swojego klanu. Nobunaga Oda chce siłą zjednoczyć Japonię – Jubei Yagyu miał trochę szczęścia, ponieważ w momencie ataku na wioskę nie znajdował się on w swoim domu. Protagonista po powrocie w rodzinne strony, doświadcza szoku, bo niemal wszyscy jego najbliżsi zostali zabici – w pierwszych minutach Jubei spotyka Takajo, która pozwala mu korzystać z mocy Oni. Teraz jego zadaniem jest odnalezienie pięciu kul, które zostały stworzone, by chronić ludzi przed demonami. Jubei otrzymuje możliwość wchłaniania dusz pokonanych wrogów i czerwone pozwalają mu ulepszać swój sprzęt, żółte przywracają punkty zdrowia, a fioletowe zapewniają możliwość wskoczenia do trybu Onimusha, by wojownik na chwilę zwiększył swój atak i stał się nieśmiertelny.
Już w tym miejscu pojawiło się jednak bardzo pozytywne zaskoczenie, ponieważ Onimusha 2: Samurai's Destiny Remastered otrzymała lokalizację. Capcom nie decyduje się na dorzucenie polskich napisów do najnowszych odsłon serii Resident Evil, ale lekko odświeżony tytuł, który wielu naszych czytelników mogło ograć w czasach PlayStation 2, został upiększony o rodzime napisy. Dialogi oczywiście nie są najwyższych lotów, czasami łatwo wyczuć, że gra powstała w zupełnie innych czasach, bohaterowie nie są specjalnie wygadani, a nawet nie brakuje momentów, podczas których na plecach pojawiają się lekkie ciarki zażenowania.
Lata temu deweloperzy nie zajmowali się także specjalnie rozbudowanymi historiami – ja miałem okazję grać w Onimusha 2: Samurai's Destiny Remastered przez dwie godziny... a całą opowieść ukończycie w około 9-10 godzin. Jest to jedna z produkcji, która bardzo dobrze pokazuje, jak w 2002 roku Japończycy podchodzili do realizowania swoich tytułów – Jubei musi bardzo rozważnie wchodzić do kolejnych pomieszczeń, ponieważ na nawet na normalnym poziomie trudności przeciwnicy potrafią zaskoczyć.
Kiedyś to było...

Onimusha 2: Samurai's Destiny Remastered to najlepszy i najgorszy przykład gry „z ery PlayStation 2”, bo choć deweloperzy zadbali o kilka pozytywnych zmian, to jednak walka nie jest wymagająca z powodu rozbudowanego arsenału przeciwników, a przez... kamerę. Remaster nie zmienia tego podstawowego elementu, więc w trakcie rozgrywki nie ruszamy obrazem. Wchodząc do pomieszczenia musimy poradzić sobie z perspektywą, a podczas bardziej intensywnych walk w dużym pomieszczeniu kamera potrafi wielokrotnie „skakać”, co niestety bardzo negatywnie wpływa na doświadczenie – trudno się odnaleźć w takiej akcji. Podobnie zresztą fatalnie wypadają wszystkie momenty, gdy przeciwnik nam dosłownie zasłania widok, a nawet w tych pierwszych dwóch godzinach zmierzyłem się z akcjami, w trakcie których grałem na „czuja”, bo trzech przeciwników znajdowało się na pierwszym planie.
Demony często nie sygnalizują ataku, czasami potrafią zaskoczyć w najmniej pożądanym momencie lub zaatakować, gdy są poza zasięgiem kamery. W Onimusha 2: Samurai's Destiny Remastered nie znajdziecie także prostego namierzania na cel, dzięki któremu moglibyśmy „skakać” od przeciwnika do przeciwnika, by następnie wybijać kolejnych wrogów.

Z powodu problemów z kamerą jestem zaskoczony, że Capcom zdecydował się wrzucić do Onimusha 2: Samurai's Destiny Remastered nowy poziom trudności – Hell Mode kończy rozgrywkę po jednym ataku, który w zasadzie... może nadejść z każdej strony. Jubei jest „mistrzem miecza”, ale daleko mu do akrobaty i często naprawdę trudno uniknąć nadciągającego ataku – szczególnie ten problem pojawił się w momencie walki z wielkim demonem-pająkiem w kopalni. To jeden z pierwszych poważniejszych wrogów, z którymi mierzy się główny bohater przygody, ale pokonanie go na „Hellu” będzie niezwykle wymagające... a to w zasadzie początek. Nowi gracze mogą spędzić naprawdę sporo czasu i dopiero później odkryją, jak skutecznie korzystać z dość nietypowego uniku bohatera – Jubei może poruszać się w bardzo charakterystyczny sposób, co można uznać za skuteczny unik, ale musimy się go nauczyć.
Onimusha 2: Samurai's Destiny Remastered nie wybacza błędów na normalnym poziomie, ale gra w tym miejscu robi ukłon w stronę mniej doświadczonych graczy i proponuje zmianę poziomu trudności na łatwy. Czy warto? Podejrzewam, że niektóre osoby mogą przeskoczyć na easy, by po prostu nie frustrować się kamerą.
A jak jest teraz?

Graficznie Onimusha 2: Samurai's Destiny Remastered jest bardzo klasycznym odświeżeniem. Twórcy zajęli się podbiciem rozdzielczości wszystkich postaci, efektów wizualnych, przerywników, interfejsu użytkownika, czcionki czy też wszystkich lokacji (tła), ale oczywiście szczególnie dobrze wyglądają wyłącznie główni bohaterowie opowieści – Jubei, jego pomocnicy i część wrogów. W trakcie rozgrywki napotkałem na kilku NPC-ów, którzy prezentują się koszmarnie, a sama różnica pomiędzy pierwszo a drugoplanowymi postaciami jest naprawdę spora i zapewne była nawet komentowana w czasach premiery oryginału.
Wspomniany Easy Mode jest bez wątpienia dużym ułatwieniem, który sprawi, że z Onimusha 2: Samurai's Destiny Remastered będzie mogło zapoznać się wielu graczy, ale dla mnie zdecydowanie ważniejszym ulepszeniem jest automatyczny zapis. W oryginale mogliśmy zapisywać stan rozgrywki wyłącznie w specjalnych kapliczkach i choć ten system powrócił, to jednak teraz produkcja wykonuje save w ważnych momentach – eliminuje to sytuację, podczas której biegamy po świecie, szukamy rozwiązania problemu, giniemy w głupi sposób i rozpoczynamy rozgrywkę od ostatniego zapisu, który mógł zostać wykonany nawet godzinę wcześniej.
Twórcy przygotowali także szybką zmianę broni, bo jak wiadomo Jubei choć na początku korzysta wyłącznie z miecza, to już po chwili do jego arsenału wpada łuk oraz włócznia, by ostatecznie bohater mógł jeszcze korzystać z podwójnego ostrza, młota czy też giwery. To naprawdę przyjemne odświeżenie, które choć nie jest żadnym game-changerem, to jednak miło, że deweloperzy pomyśleli o tej opcji. Ucieszyło mnie natomiast możliwość pominięcia wszystkich przerywników filmowych – może i za pierwszym razem chętnie wczytywałem się w polskie napisy i odświeżyłem sobie historię, to jednak pod koniec dwugodzinnej sesji miałem okazję zmierzyć się z pierwszym faktycznie poważniejszym wrogiem, którego walka była poprzedzona długą rozmową... na szczęście nie musiałem patrzeć na te dialogi ponownie.

Galeria




W Onimusha 2: Samurai's Destiny Remastered bardzo ważni są towarzysze, którym ponownie możemy dawać prezenty, by następnie skorzystać z ich pomocy w poważniejszych pojedynkach – w tym wypadku nie doświadczyłem większych zmian, ale bardzo istotny odświeżenie pojawiło się w przypadku trybu Onimusha. W oryginale Jubei stawał się demoniczną wersją siebie w momencie, gdy zebrał odpowiednią liczbę fioletowych dusz – moc jednak włączała się automatycznie, co było męczące, ponieważ potęga mogła zostać odpalona w najmniej odpowiednim momencie... czyli w chwili, gdy walczyliśmy już z ostatnim, słabym wrogiem. Capcom postanowił pochylić się nad tym idiotycznym systemem i teraz Onimushę gracz musi odpalić ręcznie – w tej sytuacji nie musicie się obawiać zbierania dusz, a po prostu w wybranej chwili włączamy tryb i Jubei staje się nieśmiertelny i może z większą gracją eliminować kolejnych wrogów.
I nie zrozumcie mnie źle, bo Onimusha 2: Samurai's Destiny Remastered to bardzo ciekawe doświadczenie z kilkoma istotnymi nowościami, które pozytywnie wpływają na rozgrywkę, jednak trzeba mieć świadomość, że w zasadzie najważniejszy problem gry (kamera!) nie została zmieniona. Gdzieś po godzinie nie odczuwałem już większych niedogodności, wiedziałem, jak okiełznać ruch po wejściu do nowego pomieszczenia (nie zawsze możemy przetrzymywać przycisk ruchu, bo po prostu postać może wrócić), potrafiłem odnaleźć się na polu walki (w wielu przypadkach odpowiednie ustawienie się w idealnym miejscu jest kluczowe do sukcesu) i sama rozgrywka stała się przyjemna. Chętnie spędzę w tym świecie kolejne 7-8 godzin, by ponownie zobaczyć finał historii – choć obawiam się, że niektóre pojedynki będą niezwykle wymagające. Podejrzewam, że Jujudormah (spotkałem już tę uroczą demonicę!) może wywołać całą masę negatywnych doświadczeń, ponieważ jak zapewne pamiętacie rywalka strzela za sprawą swojego parasola i już w oryginale naprawdę trudno było do niej podejść. Spotkanie z Gogandantessem na plaży również nie będzie należeć do najłatwiejszych – jak wiadomo ten charakterystycznie wyglądający demon korzysta z wielu dynamicznych ataków.
Pozytywnym dodatkiem w Onimusha 2: Samurai's Destiny Remastered jest rozbudowana galeria. Wszystkie materiały przygotowane przez Capcom zostały odświeżone, dorzucono 100 nowych grafik, a także możemy przybliżać fotki, by lepiej przyjrzeć się detalom. W tym miejscu znajdziecie także możliwość przesłuchania wszystkich 43 utworów – niektóre są naprawdę dobre i nadają grze odpowiedniej atmosfery podczas rozgrywki.
Czy warto czekać na Onimusha 2: Samurai's Destiny Remastered?
To nie jest odświeżenie, które zachwyci każdego. To nie jest jakość, do której przyzwyczaił nas Capcom. W obliczu ostatnich wydań, Onimusha 2: Samurai's Destiny Remastered jest w zasadzie opcją, by zagrać w klasyk na współczesnych platformach – nie liczcie jednak na zmiany, które wprowadzają tę historię na aktualną generację.
To będzie wymagająca, często frustrująca przygoda, która jednak jest dobrym przykładem, jak wiele lat temu wyglądały i działały gry... a warto w tym miejscu wspomnieć, że Onimusha 2: Samurai's Destiny zebrało sporo pochwał i był to sukces Capcomu.
Nie liczcie na wiele, ale jeśli czekacie na pełnoprawną kontynuację serii, która nadejdzie w przyszłym roku, a chcecie powrócić do ery PlayStation 2, to na pewno warto czekać na Onimusha 2: Samurai's Destiny Remastered.
Galeria








Przeczytaj również






Komentarze (10)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych