(Nie)znajomi – recenzja filmu. Prawda lepsza niż kłamstwo
Gdy polscy twórcy biorą się za remake’i (lub czymś inspirują) zawsze mam sporo obaw, chociażby że na siłę będą próbowali pokazać, iż potrafią lepiej, mocniej, śmieszniej, etc. Przykładowo do dziś nikt u nas nie zrozumiał, czemu To właśnie miłość odniosło taki sukces i że wcale nie chodzi o to, by nakręcić kilka przeplatających się historii dziejących się podczas świąt. Tym przyjemniejsze było moje zaskoczenie, że (Nie)znajomi są tak dobrym filmem.
Punkt wyjścia jest prosty, ale dość nietypowy. Na kolacji spotykają się znający się od lat przyjaciele. Jeden z nich przyprowadza swoją nową dziewczynę. Proponuje ona, by wziąć udział w grze: od tej pory wszystkie sms są czytane na głos, a rozmowy prowadzone w trybie głośnomówiącym. Szybko okazuje się, że w zgranym gronie jest sporo tajemnic.
(Nie)znajomi – interesująca historia z kilkoma świetnie napisanymi wątkami
(Nie)znajomi są remake’iem włoskiego Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie. Przyznam szczerze, nie widziałem oryginału, nie będę więc porównywać tych dwóch produkcji. Z tego co jednak słyszałem są one do siebie mocno podobne, aczkolwiek reżyserowi i współscenarzyście polskiej wersji, Tadeuszowi Śliwie, udało się wpisać historię w polski kontekst. I to akurat widać, chociażby dzięki bardzo pomysłowemu, powracającemu motywowi budowy za oknem, na której robota wre niezależnie od pory dnia. (Nie)znajomi są portretem polskiej klasy średniej, która sama w sobie jest dość rozwarstwiona. Ot, jednemu z uczestników biesiady zdarza się zauważyć, że fajnie jest zarabiać w euro (tak, jak przyjaciel siedzący obok), bo na więcej można sobie pozwolić. Obserwowanie, jak ci znający się od dawna ludzie zaczynają czuć się w swoim towarzystwie coraz bardziej niekomfortowo jest fascynujące. Zaczyna się bowiem niewinnie: ktoś kogoś nie zaprosił na grę w piłkę nożną, ktoś inny nie pomyślał, by coś skonsultować z drugą osobą. Im dalej jednak, tym – teraz już publiczne – problemy zaczynają być coraz poważniejsze. Jest tu więc sporo ciekawych tematów. Film jasno pokazuje, że prawda jest mimo wszystko najlepszym rozwiązaniem, a może przede wszystkim rozmowa. Gdy ludzie przestają się komunikować i skupiają wyłącznie na sobie, zawsze prowadzi to do nieszczęścia. Stawia się tu też pytanie, na ile znamy ważne dla nas osoby, co ukrawamy przed nimi (i dlaczego), a co one ukrywają przed nami. Istotna jest również kwestia prywatności oraz fakt, że telefon, który mamy w kieszeni szybko stał się centrum naszego wszechświata, najważniejszym urządzeniem, strzegącym naszych tajemnic. Jakby tego było mało, w (Nie)znajomych jest kilka znakomicie skonstruowanych (i zagranych, ale o tym później) wątków. Przykładowo historia Anny i Grzegorza została napisana przez samo życie, podejrzewam, że – niestety – odnajdzie się w niej całkiem sporo małżeństw w naszym kraju. Bardzo dobrze wybrzmiewa również tajemnica skrywana przez Wojtka, z kolei Tomek daje doskonałą lekcję tego, jak być wręcz wzorowym ojcem.
(Nie)znajomi – aktorski koncert
Nie miałoby szansy się to udać, gdyby nie rewelacyjne aktorstwo. Wszyscy, cała siódemka wykonawców, zasługuje na duże słowa uznania. Po pierwsze, bez problemu da się uwierzyć w to, że większość z nich to rzeczywiście przyjaciele, którzy znają i lubią się od dawna. Po drugie, bardzo dobrze zostały też dobrane pary. Na czele z Łukaszem Simlatem i Mają Ostaszewską. Ta ostatnia ma zresztą jedną tak poruszającą i potężną scenę, że z miejsca dałbym jej wszystkie nagrody świata. Nie pamiętam, kiedy ostatnio czyjś monolog w kinie tak bardzo zapadł mi w pamięć. Tomasz Kot z kolei, jak już zostało wspomniane, świetnie sprawdza się jako ojciec kochający i ufający, że córka sama podejmie najlepsze decyzje.
Ogląda się więc (Nie)znajomych z rosnącą przyjemnością. W tym upatruję zresztą jednej z nielicznych wad. Otóż mam wrażenie, że film trochę za wolno się rozkręca. Gdy już jednak trafia na właściwe tory, nie da się oderwać wzroku od ekranu. Przydałoby się też może odrobinę więcej humoru. Bardzo podoba mi się za to otwarte zakończenie, a raczej zakończenia różnych wątków. No i trudno uwolnić się od pytania, czy sam odważyłbym się wziąć udział w takiej grze. Nie wiem, a Wy?
Atuty
- Ciekawa, zmuszająca do myślenia fabuła;
- Kilka znakomicie napisanych wątków;
- Doskonałe aktorstwo;
- Zakończenie
Wady
- Trochę za długo się rozkręca;
- Nie zaszkodziłoby, gdyby – mimo wszystko – było odrobinę więcej humoru
(Nie)znajomi to może i kopia, za to bardzo, bardzo udana.
Przeczytaj również
Komentarze (25)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych