Recenzja: Payday 2: Crimewave Edition (PS4)
„Zamknij się! Powiedziałem na glebę! A ty wklepuj kod do sejfu i już nas nie ma!” Chyba każdy oglądał choć jeden film, w którym padały podobne słowa. A gry? Aż do czasów praktycznie nie mieliśmy okazji wcielić się w zuchwałego rabusia. Od kilku dni na banki napadać mogą posiadacze PlayStation 4, na które trafiła właśnie kompletna edycja Payday 2.
Warto na wstępie wyjaśnić, czym charakteryzuje się ta „kompletność” Payday 2: Crimewave Edition. Otóż od czasu wydania tytułu na komputerach klasy PC i konsolach starszej generacji upłynęło już sporo wody w Wiśle, a światło dzienne ujrzały dziesiątki DLC (jedynie na pecetach) z kolejnymi misjami, broniami, modyfikacjami do sprzętu czy maskami, które przywdziewamy na czas rabunków. Teraz wszystkie te dodatki mamy w standardzie. To bardzo dobrze, bo istotnie przedłużają czas zabawy, a i dzięki temu nie mamy wrażenia obcowania z tytułem wykastrowanym.
Zapewne większość z Was wie lub domyśla się już, na czym polega zabawa w produkcji Overkill Software. Ekipa czterech kryminalistów (w tym my) ma za zadanie, w zależności od wybranej misji, obrabować bank, sklep jubilerski, galerię sztuki lub klub nocny. Możemy to zrobić w sposób dowolny – po cichu, nie krzywdząc nikogo, lub klasycznie, siejąc popłoch wśród obecnych kulami swojego karabinu. Oczywiście nie jest łatwo, zwłaszcza że zazwyczaj o naszej akcji dość szybko powiadomiona zostaje policja, a gdy ta robi na nas nalot, przysyłając coraz większe siły, trzeba się nieźle nagimnastykować, aby zakończyć operację sukcesem. Nie wszystko też dostajemy od razu, niejednokrotnie trzeba będzie poświęcić trochę czasu na przewiercenie się przez drzwi czy sejf. A to potrafi potrwać parę minut. Satysfakcja po skończonej robocie jest jednak ogromna.
Każdą z dostępnych misji możemy ukończyć wraz z botami lub żywymi graczami w drużynie. Od razu odradzam opcję numer 1. Sztuczna inteligencja w tej grze bardzo kiepsko sobie radzi i mając pod swoimi rozkazami trzech debili, z których nie ma użytku, naprawdę ciężko jest dobrze rozplanować i doprowadzić jakąkolwiek akcję do końca. Co prawda przeciwnicy rozumem też nie grzeszą, ale tych jest przynajmniej więcej, więc jakoś sobie poradzą. Nie powiem, zdarzały się sytuacje, gdy sam nie wiedziałem, czy śmiać się czy płakać – jak np. wtedy, gdy podchodząc do policjanta od tyłu, ciąłem go nożem, a ten nadal strzelał do mojego kompana, który stał 15 metrów przed nim, kompletnie niezaabsorbowany faktem, że „skrobię” go po pleckach.
Na szczęście dużo lepiej gra się w trybie sieciowym. Chociaż też wiele zależy od tego, z kim gramy. Zdarzało mi się, że grywałem z totalnymi amebami umysłowymi, którzy rozkładali operację już na samym jej początku. Na szczęście po kilku nieudanych misjach trafiłem na skład „ogarniaczy” i gra momentalnie zaczęła bawić dużo bardziej. Przez parę godzin dosłownie nie mogłem oderwać się od konsoli, wykonując operację za operacją. Wreszcie znalazł się też czas na bardziej złożone akcje, które składają się z kilku misji, a hajs za robotę dostajemy dopiero po ostatniej z nich. Payday 2 naprawdę zyskuje w momencie, gdy masz dobrą drużynę. Bo gdy ja takową znalazłem, banan nie schodził mi z twarzy, a zabawa trwała aż do momentu, gdy hostowi zerwało się połączenie z Internetem. Pewnie mama wyłączyła mu prąd za grę o czwartej nad ranem.
Bardzo dobrze prezentuje się bogaty arsenał broni oraz możliwość ulepszania naszej postaci. Wraz z kolejnymi udanymi misjami zyskujemy pieniądze i punkty doświadczenia. Te pierwsze wydamy na pistolety, karabiny i dodatki do nich, a także na maski. Punkty doświadczenia przekażemy zaś na ciekawe umiejętności czy podbicie statystyk (np. 10% więcej zdrowia, o 15% szybsze poruszanie się). Te opcje na początku mogą przytłoczyć, ale tak naprawdę wszystko jest tu mocno intuicyjne, a oferowana broń czy skille istotnie przydadzą się w starciach z policją.
Niestety Payday 2: Crimewave Edition daleko do ideału. Problemy dotyczą nie tylko sztucznej inteligencji, ale i oprawy wizualnej. Ta nie uległa zmianie od czasów podstawowej edycji - ba, od czasów jedynki. To ciągle ten sam silnik i ta sama jakość tekstur. O ile na PS3 coś takiego by jeszcze przeszło, o tyle na nowej generacji trąci to już trochę myszką. I choć zdaję sobie sprawę z tego, że nie grafika jest w tej grze najważniejsza, to niech Overkill ma ją na uwadze przy produkcji kolejnych swoich produkcji, bo kolejny raz im się nie upiecze.
Zarzutów nie mogę mieć natomiast do udźwiękowienia gry. Soundtrack jest bardzo dobry, grająca w tle nuta zawsze pasuje do klimatu „agresywnego rabunku”, choć raczej nigdy nie wpada w ucho. Strzały czy wybuchy też brzmią tak jak powinny, a jedyne, co mnie denerwowało, to nienaturalne piski naszych zakładników. Na szczęście to tylko drobiazg.
Payday 2: Crimewave Edition to tytuł godny polecenia, choć w żadnym stopniu nie rewolucyjny. Po prostu zapychacz czasu, przy którym można z satysfakcją spędzić kilka godzin. Cieszy to, że mamy wszystkie DLC, szkoda tylko, że port nadal nie jest pozbawiony wad pierwowzoru. Czy warto grę kupić? W tej chwili nie. To nawet nie remaster, a twórcy każą nam płacić 209 złotych za cyfrową wersję lub od 150 do 200 „dukatów” za pudełko. Gruba przesada i nawet jeśli mocno napalaliście się na premierę tej produkcji, to uważam, iż powinniście poczekać, aż cena zejdzie do dwucyfrowego poziomu. W tej chwili radzę odpuścić.
Ocena - recenzja gry Payday 2
Atuty
- Prawdziwie kompletna edycja
- W co-opie człowiek bawi się naprawdę dobrze
- Bogaty arsenał broni i umiejętności
- Udźwiękowienie
Wady
- Cena!
- Grafika trąci myszką
- Sztuczna inteligencja przeciwników
Port doskonały. To znaczy doskonale identyczny. Te same zalety, te same wady.
Przeczytaj również
Komentarze (20)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych