Recenzja gry: Wiedźmin 3: Dziki Gon - Serca z Kamienia

Recenzja gry: Wiedźmin 3: Dziki Gon - Serca z Kamienia

Mateusz Gołąb | 15.10.2015, 18:00

Kiedyś to były rozszerzenia! Wielkie tekturowe pudła z masą rzeczy w środku i dziesiątkami godzin dodatkowej zabawy. Teraz tylko "dawaj graczu hajs i masz dwie nowe mapki". Takie potworki wciska się nam za jedyne kilkadziesiąt złotych. Gdzie nasz białowłosy łowca?

Napisanie recenzji dodatku do gry stanowi zwykle nie lada wyzwanie. Zwłaszcza w czasach współczesnych. Wiele bowiem DLC-ków, które trafiają do sprzedaży, stanowi zaledwie popłuczyny po, i tak niespecjalnie dopracowanej, podstawce. Jak zatem prezentuje się rozszerzenie do jednej z najlepszych gier RPG ostatnich lat? Czy Serca z Kamienia podbiją serca graczy na całym świecie, czy może będą ciążyć temu tytułowi niczym kamień u nogi?

Dalsza część tekstu pod wideo

Nie odczujecie różnicy, odpalając swój stary zapisany stan gry. Oto Geralt stojący dokładnie tam, gdzie go ostatnio zostawiliśmy z całym bagażem skomplikowanych, bardziej lub mniej przyjemnych doświadczeń wyniesionych z pościgu za Dzikim Gonem. Biały Wilk spogląda na swoją mapę. Nic się nie zmieniło. Novigrad, Oxenfurt, Velen… zaraz, przysiągłbym, że tych małych wioseczek na wschód od Novigradu wcześniej nie było.

Wioski na wschodzie

Jestem pod kolosalnym wrażeniem tego, w jaki sposób dodatek wtopiony został w podstawkę. Nie zaczynamy tutaj nowej przygody, a pośrodku krainy nie wyrosła magicznie żadna potężna budowla. To życie toczy się dalej, a Geralt ze swoją dzielną Płotką po prostu wplątuje się w kolejną intrygę. Biały Wilk ściąga z tablicy nowe ogłoszenie, podobne setkom innych, jakie wykonuje w ciągu tygodnia. Historia sama się nakręca, a wieloma wydarzeniami kieruje zrządzenie losu. Bohater udaje się po prostu w okolice, do których nie musiał wcześniej wyruszać. Te wioski równie dobrze mogły tam istnieć, tylko nie było powodu na zawracanie sobie nimi głowy. Nowe lokacje są niczym odnaleziony puzzel, który zaraz po otworzeniu pudełka wpadł pod szafę i nie byliśmy w stanie go znaleźć, aż do momentu generalnych porządków. Wszystko pasuje idealnie, gdy konkurencja produkuje istne potwory Dr. Frankensteina.

Postaram się utrzymać ten tekst jak najbardziej wolny od spoilerów. Bo naprawdę warto poznać historię Serc z Kamienia samemu. Dlaczego? Bo jest napisana lepiej niż scenariusz z podstawki. Oczywiście to jedynie moje, bardzo subiektywne zdanie. Wszystko jest jakby nieco sprawniej poprowadzone i bardziej skondensowane. Zaskakuje również ogrom odniesień do tradycji oraz zwyczajów słowiańskich i kozackich. Fani klasycznej literatury będą grali, wyłapując z uśmiechem na ustach kolejne nawiązania do znanych polskich tekstów, a historycy zaczną wierzgać ze śmiechu, gdy zobaczą, jak sprytnie poukrywano pewne odniesienia do naszego kraju. Serca z Kamienia są także nieco lżejsze w swojej wymowie i posypane nieco większą szczyptą ironicznego humoru, co bardziej zbliża tę opowieść klimatem do pisanych dzieł Sapkowskiego.

Osoby, które grały w poprzednie części ucieszą się z powrotu kilku starych znajomych

Dodatek nie kończy się jedynie na głównym wątku i kilku nowych miejscach. To kompleksowa dobudówka, w której każdy aspekt rozgrywki został w taki czy inny sposób wzbogacony. Na mapie znajdziemy kilkadziesiąt nowych znaczników i zadań pobocznych. Każde z nich potraktowane niczym w oryginale, jak oddzielne małe opowiadanie o perypetiach Geralta. Nowe rodzaje wrogów to podstawa. Zwłaszcza pająkowate stworzenia jeżą włosy na rękach.

Ponadto CD Projekt RED wyraźnie śledziło wszelkie forumowe skargi. Wiele z dziwnych niedociągnięć zostało tutaj poprawionych, co tylko pozytywnie wpływa na odbiór nie tylko dodatku, ale również całości tego growego doświadczenia. Irytował was brak dzików? Proszę, oto dziki. Brakowało wam aktywnych kieszeni na mikstury. Łapcie dwie następne. Że niby ikonki były nieczytelne? Zostały zmienione. Przykłady można mnożyć.

Słowa mają moc

Ogromną nowością jest system słów runicznych i glificznych. Na początku swojej nowej przygody Geralt pozna Zaklinacza, który, gdy tylko mu pomożemy, zacznie wspierać Białego Wilka swoimi usługami. Okazuje się, że znajdowane przez całą grę runy i glify można przemienić we wspomniane „słowa” o bardzo ciekawych właściwościach. Te możemy podpiąć pod broń lub zbroję, pod warunkiem że posiadają one co najmniej trzy wolne sloty. W ten sposób, przy odpowiednim planowaniu, możemy bardzo skutecznie rozbudować możliwości Białego Wilka. Niektóre mają działania uboczne – bardziej lub mniej dotkliwe, więc warto podejść do tematu z rozwagą, by stworzyć prawdziwego Rzeźnika z Blaviken.

Zaklinacz i związana z nim mechanika słów runicznych, to świetne rozwinięcie systemu

Świetnym zagraniem jest umożliwienie graczom rozpoczęcia gry od Serc z Kamienia. Zostajemy wtedy wrzuceni do świata zaraz po zakończeniu głównego wątku i jedynymi aktywnymi misjami są te, które pojawiły się w dodatku. Geralt startuje z 32. poziomu, gdyż jest to minimum wymagane dla nowych zadań, ma sakiewkę pełną złota i kilkadziesiąt punktów umiejętności do rozdania. Doskonałe rozwiązanie dla osób, które z jakiegoś powodu nie chcą korzystać ze starego save’a bądź go utraciły.

Oddzielnym tematem jest również patch o numerku 1.10, który co prawda nie jest częścią dodatku, ale gra wymaga go do opalenia Serc z Kamienia. Nie będę zagłębiał się tutaj w szczegółowe poprawki, bo nie o to tu chodzi, ważne jest jednak to, że gra w wersji konsolowej działa dzięki łatce o niebo lepiej. Wiedźmin 3 zyskał na stabilności i praktycznie przestał gubić klatki, co bywało mocno uciążliwe w dniu premiery. Doszlifowano również poziom trudności i jest on bardziej adekwatny do naszego wstępnego wyboru.

Poweselny kac

To może na koniec trochę o minusach? Prawdę mówiąc, to dodatek ten jest niemal doskonały. Gdzieniegdzie trafiają się pewne drobiazgi, których niestety ciężko uniknąć, gdy pracuje się nad projektem o tak niebagatelnych rozmiarach. Zdarzyło mi się, że Płotka raz zacięła się na niewidzialnej ścianie. Musiałem zejść z niej, zrobić parę kroków i przywołać do siebie. Swoją drogą, nadal przydałoby jej się nieco więcej sztucznej inteligencji. Ja wiem, że to koń, ale na litość… Odzywa się również mój duch kolekcjonera. Dlaczego dodatku nie ma na płycie?

Masa nowej zawartości, kilkanaście godzin dodatkowej zabawy w naturalnie rozbudowanym świecie i spora liczba poprawek. Wszystko okraszone fajnym scenariuszem wypełnionym po brzegi ciekawymi nawiązaniami do prawdziwego świata. W ten sposób można podsumować całe Serca z Kamienia. Dlaczego zatem nie pełna dycha? Bo jeżeli Redzi przyłożą się do Krwi i Wina równie mocno, co do pierwszego dodatku, to zabraknie mi skali.

Przy okazji recenzji nagraliśmy również kolejny odcinek naszego nowego cyklu: Pierwszy Raz - miłego oglądania!

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Wiedźmin 3: Dziki Gon - Serca z Kamienia.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Wiedźmin 3: Dziki Gon - Serca z Kamienia

Atuty

  • Świetny scenariusz
  • Masa dodatkowej zawartości
  • Ogromna liczba poukrywanych smaczków
  • Nawiązania do rzeczywistości
  • Nowa mechanika
  • Doskonałe wplecenie dodatku w świat gry

Wady

  • Brak płyty
  • Drobne wpadki techniczne

Serca z Kamienia można by równie dobrze wydać jako samodzielny dodatek i kasować stówkę. Ostatnie tak dobrze zaprojektowane rozszerzenie widziałem ponad 10 lat temu. DLC do Wiedźmina 3 jest pozycją obowiązkową dla każdego fana serii.
Graliśmy na: PS4

Mateusz Gołąb Strona autora
cropper