Reklama
Netflix vs. HBO GO – luty 2020

Netflix vs. HBO GO – luty 2020

Wojciech Gruszczyk | 03.02.2020, 07:01

Netflix i HBO GO ponownie karmią nas zestawem ciekawych produkcji. Z jednej strony interesujące seriale, z drugiej mocne filmy i możemy mieć pewność, że w następnych tygodniach poznamy kilka świetnych historii. Kto jednak przygotował lepszą listę? Sprawdzamy!

Netflix – najciekawsze premiery w lutym

Dalsza część tekstu pod wideo

Narcos: Meksyk: Sezon 2 (13.02)

Po świetnym pierwszym sezonie meksykańskiego „Narcos” nadszedł czas na kontynuację, która ma mocno zamieszać. Główny bohater będzie mierzył się tym razem z konsekwencjami swoich działań, a jednocześnie zostanie zmuszony do rywalizacji z Amerykanami.

Altered Carbon: Sezon 2 (27.02)

Zdecydowanie jedna z największych, pozytywnych niespodzianek platformy Netflix ostatnich lat. Firma w tym wypadku „nie liczy kosztów”, bo nawet zatrudniła jedną z gwiazd Marvela – będzie nowa powłoka, nowa wojna i... Stara miłość.

Animacje Studia Ghibli (od 01.01)

Fantastyczna wiadomość dla dosłownie wszystkich. Netflix przejął wszystkie filmy Studia Ghibli i widzowie już teraz mogą zobaczyć część kapitalnych historii, a kolejne opowieści nadciągają. Dla tych przygód warto posiadać subskrypcję Netflixa. To prawdziwy TOP.

 

HBO GO – najciekawsze premiery w lutym

Rocketman (09.02)

To nie jest zdecydowanie opowieść dla szerokiego grona odbiorców, ale wielu widzów może chętnie spojrzeć na wczesne lata życia Eltona Johna. Produkcja zebrała pochwały od dziennikarzy (89% przy 360 recenzjach na Rottentomatoes) i widzów (88% przy 21649 recenzjach), więc o jakość wykonania nie musimy się obawiać.

Zero zero zero (od 15.02)

HBO proponuje w lutym kilka kontynuacji znanych seriali, ale „Zero zero zero” to jedyna nowość, która jednak może trafić w gust wielu widzów. Jest to adaptacja bestsellerowej powieści Roberto Saviano, która zabiera widza w mroczne zakamarki światowego handlu kokainą.

Brightburn: Syn ciemności (16.02)

O tym filmie było bardzo głośno podczas kampanii marketingowej. Twórcy zapowiadali „mrocznego Supermana”, bo „Brightburn” czerpie garściami z narodzin Clarka Kenta – wszystko jest jednak ubrane w mrok, którego nie spodziewali się główni bohaterowie tej opowieści.

 

I jak oceniacie luty na Netflixie i HBO GO?

Wojtek: Dobra przyznam się – uwielbiam temat wampirów. 2 lata temu (?) w jeden weekend połknąłem 13 epizodów „Van Helsing” i choć kolejne sezony były znacznie gorsze, a niektóre wątki totalnie głupie, to lubię ten serial. To takie moje „guilty pleasure”, z którego nie jestem dumny, ale bardzo chętnie zobaczę czwarty sezon. Obawiam się jeszcze większych idiotyzmów względem poprzednich odcinków, jednak w tym wypadku biorę duży popcorn, dorzucam pakę czipsów, coś gazowanego i bawię się kibicując wampirom. Chciałbym powiedzieć „POLECAM!”, ale raczej nie.

Najbardziej czekam na:  „Van Helsing 4”

Kajetan: Ciekawych ofert ciąg dalszy! Pisałem już o tym w zeszłym miesiącu, ale warto powtórzyć... Na horyzoncie zaczynają się pojawiać coraz silniejsi przeciwnicy, jeśli chodzi rynek abonamentowych usług wideo, więc aktualni hegemoni nie mogą spuszczać nogi z gazu. Odnoszę jednak wrażenie, że platforma spod znaku trzech liter nieco odpuściła ofertę na najkrótszy miesiąc w roku.

Na HBO nie pojawi się żaden nowy serial, który mocno przyciągnąłby moją uwagę- i jest to sytuacja bardzo rzadka. Na szczęście kontynuowany będzie świetny "Outsider", który bardzo mocno przypadł mi do gustu. Poniedziałkowe, wieczorne seanse tego tytułu stały się dla mnie i mojej partnerki istnym rytuałem. Szkoda, że platforma nie zamierza zaproponować czegoś, co równie mocno mnie zainteresuje. Biorąc jednak pod uwagę recenzje, może warto zwrócić swój wzrok w kierunku "Nowego Papieża"? O filmach nie ma sensu się rozwodzić- wchodzi "Rocketman" i... No, fajnie.

Braki w ofercie HBO mają swoje plusy, a konkretnie jeden zasadniczy- więcej czasu na obcowanie z tym, co przygotował Netflix! Bardzo mocno czekam na "Locke & Key", które z opisów zapowiada się niezwykle ciekawie,. Trzeba zaznaczyć, że wracają przy tym takie hity, jak "Altered Carbon" i "Better Call Saul"! Cóż, wszystko to jest świetne, ale jest coś, co odsuwa wspomniane premiery od drugiego rzędu. Mowa o wydaniu siedmiu pierwszych (z długiej listy ponad dwudziestu pozycji) filmów od Studia Ghibli. Jeśli ktoś chce zacząć swoją przygodę z animacjami Kraju Kwitnącej Wiśni, to warto zrobić to teraz. Nie bez powodu nazywa się rzeczone produkcje "japońskim Disneyem".

Najbardziej czekam na:  „Animacje Studia Ghibli”


Sprawdźcie listy premier:

Poprzednie zestawienia: 


A Wy na co najbardziej czekacie? 

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper