Recenzja: LEGO Star Wars: Przebudzenie Mocy (PS4)

Recenzja: LEGO Star Wars: Przebudzenie Mocy (PS4)

Jaszczomb | 03.07.2016, 15:30

Ponad dekadę temu studio Traveller’s Tales wydało swoją pierwszą klockową grę – . Przez kolejne jedenaście lat deweloper stale rozwijał formułę takiej kooperacyjnej rozgrywki i teraz kolejny raz powrócił do uniwersum Gwiezdnych Wojen, zajmując się Przebudzeniem Mocy. Jak wyszło?

Mieliśmy już starwarsowe LEGO rozpoczynające całą serię gier, później , a pięć lat temu ukazało się również oparte na animowanym serialu Lego Star Wars III: The Clone Wars. Wykorzystanie ubiegłorocznego filmu Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy, było więc tylko kwestią czasu, ale trudno nie zauważyć, że w porównaniu z obiema wcześniejszymi trylogiami i wieloodcinkową animacją, mamy tutaj do czynienia z najuboższą zawartością. Nie jest to na szczęście coś, z czym Traveller’s Tales by sobie nie poradziło.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zacznijmy od największej nowości – jest polski dubbing! Oczywiście wolałbym zabawną pantomimę z pierwszych odsłon LEGO, ale nie uchronimy się już przed wyciąganymi prosto z filmu dialogami, więc dobrze, że w końcu najmłodsi będą w stanie zrozumieć swoich ulubionych bohaterów. Co więcej, twórcy poszli krok dalej i zatrudnili najważniejszych aktorów, by dograć sporo nowych kwestii. Szczególne wrażenie robi oryginalna wersja, bo słyszymy tam Harrisona Forda gadającego o niszczeniu klocków i rzucającego głupimi żartami. Jeśli jednak wolicie jego polską wersję (choć moim zdaniem polski dubbing nie sprawdza się w żadnym filmie, a jedynie w animacjach), to usłyszycie także Rey, Finna, Poe, Kylo Rena, Leię, C-3PO i kilka innych postaci.

Jako że nowa gra bierze na warsztat przede wszystkim Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy, a cały ten film rozbito na dziesięć misji i epilog, nie raz długie poziomy przedstawiają tak trywialne rzeczy jak wyruszenie z bazy Rebeliantów czy odnalezienie miecza świetlnego przez Rey. Zwykle gry LEGO zajmują się kilkoma filmami naraz i mogą zająć się tylko tymi najważniejszymi wydarzeniami, stąd tutaj tempo odgrywanej historii jest powolne i przez cały główny wątek przewija się tych kilka postaci, jak Han Solo, Chewie, Rey, Finn i BB-8. Oczywiście łącznie do odblokowania przygotowano ponad dwieście postaci, ale przez cały tryb fabularny (6-8 godzin) ograniczamy się do jakiejś dziesiątki.

Co poza fabułą? Powtarzanie tych samych misji w trybie Gry Swobodnej, kilka większych hubów z misjami pobocznymi (wyścigi, loty myśliwcami, szukanie przedmiotów schowanych na planszy) oraz najciekawszy dodatek – misje specjalne. Tych jest sześć i przedstawiają wydarzenia z uniwersum Star Wars, które nie były nigdzie wcześniej pokazywane – m. in. polowanie na rathary, z którego wracał Han Solo w filmie, albo misję specjalną Kapitan Phasmy i F-2199 („Traitor Trooper”). Imiona niektórych postaci znane będą tylko najbardziej zagorzałym fanom świata Gwiezdnych Wojen, ale nawet bez znajomości Sidona Ithano czy Quiggolda można przyjemnie zaliczyć taką dodatkową planszę.

Misje główne i poboczne, huby, setki postaci i rozwalanie otoczenia w poszukiwaniu klocków – to wszystko już znamy. Co nowego deweloper przygotował tym razem? Sekwencje trzecioosobowego shootera! Czas akcji Przebudzenia Mocy nie pozwala nam za bardzo zagrać jakimś rycerzem Jedi i przez większość czasu używamy blasterów. Chyba każda misja ma więc momenty, w których chodzimy między osłonami i ostrzeliwujemy wrogich trooperów. Całość wypadła łatwo i przyjemnie, a dla osób bojących się celowania na padzie przygotowano odpowiednie wspomaganie namierzania. Nowa mechanika zdecydowanie na plus.

Kolejną nowością jest wybór, co chcemy zbudować z rozwalonych klocków. Często dostajemy dwie-trzy opcje, lecz niewiele to wnosi do rozgrywki – po prostu budujemy jedną rzecz, by spełniła swoje zadanie, a następnie została rozwalona i przerobiona na drugą. Niestety, oprócz tego, gra nie wnosi wiele oryginalnych rozwiązań. Najbardziej drażniły mnie obiekty, z których mógł skorzystać tylko Luke (lub inny Jedi). Żadnej takiej postaci nie dostajemy w trybie fabularnym, a zarezerwowanych dla nich przedmiotów widzimy całą masę. Dosłownie na każdym kroku jest coś niedostępnego z wizerunkiem Luke’a! Ten nietrafiony zabieg uwypukla też inny zgrzyt – odmiennych umiejętności specjalnych postaci przygotowano naprawdę niewiele. Po zatrzęsieniu rozmaitych supermocy z LEGO Avengers, tutaj dostałem jakieś dwie setki postaci, z czego niektóre mają blaster, inne są silne, a jeszcze inne mogą aktywować urządzenia dla droidów. Jakieś kilkanaście umiejętności się pewnie znajdzie, ale w ogólnym rozrachunku czułem niedosyt.

W kwestii umiejętności niedosyt, ale różnorodność rozgrywki wypada zdecydowanie jako zaleta. Biegamy po planszach i uczestniczymy w wymianach ognia, by za chwilę wejść do AT-ST, a na końcu polatać X-Wingiem czy Sokołem Millennium – to wszystko ma Moc. A poza misjami na każdego czekają minigry do zaliczenia, postacie do odblokowania, wyścigi – tutaj jest dobrze jak zawsze. Standardowo problem mam w kwestii dzielonego ekranu w otwartych hubach i podczas latania myśliwcami, gdyż kamera pokazuje wtedy zdecydowanie zbyt mało. Na to rady nie ma, takie już uroki split-screena. Na szczęście podczas misji nie daje to się we znaki.

Audiowizualnie dostaliśmy grę LEGO najwyższych lotów. Każde odbicie światła na plastikowym ciele legoludków sprawia wrażenie, że sterujemy prawdziwymi figurkami, a dopełniające całość znane motywy muzyczne i oryginalne głosy w dogranych dialogach wywołują mimowolny uśmiech. Dziwi trochę fakt, że do wspomnianych misji specjalnych, czyli największej gratki dla zagorzałych fanów, dostęp odblokować niełatwo, bo trzeba nagromadzić sporo złotych klocków. Dla tych, którzy lubią zaliczać te produkcje w stu procentach, to żaden problem, lecz cała reszta pewnie ostatecznie zrezygnuje ze żmudnej pogoni za tymi znajdźkami. Tak czy inaczej, dostaliśmy wyjątkowo solidną odsłonę LEGO – i dla nowych fanów ostatniego Przebudzenia Mocy, i dla wieloletnich wielbicieli uniwersum Gwiezdnych Wojen. Oby tylko polski dubbing trafił też do kolejnych gier, bo tego właśnie seria potrzebowała!

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry LEGO Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy

Atuty

  • Polski dubbing
  • Sprawdzona kooperacja w stylu LEGO
  • Różnorodna rozgrywka
  • Misje specjalne z wydarzeniami spoza filmów
  • Oprawa audiowizualna

Wady

  • Niewiele postaci w trybie fabularnym
  • Wrażenie ubogiej liczby odmiennych umiejętności postaci

Gwiezdne Wojny od fanów dla fanów – zarówno ostatniego filmu, jak i całego uniwersum. Być może nie ma tu zbyt wielu nowości, ale sprawdzona formuła się spisuje, a polski dubbing zdecydowanie zwiększa wartość całości w naszym kraju.

Jaszczomb Strona autora
cropper