Halo Wars 2 - recenzja gry
Złożone przez Creative Assembly Halo Wars 2 to jedyny tytuł ekskluzywny, który Microsoft przygotował dla Xboksa One i Windows 10 na najbliższe miesiące, Trochę biednie, nie?
Niby tak, zwłaszcza patrząc na gry, które właśnie wypuściło Sony. Nie dajcie się jednak zwieść - to nie jest żadna „zapchajdziura”, rzucony na rynek od niechcenia wypełniacz mający zająć graczy do czerwca i kolejnego zestawu zapowiedzi od giganta z Redmond. Halo Wars 2 to bardzo udany tytuł. Tak jest, olewam tutaj utarty schemat recenzji, odsyłam suspens z kwitkiem i prosto z mostu cedzę przez zespoloną mordoklejką szczękę, że w dziecko mariażu 343 Industries i Creative Assembly naprawdę warto zagrać. Nie wypada jednak nie dodać, że nie była to miłość od pierwszego zwiastuna.
Przyznam, że przy wklepywania kodu na recenzencką wersję gry nie towarzyszyły mi żadne uczucia. Nie wspominając już o ekscytacji, jak przy masakratorach trzy razy A, które kilka miesięcy temu wypluło Microsoft Studios. Nie zrozumcie mnie źle, Halo kocham całym swoim zepsutym sercem, ale z RTS-ami jest mi wybitnie nie po drodze. Niby wtopiłem setki godzin w Warcraft 2 na pierwszym PlayStation, zjechałem podkładkę pod myszkę przy „trójeczce”, ale nigdy nie przepadałem za tym - jakby mogło się wydawać - stricte pecetowy gatunkiem. Tym samym totalnie olałem pierwsze Halo Wars, nie za bardzo wierząc w miodność strategii czasu rzeczywistego obsługiwanej z poziomu pada. Potraktujcie więc właśnie czytaną recenzję jako zupełnie świeże spojrzenie. Do Halo Wars 2 podchodziłem niczym dziewica do paczki tamponów. Na palcach i z mocną rezerwą.
Zacznijmy od tego, że moje obawy o niekompatybilność gatunku z dzierżonym w łapach kawałkiem plastiku okazały się całkowicie bezsensowne. Wszystko rozbija się o czary-mary, których użył deweloper, aby dostosować rozgrywkę do konsolowego interfejsu. Creative Assembly w diabły posłało pomieszanie z poplątaniem i skupiło się na mikro-zarządzaniu. Dwa typy surowców, intuicyjny i szybki rozwój bazy i błyskawiczne powoływanie kolejnych jednostek. Tak właśnie się je Halo Wars 2 od strony ekonomicznej. Prawdziwe mięso to dynamiczne i gwałtowne starcia składających się z relatywnie niewielkich, ale potrafiących zalać ekran falami eksplozji armii.
Obłożenie pada poszczególnymi komendami jest niezwykle intuicyjne. Nawet bez ogrania bardzo sensownego samouczka, szybko można połapać się z czym to wszystko się je. Z łyżkami miodu, rzecz jasna. Raz-dwa grupujemy jednostki, rozwijamy ich poszczególne umiejętności i rzucamy się w wir walki. Kamera siedzi nisko, tak abyśmy mogli podziwiać bitewny rozgardiasz w pełnej krasie. Zasady są proste - poszczególne typy wojsk zwalczają się na zasadzie gry w kamień-papier-nożyce. Ot siły powietrzne dostają po dupie od piechurów, ale już ładnie trzepią obite futurystycznym pancerzem wehikuły. Dorzućcie do tego przejmujących pojazdy, używających swoich zdolności i ogólnie siejących ostrą rozpierduchę Spartan, a będziecie mieli w głowie niemal pełny obraz Halo Wars 2. Niemal, bowiem pozostają jeszcze tzw. moce dowódcy, w skład których wchodzi m.in. nalot dywanowy i zrzut kozaków z elitarnych oddziałów ODST. Odpalanie ich jest uzależnione od efektywności w trakcie rozgrywki, ale warto trochę bardziej się napocić, bo niejednokrotnie pozwalają przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Nie raz i nie dwa będziecie przybliżać maksymalnie kamerę, żeby być jak najbliżej rozrywającej ekran telewizora akcji. Uwierzcie mi na słowo.
Podzielony na 12 misji tryb fabularny jest… krótki. Całość można skończyć w nieco ponad 5 godzin na normalnym poziomie trudności. Mało, zwłaszcza że kampania jest ciekawa i naprawdę grywalna. Sytuację ratują trochę dodatkowe cele misji, szukanie czaszek i ogólny nacisk na masterowanie poszczególnych wycinków trybu dla jednego gracza. Na plus zaliczyć wypada niewątpliwie cut-scenki, które wyszły spod rąk mistrzów animacji CGI, studia Blur. Na moje oko lepiej prezentowały się jednak przerywniki filmowe przygotowane na potrzeby Halo 2 Anniversary. To tak w ramach marudzenia.
Na szczęście singiel to wyłącznie zaprawa przed multiplayerem, gdzie od pierwszego meczu online sypie się konfetti i strzelają butelki od szampana. Multi oferuje szereg trybów zabawy, ale najwięcej uwagi przyciąga świeżutki Blitz, w którym pędząca na złamanie karku akcja upstrzona została elementami gry karcianej. Przejmowanie kolejnych punktów kontrolnych i odpalanie kart z posiadanej talii wciągnąć potrafi na długie godziny. Do tego stopnia, że z fotela wstawać będziecie ze zdrętwiałymi nogami. Ponadto twórcy przygotowali możliwość zabawy w co-opie przeciwko sterowanemu przez konsolę przeciwnikowi w niemal każdym module rozgrywki. Więcej niż słodko.
Do grafiki nie mogę za bardzo się przyczepić, płynność animacji jest więcej niż zadowalająca (potrafi jednak dostać czkawki!), zaś muzyka i efekty dźwiękowe pozostają na godnym serii Halo poziomie. Słowem, aspekt techniczny ładnie współgra z jakością samego gameplayu. Daję mocną „ósemeczkę” i samą grę polecam nie tylko fanom największej marki Microsoftu, ale i przeciwnikom konsolowych strategii. Dajcie grze szansę, będziecie pluli sobie w brodę, że tak jak ja olaliście prequel.
Ocena - recenzja gry Halo Wars 2
Atuty
- Dynamika
- Radocha z rozgrywki
- Idealnie skrojona pod konsole
Wady
- Kampania mogłaby być nieco dłuższa
Halo Wars 2 dobitnie pokazuje, że na konsolach da się w strategie. Dynamiczna i wciągająca gra, która rozwija skrzydła w multi.
Graliśmy na:
XONE
Przeczytaj również
Komentarze (56)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych