Reklama
Wielkie kłamstewka, sezon 2 – recenzja serialu. Destrukcyjne kłamstwo

Wielkie kłamstewka, sezon 2 – recenzja serialu. Destrukcyjne kłamstwo

Jędrzej Dudkiewicz | 23.07.2019, 20:58

Są takie produkcje, które powinny się kończyć po pierwszym sezonie, zwłaszcza gdy od początku były planowane jako mini serial. Długo miałem wątpliwości, czy kontynuacja przeboju HBO Wielkie kłamstewka ma sens i czy nie będzie rozczarowaniem. Na całe szczęście okazało się, że nie miałem racji, bo drugi sezon stoi na bardzo wysokim poziomie. W recenzji są spoilery z pierwszego sezonu!

Minął rok od wydarzeń podczas balu, w wyniku których zginął mąż Celeste, Perry. Piątka zamieszanych w tę sytuację kobiet jeszcze bardziej się do siebie zbliżyła, jednak życie w kłamstwie powoli staje się nie do zniesienia. Jakby tego było mało, śledztwo w tej sprawie wciąż nie zostało oficjalnie zakończone, a do Monterey przybywa Mary Louise, matka Perry’ego, która bardzo chciałaby dowiedzieć się, co tak naprawdę spotkało ukochanego syna.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wielkie kłamstewka, sezon 2 recenzja 1

Wielkie kłamstewka, sezon 2 recenzja 2

Wielkie kłamstewka – wciągająca, emocjonująca i głęboka historia

W sumie to całkiem ciekawe, że wszystkie odcinki pierwszego sezonu, których jednym z głównych tematów była toksyczna męskość wyreżyserował Jean-Marc Vallee, a w drugim za kamerą stanęła Andrea Arnold, skupiając się, dla odmiany na tym, że kobiety też mogą być toksyczne. Zdecydowanie najważniejszym wątkiem nowych siedmiu odcinków jest starcie między Celeste i Mary Louise. Ta pierwsza mimo wszystko zdaje się tęsknić za Perrym, chociaż jak sama mówi, skupia się na dobrych rzeczach i momentach, do wszelkiego zła wracać by nie chciała. Mary Louise z kolei jest tak przekonana o wyjątkowości swojego syna, że absolutnie nie przyjmuje do wiadomości, iż mógł on zrobić cokolwiek złego, nie mówiąc już o przemocy domowej i gwałcie. To, w jaki sposób usprawiedliwia zachowania Perry’ego, twierdząc, że wszyscy dookoła musieli go źle zrozumieć, sprowokować jest zwyczajnie paskudne i potworne. Mary Louise obwinia ofiary, insynuując kolejne rzeczy, bez chwili wahania czy pomyślunku. Ostatecznie stawką starcia jest opieka nad dziećmi Celeste i Perry’ego, którym Mary Louise jakoby chce zapewnić bezpieczeństwo. A w rzeczywistości zapewne wychować tak samo, jak swojego syna i wbić im do głów, że był aniołem. Temperatura tego starcia nie spada ani na moment, są tu sceny tak poruszające i wywołujące tak skrajne emocje, że czasem zwyczajnie trzeba chwilę odpocząć od tego, co dzieje się na ekranie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio aż tak zaangażowałem się w serialową fabułę.

Co istotne, chociaż jest to oś drugiego sezonu, pełno jest w nim również innych ciekawych wątków. Każda z głównych bohaterek ma swoje problemy i dylematy. Jane zaczyna się spotykać z przesympatycznym i bardzo wyrozumiałym chłopakiem, ale trauma, jaką wciąż w sobie nosi i od której nie potrafi się uwolnić przeszkadza w budowaniu bliskości i normalnego związku. Renata zalicza potężny kryzys nie tylko w małżeństwie, ale przede wszystkim w tym, jak wygląda jej życie. Nagle okazuje się, że z dnia na dzień może stracić swoją niezwykle uprzywilejowaną pozycję, z której tak bardzo lubi, w mniejszy i większy sposób, korzystać. Bardzo źle dzieje się też w rodzinie Madeline, która musi naprawić relacje ze swoim mężem Edem. Bonnie zaś coraz bardziej cierpi w związku z decyzją, którą została ujawniona pod koniec pierwszego sezonu, a jakby tego było mało, odwiedza ją matka, z którą ma bardzo złożoną relację. Wszystko to jest doskonale poprowadzone, mocno się ze sobą łączące i zdążające do wspólnego celu. Każda z postaci przechodzi prawdziwy rozwój psychologiczny i często dzieje się w związku z tym tak wiele, że materiału starczyłoby co najmniej na pracę licencjacką (myślę, że Wielkie kłamstewka to bardzo wdzięczny temat na zaliczenie studiów. I to z różnych kierunków). Dużo jest tu też o destrukcyjnej sile kłamstwa, które prędzej czy później zatruwa życie wszystkich zamieszanych w nie osób. A także, znów, o kobiecej solidarności i przyjaźni ponad podziałami (klasowymi, kulturowymi). Serial HBO spokojnie można oglądać kilka razy, bo nie dość, że jest niesamowicie wciągający, to jeszcze zawsze znajdzie się jakieś ciekawe zagadnienie do przeanalizowania i przemyślenia.

Wielkie kłamstewka – wielkie aktorstwo

Drugi sezon, co nie jest żadnym zaskoczeniem, może pochwalić się też niesamowitym wprost aktorstwem. To nie przypadek, że aż troje wykonawców dostało Złote Globy za swoje role w pierwszym sezonie (Nicole Kidman, Laura Dern i Alexander Skarsgard). Byłoby doskonale, gdyby tym razem wyróżnienia te powędrowały do Reese Witherspoon i Shailene Woodley, a może też Adama Scotta. Jest tylko jeden „problem”. W drugim sezonie prawdziwy koncert aktorstwa daje Meryl Streep jako Mary Louise. Wydaje mi się, że to jej najlepsza rola od lat, prawdziwie fenomenalna kreacja. Z jednej strony jej bohaterka jest odpychająca, często zachowuje się w sposób straszny i zwyczajnie można się nią brzydzić. Z drugiej nie jest jednowymiarowym potworem. Momentami da się ją lubić, a nawet próbować rozumieć i współczuć. To człowiek z krwi i kości, wywołujący naprawdę skrajne emocje. Oglądanie aktorskiego pojedynku między Streep a Kidman – za którą notabene nie przepadam, ale jestem w stanie docenić jej zachwycający występ – jest przyjemnością samą w sobie. Bardzo dobrze, że więcej czasu dostała też Zoe Kravitz jako Bonnie, czym udowodniła, że również w niej drzemią spore umiejętności.

Wielkie kłamstewka, sezon 2 recenzja 3

Wielkie kłamstewka są więc produkcją, w której perfekcyjnie łączą się reżyseria, scenariusz i aktorstwo. To wciągająca, emocjonująca, wielowymiarowa opowieść, obok której nie da się chyba przejść obojętnie. Często można narzekać, że w kinie coraz bardziej brakuje oryginalnych, dobrze napisanych historii. Są one obecnie na szczęście w serialach takich, jak Wielkie kłamstewka. Jeśli okaże się, że będzie trzeci sezon (a zakończenie sugeruje taką możliwość), nie popełnię już błędu zwątpienia i będę czekać z niecierpliwością.

Atuty

  • Świetnie napisana, wciągająca i wielowymiarowa fabuła;
  • Ogromne emocje;
  • Wielkie aktorstwo;
  • Świetna reżyseria

Wady

  • Nie znalazłem

Drugi sezon Wielkich kłamstewek tylko potwierdza, że jest to jeden z najlepszych i najciekawszych seriali ostatnich lat.

10,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper