Yakuza Kiwami 2 - recenzja gry. Wypasiony remake
Cykl Yakuza powrócił na zachodnie rynki w wielkim stylu! W niepamięć odeszły czasy, gdy oryginalne wydawnictwa pojawiały się u nas w okrojonych wersjach, a na piątą odsłonę serii musieliśmy czekać ponad trzy lata. Po świetnych odsłonach z zeszłego roku, Zero i Kiwami, a także ciepło przyjętej "szóstce", czas na remake kultowej Yakuzy 2.
Oryginalna "dwójka" ukazała się w Japonii pod koniec 2006 roku. Powstała w zaledwie dziesięć miesięcy, a mimo to okazała się lepsza od pierwszej odsłony praktycznie w każdym aspekcie. Bardzo dobry scenariusz, świetnie wykreowany antagonista, dwa miasta do zwiedzania, więcej zadań opcjonalnych, podrasowany system walki czy świeży zestaw minigier złożyły się na sequel kompletny, z miejsca wskakując na listę najciekawszych exclusive'ów na PlayStation 2. Finansowy sukces remake'u "jedynki", wydanego u nas jako Yakuza Kiwami, zachęcił Segę do odświeżenia kolejnej klasycznej odsłony. O ile jednak odnowiona część pierwsza bazowała na systemach i technologii z Yakuzy Zero, tak recenzowana pozycja przygotowana została na bazie Dragon Engine, czyli nowego silnika graficznego napędzającego Yakuzę 6: The Song of Life. Co ważniejsze, remake "dwójki" wypadł jeszcze lepiej niż ostatnia przygoda Kazumy Kiryu. Powiem więcej - już niedługo stawiany będzie obok tak znakomitych remake'ów, jak Resident Evil z GameCube'a czy Ratchet & Clank oraz Shadow of the Colossus z PlayStation 4.
Dwa smoki
Minął rok od dramatycznych wydarzeń na szczycie Millennium Tower. Legendarny ex-yakuza, Kazuma Kiryu, opiekuje się Haruką i innymi dziećmi w sierocińcu Sunflower, jednak spokój bohatera nie trwa długo. Aktualny przywódca klanu Tojo, Yukio Terada, prosi Kazumę o pomoc, pragnąc sojuszu pomiędzy własną organizacją a rywalami z Omi Alliance. Niestety, chwilę później zostaje zastrzelony na oczach Kiryu, który obiecuje mu, iż zrobi wszystko, by nie dopuścić do wojny pomiędzy rodzinami z Tokio i Osaki. Dość szybko okazuje się, że w konflikt zamieszana jest jeszcze jedna organizacja, a protagonista nie może być pewien, kto tak naprawdę jest jego sojusznikiem, a kto wrogiem. W sprawę szybko angażują się również osoby związane z japońską policją - były detektyw Date, idący po trupach do celu Kawara, a nade wszystko piękna Kaoru Sayama z Osaki. Scenariusz Kiwami 2 jest naprawdę znakomity, zostawiając daleko w tyle historię z "jedynki" czy późniejszych numerowanych odsłon, może za wyjątkiem rewelacyjnego Zero. Intryga została napisana świetnie, postaci przypominają w większości ludzi z krwi i kości, a każdą scenę kradnie dla siebie Ryuji Goda, czyli Smok Kansai, pragnący za wszelką cenę pokonać Kazumę. Określenie "epicka" bardzo dobrze pasuje do przedstawionej historii, która opowiada o wydarzeniach rozgrywających się na przestrzeni dwudziestu sześciu lat. Znalazła się tutaj wprawdzie jedna sekwencja zupełnie niepasująca do przyjętej konwencji (zamek w Osace), jednak osoby szukające ciekawych scenariuszy w grach wideo i tak będą usatysfakcjonowane.
Nie licząc drobnych zmian w dialogach i cutscenkach, czy braku pewnej lokacji wyciętej w remake'u z nieznanych przyczyn, Kiwami 2 opowiada dokładnie tę samą historię, co dwunastoletni oryginał, postarano się jednak, by jej odbiór był znacznie przyjemniejszy. Znakomici japońscy seiyu swoje kwestie nagrali od nowa, w dodatku producent zaangażował do gry kilku sławnych aktorów. Znany z filmów w reżyserii Takeshiego Kitano, podstarzały Susumu Terajima, wcielił się w Jojiego Kawarę, Yuichi Kimura sportretował szefa policji w Osace, innego funkcjonariusza zagrał Houka Kinoshita, z kolei popularny Hakuryu (polecam The Legend of Ando Family z jego udziałem) odegrał jednego z członków klanu Omi. Jednak największą pozytywną zmianą w stosunku do oryginału jest grywalna postać Goro Majimy! Choć trzeba sobie od razu powiedzieć, że Szalony Pies odgrywa tutaj zaledwie ułamek roli, jaką pełnił w Yakuza 0, jego występ i tak ucieszy każdego. Historię byłego podwładnego Shimano rozpisano na trzy rozdziały (przy szesnastu z udziałem Kiryu), które dostępne są z czasem w menu gry, niezależnie od głównej kampanii. Zabawa z udziałem Goro została mocno okrojona (nie rozwijamy postaci, walczymy tylko w określonych miejscach), lecz ciekawa opowieść, wypełniająca lukę pomiędzy wydarzeniami z "jedynki" i "dwójki", w pełni to rekompensuje. Pomimo pewnych ograniczeń, jako Majima możemy korzystać z większości atrakcji w Kamurocho i Sotenbori (minigry, sklepy, restauracje), przygotowano także opcjonalne starcia z sub-bossami, garść znajdziek oraz system przekazywania zgromadzonych pieniędzy Kazumie w grze właściwej. I ten fanserwis dla fanów Zero - coś pięknego.
Ocean grywalności
Każdy, kto zagrał choć w jedną odsłonę serii, ten wie, że Yakuza z cyklem GTA ma niewiele wspólnego. Dzieło Segi to osobliwe połączenie chodzonej bijatyki, przygodówki i RPG-a, z akcją osadzoną w częściowo otwartym środowisku. Najważniejszą częścią rozgrywki jest jednak walka, na poletku gier wideo absolutnie niepodrabialna. System jest prosty i intuicyjny, lecz czasem poszerzamy repertuar ciosów postaci o nowe zagrania, przydzielając otrzymane po pokonanych adwersarzach punkty do jednej z kilku statystyk. Starcia w Yakuzie są niezwykle widowiskowe - dominują rzuty, ciosy pięściami, obuwiem, głową, elementami otoczenia i bronią białą. Tradycyjnie najefektowniej wypadają Heat Actions, czyli ciosy specjalne, które możemy wyprowadzać, gdy w trakcie walki napełnimy niebieski pasek energii. Przy okazji "szóstki" system został całkowicie przebudowany. Ogromną rolę zaczęła odgrywać fizyka, tworzenie kombinacji ciosów stało się bardziej płynne, poprawiono również sztuczną inteligencję przeciwników, jednak całościowo mechanika walki wyglądała dość surowo, zwłaszcza w zestawieniu z Zero czy Kiwami. Na szczęście w remake'u "dwójki", który działa w oparciu o tę samą technologię co The Song of Life, znacznie rozbudowano ten aspekt zabawy. Poszerzono repertuar ciosów Kazumy, zaimplementowano bardzo przydatne uderzenia rozbijające gardę oponentów, rozbudowano zagrania dostępne po odpaleniu Heat Gauge (R2 na padzie), przywrócono możliwość noszenia przy sobie kilkunastu rodzajów broni, stworzono znacznie więcej animacji ataków specjalnych, powróciły też znane z oryginalnej "dwójki" zagrania z użyciem przedmiotów podawanych przez NPC-ów. W efekcie walczy się znakomicie, na pewno znacznie lepiej niż w "szóstce".
W związku z tym, iż system walki został wyraźnie rozbudowany, bossowie znów mają kilka pasków wytrzymałości, nie brakuje także efektownych sekwencji Quick Time Events - jeśli podczas starć z szefami nie używamy broni, to trwają one znacznie dłużej niż w ostatniej odsłonie. Przy okazji przejścia na Dragon Engine w Yakuza 6, deweloper odświeżył skostniałą formułę, tworząc od podstaw większość systemów, konstrukcję świata, animacje, interfejs czy menusy. Rozgrywka stała się dzięki temu bardzo organiczna, w trakcie eksploracji oraz walki praktycznie pozbawiona loadingów. Kiwami 2 wygląda i rusza się tak samo dobrze, a ilość przedmiotów i elementów otoczenia, z którymi Kazuma wchodzi w interakcje, jest jeszcze większa. Jak każda odsłona serii, także i nowa wersja "dwójki" oferuje zatrzęsienie aktywności opcjonalnych. Typowych misji pobocznych jest prawie osiemdziesiąt (niestety, voice-acting obecny jest tylko w kilku), skutecznie wydłużając czas zabawy z wątkiem głównym, tutaj rozpisanym na ok. piętnaście godzin. Dodajmy do tego trzygodzinną przygodę Majimy, odświeżony turniej mistrzów sztuk walki (konkurencja "Insane" - w to trzeba zagrać), prowadzenie klubu Four Shine (wciąga jak diabli), możliwość flirtowania z ponętnymi hostessami (znalazła się i gwiazda porno - Aika), znacznie rozbudowany Clan Creator (RTS, w którym pomagamy Goro w budowie Majima Constructions), zabawę w fotografa (pozują prawdziwe modelki), konkurs w oddawaniu moczu (poważnie!), salon gier Segi (Virtua Fighter 2, Virtual-On i UFO Catcher na pokładzie), szukanie kluczy do skrytek czy szereg pomniejszych rozrywek, a okaże się, że zapomnicie o bożym świecie. Niektóre z minigier możemy ponadto rozegrać z drugim graczem z poziomu głównego menu.
[ciekawostka]
Remake po japońsku
Nie ma większego sensu porównywanie poziomu oprawy Kiwami 2 z oryginałem, gdyż z oczywistych powodów dzieli je przepaść. Warto jednak wspomnieć, iż autorzy coraz lepiej radzą sobie z Dragon Engine, w efekcie czego omawiana pozycja to najładniejsza odsłona serii. Tak samo jak w "szóstce", zachwycać można się systemem oświetlenia, efektami cząsteczkowymi, fakturą materiałów, nowymi animacjami, zaawansowaną fizyką, zniszczalnością elementów otoczenia czy rewelacyjnie wykonanymi twarzami postaci (także tych drugoplanowych). Ponadto programistom udało się wyeliminować screen-tearing, a także zaimplementować lepszy antyaliasing - to w tej chwili prawdopodobnie najlepiej wyglądająca gra z segmentu AA na konsolach. Jak zwykle w grach z tego cyklu, wypełnione wysokiej jakości teksturami środowisko gry odwzorowujące wygląd dzielnic Tokio i Osaki pozwala doświadczyć atmosfery japońskich miast bez konieczności ruszania się z domu, a głosy gwaru z azjatyckich ulic tylko potęgują świetne wrażenie. Na wysokości zadania stanęły też osoby odpowiedzialne za nową wersję soundtracku. Cudowny utwór As a Man, As a Brother pozostawiono w oryginalnej aranżacji, świetnie wypadły za to nowe wersje A Scattered Moment czy Fiercest Warrior. W oderwaniu od gry ścieżki dźwiękowej do Kiwami 2 słucha się równie dobrze.
Nowa wersja Yakuzy 2, stworzona z myślą o PlayStation 4, to najlepsze, co mogło spotkać fanów serii, zwłaszcza tych, którzy spędzili kilkadziesiąt godzin z oryginałem na PS2. Pomimo wycięcia z gry pewnej lokacji w Kanto, Kiwami 2 to kapitalny remake, rozbudowany i udoskonalony w każdym aspekcie, a jednocześnie tytuł poprawiający felery swojego sprzętowego poprzednika, czyli "szóstki". Wciągająca historia o odpowiedzialności za własne czyny, zemście i odkupieniu to jednocześnie doskonała okazja, by z cyklem zapoznali się gracze, którzy nie mieli jeszcze okazji wcielić się w Kazumę Kiryu, gdyż "dwójka" całkiem nieźle funkcjonuje jako samodzielny tytuł.
Ocena - recenzja gry Yakuza Kiwami 2
Atuty
- Mocny scenariusz
- Rozbudowana mechanika walki
- Dopracowanie systemów z "szóstki"
- Ocean atrakcji
- Grywalny Majima
- Japońscy aktorzy w obsadzie
- Oprawa A/V
Wady
- Wycięta lokacja z oryginału
- Brak voice-actingu w misjach pobocznych
- Gier w salonie Segi mogłoby być więcej
Rewelacyjny remake jednej z najlepszych odsłon serii Yakuza. Z takiego połączenia mogła wyjść tylko świetna gra!
Graliśmy na:
PS4
Przeczytaj również
Komentarze (34)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych