Recenzja: There Came an Echo (PS4)
RTS sterowany w całości głosem? Były już próby, ale bądźmy szczerzy – jeszcze nigdy nie udało się zrobić porządnej gry, w której swobodnie moglibyśmy wydawać komendy. I tutaj wchodzi .
Osiem lat temu na rynek weszło . Duża gra, w której pokuszono się o implementację sterowania głosowego, ale było ono nieobowiązkowe, wrzucone bardziej jako bajer niż integralny element rozgrywki. Dlaczego przywołuję tak starą produkcję? Bo miała ona największe możliwości w kwestii wydawanych poleceń do mikrofonu. I chociaż wielu chwaliło sobie ten aspekt, to wciąż był tylko dodatek. Rynek jest ogromny i nie wszyscy rozumieją angielski. Duża część tych znających nie mówi wyraźnie lub płynnie w takim języku. Czyli co, dodać inne, te popularniejsze – niemiecki, chiński, francuski itp.? Tyle roboty, a to przecież zwykły bajer, dodatek… chyba że oprze się na tym całość zabawy.
Twórcy spróbowali tego dokonać. Jest to krótki RTS-ik , gdzie kierujemy grupą liczącą do czterech osób i używamy w tym celu wyłącznie głosu. Na pewno interesuje Was, czy gra będzie przyjazna Polakowi i od razu wyjaśnię sytuację – o naszym języku nie pomyślano i jeśli nie czujecie się dobrze ze swoim angielskim w kwestii wymowy, będzie ciężko. Ale są sposoby, żeby to obejść, a zdecydowanie warto się postarać, bo mamy do czynienia z tytułem naprawdę wyjątkowym.
Angielski znam bardzo dobrze, ale nie mam wielu okazji, żeby szlifować wymowę. Nie spodziewałem się jednak, że polegnę już na kalibracji, gdzie trzeba było powiedzieć ”loud and clear”. Twarde ”r”, miękkie, brytyjskie pomijanie w ogóle, (brzmiące beznadziejnie) próby akcentów z różnych regionów USA – nie byłem w stanie zaliczyć kalibracji. Świetny start! Parę razy chwyciło, gdy zrezygnowany położyłem głowę na stole i resztkami sił powtarzałem „loudandclearloudandclear….”, ale to nie nastrajało zbyt pozytywnie.
Postanowiłem nie zniechęcać się tylko zaryzykować i włączyć od razu tryb hordy. Szybkie spojrzenie na listę poleceń i… zadziałało. „Miranda, go to Alpha 2”, „Corrin, shoot Target 1”, „Miranda revive Syll” – gra wyłapywała te proste polecenia, a ja coraz bardziej czułem się jak wielki strateg, chociaż poza zmianą osłony (wyznaczone waypointy na mapie), broni czy celu, nie miałem zbyt wielu opcji. Nie działało zupełnie wszystko, ale też poszedłem trochę w ciemno, więc przyszła pora na kampanię, pełniącą rolę samouczka. Tam już na wstępnie musiałem przywitać się z podopiecznym prostym „hi”. Po pięciu minutach prób dałem sobie spokój.
Podczas walki gra wydaje się lepiej wyłapywać komendy niż podczas jednorazowych tekstów, które musimy wymówić w trakcie scenek przerywnikowych. Na szczęście w każdej chwili łatwo zmienić język, więc żonglowałem między francuskim, hiszpańskim i trochę niemieckim, chociaż tego ostatniego nie znałem na tyle, by grało się przyjemnie – no, ale jak wydawać polecenia ostrzału, to tylko „FEUER AUF ZWEI!”. Niezależnie od tego wyboru, w tle słychać amerykańskich aktorów głosowych, a we wszystkich trzech wymienionych językach gra wyłapywała praktycznie każde polecenie. Można więc podchodzić do zabawy w obcym języku, jeśli macie jakiekolwiek podstawy (dostępne również włoski, portugalski i rosyjski).
Sterowanie głosowe więc działa, choć angielski nie jest oczywistym wyborem. Co z resztą elementów rozgrywki? Cóż, sama RTS-owa warstwa jest bardzo uproszczona. Ograniczone możliwości działania pozwalają na łatwo przyswajalną liczbę komend głosowych, ale gdy przejdziemy na sterowanie padem (bo o takim pomyślano, lecz jest dość toporne), szybko zauważamy te uproszczenia. W żadnym wypadku nie jest to jednak wada, bo korzystając z mikrofonu, nie sposób się pogubić, a stosunkowo niski poziom trudności jest wystarczający, by poczuć się wielkim taktykiem. Tutaj sprawę wyważono bardzo umiejętnie.
Sam tryb fabularny to niedługa historia na 3-4 godziny (zakładając, że nie napotkacie problemów z wyłapywaniem poleceń głosowych) z zaskakująco ciekawie napisanymi postaciami i wyjątkowo interesującą fabułą. Poruszane są tematy klonowania, sztucznej inteligencji, mindfuckowej miłości – ogólnie typowy sci-fi pełen dziur logicznych i z długimi dialogami na cutscenkach, ale brnąłem dalej, bo scenariusz mnie autentycznie zainteresował. Problem w tym, że jest to niedługa przygoda na jeden raz, a wtedy zostaje już tylko mało urozmaicony tryb hordy. No, ale może nie ma też co przesadzać z długością zabawy – produkcje oparte na nietypowym bajerze jak sterowanie głosowe są lepsze, gdy pozostawiają niedosyt, niż miałyby męczyć.
Na koniec dodam jeszcze, czego używałem do rejestrowania głosu. Był to tani mikrofon na USB Samson Go Mic na zmianę ze słuchawką dołączaną standardowo do PlayStation 4. Ani przez chwilę nie miałem wrażenia, że to sprzęt zawodził, także nie martwcie się, że nie macie jakiegoś mikrofonu za parę stów. Znacznie ważniejsza jest wymowa. Moim zdaniem deweloper powinien przygotować specjalne demo albo stronę internetową, gdzie każdy mógłby spróbować kilku komend i zobaczyć, czy system go rozumie.
Ostatecznie uważam za udany eksperyment. W moim przypadku były problemy z komendami po angielsku, ale inne języki nie sprawiały trudności. Zaprosiłem też kilku znajomych do wypróbowania swoich sił, by ta recenzja dała Wam lepszy wgląd w sprawę i z jakiegoś powodu kobiecy angielski wychwytywany jest lepiej, chociaż po włosku i hiszpańsku bezproblemowo gra zrozumie każdego, nawet jeśli taka osoba nie zna języka i ma przed oczami kartkę z poleceniami. Fabularnie jest bardzo dobrze, a stopień skomplikowania poleceń stoi na poziomie dającym się ogarnąć komendami głosowymi. Zdaje sobie sprawę, że nie znajdzie się wielu odważnych, którzy w ciemno kupią coś, co może nie wyłapać poprawnie ich głosu. Kiedy jednak wpadniecie w ciąg rzucania rozkazów i wszystko zagra – doprawdy rewelacyjne uczucie.
Ocena - recenzja gry There Came an Echo
Atuty
- Działające sterowanie głosowe!
- Odpowiednio ograniczona rozgrywka, by dało się to ogarnąć głosem
- Wciągająca historia sci-fi
- Możliwość sterowania padem
Wady
- Nie ma możliwość sprawdzenia przed kupnem, czy gra wyłapie naszą wymowę
- Krótka fabuła i nieurozmaicony tryb hordy nie starczą na długo
Najlepszy przedstawiciel RTS-a sterowanego głosem… chociaż nie ma na tym polu jakiejś specjalnej konkurencji. Jeśli chcecie poczuć się jak „gracz przyszłości” i rzucać komendy podopiecznym – zdecydowanie warto.
Przeczytaj również
Komentarze (4)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych