Reklama
Recenzja: Neonchrome (PS4)

Recenzja: Neonchrome (PS4)

Łukasz Ciesielski | 04.06.2016, 14:07

Film Łowca androidów wytyczył szlaki gatunku sci-fi na długie lata. Studio 10tons, mocno inspirując się tym dziełem kinematografii, stworzyło , czyli strzelaninę przypominającą filmy z lat 80. Jak granie na sentymentach wypada w ruchu? Przekonajmy się.

W swoich recenzjach nie raz wspominałem, że bardzo lubię gatunek twin-stick shooterów - z jednej strony za ich prostotę, a z drugiej – za skomplikowanie. Szczególnie lubię te dzieła, gdzie sterowanie i założenia są łatwe do przyswojenia, mając przy tym dosyć wymagającą rozgrywkę. Z tych właśnie powodów sięgnąłem po Neon Chrome.

Dalsza część tekstu pod wideo

Akcja osadzona została w bliżej nieokreślonej przyszłości. Jako tajemniczy haker zasiadający w dziwnym urządzeniu przypominającym Animusa z serii Assassin’s Creed, wcielamy się w zahibernowanych najemników uzbrojonych w różne bronie, umiejętności oraz wszczepy rodem z Deus Ex. Cel jest prosty - przebrnąć przez kolejne piętra wielkiego wieżowca po brzegi wypełnionego rozmaitymi przeciwnikami. Jak nie trudno się domyślić, im wyżej, tym trudniej się przebić. Na samym końcu zaś czeka na nas potężny Nadzorca.

To, co odróżnia od pozostałych produkcji tego typu, to niemalże całkowicie zniszczalne środowisko, dające spore pole manewru w eliminowaniu przeciwników i ustalaniu taktyki, a także zastosowanie permadeath – po śmierci jednej z postaci, całą zabawę należy zacząć od początku. Traci się oczywiście wszystkie zdobyte umiejętności i bronie, ale zdobyte punkty można wydać na wzmocnienie kolejnego awatara, co z kolei przekłada się na lekkie ułatwienie następnego podejścia. Twórcy zdecydowali się również na rozmieszczenie co parę pięter punktów kontrolnych, dzięki czemu po ewentualnej śmierci nie jesteśmy zmuszani rozpoczynać gry od samego początku.

By zapobiec nudzie, deweloper przygotował mechanizm proceduralnego generowania. To znaczy, że za każdym ponownym podejściem mamy inną liczbę pięter w wieżowcu, są inni przeciwnicy, a same plansze różnią się od siebie w znacznym stopniu. Mimo wszystko nawet taki zabieg nie zapewnia stuprocentowej odporności na nudę. Po jakimś czasie najzwyczajniej zaczynałem się nudzić, a dodatkowo pojawiała się frustracja gdy kolejny raz zginąłem przed punktem kontrolnym. Skutecznie obniża to chęć ponownego przejścia iluś nowych pięter do walki z bossem.

W twin-stick shooterach najistotniejsze dla mnie jest sterowanie. Zrobione dobrze, daje ogromną frajdę i poczucie, że porażki są spowodowane jedynie własnym brakiem umiejętności. W Neon Chrome celownik, zamiast przyklejać się do postaci, znajduje się tuż obok niej. Przez taką głupotę ciężko jest w cokolwiek wycelować i nieustanie trzeba brać poprawkę na te parę milimetrów na ekranie. Nie rozumiem, dlaczego to tak wygląda, i mam nadzieję, że pojawi się aktualizacja poprawiająca tę niedogodność, czyniąc produkcję jedną z lepszych obecnie na rynku.

Jak wspominałem na wstępie, dzieło studia 10tons czerpie garściami z kina lat 80. ubiegłego wieku. Przejawia się to w grafice obfitującej w neonowe kolory i projektach poziomów - mnóstwo komputerów, terminali i tym podobnych – oraz w uzbrojeniu, którego znaczną część stanowią bronie laserowe. W tym miejscu nie mogę także zapomnieć o nastrojowej ścieżce dźwiękowej, która idealnie pasuje do wykreowanego świata i nadaje odpowiedniego tempa rozgrywce.

Obecnie na rynku nie ma aż tylu gier z gatunku, którego reprezentantem jest , więc jako miłośnik, nie mam specjalnie w czym wybierać. Nie oznacza to jednak, że dzieło 10tons jest czymś, po co trzeba sięgnąć z braku alternatywy. To zwyczajnie dobra gra. I nic ponadto.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Neon Chrome

Atuty

  • Klimat Łowcy androidów
  • Zniszczalne środowisko
  • Permadeath
  • Losowo generowane poziomy
  • Szeroki wachlarz broni i udoskonaleń
  • Ścieżka dźwiękowa

Wady

  • Beznadziejne celowanie
  • W końcu wkrada się nuda

Jeśli z sentymentem sięgacie po produkcje przypominające dawne czasy, śmiało sięgajcie po Neon Chrome. Poczekajcie jednak na jakąś promocję, ponieważ cena w wysokości 63 złotych jest nieco wygórowana.

Łukasz Ciesielski Strona autora
cropper