„Jest w motocyklach coś wyzwalającego”. Wywiad z Marco Ilsø, gwiazdą serialu Viaplay, pod tytułem „Bullshit”

„Jest w motocyklach coś wyzwalającego”. Wywiad z Marco Ilsø, gwiazdą serialu Viaplay, pod tytułem „Bullshit”

Piotrek Kamiński | 25.04, 18:00

Dzisiaj na platformie Viaplay premierę ma nowy, duński serial, pod tytułem „Bullshit”, opowiadający historię wojny gangów motocyklowych, rozgrywającej się w Danii w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych. Naszą recenzję mogliście przeczytać dwa dni temu, a dzisiaj prezentujemy zapis rozmowy, jaką Piotrek odbył z Marco Ilsø, wcielającym się w serialu w główną rolę przywódcy Bullshit, Henninga „Makrelę” Knudsena. Miłej lektury.

Piotrek Kamiński: A więc po, pierwsze. O czym twoim zdaniem jest "Bullshit”?  

Dalsza część tekstu pod wideo

Marco Ilsø: Dobre pytanie. Myślę, że jest to opowieść o ludziach, którzy nigdzie nie pasują. Jest to opowieść o tym, co robisz, gdy czujesz, że w pewnym sensie nie należysz do dzisiejszego społeczeństwa. Zostajesz wrzucony do grupy ludzi, gdzie nikt nigdzie nie pasuje. Tworzysz więc z nimi tę więź, to braterstwo. Wiąże się to jednak z pewnymi konsekwencjami. Ciężkimi konsekwencjami. Ale oni znajdują tam miłość i cel. 

Piotrek: Henning jest motocyklistą. Historia serialu kręci się wokół jego gangu. Czy w Danii wciąż są ludzie, tacy jak on? Wciąż działają gangi? Jest lepiej, gorzej? 

Marco: Wciąż mamy gangi motocyklowe. W tamtych czasach, kiedy w Danii pojawiły się Bullshit i Hell’s Angels, było to wciąż coś nowego, coś ekscytującego i niebezpiecznego. Ale społeczność motocyklistów bardzo się zmieniła od tamtych czasów. Wtedy, bycie bikerem znaczyło coś więcej - było męskie. Można powiedzieć, że rozmawiali za pomocą pięści zamiast języków, a teraz, odnoszę wrażenie, po prostu strzelają i dźgają się tylko nożami, zmuszają dzieciaki, aby robiły wszystko za nich. Także zmieniło się pod tym względem... ale na gorsze. 

Piotrek: A ty sam jesteś motocyklistą? 

Marco: Nie. Nie miałem nawet prawa jazdy na motocykle, zanim dostałem tę rolę, ale postanowiłem to zmienić, żeby lepiej poczuć ten klimat. Zawsze myślałem, że motory są po prostu głośne i irytujące, ale kiedy tylko wsiadłem na maszynę, natychmiast zrozumiałem na czym polega ta ich magia. Pamiętam, że kiedy kręciliśmy w Estonii, wypożyczyłem sobie motor i po prostu jeździłem po całym kraju. Jest w tym coś wyzwalającego. Czujesz się wolny. 

Pia i Henning
resize icon

Piotrek: Co było najtrudniejsze w twojej roli w “Bullshit”? 

Marco: Myślę, że przede wszystkim research, który musiałem zrobić, ponieważ to jest osoba, która naprawdę żyła, więc istnieje cała masa materiałów - wywiady i artykuły stawiały go w jednym świetle, ale też to, co mówił o sobie sam, jak mówili o nim członkowie jego rodziny i przyjaciele. Oba te spojrzenia dają pełniejszy obraz jego jako osoby, co mogłem wykorzystać, aby zbudować swoją postać, a przy tym zobaczyć, jak mówił, jak chodził, jak brzmiał jego akcent.  

Piotrek: Stresował cię fakt, że serial zobaczą ludzie, którzy go naprawdę znali i będą porównywać cię z oryginałem? 

Marco: Tak, zdecydowanie tak. Na przykład Pia, która wciąż żyje tu w Danii. Najbardziej bałam się tego, co ona o tym pomyśli. Czy wyglądam jak on, czy jestem jak on. 

Piotrek: Oglądała już serial? Jak jej się podobał? 

Marco: Tak, oglądała, ale nie wiem, jak jej się podobało. Nie pytałem jej o to. Muszę się dopytać. Ale tak, to było jedno wyzwanie, a drugie polegało na tym, że gram kogoś tak innego, niż ja sam. Wiesz, bił kobiety, miał nazistowskie tatuaże, jest w gangu motocyklowym – jego przywódcą wręcz. To zupełnie nie jestem ja. 

Piotrek: Całe szczęście! 

Marco: No, dzięki bogu, haha. 

Piotrek: A dlaczego kręciliście w Estonii, a nie w Danii? 

Marco: Dania nie nadaje się do kręcenia produkcji historycznych. Nie zachowaliśmy wszystkich tych pięknych, starych budynków i tak dalej. Jest bardzo nowocześnie, wszędzie dookoła pełno wielkich, przeszklonych wieżowców i tak dalej, więc potrzebowaliśmy miejsca, które miałoby te oldskulowe, zadbane budynki, które moglibyśmy wykorzystać. No i w Estonii było też kilku bardzo dobrych specjalistów, kilku bardzo dobrych kamerzystów i parę innych osób. 

Piotrek: A masz może jakieś zabawne czy straszne historie z planu, którymi mógłbyś się podzielić? 
Marco: Nie wydaje mi się, żebym miał jakieś przerażające historie, ale mam dwie zabawne. Po pierwsze, jest taka scena, w której jem kiełbaski ze słoika. Myślę, że jest to prawdopodobnie najbardziej obrzydliwa kiełbasa, jaką kiedykolwiek jadłem! Smakowała gorzej niż karma dla psów. To nawet nie były kiełbaski kupione w supermarkecie czy coś w tym stylu, tylko po prostu coś, co skądś mieli. Siedziałam więc w samochodzie i jadłam tę kiełbasę, a reżyser tylko krzyczał: “Jedz więcej, jedz więcej!” No to jadłem dalej. A on: "Pij też wodę z puszki, pij wodę!" 

Piotrek: Może mścił się za coś na tobie. Zrobiłeś mu coś wcześniej? 

Marco: Nie wiem czemu kazał mi to jeść. W każdym razie, po scenie powiedział, że bardzo dobrze, ale zrobimy kilka dubli... A później była jeszcze scena, w której Henning konfrontuje się z Freylifem. Rozmawiają o nowym gangu, nowych zasadach i tak dalej. Na próbach stwierdziłem, że kopnę w stół, jakoś mi to pasowało. A oni na to, że to świetne, będziemy to robić za każdym razem. I wiesz, myślałem, że to jest taki specjalny stół do filmu, lekka sklejka. Ale to było lite drewno. Więc musiałem kopnąć ten stół 20 razy z rzędu... kiedy schodziłem z planu zdjęciowego, moja stopa była absolutnie spuchnięta i sina. Nie mogłem chodzić przez trzy-cztery dni. 

Marco w Wikingach
resize icon

Piotrek: Rzeczywiście, super zabawne. Powiedziałbym, że "Bullshit” jest interesującym serialem do oglądania. Wydaje mi się, że wszystko zostało nagrane z ręki, a przynajmniej takie sprawia wrażenie. Do tego dużo naturalnego oświetlenia, kameralny styl. Czy praca na takim planie bardzo różni się od planu mega produkcji, takiej jak “Wikingowie”? 

Marco: "Wikingowie" byli wielkim, amerykańskim planem zdjęciowym, gdzie miałeś dwa drony w powietrzu, kamera latała na wysięgniku, miałeś stu statystów, stojących i obserwują wszystko, multum kamer, ekipę - wszystko było tam ogromne. A potem wracam do Danii, właściwie to nawet nie do Danii, a Estonii żeby zrobić produkcję, gdzie jeden facet ma tylko jedną, małą kamerę, która za tobą podąża, i wszystko jest takie luźne. Ale wydaje mi się, że to właśnie cała ta artystyczna otoczka sprawia, że ten serial jest tak dobry, bo czujesz się, jakbyś naprawdę tam był - wszystkie te długie ujęcia, podążanie za postaciami. Myślę, że sprawiło to, że "Bullshit” jest nieco bardziej prawdziwy niż “Wikingowie”. 

Piotrek: Zrobiłeś już też kilka dramatów, thriller, kilka komedii. Czy jest jeszcze jakiś inny gatunek filmowy, w którym chciałbyś się sprawdzić?  

Marco: Z chęcią spróbowałabym wszystkiego. Trochę średnio radzę sobie z komediami, nie wiem dlaczego. Z chęcią spróbowałbym swoich sił w horrorze albo S-F, ale dla mnie ważniejsze jest żeby zakochać się w scenariuszu, a nie w gatunku. 

Piotrek: Więc może są jacyś aktorzy albo reżyserzy, których cenisz i chciałbyś z nimi współpracować?  

Marco: Jasne, zawsze znajdzie się ktoś, z kim chciałbyś pracować. Na przykład, zawsze ubóstwiałem Christophe'a Valsa, uważam, że jest zajebistym aktorem. Wielu ich jest, ale z drugiej strony, kiedy grasz, chcesz robić coś swojego, a nie tylko wzorować się na innych. Czasami, kiedy za bardzo ubóstwiasz kogoś, kto jest w twojej branży, zaczynasz, może nie tyle kraść od nich, ale za bardzo inspirować się ich warsztatem. 

Henning z matką
resize icon

Piotrek: Wracając do "Bullshit”, twoja mama w serialu jest Polką tak jak ja. 

Marco: Zgadza się. Dorota [Pomykała - przyp. red.], prawda? 

Piotrek: Tak, dokładnie. A więc, mówisz trochę w naszym języku, czy na planie wyglądało to tak, że "teraz mówi ona, bla bla, bla, a teraz moja kolej?” 

Marco: Ja nie. Za to ona jest taką profesjonalistką, była tak dobra. Nie wiem, jak to zrobiła, ale dosłownie nauczyła się wszystkich duńskich kwestii, mówiła po naszemu, jakby sama pochodziła z Danii. Zdarzało się, że reżyser mówił jej żeby trochę się “spolszczyła”, bo brzmiała zbyt naturalnie. Czułem się, jakby była moją własną matką, więc kiedy Henning ją zostawia, kiedy ją rani, albo kiedy na nią krzyczy, to też to czułem. Bolało mnie to, co robię i mówię, bo miałem z nią tak dobre relacje. 

Piotrek: A znasz może jakieś polskie słowa lub zwroty? 

Marco: Nauczyła mnie kilku, ale już ich nie pamiętam. 

Piotrek: Niektóre są proste, jak “dzień dobry” czy “na zdrowie”. 

Marco: “Dżin dobry”. “Nostrowia” 

Piotrek: Skol! Dokładnie tak. Pięknie. Mamy też masę dźwięcznych wulgaryzmów, ale tego nie będę cię uczył (haha). Słuchaj, ponieważ PPE.pl jest portalem skoncentrowanym głównie na grach, to nie wypada abym nie zapytał. Grasz w gry? Albo może grałeś w młodości? 

Marco: Tak, zawsze grałem i nadal gram za każdym razem, gdy mam okazję. 

Piotrek: Na czym? 

Marco: Głównie na PC, ale grałem też sporo na PlayStation i miałem Xboxa, kiedy byłem młody. Więc tak, wiem co i jak. Na PlayStation rozegrałem setki meczy piłki nożnej, uwielbiam Red Dead Redemption. Na PC grałem głównie w FPSy, ale myślę, że najczęściej grałem w “Rust”. Moim zdaniem to najzabawniejsza gra w historii. Można tam spotkać tak wiele różnych osób, od kompletnych świrów, po absolutnie uroczych kolesi. Pamiętam, jak grałem w nią po raz pierwszy. Spotkałem jednego absolutnie przyjaznego kolesia. Nauczył mnie wszystkiego o grze, był bardzo miły. Spotkałem go jakoś tydzień później. Wyruszaliśmy razem w podróż, graliśmy razem przez, nie wiem, ze 4 godziny bez przerwy. Znalazłem coś ciekawego w beczce. Wyciągam to więc na stół badawczy, patrzę za siebie, a on ma w rękach tasak i wali mnie nim prosto w łeb! Ja na to: “Co jest, ziom, przecież znamy się już od tak dawna i w ogóle?”, a on: “To jest ‘Rust’” i mnie dobił. 

Piotrek: Widziałem kilka lat temu filmik na YouTube, gdzie gość prosi innego gracza, żeby oddał mu jego rzeczy, bo coś tam. Tamten nie chciał słuchać, mówił mu żeby spadał, więc gość zebrał przyjaciół, przyszli z wyrzutniami rakiet i czym tam jeszcze i po prostu roznieśli go na strzępy. Pięknie błagał o litość. 

Marco: O tak, tak, tak, wiem, o czym mówisz. 

Piotrek: I na koniec: Co dalej z tobą? Jakie są plany na przyszłość Marco Ilsø? 

Marco: Kończę właśnie jeden film i jestem w trakcie kręcenia serialu policyjnego. 

Piotrek: Grasz policjanta czy złodzieja? 

Marco: Tu i tu pozytywną postać. Chociaż, właściwie to trochę kłamstwo. To zły facet, który stał się dobrym facetem w jednym przypadku i facet, który stara się robić właściwe rzeczy, ale kończy jako ten zły w drugim. 

Piotrek: Kiedy premiera? 

Marco: Prawdopodobnie w przyszłym roku. 

Piotrek: Będę go wypatrywał. A do tego czasu, mam nadzieję, że uda Ci się kiedyś przyjechać do Polski, złapiemy po piwku, jeden będzie krzyczał “na zdrowie”, drugi “skol!” 

Marco: Pewnie! Bardzo chętnie. 

Piotrek: Dzięki za rozmowę i do zobaczenia. 

Marco: Dzięki, stary. Do zobaczenia. 

Spodobał ci się ten wywiad? Sprawdź naszą recenzję serialu “Bullshit”.

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper