
Clair Obscur: Expedition 33 ze średnią ponad 9/10 to bardzo ważne potwierdzenie
W miniony weekend na portalu PPE.pl opublikowałem tekst, w którym stwierdziłem, że Clair Obscur Expedition 33 daje mi więcej frajdy niż spora część gier AAA. Ubolewałem nad faktem, że jesteśmy wciąż przed embargiem, a więc momentem, w którym mógłbym podzielić się większą ilością informacji.
Pozostało więc pisać ogólnikowo i na bazie tego, co zostało zawarte w wersji demonstracyjnej zawierającej dwie pierwsze lokacje i kilku bossów do ubicia w ramach zwiedzania Kontynentu, a więc "głównej mapy gry", czasami wrzucając coś bonusowego.
Teraz po zejściu embarga w końcu mogę szerzej wypowiedzieć się na temat produkcji - nie będę ukrywał, ale bardzo na to czekałem, bo debiutancka produkcja francuskiego zespołu Sandfall Interactive, tak jak wspomniałem to w tekście sprzed kilku dni, była dla mnie o wiele lepszą przygodę niż lwia część wysokobudżetowych pozycji od takich firm, jak Ubisoft, EA, Activision, Blizzard czy nawet Microsoftu.




70 godzin świetnej zabawy!

Dlaczego była? A dlatego, że ukończyłem ją wczoraj, mając na liczniku na platformie Steam dokładnie 67 godzin spędzonych w pięknym, zaskakującym pod wieloma względami świecie. Około 30-35 godzin zajęło mi zapoznanie się z główną osią fabularną, która zapewniła masę zwrotów akcji, pokazała mi relacje z bohaterami od różnych stron, a przy tym nawet zmusiła do refleksji nad kwestią życia i śmierci. Kolejne 30 godzin, zgodnie z obietnicami twórców, to poboczne aktywności.
Te są różne - czasami wyłącznie wchodzimy do mniejszej lokacji z poziomu Kontynentu, aby pokonać jakiegoś bossa, zebrać lepsze Pikto odpowiadające w tym przypadku za pasywne zdolności i zwiększenie statystyk, a czasami deweloperzy rzucają nam kilkudziesięcio minutowy wątek poboczny, który kończy się interakcją z sojusznikami, światem, NPC-ami czy nawet wrogami.
Spora część aktywności kończy się de facto walką, ale ta nigdy nie nudzi. Umiejętności i możliwości tworzenia buildów jest na tyle dużo, że walka każdym z bohaterów o różnorodnych zdolnościach i żywiołach, którymi manewrujemy również za sprawą ulepszanych, kupowanych czy zdobywanych broni sprawia, że starcia są zjawiskowe.
Każdy powinien spróbować Clair Obscur Expedition 33

Nigdy nie byłem fanem turowych pojedynków, ale niegdyś też stwierdzałem, że nienawidzę produkcji soulso podobnych, po czym z Black Myth Wukong spędziłem masę godzin, świetnie się przy tym bawiąc. Uśmiech z twarzy nie schodził mi nawet w trakcie sekretnego zakończenia, które mocno mnie wymęczyło ze względu na cholernie ciężkiego bossa do zabicia.
Podobnie było w Clair Obscur Expedition 33. Pomimo tego, że nie zawsze lubię siedzieć godziny w menu, zapoznając się z umiejętnościami czy myśląc, jakie zdolności będą najlepsze do danego regionu mapy, tutaj wszystko przychodziło naturalnie. Myślę, że jest to spowodowane tym, że scenarzyści odwalili kawałek dobrej roboty, a z postaciami zżyłem się cholernie szybko - chciałem dla nich jak najlepiej, przez co po prostu zależało mi na tym, aby byli jak najmocniejsi w boju.
Ciekawe było także uczenie się zachowania wrogów - każdy z nich miał własną paletę ataków, które wykonywał raz szybciej, raz wolniej, a my w tym czasie musieliśmy używać uników, parowania, kontrataków, zarządzać punktami akcji, jak i poziomem zdrowia. Clair Obscur Expedition 33 jest idealne dla fanów turowych walk i mocnych historii. Z podkreśleniem mocnych, bo to co się dzieje w wątku głównym czasami jest aż nie do opisania.
Piękne gry, piękny rok

Do tego wszystkiego mógłbym dołożyć angażującą - dla mnie, fana sprawdzania nawet mysiej dziury - eksplorację, dobrze zrealizowane filmiki przerywnikowe czy różnorodność lokacji. Budżet natomiast ucięto przy konwersacjach z mniej ważnymi bohaterami, podczas których rozmówcy stoją jak słup soli, a my tylko czytamy linijki tekstu w specjalnych ramkach. Coś takiego widzieliśmy już przy wielu azjatyckich tytułach z mniejszym budżetem.
W pewnym stopniu pretensje mam także do wyważenia poziomu trudności w drugiej, północnej części mapy, gdzie walka z większością przeciwników pobocznych jest wręcz niemożliwa. Sytuacja przechyla się minimalnie na naszą korzyść po ukończeniu fabuły, ale wciąż jest bardzo trudno i bez spędzenia nawet 30 minut na walkę, nie ukończymy gry na 100%.
Pomimo tego dla mnie Clair Obscur: Expedition 33 jest czarnym koniem 2025 roku i obecnie tytułem, który powinien obowiązkowo zostać nominowany do Gry Roku. Wysokie oceny od recenzentów pokazują, jak ten rok jest bogaty pod względem dopracowanych produkcji, a to dopiero początek, bo przecież nadchodzi jeszcze Death Stranding 2, nowy DOOM, GTA 6, Ghost of Yotei, kolejna Mafia.
Oj, będzie gorąco, bo dziewiąta generacja konsol właśnie teraz nabiera rozpędu. Hit francuskiego Sandfall Interactive jest tego dobitnym potwierdzeniem i oby więcej takich perełek na rynku!
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Clair Obscur: Expedition 33.
Przeczytaj również






Komentarze (23)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych