Reklama
Czarne lustro, sezon 5 – recenzja serialu. Trochę optymizmu, sporo banału

Czarne lustro, sezon 5 – recenzja serialu. Trochę optymizmu, sporo banału

Jędrzej Dudkiewicz | 06.06.2019, 22:14

Świat coraz szybciej pędzi do przodu, technologia się rozwija, mnóstwo rzeczy jest znacznie bardziej skomplikowanych niż kiedyś. Wszystko to rodzi oczywiście wiele problemów i dylematów, które próbują jednak oswajać lub zwyczajnie zwracać na nie uwagę twórcy serialu Czarne lustro. Składające się na piąty sezon trzy odcinki są już dostępne w serwisie Netflix.

Pierwszy opowiada głównie historię dwóch przyjaciół, którzy wspólnie grają w grę w rozszerzonej rzeczywistości. W drugim kierowca taksówki porywa przedstawiciela dużej firmy odpowiadającej za serwis społecznościowy. Trzeci koncentruje się na życiu popularnej piosenkarki, która promuje lalki odwzorowujące dla fanów jej osobowość.

Dalsza część tekstu pod wideo

Black Mirror 5 sezon recenzja 1

Black Mirror 5 sezon recenzja 2

Czarne lustro – więcej optymizmu, ale też oczywistości

Trzeba to sobie jasno powiedzieć: to już nie jest to samo Czarne lustro, co kiedyś. Do dziś pamiętam pierwszy odcinek pierwszego sezonu, mam w głowie sporo różnych scen, a znajomi, gdy polecam im serial opowiadając, co się dzieje w tym epizodzie, patrzą się na mnie co najmniej dziwnie. Kiedyś Czarne lustro po prostu szokowało. Zaskakiwało. I – przede wszystkim – miało znacznie więcej ciekawego do powiedzenia. Wszystkie trzy nowe odcinki są niestety dość miałkie. Spójrzmy chociażby na drugi, który dotyczy uzależnienia od mediów społecznościowych. Jego głównym przesłaniem jest to, że sprawiają one, że człowiek jest tak przywiązany do patrzenia w swój telefon, że przestaje zauważać, co się dookoła niego dzieje, a to może skutkować tragedią. Serio? To ma być odkrywcze? Przecież to jedna z największych oczywistości, jaką można wymyślić. Dużo ciekawszy, choć też niezbyt zaskakujący, jest w tym epizodzie wątek pokazujący, że korporacje potrafią wiedzieć o obywatelach znacznie więcej i o wiele lepiej i szybciej prowadzić śledztwo, niż policja, czy nawet służby specjalne. Warto by to pewnie jakoś rozwinąć, ale nie starczyło czasu. Nie lepiej jest w pozostałych dwóch odcinkach, które też niespecjalnie zmuszają widza do myślenia. Wszystko jest tu jakieś ugładzone i ugrzecznione. Może też dlatego, że startując Czarne lustro było serialem niszowym, teraz zaś – zwłaszcza po przejęciu przez Netflixa – o wiele bardziej popularnym. Najciekawsze jest w sumie chyba to, że w piątym sezonie przesłania, które serwują twórcy są trochę bardziej optymistyczne niż miało to miejsce wcześniej. Tak, jakby chcieli dać znać, że jeszcze niecała nadzieja przepadła i ludzie wciąż są w stanie albo się opamiętać, albo współpracować, albo dogadać zasady odpowiadające każdej ze stron. Albo wszystko na raz.

Czarne lustro – nierówne aktorstwo i sporo nudy

Skłamałbym, gdybym powiedział, że piąty sezon Czarnego lustra przykuł mnie do ekranu. Tak, jak wielokrotnie wcześniej byłem pod wielkim wrażeniem i koncentrowałem się całkowicie na tym, co oglądałem, tak teraz często byłem zwyczajnie znudzony. Historie stały się mocno przewidywalne i zapewne każdą z nich dałoby się opowiedzieć w czasie krótszym o co najmniej kilkanaście minut. Również aktorsko nie zawsze jest dobrze. W pierwszym odcinku nikt specjalnie się nie wybija ponad przyzwoity poziom. W drugim, jak to często ma miejsce, popis daje Andrew Scott, który zawsze ma w oczach trochę szaleństwa, co jest po prostu niepokojące. W trzecim z kolei gra Miley Cyrus i chociaż z racji tego, jak wygląda jej życie poza serialem, można pewnie znaleźć tu dodatkowy komentarz do fabuły, to jednak jako aktorka wypada tu bardzo słabo i nieprzekonująco.

Black Mirror 5 sezon recenzja 3

Wygląda więc na to, że Czarne lustro przestało być tym, czym było kiedyś i pewnie sporo osób będzie miało o to pretensje do Netflixa, rozpatrując to w kategorii kolejnej porażki. Osobiście aż tak daleko bym nie szedł w ocenie, co nie zmienia faktu, że piąty sezon tej produkcji jest dla mnie co najwyżej niezły.

Atuty

  • Kilka – niestety mniejszych – wątków, które mówią o ciekawych tematach;
  • Twórcy są trochę bardziej optymistyczni, co jest czymś w sumie nowym w tej produkcji;
  • Występ Andrew Scotta w odcinku 2

Wady

  • Zdecydowanie za dużo oczywistości;
  • Sporo nudy;
  • Słaby występ Miley Cyrus

W piątym sezonie Czarne lustro nie szokuje, ani nie zmusza do myślenia tak, jak kiedyś. Może więc dobrze, że liczy on tylko trzy odcinki.

6,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper