Recenzja: Assassin's Creed Liberation HD (PS3)

Recenzja: Assassin's Creed Liberation HD (PS3)

Bartek Wiak | 23.01.2014, 18:33

Kolejny zabójca, kolejne naście godzin spędzonych przed konsolą. Tym razem jednak radości z grania było jakby trochę mniej niż w przypadku poprzednich odsłon serii. Chociaż może trochę za wcześnie na takie podsumowanie to pozwolę sobie już tutaj, w pierwszym akapicie powiedzieć wprost: Assassin’s Creed Liberation HD jest grą przeciętną, nawet jeśli spojrzymy na tę produkcję jako na port z PS Vity.

Zacznijmy jednak od kilku fabularnych wstawek, czyli co jest czym i dlaczego (czasem sam chciałbym wiedzieć) jest tak, a nie inaczej. No to jedziemy. Akcja gry dzieje się w XVII. Różni się jednak miejscem. W Liberation działamy na terenie  Nowego Orleanu. Grywalną protagonistką jest tutaj Aveline. Ciemnoskóra córka niewolnicy i majętnego mieszkańca Nowego Orleanu.  O ile matka zaginęła i więcej na jej temat dowiadujemy się wraz z postępem historii, to ojciec, pomimo ówczesnego prawa, pozostał przy córce i wychował ją pod swoim dachem. Nie licząc krótkiej wstawki na początku gry, poznajemy Aveline jako dorosłą dziewczynę i członka bractwa Asasynów. Mieszkając z ojcem i macochą, prowadzi podwójne życie. Dla rodziny jest idealną damą, jednak na ulicy zamienia się w zabójcę, walczącego o dobro wszystkich uciemiężonych niewolników.

Dalsza część tekstu pod wideo

Aveline zajmuje się również interesami swojego ojca. W jego imieniu prowadzi dobrze prosperującą działalność handlową. Związana z tym jest pewna nieścisłość. Do tej pory możemy uznać, że faktycznie, Aveline jest obrończynią wolności. Walczy przecież o niewolników, zabija tych, którzy utrudniają im życie. Jak jednak podsumować jej działania w ramach działalności handlowej? Systematycznie morduje swoich rywali, kierując się jedynie pogłoskami i dość kiepskimi wymówkami (w końcu utrzymanie wysokich cen na rynku to nie powód, żeby gościa ukatrupić). Widzimy więc, że jej pobudki nie do końca są tak czyste, jak mogłoby się wydawać. Trzeba przyznać, że Aveline jest postacią przygotowaną znacznie ciekawiej niż chociażby wciąż siedzący na świeżo w naszej pamięci Edward z AC 4. Czarnoskóra bohaterka ma chwile zwątpienia, czasem zarzuci jakimś kiepskim żartem. Gdyby odjąć jej „super zdolności” można by spróbować wyobrazić sobie istnienie takiej postaci w prawdziwym świecie. Panienka Aveline jest na tyle utalentowanym zabójcą, że potrafi korzystać z trzech „form”. Każdy strój ma inne plusy i minusy, dzięki czemu mamy możliwość wykonania niektórych misji na różny sposób.

Postać jaką prezentuje Aveline przed swoją rodziną to „Dama”. Przebrana za wielką  nią ma mocno ograniczone zdolności bojowe i nie może się wspinać (widok damy w TAKIEJ sukni wspinającej się po domach, z pewnością ucieszyłby niejednego mieszkańca Nowego Orleanu). W zamian jednak jest w stanie przekupić strażników i oczarować swoim wdziękiem co ważniejsze persony. Kobieta jednak zmienną jest, więc w ramach alternatywnego stroju w szafie wisi przebranie zabójcy. Przywdziewając te szaty Aveline zmienia się w bojowego potwora. Jest pasek życia ulega znacznemu wydłużeniu, a ona sama może w pełni wykorzystać potencjał swojego zabójczego arsenału. Z noszeniem stroju zabójcy wiąże się jednak pewne ryzyko. Poziom rozgłosu jest na stale zablokowany na wartości 1, co oznacza, że strażnicy zawsze mają nas na oku (przynajmniej w teorii, w praktyce wystarczy przebiec im przed oczami i schować się za ich plecami). Ostatni strój to przebranie niewolnicy. W tej formie Aveline jest w stanie wejść niemal wszędzie. Magiczna skrzynka w rękach pozwoli jej stać się niewidzialną dla czujnego oka strażników. W tym stroju może również wykorzystać większą część swojego arsenału.

Odszedłem jednak od fabularnego wątku. Może to i dobrze, że skupiłem waszą uwagę na postaci Aveline, bo niestety, fabuła Liberation jest po prostu słaba. Jest pełna niezgodności i bezsensownych momentów, a przy tym mało pociągająca. Podoba mi się pomysł na postać, podoba mi się również intryga, w którą Aveline zostaje wplątana. Brakuje mi jednak sensownego połączenia pomiędzy, nie tyle kolejnymi sekwencjami udostępnionych wspomnień, co bardziej seriami wydarzeń. Twórcy próbowali urozmaicić przygodę ukrywając cześć wspomnień. Dostęp do nich mamy dopiero po zlokalizowaniu i zabiciu „obywatela E”. Jego obecność w tej grze to desperacka próba przypomnienia graczowi, że historia jest wyświetlana użytkownikowi systemu Animus. Szkoda tylko, że zabrakło tutaj wyjaśnienia czym animus jest, zabrakło również powiadomienia gracza, że właśnie ogrywa czyjeś wspomnienia. Wspomnę również, że poziom trudności jest tym razem wyjątkowo niski. Na uzyskanie platynowego pucharka, bez pomocy internetowych poradników potrzebowałem jedynie 15 godzin.

Przejdźmy teraz do czegoś miłego, mianowicie do jakości oprawy graficznej. Tak, tutaj trzeba przyznać, że Ubisoft spisał się na medal. Dopisek HD w tytule nie stoi tam bez powodu. Zarówno bohaterowie jak i sceneria prezentuje się naprawdę ładnie i jeśli mam być szczerze spodziewałem się po porcie z PS Vita czegoś znacznie gorszego. Oczywiście, nic nie jest tak piękne, żeby nie mogło być lepiej. Faktycznie, gra wygląda ładnie i jest na czym zawiesić oko, szkoda tylko, że słowa „zawiesić” można by użyć również w kolejnym zdaniu, dotyczącym płynności gry. Niestety, piszę to z przykrością, ale gra klatkuje. Zawsze. Rzadko występują momenty, w których obserwujemy 30 klatek na sekundę. Spadki FPSów są bardzo różne. Czasem odnotowujemy znaczne spowolnienie, a czasem chodzi o minimalne tylko przerwanie płynności. Mimo wszystko jest to jednak coś mało przyjemnego.

Kolejnym dużym minusem tej produkcji jest fatalne sterowanie. Nie wiem w jaki sposób, nie wiem również dlaczego, ale ktoś w Ubisofcie postanowił zmienić sterowanie z poprzednich serii na coś nowego. Na coś, co działa słabo. Jest to pierwsza gra z serii Assassin’s Creed, w której miałem momentami problemy z poruszaniem się po mieście. Po krótkiej analizie wyszło, że głównym winowajcą jest prawdopodobnie fatalny system kolizji, który powoduje rozbijanie się o niewidzialne ściany oraz nie pozwalający bohaterce wspiąć się na drzewo/kamień/pagórek. Nie jest to jednak ostatni zarzut wobec tej produkcji. Sporo rozwiązań znanych ze starszych odsłon nie znalazło się w Liberation HD. Jako przykład może posłużyć brak możliwości przenoszenia ciał pokonanych wrogów. Niby szczegół, a jednak wymaga od nas zupełnie innego spojrzenia na misję. 

Tak jak wspomniałem na początku, Assassin’s Creed: Liberation HD jest grą średnią. Ni to słabą, ani jakoś specjalnie dobrą. Z pewnością spodoba się zagorzałym fanom serii AC. W końcu występują tutaj wszystkie elementy, które tworzyły poprzednie odsłony - jest zabójca, są cele do zabicia, są też ukryte ostrza i wysokie wieże, z których można skakać do siana. Zdecydowanie jednak nie polecam sięgnięcia po ten tytuł komuś kto zamierza dopiero rozpocząć przygodę z serią. Historia Aveline jest kompletnie oderwana od całej sagi. Cała akcja dzieje się w przeszłości, więc tak na dobrą sprawę o Animusie wiedzą tylko ci, którzy ograli już inne części AC. Trzeba też przyznać, że Ubisoft pomimo, iż Liberation HD zdecydowanie nie miało u nich priorytetu, to jednak nie zostało całkowicie spisane na straty. Wersja HD faktycznie oferuje dobrą jakość oprawy graficznej, a sama produkcja ma kilka ciekawych mechanik, jak chociażby trzy stroje głównej bohaterki.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Assassin's Creed III: Liberation HD

Atuty

  • Znaczna poprawa jakości oprawy graficznej
  • Możliwość wykonania misji na kilka sposobów
  • Dobrze wykreowana główna bohaterka

Wady

  • Spadki płynności
  • Problemy ze swobodnym bieganiem
  • Brak mechanik znanych z poprzednich części
  • Mało porywająca fabuła

AC: Liberation HD to całkowicie oderwana od sagi przygoda i jako taka powinna być traktowana. Podwójne życie głównej bohaterki zagwarantuje nam inne doznania, niż te z którymi zdążyliśmy się już zaprzyjaźnić.

Bartek Wiak Strona autora
cropper