Recenzja: Wheels of Aurelia (PS4)
Gra wyścigowa z wyścigami, ale bez fabuły? To już znamy. Co powiecie na produkcją tego typu z fabułą, ale BEZ wyścigów? I to nie wspominając nawet, że da się ją przejść w niecałe 15 minut… Co jak co, ale oryginalności grze odmówić nie można.
Włochy lat 70. ubiegłego wieku. Dziewczyna imieniem Lella jedzie z koleżanką samochodem po ulicach Rzymu i jeszcze nie ma pomysłu, jakie miasto będzie następnym punktem ich wycieczki. A skoro już jedziemy bez celu, równie dobrze można brać autostopowiczów. Wziąłem więc otyłego gościa, który okazał się byłym rajdowcem. Poprosił, bym zatrzymał się przy najbliższym banku. Obrobił go i wrócił do auta, więc zacząłem uciekać przed policją. W międzyczasie koleżanka przyznała się, że jest w ciąży, i spytała, czy możemy zajechać do Francji, bo tam ponoć dokonują aborcji od ręki. Niestety złapała nas policja. Przyznałem się do winy i Lella poszła siedzieć. To koniec gry.
Opisana powyżej rozgrywka trwała jakieś dwanaście minut, a mój wkład ograniczył się to wybierania drogi na rzadkich rozjazdach i jednej z dwóch opcji dialogowych w rozmowach podczas jazdy. Nawet sterować specjalnie nie trzeba, bo auto jedzie samo, pozwalając nam się skupić na rozmowach z autostopowiczami. Wyjątkiem był pościg – tutaj prędkość miała znaczenie i wciskając gaz, mój samochód nie wymijał już samodzielnie reszty ruchu drogowego, ale nie każde wpadnięcie na kogoś jadącego z naprzeciwka kończyło się kraksą. Gra lubi losowo decydować, czy zderzymy się z innym autem czy zwyczajnie przez nie przenikniemy. Najczęściej wybierana jest opcja numer 3 – trochę zderzenie, trochę przenikanie, a ostatecznie nie miałem pojęcia, co się stało i co wpadnięcie na kogoś innego miałoby w ogóle zmienić. Jak się nad tym zastanowić, kontrolowanie pojazdu Lelli w ogóle nie ma sensu, twórcy chcieli nam po prostu dać coś do roboty w tle podczas konwersacji.
Sam nigdy nie jechałem stopem ani nie brałem autostopowicza, ale rozumiem podstawowe założenia – bierzesz kogoś do auta, a ten odpłaca się rozmową. Skoro wsiada z nieznajomymi do samochodu i podróżuje, to pewnie ma jakieś ciekawe historie, więc nudno być nie powinno. wydaje się być symulatorem takiego zgarniania ludzi, a dalsze wydarzenia gry zależą od zebranych pasażerów. To właśnie oni, efekt ewentualnego pościgu czy ucieczki i wybrane kwestie dialogowe tworzą dalszą fabułę, chociaż same rozmowy wydawały się nie mieć zbyt dużego wpływu na cokolwiek.
Tytuł gry nawiązuje do drogi Via Aurelia, czyli trasy łączącej Rzym z Pizą, datowanej na III wiek p.n.e. Dziś na jej miejscu jest droga krajowa (wł. Strada Statale), nazywana potocznie La Via Aurelia. Łapanie stopa na autostradach jest nielegalne i mało skuteczne, więc autostopowicze zwykle szukają podwózki właśnie na takich krajówkach. |
Jeśli obce są Wam realia Włoch lat 70., większość dialogów nie będzie miała dla Was najmniejszego znaczenia. Polityczny terroryzm, wciąż obecne ruchy neofaszystowskie i komunistyczne, duży wpływ Kościoła na politykę i katolicka partia u władzy… musiałem zrobić dłuższy research, by zrozumieć kontekst rozmów czy rozmaite docinki rzucane między postaciami. Jeśli nie znacie tego okresu włoskiej historii i zupełnie Was nie interesuje, zanudzicie się na śmierć.
W teorii każdorazowe zakończenie gry daje nam większy wgląd w bohaterkę i jej pasażerów. Odmiennych zakończeń przygotowano aż szesnaście i (włącznie z trofeami) mogą być zabawą samą w sobie, gdzie kombinujemy, co można tym razem zrobić inaczej, by uzyskać nowe zakończenie. Dialogi wybieramy jednak ustawiając jedną z kwestii i czekając, aż odmierzający czas pasek dobiegnie końca, co trwa wieki i spowalnia rozgrywkę. W połączeniu z zupełnie nieistotnym wpływem na prowadzenie auta, sprawia to, że nie chce się znowu powtarzać wszystkiego od nowa, ale tym razem wybrać pod koniec inną ścieżkę.
Całość ratuje unikalny styl graficzny i progresywny rock w ścieżce dźwiękowej, chociaż nie liczcie, że utrzyma Was przy konsolach na długo. Ostatecznie kilka pierwszych podejść do gry potrafi zaciekawić, ale im dalej w las, tym więcej powtarzania tego samego, by uzyskań inny finał… czyli krótki tekst informujący o dalszych dziejach bohaterów. Ostatecznie za mało tu gry w grze, a dialogi zaciekawią jedynie osoby, które wiedzą cokolwiek o sytuacji we Włoszech w latach 70. W innym przypadku większość twistów fabularnych przyjmiecie do wiadomości obojętnie. Jeden z najbardziej niszowych tytułów na konsole PlayStation.
Ocena - recenzja gry Wheels of Aurelia
Atuty
- Ścieżka dźwiękowa
- Stylowa oprawa graficzna
- Ciekawi pasażerowie
Wady
- Nijaki i bezcelowy model jazdy
- Powtarzające się dialogi
- Brak motywacji do gry po godzinie
- Wymóg znajomości sytuacji politycznej we Włoszech lat 70.
Skupienie się na narracji w grze (powiedzmy) wyścigowej okazało się nietrafionym eksperymentem. Otoczka może przyciągnąć Was na godzinkę, ale szukanie kilkunastu zakończeń szybko staje się męczące.
Przeczytaj również
Komentarze (4)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych