Reklama
Recenzja: Tales from Space: Mutant Blobs Attack (PS3)

Recenzja: Tales from Space: Mutant Blobs Attack (PS3)

Michał Madanowicz | 23.06.2014, 13:49

Gdy głównym bohaterem gry jest zielona galereta z kosmosu, która pożera wszystko, co napotka na swojej drodze, ciężko powstrzymać uśmiech na twarzy. Pytanie brzmi jednak, czy ten wesoły grymas utrzymuje się na naszych licach na tyle długo, aby stworzone przez niezależne studio uznać za produkcję udaną. Tego dowiecie się z naszej recenzji.

MBA jest klasyczną platformówką 2D o komiksowej oprawie, łączącą w sobie elementy zręcznościowe i łamigłówki. Z góry dodam, że łączącą je wyjątkowo zgrabnie i intuicyjnie. Jak już napomknąłem na wstępie, protagonistą jest tutaj przedstawiciel innej cywilizacji, która po schwytaniu przez ludzi więziona jest w specjalnych ziemskich laboratoriach. Nasz zielony bohater postanawia się zbuntować, i kiedy tylko nadarza się okazja, ucieka z placówki, uwalniając przy okazji wszystkich swoich przyjaciół. Tak zaczyna się nasza zwariowana, pełna żarłocznych wypraw przygoda.

Dalsza część tekstu pod wideo

Twórcy przygotowali dla nas dwadzieścia cztery poziomy plus misje bonusowe, korzystające z sensora ruchowego kontrolera (nieliczna wada gry, ponieważ czujnik ruchu kompletnie się nie sprawdza). Każdy poziom wprowadza do rozgrywki nowe rozwiązania w mechanice, łącząc je w coraz to bardziej skomplikowane kombinacje. Nasza galareta potrafi z pomocą telekinezy przesuwać i obracać różnego kształtu platformy, korzystać z energii magnetycznej, przysuwając lub odpychając się dzięki niej od stalowych rur, a także latać po określonych obszarach. Z racji, że nowych sztuczek uczymy się stopniowo, nigdy nie dochodzi do sytuacji, w której nie wiemy, co mamy zrobić.

Oczywiście łamigłówki wymagają zastosowania metody prób i błędów, ale widząc określone konstrukcje, zawsze wiemy, jak ich użyć - niewiadomą pozostaje, w jakiej kolejności i konfiguracji. Rozwiązywanie zagadek przynosi mnóstwo frajdy, mimo że wielokrotnie zdarza się w tracie tego procesu ginąć. Omijanie wiązek laserów, kolców, czy też ruchomych pułapek nie należy do zadań łatwych. Gdy już poznajemy sposób ich działania i zaplanujemy dokładnie ścieżkę ruchu, wszystko zależy od naszej zręczności, timingu, a czasem także odrobiny szczęścia. Jeśli jednak przy jakimś fragmencie męczymy się dłużej niż zwykle, gra przychodzi nam w sukurs z podpowiedzią, jaka umiejętność Bloba jest w danej chwili najbardziej użyteczna.

Bardzo istotnym elementem rozgrywki jest jedzenie. Galareta pożera dosłownie wszystko - pizzę, popcorn, żelki, ludzi, nawet czołgi - z każdym posiłkiem zwiększając liczbę zdobytych punktów oraz swoją objętość, co jest kluczowe dla uzyskiwania dostępu do kolejnych części lokacji. Gdy nie posiadamy wystarczającej masy, nie możemy zniszczyć korków blokujących wejście do nowych pomieszczeń.

Na ukończenie tej produkcji potrzeba około 4-5 godzin, ale możecie spokojnie dodać do tego czasu jakieś 120-180 minut, bo kiedy już wciągnięcie się w rozgrywkę, z pewnością będziecie chcieli każdy poziom zaliczyć na maksimum - gra ocenia nasze postępy w medalowej skali, nagradzając nas złotym, srebrnym lub brązowym medalem. Na ocenę wpływ ma liczba zdobytych punktów, czas przejścia planszy oraz liczba odnalezionych na niej ukrytych Blobów.

Tales from Space: Mutant Blobs Attack to według mnie pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika platformówek. Świetnie skonstruowane poziomy i idąca w parze z tym udana mechanika (z wyjątkiem misji bonusowych) zapewniają kilka godzin dobrej zabawy, wymagając od nas nie tylko zręczności, ale i nie raz ruszenia głową. Odpręża, relaksuje, bawi. Polecam.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Tales from Space: Mutant Blobs Attack

Atuty

  • nieszablonowa mechanika rozgrywki
  • świetnie zaprojektowane poziomy
  • kolorowa, miła dla oka oprawa graficzna

Wady

  • misje bonusowe wykorzystujące sensor ruchu

To jedna z najlepszych platformówek, z jaką miałem do czynienia w ostatnich miesiącach. Świeże rozwiązania zastosowane w mechanice czynią z TFS: MBA tytuł godny uwagi, nawet dla tych, którzy na co dzień obchodzą produkcje niezależne szerokim łukiem.

Michał Madanowicz Strona autora
cropper