Punisher, sezon 2 – recenzja serialu. Punish him

Punisher, sezon 2 – recenzja serialu. Punish him

Jędrzej Dudkiewicz | 11.01.2019, 15:06

Nastały złe czasy dla wspólnych seriali Marvela i Netflixa. Skasowano już Luke’a Cage’a, Iron Fista i – co szczególnie bolesne, gdyż trzeci sezon był znakomity – Daredevila. Bardzo prawdopodobne, że podobny los czeka Punishera, który za tydzień, 18 stycznia, wróci z drugim sezonem. I w tym przypadku będzie szkoda, bo nowe trzynaście odcinków to kawał wciągającej historii. Trzeba się tylko do niej odpowiednio nastawić. Mogą pojawić się niewielkie spoilery!

Po wydarzeniach z pierwszego sezonu, Frank Castle postanowił wyjechać z Nowego Jorku i spróbować odnaleźć spokój podczas podróży z jednej niewielkiej mieściny do drugiej. Nie zapomniał jednak ani o swojej naturze, ani o zdolnościach, które posiada, więc gdy widzi, że nastoletnia dziewczyna znajduje się w niebezpieczeństwie, natychmiast wkracza do akcji. W ten sposób trafi w sam środek zawieruchy sięgającej najwyższych szczebli władzy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Punisher recenzja 1

Punisher recenzja 2

Przyznam, że nie wiem za bardzo, od czego zacząć omawianie drugiego sezonu Punishera. Jest to chyba wynik tego, że mam mocno mieszane odczucia względem praktycznie wszystkich elementów tej produkcji. Napiszę więc wprost: to, czy spodoba Wam się ta historia zależy od tego, czego oczekujecie. Jeśli liczycie, że trzynaście nowych odcinków będzie wypełnione po brzegi akcją, strzelaniem i Punisherem, który brutalnie morduje kolejnych przestępców, to będziecie zawiedzeni. Jest tu znacznie więcej rozmów i przyglądania się rozwojowi bohaterów. Drugi sezon Punishera to zatem kontynuacja opowieści o tym, że czasem nie można sobie poradzić ze stratą, jest tak ogromna, że już nigdy nie wraca się do normalności. Tym razem twórcy zastanawiają się też, czy Frank, którego podstawą charakteru jest przekonanie, że może i robi okropne rzeczy, ale w imię słusznych idei, nie jest aby potworem. Tu i ówdzie zauważa się, że spokój nie jest dla niego stanem optymalnym, podświadomie czeka na to, by wydarzyło się coś, co wymagać będzie jego, najczęściej krwawej interwencji. A ponieważ targają nim różne emocje, coraz częściej zaczyna przekraczać różne granice, czym upodabnia się do swojego arcywroga, Billy’ego Russo.

I tu właśnie zaczynają się moje dylematy. O ile do postaci Franka nie mam większych zastrzeżeń (może za często gada, a za mało strzela), o tyle podejrzewam, że to, w jaki sposób zaprezentowano tu Russo wielu osobom może nie przypaść do gustu. Z jednej strony twórcy podchodzą do tej postaci bardzo nietypowo. Billy stracił pamięć, jest dręczony przez koszmary, próbuje poskładać swoje życie w sensowną całość. Oczywiście przez długi czas nie wiadomo do końca, czy tak jest naprawdę, czy to tylko gra zdolnego manipulatora. Im jednak dalej, tym bardziej Russo jest kreowany niemal jak ofiara, której można współczuć, a nie demoniczny przeciwnik. Zaś podsumowanie jego relacji z Frankiem może być sporym rozczarowaniem. Nie mówiąc o tym, że mimo wszystko powinien on chyba wyglądać znacznie gorzej. Owszem, tu i ówdzie ma blizny, które przypominają o tym, co zrobił mu Frank pod koniec pierwszego sezonu, spodziewałem się jednak, że jego twarz będzie znacznie bardziej poharatana. Podobnie ambiwalentny stosunek mam do drugiego najważniejszego wątku w tym sezonie, czyli wspomnianej w streszczeniu zawieruchy politycznej. Z jednej strony twórcy zdają się niekiedy zupełnie o tym zapominać (są ze dwa odcinki, w których właściwie nic się tutaj nie posuwa do przodu), do tego całość ma niewielki potencjał, zwłaszcza, że trochę na siłę dodaje się tu odniesienia do rzeczywistości. Chodzi mniej więcej o to, że Rosjanie chcą mieć możliwość szantażowania senatora mogącego zostać kiedyś prezydentem USA. Z drugiej strony dzięki tej historii otrzymujemy dwie ciekawe postacie. Pierwszą jest Amy, nastolatka, którą chroni Punisher i z którą ma dobrze poprowadzoną, pod koniec wręcz wzruszającą relację (znów, nie jest to pewnie coś, czego sporo widzów oczekuje od tego serialu). Drugą jest John, zwany też Pielgrzymem (według imdb ma tak też na nazwisko). Jest to bohater bardzo intrygujący, tajemniczy i charyzmatyczny. Głęboko wierzący, rodzinny, a jednak zdolny do niesamowitego okrucieństwa. Na swój sposób jest podobny do Franka i gdyby spotkali się oni w innych okolicznościach, pewnie zostaliby dobrymi kumplami. W ogóle w drugim sezonie Punishera twórcy kładą nacisk na to, jak rywalizujące ze sobą postacie są do siebie podobne. Większość z nich uważa, że stoi ponad prawem i może robić, co chce, gdzie się nie ruszą podąża jednak za nimi prawie wyłącznie śmierć i cierpienie.

Muszę powiedzieć, że drugi sezon Punishera oglądało mi się lepiej niż pierwszy (co nie znaczy, że pierwsza seria mi się nie podobała). To chyba pierwszy raz, gdy w przypadku produkcji Marvela i Netflixa nie zamierzam narzekać na liczbę odcinków. Od początku do końca byłem wciągnięty w wydarzenia rozgrywające się na ekranie. Są one bowiem dobrze poprowadzone, bohaterowie są wyraziści i mają jasne motywacje. Oczywiście dałoby się przyczepić do różnorakich absurdów, na czele z tym, że nawet pamiętając o konwencji, nieśmiertelność i wytrzymałość na obrażenia niektórych bohaterów momentami jest już wręcz komiczna. Do tego nie wszystkie zwroty fabularne są na tym samym, wysokim poziomie, postacie co jakiś czas zachowują się trochę głupio. Da się na to jednak przymknąć oko. Do tego całość opatrzona jest dobrym soundtrackiem i porządnie nakręcona. Dotyczy to zwłaszcza scen walki, których – i to trzeba jasno podkreślić – jak na taki serial i takiego bohatera jest jednak zdecydowanie za mało. Gdy się już jednak pojawiają, to jest ekscytująco, brutalnie i krwawo. Bardzo dobre jest też aktorstwo. W recenzji pierwszego sezonu wspominałem chyba, że Jon Bernthal urodził się po to, by zagrać Punishera i w drugiej serii tylko to potwierdza. Dzielnie dotrzymują mu kroku Ben Barnes jako Billy Russo, Josh Stewart jako John Pilgrim czy Giorgia Whigham w roli Amy. I tylko agentka Dinah Madani jest często dość irytująca.

Punisher recenzja 3

Podkreślę raz jeszcze – wydaje mi się, że drugi sezon Punishera mocno podzieli widzów. Twórcy prezentują wizję tytułowej postaci, która nie wpisze się pewnie w oczekiwania wielu osób. Sam mam problem z tym, że jest tu zdecydowanie za mało scen akcji, strzelanin i mordobicia. Jednocześnie jednak nowe trzynaście odcinków obejrzałem z dużą przyjemnością, historia wciągnęła mnie bardziej niż w pierwszym sezonie, a już sam fakt, że wciąż zastanawiam się nad różnymi elementami serialu, nie będąc pewnym, co o nich myśleć oraz chce mi się na ten temat dyskutować, świadczy na korzyść produkcji. Innymi słowy: warto obejrzeć i przekonać się samemu.

Atuty

  • Wciągająca historia;
  • Wyraziści, dobrze poprowadzeni i ciekawie rozwijający się bohaterowie;
  • Aktorstwo;
  • Sceny akcji;
  • Soundtrack

Wady

  • Jak na takiego bohatera zdecydowanie za mało jest tu strzelanin i przemocy;
  • Garść absurdów;
  • Jedna dość irytująca postać

Drugi sezon Punishera jest utrzymany na wysokim poziomie, jednak wiele osób może być zwiedzionych tym, jak twórcy podeszli do tytułowej postaci.

8,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper