Żmijowisko – recenzja serialu. Zbyt wierna ekranizacja?
Namnożyło się ostatnio polskich seriali kryminalnych. Ot, chociażby Belfer. I nieprzypadkowo wymieniam właśnie ten tytuł, ponieważ Żmijowisko pod wieloma względami jest do tej produkcji bardzo podobne: zarówno fabularnie, jak i pod kątem realizacji. W czym nie ma też w sumie nic dziwnego, bo i tu i tu reżyserem był Łukasz Palkowski. Jak wyszło tym razem?
Piękne Mazury, miły zakątek o niezbyt wdzięcznej nazwie Żmijowisko. To właśnie tu zdecydowali się przyjechać przyjaciele ze studiów na wakacje z rodzinami. W trakcie jednak zaginęła Ada, córka Kamili i Arka. Ten ostatni wraca rok później do tego samego miejsca, by jeszcze raz podjąć próbę znalezienia odpowiedzi na pytanie, co też wydarzyło się tamtej tragicznej nocy.
W trakcie rozmowy poprzedzającej pokaz pierwszych odcinków, zapytany o to, jak dużo zmian jest w jego serialu względem książki, Łukasz Palkowski odpowiedział, że wydaje mu się, iż jest to jedna z najbardziej wiernych kinowych adaptacji literatury jakie zna. I jest w tym dużo prawdy, bo rzeczywiście jeśli już pojawiają się jakieś odstępstwa od tego, co wymyślił Wojciech Chmielarz, to są to rzeczy generalnie dość kosmetyczne. I trochę na tym też polega mój problem ze Żmijowiskiem, ponieważ nie uważam, że jest to specjalnie dobra książka. Zatem serial bierze z niej zarówno wszystkie zalety, jak i niestety wady.
Żmijowisko – wszystkie zalety książki
Zacznijmy od tych pierwszych: przede wszystkim historia jest rzeczywiście wciągająca, ma odpowiednio dużo zwrotów akcji. Wyraźnie też stara się zaprezentować coś więcej, niż zwykłą zagadkę kryminalną. Duże znaczenie ma bowiem otoczenie. A zatem zarówno Chmielarz, jak i Palkowski koncentrują się między innymi na takich kwestiach, jak nieudane, pełne resentymentu i wzajemnego żalu związki. Będący w nich ludzie nie potrafią ze sobą już normalnie rozmawiać, co może doprowadzić do prawdziwej tragedii. Jest też sporo o chciwości, robieniu wielkich interesów kosztem mniej uprzywilejowanych członków naszego społeczeństwa, żerowaniu na słabszych. Jest i trochę o tym, jak trudno jest odnieść medialny sukces i czym bywa on okupiony. Pochwalić należy twórców również za to, że bardzo dobrze radzą sobie z prowadzeniem narracji, która przeskakuje między aż trzema okresami czasowymi. Bez problemu można jednak się zorientować, co kiedy się dzieje. No i jest tu też całkiem nieźle wykreowany klimat tajemnicy, zagrożenia, w czym dużą rolę odgrywają zdjęcia oraz muzyka.
Żmijowisko – ale też jej wady
Jeśli zaś chodzi o wady, to tych niestety też jest sporo. Przede wszystkim podstawową zasadą tworzenia historii, nie tylko kryminalnych, jest to, że jeśli coś niczemu nie służy i bez problemu można wyrzucić to wyrzucić ze scenariusza, to należy to zrobić. Innymi słowy jest tu sporo wątków, których jedynym przeznaczeniem jest wprowadzanie widza w błąd. Duża część z nich zupełnie do niczego nie prowadzi i jest niestety zbędna, a przez to irytująca. A że da się zrobić dzieło, w której każdy element jest ważny udowodnił dopiero co Rian Johnson w Na noże. Dodać do tego muszę i to, że przynajmniej dwie postacie są tu niesamowicie przerysowane, wręcz karykaturalne. Aczkolwiek pod tym względem jest nawet trochę gorzej niż w książce, bo zupełnie nie rozumiem, czemu Kamila i Arek wytrzymali ze sobą tyle czasu. Jasne, mają dzieci, ale tworząc taką, a nie inną rodzinę również nie wyświadczają im przysługi i kto wie, czy rozwód nie byłby po prostu lepszym rozwiązaniem. No i muszę dodać, że zakończenie jest spokojnie do przewidzenia. Udało mi się to zrobić i mam na to świadków!
Żmijowisko – nierówne aktorstwo
Sporym problemem były też dla mnie poszczególne role. O ile Paweł Domagała dobrze odnalazł się grając w sumie mocno nijakiego, stłamszonego przez żonę i niepewnego siebie Arka, o tyle na przykład Agnieszka Żulewska jako Kamila jest dla mnie mocno niewiarygodna. Niestety na każdy dobry występ przypada kilka słabych. Do plusów mogę zaliczyć Piotra Stramowskiego, którego Robert jest odpowiednio cwaniakowaty, arogancki i – co tu dużo ukrywać – dupkowaty. Porządnie radzi też sobie Cezary Pazura jako bogaty Kajetan Rybak, chociaż akurat on ma kilka przeszarżowanych scen. Fajna jest Marta Malikowska jako współwłaścicielka ośrodka Żmijowisko, bardzo zaangażowana w to, by interes się kręcił. A Kamila Urzędowska robi, co może, by wyciągnąć jak najwięcej z bardzo słabej postaci, którą jest Sabina. Po drugiej stronie stoi przede wszystkim Davina Reeves-Ciara i jest to naprawdę duży problem, bo gra ona jedną z ważniejszych postaci, Adaomę. I robi to po prostu fatalnie, kładąc każdą dramatyczną scenę ze swoim udziałem. Niezbyt przekonujący są również Stanisław Cywka jako nieśmiały Damian oraz Hanna Koczewska w roli Ady.
Czy Żmijowisko jest zatem serialem wartym polecenia? To trudne pytanie. Mimo różnych wad oglądało mi się te siedem odcinków całkiem nieźle. Z drugiej jednak strony, jeśli jesteście fanami książki, to niczym Was ta produkcja nie zaskoczy. Jeśli jej jednak nie znacie, to mimo wszystko radziłbym poszukać czegoś lepszego. Zarówno do obejrzenia, jak i przeczytania.
Atuty
- Sprawnie prowadzona narracja, zahaczająca o trzy różne okresy czasowe;
- Wciągająca historia;
- Sporo niezłych ról;
- Zdjęcia i muzyką budują odpowiedni klimat
Wady
- Dużo całkowicie zbędnych, do niczego nie prowadzących, a przez to irytujących wątków;
- Niektórzy bohaterowie są strasznie karykaturalni;
- Rozwiązania zagadki spokojnie można się domyślić;
- Kilka bardzo słabych występów aktorskich
Żmijowisko niestety nie jest tak dobre, jak się zapowiadało. To bardzo wierna ekranizacja książki Wojciecha Chmielarza, która powiela wszystko, co dobre i wszystko, co złe w tej powieści.
Przeczytaj również
Komentarze (7)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych