Reklama
Na noże – recenzja filmu. Morderstwo w wielkiej willi

Na noże – recenzja filmu. Morderstwo w wielkiej willi

Jędrzej Dudkiewicz | 06.11.2019, 21:00

Rian Johnson to prawdopodobnie jeden z najbardziej znienawidzonych obecnie reżyserów. Wszak mnóstwo osób wyszło z seansu Gwiezdnych Wojen: Ostatniego Jedi z ogromnym rozczarowaniem. I chociaż uważam, że dałem temu filmowi zbyt wysoką ocenę, to jednak nie należę do przeciwników Johnsona. Z przyjemnością więc udałem się na pokaz jego nowej produkcji, Na noże, która okazała się pod wieloma względami bardzo przyjemnym doświadczeniem.

W wielkiej willi rodziny Thrombey’ów odbywa się impreza urodzinowa najstarszego jej przedstawiciela, Harlana, uznanego twórcy kryminałów. W jej trakcie Harlan jednak umiera, co sprawia, że wszyscy, którzy byli obecni w posiadłości automatycznie stają się podejrzanymi. Na pomoc policji wezwany zostaje ceniony, ale dość ekscentryczny prywatny detektyw, Benoit Blanc.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na noże – recenzja filmu. Morderstwo w wielkiej willi

Na noże – recenzja filmu. Morderstwo w wielkiej willi

Na noże – bardzo precyzyjny scenariusz

Tym, co bawi Riana Johnsona najbardziej jest chyba branie na warsztat kolejnych gatunków filmowych i ich dekonstrukcja, pastisz. Pewnie dlatego też, gdy zrobił to z Gwiezdnymi Wojnami, tak wielu osobom się to nie spodobało (chcieli czegoś nowego, ale jednocześnie tego samego). Zostawmy jednak Star Wars, jeszcze będzie okazja wrócić do tego uniwersum w tym roku. W filmie Na noże Johnson kombinuje z kryminałem i wychodzi mu to znakomicie. Najprostszym skojarzeniem – trup i grupa ludzi, z których każdy ma potencjalnie motyw, by być mordercą, wszyscy zebrani w jednym miejscu oraz detektyw prowadzący śledztwo – jest oczywiście Morderstwo w Orient Expressie Agathy Christie. Ale da się tu znaleźć i inne tropy, jednak nie to jest najważniejsze dla Johnsona, który nie tylko reżyserował, ale też napisał scenariusz. Bardziej chodzi mu o z jednej strony obśmianie najróżniejszych schematów i pomysłów, na czele z tym, że zagadka jest tak skomplikowana, iż jej końcowe wyjaśnienie zajmuje… dobrych piętnaście minut! Wydawałoby się, że w związku z tym bardzo łatwo byłoby popełnić błąd, nadziać się na absurdy lub inne nielogiczności. Tymczasem Johnson uniknął błędów. Jego scenariusz jest niesamowicie precyzyjny, wszystko ma sens, a co więcej – i to jest szczególnie rzecz warta docenienia – każdy najmniejszy nawet detal, który pojawia się czy to w oku kamery, czy w rozmowie między bohaterami ma znaczenie i znajduje w którymś momencie swój cel. Obserwowanie tak precyzyjnej układanki samo w sobie było prawdziwą przyjemnością.

Na noże – są i kwestie polityczne

O co chodzi Johnsonowi z drugiej strony? Otóż jego film prawdopodobnie znów spotka się z dość intensywną krytyką, tylko tym razem z innego powodu. Na noże niosą w sobie bowiem sporo komentarza politycznego, który wycelowany jest przede wszystkim w bogaczy. Johnson a to bije w fakt, że mało który miliarder (o ile w ogóle któryś) rzeczywiście dorobił się majątku całkowicie samodzielnie, a to w hipokryzję, która przejawia się tym, że gdy zamożni są w większej grupie lub też są obserwowani zachowują się w określony sposób, by swoje prawdziwe poglądy skrywać za fałszywymi uśmiechami. Jest tu trochę o konflikcie klasowym, a także o tym, co z ludźmi potrafią zrobić pieniądze. Wyrażanie swojego stanowiska w takich sprawach (co miało w pewnym stopniu miejsce także w Ostatnim Jedi, gdy okazywało się, że cały konflikt wcale nie jest taki czarno-biały) uznaję za plus. Co nie zmienia faktu, że pewnie wielu widzów będzie tym wkurzonych.

Na noże – recenzja filmu. Morderstwo w wielkiej willi

Na noże – świetna obsada, choć nie zawsze wykorzystana

Na noże ma jeszcze jeden wielki atut, który sprawia, że warto wybrać się do kina. Jest nim mianowicie obsada złożona z całej plejady gwiazd. Paradoksalnie jednak wydaje się jednak, że jest ich trochę za dużo, to znaczy nie każdy ma tu coś do zagrania. Przykładem mogą być na pewno znany z dwóch części To Jaeden Martell, Katherine Langford (tę z kolei można kojarzyć z Trzynastu powodów). Niewiele do pokazania ma Lakeith Stanfield, a szkoda, bo to bardzo ciekawy aktor. Tym niemniej w filmie Johnsona są też role znakomite. Po pierwsze, świetny jest Chris Evans, grający zupełnie wbrew swojemu emploi, uciekający wręcz od niego, chyba także po to, by nie dać się zaszufladkować i pokazać, że potrafi coś więcej niż bycie Kapitanem Ameryka. Wychodzi mu to bardzo dobrze. Bardzo dobrzy, mający wiele świetnych scen są Ana de Armas, Toni Collette, czy będący ostatnio na fali Don Johnson. A przecież na ekranie pojawiają się jeszcze i Christopher Plummer i Michael Shannon i Jamie Lee Curtis. Prawdziwą gwiazdą jednak jest Daniel Craig. Rian Johnson dał mu chyba pełną swobodę w graniu Benoita Blanca, a Craig z tego skorzystał. Jest tak wyrazisty (nie tylko ze względu na bardzo specyficzny akcent) i charyzmatyczny, że nie można od niego oderwać oczu. To świetny bohater i prawdę mówiąc z chęcią obejrzałbym kolejną produkcję, w której będzie rozwiązywać jakąś zagadkę kryminalną.

Na noże to zatem film, który dostarczył mi mnóstwo pozytywnych emocji, w tym także i śmiechu, bo sporo tu dobrze napisanych i bardzo zabawnych dialogów. Jeśli tylko nie obiecaliście sobie, że już nigdy nie zobaczycie niczego, co stworzył Rian Johnson, polecam wybrać się do kina.

PS Film wejdzie do polskich kin 29 listopada.

Atuty

  • Bardzo precyzyjny scenariusz, w którym każdy detal ma znaczenie;
  • Wciągająca fabuła;
  • Sporo świetnych występów aktorskich;
  • Dużo niezłego humoru

Wady

  • Jednak trochę za dużo gwiazd, nie wszyscy aktorzy i aktorki mają coś do zagrania

Nowe dzieło Riana Johnsona to świetny pastisz filmów kryminalnych, od którego nie można się oderwać.

8,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper