Najlepiej zapowiadające się seriale 2018 roku. Coraz wyższa jakość i hollywoodzkie gwiazdy

Najlepiej zapowiadające się seriale 2018 roku. Coraz wyższa jakość i hollywoodzkie gwiazdy

3man | 14.01.2018, 18:00

Jeśli macie jakieś ponapoczynane albo zaległe seriale, to proponuję jak najszybciej się z nimi uporać, albowiem w 2018 czeka nas prawdziwy zalew świetnych produkcji odcinkowych. Wygląda to naprawdę bardzo okazale i jest jeszcze lepiej niż w zeszłym roku. Widać też gołym okiem, że wzrasta także jakość seriali i że przyciągają one w coraz większym stopniu śmietankę aktorską.


Produkcje, które wybrałem dla Was po naprawdę wielogodzinnym researchu (kłania się ogromna ilość nadciągających seriali) rzeczywiście jawią się może nie jako najlepsze, ale na pewno jedne z najlepszych seriali 2018 roku – wszystkich świetnie się zapowiadających dzieł nie dałem rady zmieścić. Jeśli więc nie ma tu Waszego faworyta, to nie gniewajcie się i po prostu zaanonsujcie jego wyjątkowość w komentarzach, bo tak jak mówię – wszystkiego nie sposób było wcisnąć do poniższego bardzo bogatego zestawienia. Kolejność oczywiście alfabetyczna.

Dalsza część tekstu pod wideo

Alienist, The

Serial bazujący na powieści o tej samej nazwie. Akcja tego niesamowicie zapowiadającego się dramatu kryminalnego ma miejsce w „wiktoriańskim” Nowym Jorku A. D. 1896. Tytułowy „alienista” to rodzaj psychologa, który używa nowych metod celem profilowania przestępców. Pomaga mu dziennikarz śledczy oraz ambitna dziewczyna pragnąca zostać pierwszą w Wielkim Jabłku policjantką w randze oficera. Razem będą musieli rozwiązać zagadkę morderstw popełnianych na męskich prostytutkach. Od czasu wydania powieści w 1994 r. filmowcy próbowali przekonać włodarzy Hollywoodu do stworzenia adaptacji, jednak udało się to dopiero pośrednio dzięki sukcesowi serialu True Detective, który wyreżyserował Cary Fukunaga i to właśnie on stoi za przeniesieniem Alienisty na mały ekran, co samo w sobie jest gwarantem serialowego hitu.

Altered Carbon

Modyfikowany Węgiel to adaptacja powieści pod tym samym tytułem z 2002 roku autorstwa Richarda K. Morgana. To cyberpunkowe neo-noir zapoczątkowało trylogię, której bohaterem jest Takeshi Kovacs, martwy żołnierz przywrócony z powrotem do życia w przyszłości odległej od naszych czasów o kilkaset lat. Jest to możliwe za sprawą technologii pozwalającej na transfer umysłu do ciała innej osoby. Protagonista przechodzi ten proces, aby rozwiązać skomplikowaną zagadkę kryminalną. Wizualnie i tematycznie widać tu inspirację Blade Runnerem i Ghost in the Shell, a to chyba najlepsza rekomendacja.

Castle Rock

Ten hołd dla twórczości mistrza horroru Stephena Kinga został wyprodukowany przez samego J. J. Abramsa i jego studio Bad Robot. Akcja osadzona została w tytułowym fikcyjnym miasteczku w stanie Maine (jakżeby inaczej!), znanym już zresztą fanom mistrza grozy, które zamieszkane będzie przez bohaterów wzorowanych na postaciach wykreowanych na przestrzeni lat przez Kinga na kartach jego powieści i opowiadań. Całość będzie antologią w konwencji psychologicznego horroru. Szykuje się remedium na tęsknotę jaka w nas powstała po świetnej ekranizacji To.

Counterpart

Legendarny aktor J. K. Simmons gra w tym thrillerze sci-fi dosłownie podwójną rolę, albowiem wciela się w dwie wersje Howarda Silka. Pierwsza to na co dzień skromny i nieporadny szeregowy pracownik jednej z agend ONZ, który pewnego dnia odkrywa, że jego agencja skrywa przepotężny sekret: istnienie przejścia do równoległego wymiaru. Protagonista jest koniec końców zmuszony do współpracy ze swoim tytułowym odpowiednikiem z drugiej strony, który okazuje się kumatym i twardym zawodowym zabójcą, celem zapobieżenia katastrofie rozdzierającej rzeczywistość na strzępy. Jeśli zapachniało Wam to genialnym Fringe to macie absolutną rację i choćby przez to powinniśmy zainteresować się tym projektem, tym bardziej że świat po obydwu stronach ma zostać pieczołowicie oddany.

Crossing, The

W małym amerykańskim miasteczku pewnego dnia pojawiają się uchodźcy uciekający przed wojną. Problem w tym, że ich ogarniętym pożogą krajem jest… Ameryka, a konflikt przed którym zbiegli ma miejsce w przyszłości odległej o 250 lat. Wygnańcy i tuziemcy próbują na nowo ułożyć sobie życie, a w tym czasie rząd pragnie rozwikłać zagadkę pochodzenia przybyszy i tego, jak się znaleźli w ich przeszłości a naszej teraźniejszości, zaś na horyzoncie majaczy potężna konspiracja… Na pierwszy rzut oka wygląda to jak bardziej zaawansowana wersja ciekawego 4400, więc jest na co czekać.

Here and Now

Alan Ball, scenarzysta American Beauty i twórca Sześć Stóp Pod Ziemią oraz serialowej wersji Czystej Krwi, powraca ze swoim nowym serialem obyczajowym (a jakże). Tym razem ten zasłużony twórca, potrafiący jak mało kto skomentować stan współczesnego społeczeństwa, przedstawi nam historię męża i żony, którzy prócz swej biologicznej pociechy mają jeszcze trójkę adoptowanych dzieci z Wietnamu, Somalii i Kolumbii. Jedno z tych dzieci jest pod opieką psychiatry, którego muzułmańska rodzina we współczesnym wydaniu również znajdzie się na świeczniku. Na pierwszy rzut oka niezbyt wiele ma to wspólnego z poprzednimi dziełami Balla, no i trochę się chyba zanosi na festiwal poprawności politycznej, miejmy jednak nadzieję, że to tylko pierwsze i błędne wrażenie, bo w końcu komu zaufać jak nie Alanowi?

Lost In Space

Na szczęście seriale to nie filmy i mało wśród nich rebootów, tym niemniej i one się zdarzają. Jednym z nich jest właśnie Lost In Space będące współczesną adaptacją serialu z 1965 roku pod tym samym tytułem. Nowa wersja ma być bliska oryginałowi: rodzina Robinsonów, będąca jednocześnie załogą statku kosmicznego mającego za zadanie służyć jako baza wypadowa do kolonizacji nowej planety, po natknięciu się na wyrwę w czasoprzestrzeni rozbija się z dala od wyznaczonego celu i musi wraz z innymi kolonistami przeżyć oraz uciec z obcego i niegościnnego świata. Tego typu koncepcja jest niby stara jak świat, ale właściwie od czasu genialnego Lost (Zagubieni) nie została należycie przedstawiona, trzymam więc kciuki za sukces. (Z racji braku choćby teasera, poniżej trailer filmu kinowego z 1998 r.).

Maniac

Zdobywczyni Oscara i jedna z najwybitniejszych współczesnych aktorek, Emma Stone, w roli głównej? Jestem kupiony. Fabuła opowiada o dwójce pacjentów zakładu psychiatrycznego (oprócz Emmy w głównej roli wystąpi Jonah Hill), którzy żyją gdzieś na granicy świata fantazji i realnego, nie potrafiąc odróżnić co jest prawdą, a co wytworem umysłu. Czyli coś jak genialny Legion, tylko że rozgrywający się nie w „fantastycznym”, a naszym świecie. Jestem kupiony podwójnie. A kogoż my tu mamy za kamerą? Toż to sam Cary Fukunaga, reżyser stojący za sukcesem pierwszego sezonu True Detective (i, miejmy nadzieję, opisanego wyżej Alienisty). Całość jest zaś adaptacją święcącej tryumfy serialowej czarnej komedii skandynawskiej, a pomysłodawcą przedsięwzięcia jest scenarzysta i producent The Leftovers, Patrick Sommerville. Już nie tylko jestem kupiony – jestem w zasadzie pewien, że to będzie jeden z najlepszych seriali 2018 roku, nie tylko komediowych. Już same fotosy potwierdzają, że szykuje się gruba jazda. (Jako że nie ma jeszcze żadnych materiałów promocyjnych, poniżej króciutki fragment z planu zdjęciowego).

Philip K. Dick’s Electric Dreams

Jeśli tak jak ja czujecie się zbyt zdołowani depresyjnymi i w sumie niezbyt oryginalnymi wizjami twórców serialu Black Mirror, to miło mi zawiadomić, że w tym roku przyjdzie nam się zaznajomić z kolejną antologią science fiction, tym razem opartą na pomysłach legendarnego pisarza Philipa K. Dicka i będącą hołdem dla jego wybitnej osobowości i wykręconego umysłu oraz idei, które odmieniły oblicze nie tylko fantastyki, ale sztuki w ogóle czy nawet naszego postrzegania świata. Do oglądania tej antologii powinna zachęcić też widzów gwiazdorska obsada, by wspomnieć choćby takie nazwiska jak Anna Paquin czy Steve Buscemi, co będzie miłą odmianą po niezbyt przekonujących rolach aktorskiej braci z Black Mirror. Tematyka odcinków ma być znacznie bardziej różnorodna i ciekawsza niż oferta antologii Netflixa i ma obejmować takie zagadnienia jak np. uprowadzenie przez obcych, syntetyczne humanoidy, turystyka kosmiczna czy mniejszości telepatyczne. Szykuje się prawdziwa uczta dla fanów Dicka czy ogólnie koneserów ambitniejszego sci-fi.

Sharp Objects

To ma być w zamierzeniach HBO kolejny świetny po Big Little Lies miniserial. Zresztą nawet twórca jest ten sam – to reżyser Jean-Marc Vallee, i także mamy tu do czynienia z adaptacją powieści. Scenariusz koncentruje się na postaci Camille Preaker, dziennikarki powracającej do rodzinnego miasteczka by rozwiązać zagadkę morderstwa dwóch młodych dziewczyn. Jest tylko jedno „ale”: właśnie zwolniono ją z psychiatryka… zaś jej stosunki z rodziną są raczej mało rodzinne. Grana przez Amy Adams bohaterka będzie więc musiała się zmierzyć nie tylko z kryminalną łamigłówką, ale i swoimi demonami. Brzmi świetnie. (Z racji braku materiałów, poniżej jedynie krótki pokaz slajdów z planu).


Macie na oku jakieś inne seriale mające zadebiutować w tym roku? Z jaką platformą zamierzacie spędzić najwięcej czasu? Netflixem, czymś od konkurencji, a może klasyczną telewizją?

Źródło: własne
cropper