Nintendo Switch Lite – recenzja sprzętu. Najlepszy handheld na rynku
Były plotki, kolejne przecieki, szybka prezentacja i w naszych domach wylądował wychudzowny Nintendo Switch. Konsola z dopiskiem Lite to dziwny twór, który został ograbiony z kilku funkcji swojego starszego brata, ale i tak potrafi zauroczyć. Nintendo stworzyło małą, uroczą platformę, na której chce się grać.
Nintendo Switch to dla mnie konsola numer jeden 2019 roku. Najchętniej sięgam po hybrydę Japończyków, więc gdy zapowiedzieli wychudzony model, wiedziałem że muszę chwycić go w swoje łapy. Już przy pierwszym spotkaniu czułem, że nie do końca jestem targetem, ale trudno nie docenić tego urządzenia.
Nintendo Switch Lite – mniejsza platforma dla świadomego gracza
Nowa platforma Nintendo to w prostych słowach: „wychudzony Switch”. Już na papierze wiedziałem, że Japończycy postanowili na mniejszą (10,2 cm wysokość, 23,9 cm długość, 1,39 cm głębokość vs. 9,1 cm wysokość, 20 cm długość, 1,39 cm głębokość) i lżejszą (398 g vs. 276 g) bryłę, ale przedstawione informacje nie przygotowały mnie na takiego... Malca. Nintendo Switch Lite jest naprawdę „skromny” – to słowo pojawiło się od razu, gdy wyciągnąłem urządzenie z pudełka. Konsola jest znacznie mniejsza od swojego poprzednika, a gdy jeszcze dorzucimy niestandardowe Joy-Cony (przykładowo od HORI) to już sprawa wygląda dość komicznie.
Mimo swojego małego rozmiaru, Nintendo Switch Lite nie został ograbiony z najważniejszego: na tej platformie nadal świetnie się gra. Podczas kilkunastu sesji sprawdziłem kilka dużych tytułów i niezależnie od gatunku nie odczuwałem większych zmian względem rozgrywki na starszym bracie. Muszę przy tym jednocześnie zaznaczyć najważniejsze – moja hybryda jest wykorzystywana głównie w wersji przenośnej, więc z pozoru powinienem być idealnym targetem Nintendo. Czy tak jest? Niestety nie, bo jestem też graczem, który ceni sobie jak największy ekran w przypadku przenośnych sprzętów, a 6,2-cala jest dla mnie odrobinę za mały (standardowy Switch), a już 5,5-cala (Lite) nie do końca do mnie trafia. Trzeba przy tym zwrócić uwagę, że w samej konstrukcji konsoli jest wyraźnie zaakcentowana i niewykorzystana przestrzeń (na około wyświetlacza), w której mógłby (a może powinien!?) znajdować się właśnie ekran. Nie wpłynęłoby to na wielkość urządzenia, a na pewno zostało dobrze przyjęte przez użytkowników.
Muszę też to zaznaczyć: Nintendo Switch Lite broni się jakością rozgrywki, ponieważ jest bardzo wygodny. Wszystkie elementy zostały dobrze dopasowane, Joy-Cony leżą odpowiednio w dłoniach, ale to oczywiście nadal bardzo mały sprzęt, więc jeśli nie przypadły Wam do gustu kontrolery z dużego Switcha, to nie liczcie na lepsze wrażenia. Inżynierom udało się jednak najważniejsze – cała konstrukcja jest tym razem bardziej spójna. Moje Joy-Cony mają już mały problem z trzymaniem się w szynach, podczas rozgrywki czuję, że cały sprzęt się odrobinę rusza, a tutaj nie ma mowy o takich problemach, bo od początku dostajemy jedną, stałą i dopracowaną bryłę. Firma nie musząc się martwić mobilnością Joy-Conów mogła z lewej strony zamontować pełnoprawny d-pad – nie jest to najlepszy „krzyżak” dostępny na rynku, ale na pewno sprawdza się znacznie lepiej od czterech przycisków zastosowanych w standardowym Switchu.
Choć jest to oczywiście sprawa bardzo indywidualna, to nie mogę także nie wspomnieć o samym aspekcie wizualnym – szczerze mówiąc Lite miażdży moim zdaniem standardowy model. W dniu premiery konsoli Big N sięgnąłem po model z dwukolorowymi analogami i nawet w tej sytuacji sprzęt wydawał mi się po pewnym czasie... Nudny? Młodszy członek rodziny Nintendo jest w żywych kolorach, świetnie wypada testowany żółty kolor i znakomicie prezentują się także jego białe elementy (d-pad, analogi, triggery, przyciski funkcyjne i systemowe).
Nintendo Switch Lite – mniejszy rozmiar, mniejsze funkcje
Nintendo postanowiło nie tylko zmniejszyć rozmiar, ale też pozbyło się z urządzenia kilku funkcji. Nowy Nintendo Switch nie posiada odłączanych Joy-Conów, nie może działać w trybie tabletu (nie posiada z tyłu nóżki do postawienia), nie można podłączyć do niego przewodowych kontrolerów, jego Joy-Cony zostały pozbawione HD Rumble, a jednocześnie nie podłączymy go do telewizora.
Na papierze nietrudno zrozumieć ideę, ponieważ Big N postanowiło stworzyć platformę w pełni mobilną, ale czy faktycznie trzeba było rezygnować z samego docka? Nie jestem wielkim fanem grania na Nintendo Switchu na dużym telewizorze, ale od czasu do czasu włączę grę, rozwalę się na kanapie i pobawię się standardowymi kontrolerami. Dlatego też nie do końca przyjmuję rezygnację z tych opcji – szczególnie gdy musimy pamiętać, że sama cena sprzętu nie spadła do poziomu, który tłumaczyłby taką decyzję biznesową. Warto na pewno zaznaczyć, że konsola działa średnio 30 minut dłużej na jednym ładowaniu od standardowego modelu. W trakcie testów potrafiłem grać około 4-4,5 godziny w wymagający tytuł (Wiedźmin 3: Dziki Gon, The Legend of Zelda: Breath of the Wild) – Nintendo wspomina o 3-7 godzinach gry, ale dużo zależy od tytułu oraz podświetlenia.
Trudno też powiedzieć, dlaczego firma usunęła wspomnianą wcześniej podstawkę – mam nawet wrażenie, że Nintendo Switch Lite powinien trafić do sprzedaży z małym dockiem, do którego moglibyśmy podłączyć normalny, przewodowy kontroler. Firma zrezygnowała z tej opcji, nawet z rozgrywki na dwóch Pro Controllerach – czy była to słuszna decyzja? Zdecydowanie nie.
Nintendo Switch Lite – dopasowane do potrzeb jednego grona graczy
Ponarzekałem trochę na wycięte funkcje, wspomniałem o mniejszym rozmiarze, ale niezależnie od tych słów musicie wiedzieć, że Nintendo Switch Lite jest aktualnie najlepszą, mobilną konsolą dostępną na rynku. Sprzęt dzięki mniejszym gabarytom może bez problemu wylądować w nawet mniejszej torebce, a jego bardziej spójna konstrukcja sprawi, że pewnie za kilkanaście miesięcy nie będziecie narzekać na wysuwanie jednego z Joy-Conów... Innym tematem są jednak dryfujące analogi, które podobno nie zostały wyleczone przez Nintendo, ale na szczęście jeszcze nie natrafiłem na ten problem.
Podczas testów wziąłem na warsztat gry z kilku gatunków – dynamiczny Mortal Kombat 11, efektowny Ori and the Blind Forest, spędziłem sporo czasu na bieganiu po świecie Torchlight 2 i nawet miałem okazję poklikać w My Friend Pedro. Niezależnie od wybranego tytułu, Nintendo Switch Lite sprawdza się podczas rozgrywki i dość szybko przyzwyczaiłem się do samego ekranu. Tak jak się wcześniej spodziewałem: mniejszy ekran szczególnie drażni, gdy mamy akurat większy pod ręką, ale gdy w trakcie testów odstawiłem pierwszy model na półkę, to już po chwili bawiłem się naprawdę dobrze. Podczas gry w Mortal Kombat 11 łatwo wyprowadzałem wszystkie combosy, w My Friend Pedro analogi nie zawiodły mnie nawet podczas dynamiczniejszych akcji, a trudno mi też było narzekać na triggery. Znacznie lepiej na pewno wypada d-pad, który w końcu pozwala na wykonanie rozbudowanej sekwencji w bijatykach (szczególnie MK11). Sprzęt został dobrze dopasowany do potrzeb graczy – tych którzy liczą wyłącznie na przenośne wrażenia.
Nintendo Switch Lite – dla kogo?
W trakcie testów Nintendo Switcha Lite wciąż zastanawiałem się nad jednym – dla kogo Nintendo stworzyło tę platformę? Odpowiedź w sumie jest bardzo prosta. Konsola ma trafić w gust graczy, którzy liczą na aktualnie najlepszą, przenośną platformę dostępną na rynku. Urządzenie sprawdza się podczas rozgrywki, ale zostało ograbione z kilku ważnych funkcji. Japończycy wyraźnie skupiają się na jednym doświadczeniu, a Lite ma zostać wybrany przez osoby, które często podróżują i chcą wyłącznie mobilny sprzęt.
W ostateczności mam mocno mieszane uczucia związane z Nintendo Switch Litem. Na rynku znajduje się przecież znacznie bardziej rozbudowana, posiadająca więcej opcji propozycja. Jeśli miałbym dziś wybierać- sięgnąłbym po odświeżonego (zwykłego) Switcha, który oferuje dłuższą rozgrywkę. Szkoda jedynie ceny- gdyby Lite był tańszy (200-300 zł) to na pewno kupienie konsoli jako dodatkowego sprzętu do domu (dla dzieciaków?) już dziś miałoby większy sens.
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (66)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych