Recenzja dodatku Call of Duty: Black Ops III Eclipse

Recenzja dodatku Call of Duty: Black Ops III Eclipse

Wojciech Gruszczyk | 01.05.2016, 19:32

W przeciągu kilku najbliższych dni poznamy tegoroczną odsłonę Call of Duty, ale nie możemy zapomnieć, że Treyarch nadal pracuje nad rozbudowaniem Call of Duty: Black Ops III. Zestaw Eclipse nie zaskakuje, nie wprowadza świeżości, a serwuje kolejny, standardowy dodatek.

Szef Treyarch w wypowiedzi zapowiadającej Call of Duty: Black Ops III – Eclipse wspomniał, że to rozszerzenie jest prezentacją zaangażowania zespołu do dostarczania najbardziej ekscytującej rozgrywki. Autorzy podobno chcą zapewnić nam zupełnie nowe doznania, ale odnoszę wrażenie, że przygotowana zawartość nie wnosi tej zapowiadanej rewolucji i ekscytacji. Nowe lokacje nie są złe, choć od pewnego czasu nowe pakiety po prostu nie zaskakują.

Dalsza część tekstu pod wideo

Twórcy tym razem przygotowali specjalną playlistę, dzięki której możemy bez najmniejszych przeszkód sprawdzać dostępne lokacje w losowych trybach. Na początku wpadłem na Spire, czyli zawieszony w chmurach terminal lotniskowy, który jest w zasadzie ciekawie przygotowaną, wielopoziomową lokacją. Trzeba tylko uważać i patrzeć pod nogi, bo łatwo można tutaj spaść i zniszczyć sobie solidnie dopracowywane ratio. Jest to bez wątpienia największa mapa, na której na pewno chętnie zaprezentują swoje umiejętności snajperzy… Jeśli nie preferujecie takich zabawek, to trzeba uzbroić się w sporo cierpliwości i dobrze wykorzystywać dostępne zdolności.

Następnie wpadłem na Verge, czyli przeprojektowaną, klasyczną lokację Banzai z Call of Duty: World at War. Myślałem, że będzie to przyjemny powrót do ulubionych czasów, jednak od początku nie miałem takiej radochy jak zakładałem. Według mnie to najsłabiej przygotowany teren, któremu po prostu czegoś brakuje. Balans? Może i właśnie tutaj pojawia się problem. Na uwagę na pewno zasługuje zróżnicowanie lokacji, bo można odnieść wrażenie, że autorzy chcieli tutaj zadowolić dosłownie każdego gracza i pojawia się większy, otwarty plac, ale po chwili wpadamy do ulubionych przez wielu korytarzy. Dla każdego coś dobrego? Zapewne, choć po tylu przeprawach w produkcjach Treyarch, nie potrafię się odnaleźć w tej nowej formule.

Jednocześnie najchętniej pobiegałem po Knockout. Miejsce to jest tradycyjną świątynią Shaolin, gdzie podobno kiedyś rozgrywano krwawe turnieje Kung Fu, ale mam wrażenie, że dopiero teraz te mury mogą obserwować wyborną akcję. Świetnie biega się po kolorowych, malowniczych terenach, czy też przedziera się przez plac z wielkim posągiem… Klimat idealnie wpisuje się w moje upodobania, a jednocześnie sporo tutaj wąskich przejść - można się tutaj wybornie odnaleźć. Oczywiście, jednocześnie zaznaczam, że twórcy nie zapomnieli o snajperach, ale przy odpowiedniej znajomości terenu można camperów dobrze zaskoczyć i pokazać prawdziwą klasę.

Ostatnią, czwartą mapą dostępną w pakiecie jest Rift, czyli futurystyczny kompleks militarny znajdujący się obok aktywnego wulkanu. Autorzy w tym przypadku skupili się jeszcze bardziej na bezpośrednich starciach, więc poruszamy się często po wąskich korytarzach, co nie każdemu przypadnie do gustu. Ja specjalnie nie narzekam i poluję na kolejne ofiary! Dobrze podczas rozgrywki na Rifcie wykorzystywać ściany, szukać alternatywnych dróg i zaskakiwać rywali. Tutaj z łatwością można obejść oponenta i zasadzić mu solidną kosę pod żebra. Przy dobrej taktyce totalnie zdominujecie miernoty z drugiej drużyny.

Nie mogę oczywiście zapomnieć o Zetsubou No Shima, czyli kolejnym fragmencie historii o biegających truposzach. Gracze tym razem odwiedzają oddaloną na Pacyfiku wyspę, gdzie znajduje się obiekt Division 9. To tajemne laboratorium biologiczne, w którym naukowcy bawili się w Boga i eksperymentowali na zwierzętach, roślinach oraz na… Ludziach. Nie będzie pewnie dla nikogo specjalną nowiną, że Treyarch akurat w tym miejscu nie zawodzi. Miejscówka jest klimatyczna, wprowadza nowe zombiaki, kilka śmiertelnych pułapek i nie trudno odnieść wrażenie, że całość jest odrobinę trudniejsza od wcześniejszych perypetii w tym wariancie zabawy. Najlepiej do tych krwawych przyjemności podchodzić z obeznaną ekipą, bo w innym wypadku zostaniecie prędko sprowadzeni do parteru. Autorzy w tym przypadku wprowadzają kilka nowych patentów, które potrafią zaskoczyć podczas rozgrywki i odświeżają znaną nam zabawę.

Właśnie tego elementu w pewien sposób brakuje w trybie sieciowym. Twórcy kolejny raz wrzucają cztery lokacje i każda jest nastawiona na zupełnie inny styl rozgrywki, ale to po prostu standardowe miejscówki. Studio nie ryzykuje, nie wprowadza nowych elementów, jednak najwierniejsi sympatycy sieciowej rywalizacji będą z przyjemnością skakać po mapach i eliminować kolejnych przeciwników. Jeszcze przed rozpoczęciem zabawy z Eclipse miałem nadzieję, że autorzy zaskoczą wprowadzając do rozgrywki nowe elementy zmieniające zasady gry lub po prostu dodają przynajmniej jeden tryb. Tak się niestety nie dzieje, musimy więc się zadowolić „kolejnym, standardowym i przyjemnym, choć nie wybitnym” dodatkiem do aktualnego Call of Duty.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Call of Duty: Black Ops III Eclipse

Atuty

  • Knockout
  • Spire
  • Zombiaki!

Wady

  • Verge
  • Brak jakiejkolwiek rewolucji

Następne rozszerzenie do Call of Duty. Niektórym spodoba się jedna mapa, kolejnemu druga, następnemu trzecia, a czwarty będzie tylko biegał za zombiakami. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, ale trzeba mieć świadomość, że autorzy nie ryzykują.
Graliśmy na: PS4

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper