Reklama
Spisek przeciwko Ameryce – recenzja serialu. Swastyki w Białym Domu

Spisek przeciwko Ameryce – recenzja serialu. Swastyki w Białym Domu

Jędrzej Dudkiewicz | 21.03.2020, 21:00

Jest dwóch twórców produkcji telewizyjnych, do których mam całkowite zaufanie i zawsze z niecierpliwością czekam na ich nowe dzieła. Jeśli chodzi o inteligentne komedie jest to Michael Schur. W przypadku zaś nieco cięższych klimatów absolutnym mistrzem jest David Simon. Tym razem, wspólnie z Edem Burnsem (pracowali w duecie też przy The Wire i Generation Kill), postanowili przenieść na ekran słynną powieść Philipa Rotha, Spisek przeciwko Ameryce.

Spisek przeciwko Ameryce to alternatywna wersja historii, w której na początku lat 40. XX wieku wyścig prezydencki wygrał nie Franklin Delano Roosevelt, tylko Charles A. Lindbergh, słynny pilot oraz… sympatyk Adolfa Hitlera. Mieszkająca w New Jersey żydowska rodzina Levinów jest coraz bardziej zaniepokojona tym, w jakim kierunku zmierzają Stany Zjednoczone.

Dalsza część tekstu pod wideo

Spisek przeciwko Ameryce – recenzja serialu. Swastyki w Białym Domu

Spisek przeciwko Ameryce – zmuszająca do zastanowienia fabuła

Napisałem, że Spisek przeciwko Ameryce oferuje alternatywną wersję historii. Nie znaczy to jednak, że serial nie jest aktualny i nie można go odnieść do tego, co dzieje się nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale i w innych krajach świata. I nie chodzi o to, że uważam, iż wszędzie dookoła pleni się faszyzm, chociaż na to też trzeba uważać. Nie miałbym jednak żadnych trudności z wyobrażeniem sobie Donalda Trumpa, który wychwala Hitlera jako sprawnego i silnego przywódcę, którego podziwia i zostawia mu wolną rękę w Europie. Twórców, tak samo jak i Philipa Rotha, interesują mechanizmy, które sprawiają, że ludzie chcą głosować na kogoś takiego, jak Lindbergh oraz że tak łatwo jest wprowadzić przepisy ograniczające po kolei najróżniejsze prawa wybranej grupy społecznej, etnicznej, czy religijnej. Spisek przeciwko Ameryce jest opowieścią o tym, jak łatwo jest rządzić ludźmi, gdy w społeczeństwie dominuje strach, jak łatwo jest wskazać „wrogów”. A także – i może przede wszystkim – w jaki sposób powoli i stopniowo przekracza się kolejne granice, które gdy patrzy się na nie w oderwaniu od całości mogą wyglądać niewinnie, za to osadzone w kontekście zmieniają wszystko.

Doświadcza tego właśnie rodzina Levinów, której życie po dojściu do władzy Lindbergha zaczyna coraz bardziej przypominać walkę o przetrwanie. Twórcy przyglądają się przy okazji najróżniejszym postawom. Od pełnej współpracy z kimś, komu nie powinno się podawać ręki, w celu zdobycia władzy, jak w przypadku rabina Bengelsdorfa, przez ludzi, którzy nie chcą się do niczego mieszać, albo zależy im tylko na zarabianiu pieniędzy, aż po tych, którzy nie umieją siedzieć cicho. Ten ostatni przypadek reprezentują zarówno Herman Levin, który za nic w świecie nie chce uciekać do Kanady, wciąż wierzy w prawo, porządek i sprawiedliwość i uważa Amerykę za swój kraj, jak i jego kuzyn, Alvin. Ten z kolei postanawia walczyć nie z Lindberghiem, tylko Hitlerem. Obaj zostają zmuszeni do wyrzeczeń, obaj cierpią, obaj stają przed trudnymi wyborami – Herman ma w końcu na utrzymaniu rodzinę.

Historia przedstawiona w Spisku przeciwko Ameryce zdecydowanie zmusza do myślenia, jest wielowymiarowa i w sprawny sposób wyreżyserowana. Niektórzy może będą narzekać na wolne tempo i że niewiele się tu w zasadzie dzieje. Tak czy siak nie należy odpuszczać seansu. Także jeśli czytało się równie znakomitą książkę Rotha. Zmian jest niewiele, ale na przykład zakończenie jest nieco inne i chyba bardziej niejednoznaczne (to plus). Z drugiej strony trochę szkoda, że mimo wszystko jest tu tak mało perspektywy najmłodszego członka rodziny Levinów, czyli Philipa. Ale też taki zabieg jest o wiele łatwiejszy w książce niż serialu.

Spisek przeciwko Ameryce – znakomite aktorstwo i kwestie techniczne

Jak każda produkcja, w którą zaangażowany jest David Simon, tak i Spisek przeciwko Ameryce stoi na najwyższym poziomie nie tylko pod względem scenariusza, ale i innych elementów. Przede wszystkim twórcy dokonali znakomitego castingu, wybierając do poszczególnych ról idealnych wykonawców. I tak jako Herman świetnie sobie radzi Morgan Spector (pamiętny Frank Capone z Zakazanego imperium). Jego nieugiętość, determinacja w walce o swoją rodzinę i przysługujące jej prawa jest rzeczywiście godna podziwu. Nie znaczy to jednak, że jest to człowiek bez skazy i Spector bardzo dobrze to pokazał. Świetny jest John Turturro w roli rabina Bengelsdorfa – to co i w jaki sposób mówi na pozór jest przekonujące, ale jednocześnie jest w tej osobie coś oślizgłego, odpychającego i tę dwoistość Turturro prezentuje bez zarzutu. Bardzo dobre role mają też Winona Ryder jako trochę egoistyczna i zapatrzona w siebie, ale też mocno potrzebująca miłości i bliskości Evelyn oraz Zoe Kazan jako Elizabeth Levin, popierająca Hermana w jego poglądach, ale dużo bardziej bojąca się konsekwencji jego działań. Dużym plusem jest również obsada dziecięca – Caleb Malis, Azhy Robertson oraz Jacob Laval są niesamowicie naturalni, co jest o tyle istotne, że bez ich udanych kreacji Spisek przeciwko Ameryce po prostu by się nie udał.

Na najwyższe docenienie zasługują też kwestie techniczne – charakteryzacja, scenografia, kostiumy, rekwizyty, zdjęcia, muzyka. Wszystko to idealnie ze sobą współgra i przenosi widza do lat 40. ubiegłego wieku i może właśnie też dlatego Spisek przeciwko Ameryce jest tak poruszającym i zmuszającym do myślenia serialem.

PS Kolejne odcinki Spisku przeciwko Ameryce będą dostępne w serwisie HBO GO co poniedziałek.

Atuty

  • Świetnie napisana, wielowymiarowa i poruszająca historia, która zmusza do myślenia;
  • Doskonałe aktorstwo;
  • Stojące na najwyższym poziomie kwestie techniczne

Wady

  • Momentami można by pewnie ponarzekać na trochę za wolne tempo

Spisek przeciwko Ameryce to kolejny dowód na to, że nie ma w amerykańskiej telewizji zdolniejszego twórcy od Davida Simona.

9,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper