Reklama
Star Wars: Battlefront - recenzja gry

Star Wars: Battlefront - recenzja gry

Wojciech Gruszczyk | 24.11.2015, 07:26

W 2012 roku Disney wykupił za 4 mld dolarów Lucasfilm i jednocześnie zapowiedział nowe filmy oraz gry w uniwersum Star Wars. Pierwszych wielkich projektów mogliśmy się spodziewać dopiero pod koniec 2015 roku, ale na tytuł DICE warto było czekać. Produkcja znanego studia jest dobrą przekąską przed daniem głównym ugotowanym przez J.J. Abramsa… Nadchodzą piękne czasy dla fanów Gwiezdnych Wojen. 

Długo musieliśmy czekać na powrót Star Wars: Battlefront. Pierwsza odsłona tej serii zadebiutowała na rynku w 2004 roku i zebrała naprawdę sporo pozytywnych opinii, więc deweloperzy nie marnowali czasu i prędko rozpoczęli przygotowanie kontynuacji. Po trzynastu miesiącach gracze ponownie zapoznali się z produkcją Pandemic Studios, a gra cieszyła się jeszcze lepszym przyjęciem. Dwa sukcesy powinny spowodować nadejście kolejnej, wielkiej pozycji, ale tak się niestety nie stało. Od 2005 roku przygotowano 3 mniejsze gry (na konsole i urządzenia przenośne) oraz aż 3 tytuły anulowano. Największą stratą wydaje się Star Wars: Battlefront III, nad którym prace rozpoczęto kilka miesięcy po wydaniu dwójki. Twórcy z Free Radical Design tworzyli produkcję przez 2 lata i podobno przygotowali znaczną część projektu – niektóre plotki mówią nawet o 99% stworzonej pozycji. Niestety, autorzy utracili prawa do przygotowania projektu, a cały kod trafił do kosza…

Dalsza część tekstu pod wideo

W tej sytuacji musieliśmy czekać dekadę, by móc ponownie zatopić się w uniwersum Battlefronta. DICE stanęło przed arcytrudnym zadaniem, ponieważ w połowie grudnia fani uniwersum Gwiezdnych Wojen wyruszą jednym, równym krokiem do kin, a właśnie ta produkcja ma ich przygotować na nadciągające przyjemności. Deweloperzy zdecydowali się na reboot serii i nikogo nie powinien dziwić ten wybór. Rozpoczyna się nowa era Gwiezdnych Wojen, a ta produkcja jest tego najlepszym dowodem.

Kilka słów przed daniem głównym

Na wstępie pragnę zaznaczyć jedną rzecz – Star Wars: Battlefront to produkcja w 98,9% nastawiona na rozgrywkę w Sieci. Twórcy nie zdecydowali się na dodanie do pozycji kampanii, chcąc za pomocą tej produkcji zadowolić sympatyków sieciowych igraszek.Nie jest to moim zdaniem złe rozwiązanie, bo w dzisiejszych czasach pojawiają się produkcje nastawione wyłącznie na kampanie lub tylko na tryb sieciowy, a tutaj od samego początku byliśmy informowani o przyjętej koncepcji. W grze znajdują się misje, do których możemy podejść w pojedynkę, ale nie jest to najlepszy sposób na czerpanie przyjemności z takiej zabawy. Przygotowano poradnik dla początkujących graczy oraz dwie hordy. W pierwszej łapiemy za karabin i musimy eliminować kolejne fale przeciwników, zaś w drugiej wcielamy się w bohatera lub złoczyńcę, a następnie eksterminujemy pojawiających się przeciwników. Zazwyczaj nie jestem fanem podobnej rozgrywki, ale w tym przypadku strzela się naprawdę przyjemnie… Nie będę ukrywał, że jest to spowodowane panującym w produkcji klimatem.

[ciekawostka]

Fani Gwiezdnych Wojen – bo to do nich jest adresowana ta pozycja – będą wniebowzięci przy każdym strzale, wcieleniu się w kolejnego herosa, czy też po wygraniu zaciętego spotkania. Tyczy się to całej pozycji, ponieważ DICE odrobiło zadanie domowe i w przypadku wykreowania atmosfery projektu spisali się na medal, albo nawet dziesięć. Gra jest obładowana najmniejszymi szczegółami, które docenią fani uniwersum i to oni z przyjemnością spędzą na serwerach pozycji dziesiątki godzin. Tutaj w każdym miejscu czuć ducha Gwiezdnych Wojen, a udźwiękowienie oraz grafika odgrywają niezwykłą rolę w kształcie całej produkcji. Wspominając już o oprawie audiowizualnej, muszę napomknąć, że DICE kolejny raz nie zawiodło – tytuł wygląda bardzo dobrze i choć nie jest to najwyższa liga, to każda lokacja ma swój unikalny urok. Gęste lasy Endoru to miejscówka, którą zapamiętamy na długo, a nie możemy zapomnieć o piaskach na Tatooine, niebezpiecznych ziemiach Sullust, czy też zaśnieżonym Hoth. Fani docenią każdą mapę i przez wiele spotkań będą podziwiać każdy kąt. Pozytywne wibracje pojawiają się również w głośnikach – odgłosy blasterów, wybuchów, przelatujących X-Wingów, kroczących AT-AT, czy mieczy świetlnych to klasa sama w sobie. Dźwiękowcy z DICE od wielu lat pokazują, że potrafią zdziałać cuda i w przypadku Battlefronta nie jest inaczej.

Cieszy mnie również fakt, że tytuł na obu konsolach aktualnej generacji działa niemal perfekcyjnie. Sprawdzałem grę na PlayStation 4 oraz Xboksie One i w przypadku płynności animacji mogę tylko i wyłącznie chwalić deweloperów. Produkcja działa wyśmienicie i te oczekiwane 60 klatek na sekundę czujemy od pierwszego chwycenia kontrolera w łapy. Bez błędów, wyrzucania z serwerów, tragicznych spadków animacji, a na pojedynki czekamy zaledwie kilka sekund… DICE w tym temacie pozytywnie zaskakuje!

Blasterki, laserki i bohaterowie

Głównym daniem w przypadku produkcji jest bez wątpienia tryb sieciowy. Twórcy spędzili nad tym elementem wiele miesięcy i nie trudno odnieść wrażenie, że przygotowali podwaliny pod naprawdę zacne dzieło. Podczas rozgrywki wcielamy się w rebeliantów oraz żołnierzy Imperium, a same starcia są bardzo przyjemne i… Łatwe. Twórcy celują nie tylko w zawodowych graczy spędzających przy konsoli 3/4 dnia, więc w konsekwencji bardzo łatwo pokonać rywali. Strzela się przyjemnie, ale to nie jest kolejny Battlefield czy też Halo, które wymagają od graczy poświęcenia wielu godzin na doszlifowanie swoich umiejętności we władaniu kolejnymi giwerami. Tutaj wskakujesz na serwer, łapiesz za obojętnie jakiego blastera i z uśmiechem na pysku dominujesz nad przeciwnikami… Na przestrzeni 3 miesięcy sprawdziłem cztery tytuły z tego gatunku i bez wątpienia właśnie w Battlefroncie miałem najmniejszy problem z zaadaptowaniem się do realiów produkcji. Nie jest to oczywiście zła wiadomość, ale nie oczekujcie akurat od tego tytułu DICE turniejowych zmagań na najwyższym poziomie.

Na start otrzymujemy 9 bardzo różnorodnych trybów, które zostały w dodatku idealnie dopasowane do realiów Gwiezdnych Wojen. Każdy wariant zabawy aż kipi od smaczków związanych z uniwersum. W Atak AT-AT bierze udział jednocześnie 40 graczy, biegają po mapach bohaterowie, gdzieś obok latają Y-Wingi, a w dodatku ciągle słyszymy błogie pomrukiwanie blasterów. Eskadra to idealne zmagania dla fanów latania – wskakujemy w myśliwce TIE lub X-Wingi i zapominamy o świecie. Wielki ekran, odpowiednie nagłośnienie i nie potrzeba więcej. Ja w wygodnych fotelach kilku latających maszyn spędziłem już ponad 10 godzin, a chcę więcej i więcej! Dla fanów bardziej standardowych trybów jest Potyczka (do bólu klasyczny Team Deatmatch), Strefa zrzutu (zespoły muszą przejmować pojawiające się na mapie kapsuły ratunkowe), Ładunek (wariancja Capture the Flag, w którym należy dostarczyć do bazy ładunki), czy też Pogoń za droidami (na mapie znajdują się 3 droidy, które trzeba aktywować), ale nawet w tych zmaganiach czuć niepowtarzalną siłę uniwersum. Na deser możemy jeszcze wypróbować Supremację (wielkie bitwy dwudziestoosobowych zespołów, w trakcie których należy przejąć kontrolę nad pięcioma miejscami na mapach), Bohaterowie i złoczyńcy (w każdym zespole znajduje się 3 herosów, a zadaniem graczy jest wyeliminowanie rywali) oraz Łowcy na bohatera (siedmiu graczy rywalizuje z jednym herosem, zabójca zajmuje jego miejsce).

Trudno mi na dzień dzisiejszy wybrać najciekawszy tryb, bo każdy oferuje przyjemną i świeżą rozgrywkę. Studio w ciekawy sposób implementuje rozwiązania ze Star Warsów do tych nawet najbardziej standardowych zmagań i dzięki temu sympatycy Luke’a Skywalkera będą wprost zachwyceni. Zaoferowano graczom bardzo różnorodne batalie i przez pierwsze kilkanaście godzin trudno tutaj o nudę. Jednym problemem w tym temacie jest dostosowanie lokacji, bo choć na premierę deweloperzy przygotowali 12 miejscówek, to nie wszystkie mapy współgrają z każdym wariantem zabawy. Rozwiązanie nie jest idealne, ponieważ dość szybko można odczuć, że map jest po prostu za mało.

Esencja uniwersum w czystej postaci

Deweloperzy nie zdecydowali się na przygotowanie klas postaci, a za zarobioną w grze walutę możemy kupować nowe blastery oraz specjalne karty. Głównych broni jest zaledwie 11 i nie jest to satysfakcjonująca liczba… Na szczęście sytuację bronią wspomniane karty, które działają na zasadzie zdolności, ale również pozwalają korzystać z dodatkowych giwer. Lista rośnie wraz ze zdobywanymi poziomami, a możemy wyposażyć się w najróżniejsze granaty, spluwy, pola ochronne, plecak skokowy, czy też specjalne ulepszenia pozwalające między innymi lepiej panować nad dostępną bronią. W konsekwencji choć nie możemy dodać do broni 20 rozbudowanych dodatków, to jednak mamy sporą możliwość kreowania swojego żołnierza. To nie oczekiwany poziom, ale na pewno zaprezentowane elementy wpisują się w główne realia pozycji oraz uniwersum. Szkoda jedynie, że również w przypadku wyglądu wojaków nie mamy większej swobody, bo możemy tylko i wyłącznie wybrać wcześniej zakupioną postać.

Istotnym elementem każdej potyczki są rozrzucone po mapach wzmocnienia w postaci niebieskich krążków. To dzięki tym dodatkom możemy po kilku sekundach wskoczyć w X-Wingi, rozstawić działo, skorzystać z dodatkowego granatu, wypróbować AT-ST, ustawić pole ochronne, czy też wcielić się w złoczyńcę lub bohatera. Nie na wszystkich lokacjach jest dostępna cała pula dodatków, ale warto się rozglądać, ponieważ dzięki tym detalom nasza immersja rośnie do niespotykanego od dawna poziomu. Wcielając się w bohaterów (Luke Skywalker, Leia Organa, Han Solo) oraz złoczyńców (Darth Vader, Boba Fett, Imperator Palpatine) bierzemy odpowiedzialność za pojedynek, a jednocześnie z dziką radością eliminujemy kolejnych żołnierzy. Oczywiście persony nie są nieśmiertelne, ale autorzy w przyzwoity sposób poradzili sobie z balansem. Nie łatwo ubić Vadera, ale jest to możliwe – wystarczy trochę zgrania, kilka rakiet i możemy kontynuować walkę o punkty. Podobnie jest ze wszystkimi maszynami – wspomniany już wcześniej AT-ST potrafi wyrządzić kolosalne spustoszenie wśród przeciwników, ale trzeba go odpowiednio pokierować. Właśnie tutaj pojawia się skromna esencja strzelanek, bo musimy grać dość długo, by w pełni wykorzystać zdolności Palpatine’a, czy też silne strony wszystkich dostępnych pojazdów.

[ciekawostka]

Na dobry (nowy) początek…

Star Wars: Battlefront pokazuje, że DICE doskonale poradziło sobie z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Gra jest dosłownie obładowana elementami, które wyzwolą wśród fanów totalną euforię… Produkcja jest przygotowana przez fanów dla fanów i czuć to od pierwszego do ostatniego spotkania.

Trudno jednak nie zauważyć, że choć mamy tutaj idealnie odwzorowane realia, to brakuje pozycji w niektórych aspektach zawartości. Nie mogę powiedzieć złego słowa o trybach, płynności animacji, udźwiękowieniu, pojazdach, infrastrukturze sieciowej, oprawie i bohaterach, ale zastosowany wariant doboru map, niezadowalająca liczba blasterów, czy też brak jakiejkolwiek ingerencji w wygląd żołnierza pokazuje, że nie jest to idealny produkt. 

DICE stworzyło podwaliny pod wyjątkową produkcję, ale nie zadbało o kilka istotnych elementów. Gra to spełnienie mokrych snów dla miłośników tego uniwersum, ale reszta graczy z łatwością zauważy braki i po kilku godzinach może się najzwyczajniej nudzić. Jeśli jednak należycie do grona odbiorców tytułu, to przez kilka kolejnych miesięcy nie wrzucicie do czytnika innej pozycji. Tytuł jest obładowany siłą, której od dawna brakowało na konsolach. Ta moc zostanie wyzwolona w przyszłym miesiącu w kinach, a później w serii nadciągających dodatków oraz przyszłych produkcji.

Nadchodzą wyśmienite miesiące dla wyznawców Gwiezdnych Wojen, ale jeśli nie należycie do tej wiary, to odejmijcie od poniższej oceny „oczko”. Ja na taki tytuł w tych realiach czekałem od dawna.  

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Star Wars: Battlefront (2015).

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Star Wars: Battlefront (2015)

Atuty

  • Ten klimat! TA MOC!
  • Satysfakcjonująca rozgrywka
  • Ciekawe tryby
  • 60 płynnych klatek
  • Każda lokacja to piękno samo w sobie
  • Ta muzyka, to udźwiękowienie i te wybuchy!

Wady

  • Złe zastosowanie map
  • Mało broni
  • Niemal zerowa personalizacja żołnierza

Gra dla fanów od fanów i tyle. Nie więcej, nie mniej. Należycie do wyznawców Gwiezdnych Wojen? Kupujcie i chłońcie ten wybitny klimat, który wylewa się z ekranu!
Graliśmy na: PS4

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper