Zero Zero Zero – recenzja serialu. Kokaina rządzi światem

Zero Zero Zero – recenzja serialu. Kokaina rządzi światem

Jędrzej Dudkiewicz | 12.03.2020, 21:00

Nie wiem, czy Roberto Saviano wciąż ma przydzieloną ochronę, ale podejrzewam, że tak, bowiem jego książki na temat przestępczości zorganizowanej nie tylko są chętnie czytane. Sięgają po nie również twórcy filmów i seriali. Wpierw powstała Gomorra, a obecnie w serwisie HBO GO można już obejrzeć wszystkie osiem odcinków Zero Zero Zero.

Fabuła składa się z trzech powiązanych ze sobą historii. We Włoszech Don Minu zamawia wielką dostawę kokainy. Podzielenie się zyskami z jej sprzedaży ma zapobiec wojnie między kilkoma mafijnymi klanami. Narkotyk ma dostarczyć rodzina Lynwoodów, która inwestuje w tę operację spore pieniądze. Z kolei kokaina pochodzić będzie z Meksyku od gangu braci Leyra. Oczywiście nie wszystko pójdzie zgodnie z planem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zero Zero Zero – recenzja serialu. Kokaina rządzi światem

Zero Zero Zero – wciągająca, ale niezbyt zaskakująca fabuła

Twórcy Zero Zero Zero mają spore ambicje. W końcu, jak mówi w pewnym momencie jedna z postaci, kokaina jest paliwem, które napędza światową ekonomię. I właśnie to w serialu próbuje się pokazać: sieć niesłychanie skomplikowanych zależności, ścierających się ze sobą interesów, konieczności często szybkiego podejmowania decyzji i improwizacji oraz życia w ciągłym stanie gotowości. Nie wiadomo bowiem, kiedy coś nie pójdzie zgodnie z planem i będzie trzeba go zmieniać. Chyba właśnie to jest najciekawsze w Zero Zero Zero, to znaczy dostarczenie kokainy z Meksyku do Włoch okazuje się zaskakująco trudnym i wymagającym zadaniem. Do tego bardzo kosztownym, bo nie wystarczy, że kupi się wielki statek, załaduje narkotyk do kontenerów i popłynie w odpowiednim kierunku. Tym bardziej, że – jak już zostało wspomniane – każdy ma tu trochę inne, zwykle sprzeczne interesy. I chyba to jest dla mnie największą wadą Zero Zero Zero. Gdyby tak spojrzeć na chłodno, to serial opowiada tę samą historię, którą wszyscy dobrze znamy z wielu innych produkcji tego typu. Ot, po prostu każdy walczy z każdym o władzę, sojusze zmieniają się bardzo szybko i trzeba umieć się adaptować do tego kalejdoskopu wydarzeń. Najmniejszy zaś błąd może zakończyć się tragicznie. Jak to się mówi, nihil novi. Przy czym nie zrozumcie mnie źle, serial oglądało mi się naprawdę dobrze, jest on wciągający, utrzymany w dobrym tempie i w ogóle. Brakowało mi po prostu tego przysłowiowego efektu wow.

Zero Zero Zero – interesujące postacie

To, że serial jest wciągający jest przede wszystkim zasługą naprawdę interesujących postaci. Jest więc chociażby rodzeństwo Emmy i Chrisa Lunwoodów, które prowadzi intratny biznes, a przy okazji ma okazję, by lepiej się poznać i zrozumieć. Kolejne kłopoty są katalizatorem budowania więzi, rozumienia perspektywy drugiej strony, która niejednokrotnie dla obojga jest zaskakująca. Bardzo dobrze napisany i przede wszystkim charyzmatyczny jest Manuel Contreras, dowódca elitarnej jednostki wojskowej w Meksyku, który zamiast ścigać kartele narkotykowe ma trochę inne plany. A udaje mu się je realizować, bo jest autentycznie lojalny względem swoich (no, większości) ludzi, którzy odwdzięczają mu się tym samym. Także rywalizacja między Don Minu i jego wnukiem Stefano jest poprowadzona dobrze, pokazując starcie dwóch różnych podejść, reprezentowanych przez dwa różne pokolenia. Wszyscy ci bohaterowie są dobrze zagrani, a śledzenie ich losów jest na szczęście też łatwe, bo twórcy bardzo umiejętnie prowadzą narrację, przeplatając ze sobą trzy wątki. Czasem tylko niepotrzebnie powtarzają pewne sceny, by pokazać, jak w pewnym miejscu znalazły się niektóre osoby, ale można na to przymknąć oko.

Do tego Zero Zero Zero jest po prostu sprawnie nakręconym serialem. Warto w nim docenić znakomitą muzykę, jak również bardzo dobre zdjęcia, które nie tylko prezentują najróżniejsze zakątki świata, ale też podkreślają różnice między bohaterami. Na plus na pewno zaliczyć można i to, że wszyscy mówią tu w swoich językach, co tym bardziej zwiększa ich wiarygodność. Co ciekawe, chociaż Meksykanów, Amerykanów i Włochów wiele różni, to jednocześnie jest też między nimi wiele podobieństw. Koniec końców wszyscy mówią w tym samym języku, którym są pieniądze.

Atuty

  • Serial mocno wciąga;
  • Bardzo dobrze wykreowane i zagrane postacie;
  • Zdjęcia i muzyka

Wady

  • Nie ma w tym nic odkrywczego, brakuje trochę głębi;
  • Czasami niepotrzebnie powtarza się sceny

Dostępny w serwisie HBO GO serial Zero Zero Zero to porządna gangsterska produkcja, która jednak nie jest niczym nowym w tym gatunku.

7,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper