Reklama
Recenzja gry: The Amazing Spider-Man 2

Recenzja gry: The Amazing Spider-Man 2

Kuba Kleszcz | 15.05.2014, 22:47

Gry na licencji, zwłaszcza filmów, towarzyszące premierom kinowym od generacji miały pod górkę ze względu na powstały stereotyp, przez który graczom zawsze zaświecała się lampka w głowie. Są też dobre gry oparte na znanej licencji – mamy przecież The Walking Dead, które wcześniej już znano pod postacią serialu czy komiksu Roberta Kirkmana, serię Arkham z Batmanem czy zeszłoroczny debiut Deadpoola, na który przeważnie patrzono przychylnym wzrokiem. Z Niesamowitym Spider-manem jest natomiast trochę inna bajka.

Fabuła nowego Spider-Mana kontynuuje wątek poprzedniej części, w której Spidey połączył siły z Lizardmenem, by doktor mógł wynaleźć  skuteczną szczepionkę kładącą kres niebezpiecznym mutacjom. Wątek łączenia genów ludzkich i zwierzęcych jest wciąż obecny w drugiej części, jednak wszystko kręci się wokół śmierci wujka Bena – ludzkiego anioła stróża Parkera – która motywuje Petera do działania, pobudzając w nim chęć zemsty.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tu miał być tytuł, ale się nie załadował

Pierwsze, co niechybnie rzuci wam się w oczy i przed czym nigdy w tej produkcji nie uciekniecie, to cholernie długie loadingi, podczas których można iść nastawić wodę na herbatę i wrócić za chwilę z gorącym kubkiem napoju, idealnym na te deszczowe dni. Ekrany ładowania czepiają się nas niczym rzep psiego ogona. Nie myślcie więc sobie, że wejdziecie do jakiegoś budynku czy zaczniecie misję bez stosownego ekranu i kilkudziesięciosekundowego okresu bezczynności. Do recenzji dostałem wersję na PS3, która niestety nie prosiła o zainstalowanie kilku gigabajtów danych, więc możliwe, że na Xboksie sprawa ma się lepiej.

 

Pomimo długaśnych loadingów, tytuł wcale nie broni się oprawą audio-wizualną, która mogłaby w przeciwnym wypadku usprawiedliwić nieco pracę twórców i konieczność czekania, aż gra będzie gotowa nas przyjąć. Postacie i otoczenie miewają tak ostre ząbki, że można sobie o nie wydłubać oko, a mimika bohaterów ogranicza się do otwierania ust. Jeżeli chodzi o Spider-Mana w swoim kostiumie roboczym, to nie ma szans ocenić jego zdolności aktorskich, jednak gestykuluje często i gęsto, więc da się poczuć jego zdenerwowanie. Słabe technikalia pomagają nam wybaczyć aktorzy, którzy użyczyli swego głosu postaciom i odwalają kawał całkiem dobrej roboty.

Że co zrobiłeś z tą łyżką dziegciu?

Jedyną prawdziwą nowością, pośród elementów nieruszanych lub poprawionych, jest system moralności, niestety, skopany do bólu. To, że Spider-Man jest bohaterem, wie chyba każdy. Jednak wychodzi na to, że mieszkańcy Nowego Jorku bardzo szybko o tym zapominają. Punktem wyjściowym do oceny Parkera pod przykrywką jest podejście głoszące, że zbrodnia, na którą Spidey nie zareaguje, to całkowita wina gracza i z miejsca odejmowane mu są punkty za bohaterskie uczynki. 

 

W systemie tym absurd wręcz goni za absurdem, bo na porządku dziennym są sytuacje, w których jesteśmy świeżo po uratowaniu miasta przed pokonanym bossem – co wydawałoby się znaczącym sukcesem i pokazem dobroci protagonisty – ale minutę pohasania po mieście później stajemy się wrogiem numero uno. Jak to możliwe? Otóż kiedy przemieszczamy się z zawrotną prędkością na pajęczej linie, niezwykle łatwo jest przegapić małe wydarzenia – gra bardzo często nie da nam nawet szansy wrócić się do przykładowego napadu, gdyż już mamy zaliczony brak reakcji na cudzą krzywdę i przechylenie się szali w stronę bliższej naszej niesławie.

 

System walki to ponownie wielka zrzynka z serii Arkham, z tym wyjątkiem, że słabiej wykonana. Wejść w otwarty konflikt często możemy z naprawdę sporej odległości, dzięki przyciąganiu się pajęczyną do wybranych postaci i obiektów, a przez większość gry sprawę pojedynków załatwia mashowanie kwadratu, celem wykonania ciosu, i trójkąt odpowiedzialny za unik (sygnalizujące o tym małe pioruny nad głową Spider-Mana wyglądają zadziwiająco znajomo). Spidey w przeciwieństwie do Batmana jest w stanie przyjąć na klatę srogie ilości ołowiu, przez co w zasadzie nigdy nie obawiamy się zaatakowania większych grup przeciwników, tylko skaczemy jak poparzeni z większą częstotliwością.

 

Skoro już mówimy o SI przeciwników, trzeba przyznać, że nie są zbyt mądrzy, nie stanowiąc tym praktycznie żadnego wyzwania. Na normalnym poziomie trudności pokusiłem się o nieulepszanie umiejętności Spider-Mana i przeszedłem w ten sposób prawie całą dostępną opowieść (postęp można sprawdzać na bieżąco w menu). Przełomowym momentem w tej kwestii okazało się gwałtowne zwiększenie ilości nieprzyjaciół w okolicy, skutkujące częstszymi zgonami i… niemożliwie długimi loadingami przedłużonymi o, wyjątkowo, niepomijalną cutscenkę. Przy okazji lania po mordach przeciwników, gdy nabijemy odpowiednio wysokie kombo, nasz bohater korzysta z efektownej animacji, jednak walki rajcują o tyle mniej, że nie mamy dostępu do żadnego arsenału gadżetów (poza pajęczą siecią) i zestawu kombosów, które by urozmaiciły nam bojowy taniec pomiędzy NPC-ami.

Niekwestionowalny potencjał

To, co podobało mi się najbardziej w całej grze, paradoksalnie nie jest związane z rozgrywką, gdyż są to rzeczywiste, wydane kiedyś komiksy, dostępne w sklepie Stana po uzbieraniu 15 stosownych znajdziek w formie stron komiksów (łącznie rozsianych stronic jest aż 300, więc prędko ich nie zabraknie). W sklepie, oprócz przeglądania reszty zebranej zawartości, podejmiemy się też wyzwań, poprzedzonych oczywiście długim loadingiem. Jednak i „czalendże” niespecjalnie udały się twórcom, bo o ile przyjemnie jest odpierać kolejne fale bandziorów, to niepowodzenie kończy się… loadingiem i wróceniem do sklepu Stana. A wyjście ze sklepu to następny loading.

 

Francuskie studio Beenox przemodelowało przemieszczanie się po mieście. Od teraz jeżeli Spidey ma zaczepić o coś swoją sieć, to potrzebuje z wybranej strony (fruniemy dusząc na zmianę lewy i prawy trigger/bumper) jakiegoś dostępnego punktu – nie zaczepi swojej sieci, jeżeli nie będzie miał o co, a w parku, gdzie znajdują się tylko drzewa, unosić się będzie nisko nad ziemią. Przynajmniej w tym aspekcie twórcy nie polegli, dostarczając bardzo przyjemny sposób na pokonywanie dużych odległości.

 

Po zakończeniu fabuły z pewnością można odczuć niedosyt flagowych czarnych charakterów uniwersum, którzy pojawiają się w bardzo nierównych proporcjach, i jest nam aż szkoda, że nie poobcujemy z nimi dłużej. Walki z bossami są w większości nudne i bardzo łatwo wyłapać, na czym polega nasza rola, więc nie stanowią dla nas większego wyzwania, a pokonanie ich to kwestia czasu.

Ciuchy, ciuszki i fatałaszki

Nasz główny bohater zaznajomiony jest z poradami Jolanty Kwaśniewskiej i chowa w swojej szafie stroje na różną okazję. Każdy strój ma swój poziom, który maksujemy poprzez wykonywanie w nim misji i tłuczenie bandziorów, co wpływa także na nasze umiejętności. Kostiumów do odblokowania w grze jest 13 (ich historię można przeczytać odwiedzając szafę u cioci Petera),

 

The Amazing Spider-Man 2 nie przełamuje stereotypu słabej gry na licencji, odpychając licznymi niedoróbkami. Nie sądzę, aby ktokolwiek po skończeniu historii miał ochotę na dłuższe kontynuowanie znajomości z tym tytułem, chyba że dla odblokowywania kostiumów i komiksów. Mimo wszystko można się uśmiechnąć raz czy dwa pod nosem przy tekstach Spidey’ego, kiedy opowiada Fiskowi dowcipy o jego gabarytach. Sam nigdy nie byłem wielki fanem Spider-Mana i nie stałem się nim po tej grze, ale czy to, co zobaczyłem po napisach końcowych, zachęciło mnie do czekania na kolejną odsłonę? W żadnym wypadku, na rynku są aktualnie o wiele lepsze produkcje, z którymi tytuł Beenox odpada w przedbiegach. Proponuję Activision nową serię "The Rather OK Spider-Man".

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry The Amazing Spider-Man 2

Atuty

  • Przemieszczanie się po mieście
  • Komiksy
  • Kostiumy
  • Lekki humor

Wady

  • Poczekaj na załadowanie minusów...
  • Idź po zaparzoną loading wcześniej herbatę...
  • Voila, skopany system reputacji
  • Wszechobecne loadingi
  • Nużące i powtarzalne misje poboczne
  • Potyczki z bossami
  • System walki

Spider-Man zachowuje się momentami głupkowato, więc poczekajcie, aż dojrzeje i przy okazji stanieje. Albo po prostu idźcie pograć w coś innego - kupki wstydu nie rozładują się same.

Kuba Kleszcz Strona autora
cropper