Recenzja: Anomaly: Warzone Earth (PS3/PSN)
Dzisiaj zajmiemy się tytułem, który jest już doskonale znany właścicielom smartfonów z Androidem oraz iOSem, a także konsol Xbox360, ale dla nas jest nowością, ponieważ pojawił się na PS Store w zeszłą środę. Anomaly: Warzone Earth, bo o tej grze mowa, została stworzona przez polskich developerów z 11 bit studios, a jej mobilne odsłony zebrały szereg nagród branżowych. Grałem już w życiu w wiele gier typu tower defense, zarówno dobrych, np. Fieldrunners jak i fatalnych, np. dodany na siłę tryb w Assassin’s Creed: Revelations.
AWE dawało jednak nadzieję na świeże przeżycie, choćby dlatego, iż jest to nie klasyczne, ale odwrócone tower defense. Sterujemy tutaj postacią dowódcy, którego pierwszym zadaniem jest zaplanowanie ścieżki poruszania się oddziału. Trasę można później na bieżąco modyfikować w zależności od potrzeb. Później dokonujemy wyboru odpowiednich do danej misji jednostek. W trakcie samej misji zajmujemy się rozwijaniem naszego oddziału i używaniem „mocy”, dzięki którym można naprawiać poszczególne jednostki, umożliwić im krótkoterminową niewidzialność czy sprowadzić na przeciwników nalot bombowy. Co najważniejsze w tej grze sterowany przez nas dowódca znajduje się realnie na polu bitwy, musi więc uważać na strzały wrogich jednostek, a także własnoręcznie zbierać i aktywować power-upy. Przeciwnikami są natomiast, jak przystało na szanującą się grę typu tower defence, różnego rodzaju wieżyczki.
W świat gry wprowadza nas doskonale wyreżyserowane intro, które mogłoby spokojnie otwierać kolejną odsłonę Call of Duty. Konkretnie taką, w której wrogiem zamiast terrorystów są kosmici. Narrator opowiada nam o tajemniczych kopułach energetycznych pozaziemskiego pochodzenia, których pojawienie się w Bagdadzie i Tokio kosztowało życie większość mieszkańców. Następnie mówi, że przyjdzie nam stanąć na czele 14. plutonu, wysłanego do środka tego piekła w celu zbadania sytuacji. Obrazy w tle ukazane są w konwencji wojennego filmu dokumentalnego. Całość robi bardzo pozytywne wrażenie. Podobnie jest z grafiką w samej grze, która jest co najmniej schludna. Jednostki są doskonale animowane, wszystko płynie się ładuje, wybuchy, lasery i inne efekty wyglądają wiarygodnie. Jak na grę ze smartfonowym rodowodem AWE wygląda bardzo dobrze.
Kampania fabularna jest bardzo zróżnicowana. Mimo, że mechanika rozgrywki pozostaje identyczna przez czternaście kolejnych misji, to praktycznie w każdym rozdziale dzieje się coś nowego. W niektórych spotykamy nowy typ przeciwników, w innych otrzymujemy nowe jednostki do naszego oddziału. Zarówno wrogowie jak i poszczególne pojazdy 14. plutonu są dobrze pomyślane, ewidentnie różnią się od pozostałych i mają wpływ na to, co dzieje się w trakcie rozgrywki. Zdecydowanie najlepszymi zadaniami są te, które zmuszają nas do innych czynności niż tylko wybijanie wieżyczek, czyli np. eskortowania pojazdu niebojowego albo osłaniania przelatującego nad naszymi głowami samolotu transportowego.
Kampania ma 3 poziomy trudności, pierwszy umożliwia czerpanie przyjemności z gry nawet osobom nie mającym wcześniej do czynienia z grami tego typu. Ostatni jest naprawdę trudny i jeśli podejmiecie rękawicę, to przygotujcie się na wielokrotne powtarzanie każdego checkpointu. Przy okazji warto nadmienić, że system punktów zapisu jest bardzo dobrze przemyślany i nigdy po porażce nie musimy powtarzać zbyt długiego fragmentu misji. Odniosłem także wrażenie, że przy rozdawaniu odznaczeń za ukończenie misji „skuchy” nie są brane pod uwagę, bo zdarzało mi się otrzymywać złote medale mimo powtarzania jakiegoś elementu kilka razy.
Sterowanie w grze jest wygodne. Poszczególne funkcje zostały rozłożone na joypadzie bardzo intuicyjnie. Jeśli w ogniu walki popełnicie jakiś błąd, to nie będziecie mieli prawa zrzucić go na przypadkowe użycie nie tej funkcji, którą chcieliście, co jest w tak szybkiej grze dużym atutem. Dobrym rozwiązaniem jest również to, że gra pauzuje się gdy ustalamy trasę przejazdu oddziału czy kupujemy nowe jednostki. W przeciwnym wypadku trudno byłoby koordynować te wszystkie czynności w trakcie wymiany ognia z kosmicznymi wieżyczkami.
Niestety nie wszystko w tym tytule zagrało. Fabuła jest mierna. Nie oczekujcie epickiej historii, to po prostu klasyczne do bólu pulpowe sci-fi. Nie uświadczycie tu charakterystycznych bohaterów, obecne są jedynie gadające głowy naszego przełożonego, pani naukowiec czy japońskiego generała. Brakuje także jakichś zwrotów akcji czy zaskoczeń. Dubbing jest zrobiony przyzwoicie, ale nic ponadto.
Kampania nie starcza na długo, 14 misji na podstawowym poziomie trudności można ukończyć w 3-4 godziny. Oczywiście w przypadku wyższych poziomów czas gry może się nawet potroić, ale cały ten przyrost jest spowodowany po prostu powtarzaniem po wielokroć kolejnych checkpointów. Co gorsza po zaliczeniu trybu fabularnego nie ma tutaj za bardzo co robić. Odblokowują się nowe tryby, polegające na niszczeniu konkretnych celów w ustalonym czasie oraz odpieraniu ataków kolejnych fal przeciwników, ale misji jest tutaj jak na lekarstwo. Gra oferuje także ekskluzywny dla PS3 lokalny tryb kooperacji, który może przedłużyć czas spędzony z grą, ale znowu - nie zawiera on na zbyt dużo zadań, co powoduje, że szybko się nudzi.
Niewiele w tej grze jest elementów, które są ewidentnie brzydkie. Na pewno do tej kategorii należy zaliczyć napisy. Są one napisane tak małą czcionką, że w pewnym momencie całkowicie odpuściłem sobie patrzenie na nie. Do tego odniosłem wrażenie, że czasem ich treść nie oddaje w 100% tego, co mówią bohaterowie.
Za element brzydki można też uznać brak polskiego dubbingu. W przypadku polskich gier brak rodzimych głosów zawsze razi. Jestem jednak w stanie zrozumieć taką decyzję ludzi z 11 bit studios. AWE była pierwotnie tworzona na komórki. Rynek płatnych aplikacji na smartfony jest nad Wisłą wciąż nieporównywalnie mniejszy od amerykańskiego czy brytyjskiego. Dlatego też priorytetowym klientem dla warszawskiego developera był ten zachodni. Na szczęście nie zapomnieli o rodakach całkowicie, bo polskie napisy są w grze obecne.
AWE jest zdecydowanie najlepszym tytułem z gatunku tower defense, w jaki przyszło mi grać w tym roku. Rozgrywka jest wymagająca, decyzje trzeba podejmować w ułamku sekundy, dzięki czemu rozgrywka wciąga. Fani tego typu gier będą zachwyceni. Cena może również rekompensować ewentualne braki, ponieważ wynosi jedynie 34 zł. Jeśli więc nie przeszkadza Ci miałka fabuła i fakt, że po kilku godzinach odkryjesz już wszystko, co ten tytuł ma do pokazania, to śmiało inwestuj. W przypadku, gdybyś wciąż miał wątpliwości czy jest to tytuł dla Ciebie, odpal po prostu dostępną na PS Store wersję demo i daj AWE szansę.
Ocena - recenzja gry Anomaly: Warzone Earth
Atuty
- Zróżnicowana rozgrywka
- Szybkie loadingi
- Niezła oprawa graficzna
- Sterowanie
- Cena
Wady
- Przewidywalna fabuła
- Długość kampanii
- Zbyt małe napisy
- Słabe atrakcje po ukończeniu trybu fabularnego
Odwrócony towar defense na pierwszy rzut oka wydawał się pomysłem dziwnym, a wyszła z niego dobra gra, ze sterowaniem przeniesionym bardzo sprawnie ze smartfonów na pada. Do tego ładna jak na Cyfraka.
Przeczytaj również
Komentarze (3)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych