Recenzja: Tales of Symphonia Chronicles (PS3)

Recenzja: Tales of Symphonia Chronicles (PS3)

Bartek Wiak | 15.03.2014, 17:02

Jestem szczęśliwym, ale bardzo zmęczonym człowiekiem. W moje łapki wpadło ostatnio Tales of Symphonia Chronicles co zapewniło mi poza masą świetnej zabawy (do której z pewnością jeszcze wrócę), kilka nieprzespanych nocy.

Kiedy po raz pierwszy usłyszałem, że Tales of Symphonia ma się pojawić na PS3 w moich oczach rozbłysły gwiazdy. Tak! Nareszcie! Sięgnę po najlepiej ocenianą i wszędzie zachwalaną części serii Tales of. Najwspanialsze w tym wszystkim jest, że ani trochę się nie przeliczyłem. Gry z paczki może nie prezentują poziomu wizualnego współczesnych RPG, ale w zamian mają świetną fabułę i bardzo żywe postacie, które od pierwszego spotkania polubimy.

Dalsza część tekstu pod wideo

http://www.pssite.com/upload/images/encyklopedia/13/59/62/1359621657.png

Na szczególną uwagę zasługuje pierwsza część odświeżonego zestawu - Tales of Symphonia. Głównie ze względu na całkiem interesującą warstwę fabularną i przyjaznego Lloyda Irvinga w roli jednego z głównych bohaterów. Cała akcja kręci się wokół ratowania świata - normalka. Colette urodziła się jako “wybraniec”, celem jej życia miało być przywrócenie zasobów many do świata Sylvarant. Magia stanowi dla mieszkańców tego uniwersum coś co można przyrównać do naszej elektryczności. Jest obecna wszędzie. Gdy nadszedł wyznaczony moment Colette wyrusza w podróż. Jednak nie byłoby dobrej gry bez kłopotów po drodze. Zamiast profesjonalnej eskorty bohaterka opuszcza rodzimą wioskę pod opieką Lloyda (17lat), Genisa (12 lat), ich szkolnej nauczycielki Raine (23 lat) i na szybko przyjętego do pracy najemnika Kratosa. W tym momencie rozpoczyna się ich wielka przygoda.

Fabularnie gra trzyma fason do samego końca, co krok dorzucając nam ciekawe wydarzenia i nowe wątki. Takie działania skutecznie podtrzymują naszą ciekawość i pchają gracza do przodu. Bardzo często podczas eksploracji świata Sylvarant mamy możliwość odpalenia “skeczów”. Są to po prostu rozmowy pomiędzy bohaterami. Na ekranie pokazują nam się twarze naszych podopiecznych wyrażające ich emocje, a my czytamy sobie ich dialogi. Bardzo często są to humorystyczne wstawki, czasem jednak dotyczą poważniejszej tematyki. Od czasu do czasu, któryś z bohaterów zapyta o coś Lloyda i wtedy od naszego wyboru zależy jak przebiegnie dalsza konwersacja lub jak rozwiną się relacje pomiędzy Lloydem, a wybranym bohaterem.

Tales of Symphonia obfituje w wyraziste i pełne emocji postacie. Sprawa wygląda trochę gorzej w Dawn of The New World, gdzie poza znajomymi z podstawki dostajemy kontrolę nad dwójką trochę nijakich nastolatków - Emilem i Martą. W ToS za każdym stoi jakaś historia. Dotyczy to zarówno tych bohaterów, którzy towarzyszą nam od początku do końca, jak i tych, którzy do zespołu dołączają trochę później. Ich zachowania również zdają się być prawdopodobne, a reakcje dość ludzkie. Trochę irytować może postawa Colette, która moim zdaniem zachowuje się jak głupiutka, pragnąca pokoju na świecie przysłowiowa blondynka.

Tales of Symphonia Chronicles #6

Sporo się mówiło, że jest to pierwsza gra udostępniona w dwóch wersjach audio. Faktycznie tak jest jednak wersja japońska jest trochę bogatsza od tej angielskiej. Nie mam na myśli jakości podkładanego głosu, gdyż aktorzy obu języków się postarali, a raczej samą prostą zawartość. Kilkukrotnie zmieniałem język gry podczas zabawy, żeby przetestować go w różnych sytuacjach. Szybko odkryłem, że wszystkie “skecze” odpalone z angielskim audio możemy jedynie poczytać podczas gdy wersja japońska ma nagrane również te kwestie. Niby szczegół, ale takich momentów ciszy znajduje się w grze bardzo dużo, a mimo wszystko wolę słuchać niewiele dla mnie znaczącego języka niż niczego.

Jeśli chodzi o oprawę graficzną obu gier dostępnych w ramach Tales of Symphonia Chronicles to HD jest tutaj mocno na wyrost. O ile wygląd bohaterów, czy też miast i animacji jest całkiem znośny, to te częste momenty gdy poruszamy się pomiędzy lokacjami rytują. W pełni zdaję sobie sprawę z faktu, że jest to port gry, a nie wersja remasterowana, ale mimo to miałem cichą nadzieję, że coś z tym zrobią. Niestety, poruszenia się pomiędzy lokacjami jest okrutne. Kamera działa tutaj fatalnie, tekstury wyglądają obrzydliwie, a zamiast potworów widzimy dwa rodzaje czarnego gluta. Duży lub mały.

Tales of Symphonia Chronicles #8

Nadszedł czas na wspomnienie o jednym z najlepszych elementów gry - systemie walki. Nagradza dobrych graczy, jednocześnie pozwalając tym trochę słabszym na ukończenie zabawy w dość sensownych warunkach. Całość przypomina trochę RPGa akcji. Gracz bezpośrednio steruje jednym bohaterem. Wykorzystując gałkę przemieszczamy się po, dwuwymiarowym w przypadku ToS lub trójwymiarowym jeśli chodzi o DotNW, polu bitwy. Ataki wyprowadzamy naciskając odpowiedni guzik, mamy możliwość blokowania ciosów przeciwnika, a wciskając kółko + odpowiedni kierunek używamy umiejętności. Pozostała trójka naszych towarzyszy zajmuje się wypełnianiem zaplanowanych przed bitwą strategii. Miałem pewne wątpliwości co do ich działania, ale okazały się one płonne. Moi towarzysze zazwyczaj zachowywali się w sposób podobny do tego, który sobie wymyśliłem. Oczywiście, podczas walki istnieje możliwość wydania rozkazu również innym członkom drużyny, ale wymaga to wejścia w odpowiednie menu i pauzowania gry.

System zastosowany w Tales of Symphonia Chronicles podbuduje ego niejednego gracza. Za każdym razem gdy pokonamy jakiegoś bossa uświadamiamy sobie, że dokonaliśmy tego dzięki odpowiednio zblokowanym atakom, a nie tylko dzięki mocy naszego wyposażenia. Z drugiej strony pokonanie większości bossów łączy się jeszcze z jedną sprawą. Każdego większego przeciwnika poprzedza animacja pełna dialogów. Niestety, nie da się ich przeskoczyć. Za każdym razem gdy zginiemy musimy wysłuchiwać znanych nam już tekstów i oglądać wydarzenia, z którymi mieliśmy się już okazję zapoznać.

Tales of Symphonia Chronicles #13

Tales of Symphonia Chronicles pozwoliło nam na ogranie świetnego, ale wiekowego już wpisu do serii Tales of jakim jest ToS. Sequel gry - Dawn of the New World - możemy traktować raczej jako przyjemny dodatek, ale nie warto wynosić go na piedestał. To głównie ToS z swoimi uroczymi bohaterami i szczerymi, nierzadko zabawnymi, dialogami generuje sprzedaż tego produktu. W sumie paczka dostarcza nam zabawy na jakieś 120 godzin, a jeśli lubimy zwiedzać i wykonywać wszystkie wyzwania to spokojnie w samym ToS spędzimy grubo ponad 100 godzin wędrując przez paskudnie wyglądające tereny i słuchając świetnej oprawy muzycznej.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Tales of Symphonia Chronicles

Atuty

  • Świetny system walki
  • Żywe postacie
  • Interesujące dialogi
  • Gra jest baaarrrdzzzoooo długa

Wady

  • Grafika (znak czasów, cóż poradzić)
  • DofNW dużo słabsze od ToS

Paczka warta polecenia każdemu fanowi gier RPG. Pełna przygód historia porwie nas na bardzo wiele godzin, a system walki dostarczy wielu emocji.

Bartek Wiak Strona autora
cropper