FIFA 18 - recenzja gry
Kiedy jako dzieciak spędza się pół życia na boisku szkolnym, śliniąc się na samą myśl o wielkiej karierze piłkarza, człowiek nawet nie pomyślałby, że dane będzie mu walczyć o największe trofea w Anglii, Hiszpanii, Niemczech czy Stanach Zjednoczonych. Drugi sezon zmagań Alexa Huntera to nowy rozdział, a dla mnie już teraz kilka nieprzespanych nocy z kontrolerem w łapach, przeprowadzenie znaczących transferów, nauka dryblingów, współpraca z kumplami z drużyny oraz dalsze marzenia o drodze na szczyt. Zapraszam do recenzji FIFA 18.
W zeszłym roku wielu graczy zostało oczarowanych Drogą do sławy. Nowy tryb przygotowany przez Elektroników pozwolił fanom piłki nożnej liznąć przez szybę wielki świat zawodowego futbolu, a teraz po zaledwie dwunastu miesiącach, można kontynuować karierę młodego Anglika, który ma przed sobą wielki świat, ale musi zmierzyć się z serią trudnych wyborów. To jednak my, dzierżąc w łapach kontrolery, zadecydujemy o losach młodego Alexa Huntera.
To dopiero początek
Nie bez powodu ponownie zaczynam recenzję nowej Fify od trybu fabularnego, ale to właśnie on był przez deweloperów szeroko komentowany oraz prezentowany. Twórcy nie rewolucjonizują zabawy – nadal możemy wcielić się w Huntera i choć otrzymujemy możliwość zmienienia jego fryzury, dobrania kilku fatałaszków lub wrzucenia dziary na jego łapę, to nie ma najmniejszej opcji, by zastąpić „Łowcę” inną „Gruszką”. To jednak nie przypadek, gdyż autorzy kontynuują opowieść z ubiegłego roku i nawet na początku w telegraficznym skrócie przedstawiają „pierwszy rok kariery”. Teraz, po zaledwie dwunastu miesiącach, ponownie wybieramy jeden z klubów angielskiej Premier League i rozpoczynamy walkę o miejsce w składzie. Ja na dobry początek wybrałem Manchester United, poleciałem na tournee po Stanach Zjednoczonych, gdzie w turnieju towarzyskim spotkałem Real Madryt, Bayern Monachium oraz L.A. Galaxy – ta mała wycieczka do Ameryki pokazuje skalę projektu oraz kierunek wyznaczony przez deweloperów.
Drugi rok z życia młodej gwiazdy jest podzielony na sześć znaczących rozdziałów, a ukończenie każdego zajmuje od dwóch do trzech godzin. Tym razem opowieść jest bardziej spójna, częściej mamy okazję obejrzeć przerywniki filmowe, spotykamy więcej gwiazd światowego futbolu, a nawet z niektórymi mamy okazję się zaprzyjaźnić – moim najlepszym kumplem okazał się Thierry Henry. Jednym z głównych punktów rozgrywki są ponownie dyskusje oraz wywiady, dzięki którym mamy okazję pokazać światu swój charakter, ale trudno tutaj mówić o wielkich zmianach i podejmowaniu faktycznie trudnych decyzji. W zasadzie podczas całej opowieści tylko trzykrotnie miałem świadomość, że kolejny ruch zmieni odrobinę fabułę, ale historia jest zdecydowanie ciekawsza od tej z ubiegłego roku, bo autorzy faktycznie chcą odsłonić prawdziwe oblicze piłki nożnej. Spokojna gra, zdobywanie trofeów, zajadanie się smakołykami i miliony fanów? Nie, nie, nie i zdecydowanie nie. Młody piłkarz to facet, który każdego dnia walczy o swoją pozycję, marzy o wielkim futbolu, ale często zamiast skupić się na pracy, musi zajmować się sprawami rodzinnymi, plotkami, uważać na kontuzje lub rywalizować o zaufanie trenera i to właśnie te elementy zostały podkreślone grubą linią w FIFA 18, bo ta około piętnastogodzinna przygoda sprawiła, że nie umiałem oderwać się od kontrolera.
Pod względem gameplayu deweloperzy pozostawili dobre podstawy – wybieramy miejsce na boisku, możemy grać jednym zawodnikiem lub całym zespołem, pomiędzy meczami odbywamy treningi faktycznie zwiększające nasze zdolności, udzielamy wywiadów, czytamy „ćwierki” na swój temat – a jednocześnie dodali takie smakołyki jak wspólne rozgrywanie spotkań z kumplem na jednej kanapie, czy też wspomnianą personalizację. Nie zamierzam psuć nikomu zabawy, ale w trakcie przygody pojawiają się trzy znaczące wydarzenia, które choć ubarwiają rozgrywkę, to jednak czuć tutaj pewne „ograniczenia” – tak szeroko zapowiadane przenosiny do nowego kraju powinny zostać rozegrane zdecydowanie bardziej spektakularnie. Twórcy w kilku miejscach bardzo mocno zmniejszają decyzyjność gracza, jednak nawet i w takich okolicznościach to właśnie od historii Alexa Huntera warto zacząć swoją przygodę z FIFA 18.
Taktyka to podstawa
Jedną z niespodzianek przygotowanych przez deweloperów, która wyciekła na kilka tygodni przed premierą, była próbka FIFA Street w FIFA 18. Na samym początku Drogi do sławy, Alex ma okazję wskoczyć na brazylijskie boiska, gdzie obok swojego dobrego przyjaciela rozgrywa jeden mecz z miejscowymi, ale EA Sports nie zdecydowało się wyciągnąć ulicznej piłki do osobnego trybu. To niezrozumiała decyzja i niekonsekwencja, bo również NHL 18 otrzymuje rozgrywkę 3v3 na mniejszych lodowiskach, z mniej ogarniętymi sędziami (można decydować się na ostre zagrania) i z licznymi atrakcjami, a sam tryb nie jest tylko dodatkiem w formie spotkań na jednej kanapie, bo dodatkowo możemy sprawdzić umiejętności innych graczy w Sieci, czy też zapoznać się z przystępną karierą. Pewnie takie atrakcje czekają na fanów Fify za rok, ale szkoda, że już teraz nie otrzymaliśmy przynajmniej podstawowego „Streeta”.
Wspominam o tym nie bez powodu, bo właśnie na tym małym boisku z łatwością można dostrzec spore zmiany w rozgrywce. FIFA 18 jeszcze bardziej rezygnuje z totalnie dynamicznej piłki na rzecz tej taktycznej-wolniejszej, gdzie każdy gracz ma swoją wagę, a jego wzrost ma znaczenie. Twórcy dopracowali drybling, zwiększyli możliwości w kontrolowaniu piłkarzy i wydobyli z nich „osobowości”. Teraz jeszcze bardziej docenimy szybkiego piłkarza na skrzydle, ucieszymy się na widok kontrolowania wielkiego defensora, a Lewandowski jak nikt inny potrafi zastawić się do nadlatującej z daleka piłki. To nie jest tylko marketingowy bełkot, ale autorzy faktycznie zeskanowali dosłownie całe sekwencje ruchów piłkarzy i wrzucili je do gry – dobre wykorzystanie cech grajków ma teraz ogromne znaczenie, bo tylko dzięki dobrej kontroli możemy odnosić zamierzone cele. Rozgrywka jest bardziej satysfakcjonująca, piłka niezbyt chętnie wpada od siatki (zdecydowanie rzadziej niż podczas wersji demonstracyjnej), strzały z daleka są często blokowane przez obrońców, a najlepszym sposobem na gola jest mocne kopnięcie z pierwszej piłki. Istotną rolę odgrywa teraz taktyka, więc deweloperzy wrzucili do tytuły koncepcję ataku oraz defensywy najbardziej znanych trenerów – szybka kontra, zabawna tiki-taka, dynamiczna zmiana formacji, a może parkowanie autobusu? Wszystko ma teraz znaczenie, bo miejsca na boisku wciąż brakuje. Przy tych wszystkich zmianach trudniejsza jest ponownie gra w obronie, ale po spędzeniu z tytułem kilkunastu godzin coraz to lepiej potrafię „posprzątać” tuż przed polem karnym – nawet nie macie pojęcia, jak dobrą robotę w tym temacie odgrywa tryb fabularny, w którym mamy okazję wypróbować nowe opcje treningowe faktycznie uczące rozgrywki. Mogę jednocześnie ostrzec, że nie trzeba specjalnie się obawiać wrzutek ze skrzydła – chociaż EA zdecydowanie przebudowała ten element i można teraz posłać w pole karne pięknego „rogala”, to jednak nie jest to najprostszy sposób na zdobycie gola.
Mogę jednak śmiało powiedzieć, że FIFA 18 jest przynajmniej na ten dobry początek zdecydowanie przyjemniejsza w odbiorze od swojego poprzednika. Nietrudno czerpać satysfakcję z wykończonych akcji, można jeszcze lepiej kontrolować zespół, a balans spotkań zmierza w naprawdę dobrym kierunku. Cieszy mnie niezmiernie brak większych wpadek związanych z animacjami – podczas tygodnia ciągłej gry tylko kilkukrotnie widziałem dziwne zachowanie piłkarzy, ale nie można tutaj mówić o jakichkolwiek wielkich problemach. Wśród kosmetycznych zmian na pewno warto wymienić jeszcze odrobinę odpicowane stadiony, szybkie zmiany (ustawiamy je przed rozpoczęciem meczu i dzięki kombinacji klawiszy wpuszczamy na boisku zawodnika), nowe prezentacje wyników, czy też kamerę w powtórkach – teraz możemy dowolnie biegać kamerzystą po murawie wyłapując świetne ujęcia.
Nie tylko Hunter
FIFA w tym roku nie zaskakuje wielkim, nowym trybem, ale standardowo gracze mogą uczestniczyć w szybkich meczach, turniejach, wskoczyć w skórę reprezentacji kobiet, uczestniczyć w sieciowych sezonach (również w kooperacji), czy zbierać karty lub pokierować karierą jednego z zawodników. Największe innowacje pojawiły się w dwóch ostatnich – FIFA Ultimate Team posiada teraz nowe karty „Ikon”, na których pojawiają się takie nazwiska jak Del Piero, Nesta, Shevchenko, Maradona, Inzaghi, Zanetti, Owen, Kluivert, Pele, Schmeichel, Ronaldo, czy Henry, a za każdym razem gracz może zdobyć trzy karty jednego zawodnika. Kartonik prezentuje inny moment w karierze piłkarza, więc jednocześnie oglądamy inne twarze ciesząc się z innych statystyk. Samo otwieranie paczek odbywa się teraz na silniku Frostbite, a fani FUT-a mogą obserwować zmagania najlepszych graczy za pomocą specjalnego „Kanału Mistrzostw” (powtórki), czy też uczestniczyć w specjalnych, dynamicznie zmieniających się wyzwaniach. Twórcy stworzyli również „Squad Battles”, czyli specjalny wariant, w którym musimy tworzyć specjalne talie, a później możemy rywalizować ze składami wykreowanymi między innymi przez celebrytów, czy zawodowych piłkarzy. Trudno w FUT mówić o wielkiej rewolucji - deweloperzy po prostu ulepszają znaną formułę nie chcąc spartaczyć pracy, dzięki której systematycznie na konto studia wpływają miliony – w końcu paczki wciąż generują ogromne wpływy.
Kosmetycznych zmian doczekała się również kariera. Teraz kupowanie zawodników nie kończy się na wybraniu zawodnika i wyczekiwaniu na decyzję drugiego klubu, a mamy okazję uczestniczyć w całych negocjacjach – z tego powodu przygotowano specjalne filmiki, podczas których spotykają się przedstawiciele obu klubów, mogą dyskutować, proponować różne warunki i żywo omawiać temat transferu. Gracze przygotowują nawet specjalne klauzule, które mogą skłonić drugi klub do podjęcia tej ważnej decyzji – procent z zysków a może 220 milionów za Neymara? Żaden drobny detal nie umknie uwadze. Gdy już dogadamy się z władzami drużyny, pora przekonać do swojej racji zawodnika. Nie można tutaj mówić o przełomie, ale jest to bez wątpienia miła odmiana, która pokazuje, że autorzy wciąż szukają rozwiązań, dzięki którym mogą ulepszyć produkcję. Obawiałem się odrobinę, czy przy dziesiątym transferze takie przyjemności nie będą już nużyć, ale na szczęście zdecydowano się pozostawić opcję „automatycznych negocjacji”, dzięki której nie musimy babrać się w tej całej papierologii. Skromnym urozmaiceniem są również materiały przygotowane na silniku Frostbite, które pokazują cieszącego się piłkarza po podpisaniu kontraktu, nowy skład drużyny, prezentują zdobywców przykładowo nagrody miesiąca lub pozwalają uczestniczyć w konferencjach prasowych – nowa jakość to nie jest, ale te smaczki sprawiają, że rozgrywka jest po prostu bardziej kompletna.
Świetnie w FIFA 18 wypada również soundtrack, którego kawałki automatycznie wpadają w ucho – studio od kilku lat potrafi dobrze dobrać utwory i w sumie trudno w tym miejscu choćby odrobinę narzekać. Szkoda jedynie, że w tym roku polski komentarz nie pozbył się znanych błędów, a jednocześnie podczas kolejnych spotkań nadziewa się na typowe „Szpaki” – mylenie zawodników, wyniku, a nawet meczu (czasami półfinał to finał) wypada dość zabawnie. Na plus na pewno można zaliczyć świetne anegdotki o piłkarzach, Hunterze, sporo ciekawych wtrąceń dotyczących kariery Anglika, ale nawet w tym miejscu od czasu do czasu pojawiają się wpadki.
[ciekawostka]
Szykuje się świetny sezon
FIFA 18 w czterech słowach? Konkretnie, ale bez rewolucji. Twórcy rozwijają fabularną opowieść, urozmaicają tryby i stawiają na jeszcze większą taktykę na boisku. Boli odrobinę brak ulicznej piłki, która tak dobrze została zaprezentowana w przygodzie Huntera, ale możemy śmiało przypuszczać, że takie przyjemności trafią do gry za rok. Nie narzekajmy na jakikolwiek z elementów produkcji, bo gra oferuje genialną rozgrywkę, mecze są totalnie satysfakcjonujące, a każda bramka autentycznie cieszy, ale to raczej tylko i wyłącznie spokojna ewolucja wypracowanych w ubiegłym roku schematów. Mimo wszystko nawet w takiej sytuacji EA Sports nie zawiodło moich oczekiwań, a kolejne dwanaście miesięcy spędzę na cyfrowych boiskach kolejnej Fify. Można odnieść wrażenie, że EA znalazło swój „złoty środek”, który będzie teraz stale dopieszczany, bo potrafię wyobrazić sobie graczy, którzy kupują tytuł wyłącznie dla Huntera – ta historia to spełnienie marzeń wielu niedoszłych gwiazd. To jak, widzimy się na boiskach?
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do FIFA 18.
Ocena - recenzja gry FIFA 18
Atuty
- Kariera Alexa nabrała rozpędu
- Bardziej taktyczna rozgrywka
- Nie wpada każda szmata
- Skromne choć mądre nowości w FUT i karierze
- Tworzenie taktyk sprawia sporo frajdy
Wady
- Gdzie ta uliczna piłeczka?
- Alex powinien otrzymać większą swobodę
- Szpaki tu, szpaki tam
Brać, grać, szukać Ikon, prowadzić Huntera za rękę, a później miażdżyć w sezonach. FIFA nie zwalania i jestem przekonany, że będzie to bardzo dobry rok dla wszystkich fanów e-piłek.
Graliśmy na:
XONE
Przeczytaj również
Komentarze (138)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych