Recenzja: The Flame in the Flood: Complete Edition (PS4)

Recenzja: The Flame in the Flood: Complete Edition (PS4)

kalwa | 18.01.2017, 11:27

The Flame in the Flood zadebiutowało na początku poprzedniego roku, a teraz gra w ulepszonej wersji trafiła na PlayStation 4. Czy ta teoretycznie lepsza wersja naprawia poważne problemy oryginału?

The Flame in the Flood to gra typu survival z losowo generowanym światem. Wcielamy się w niejaką Scout, której towarzyszy pies imieniem Ezop. Ich celem jest przetrwanie w zalanym wodą świecie i odkrycie prawdy, jaka stoi za katastrofą. Głównym środkiem transportu w grze jest tratwa, którą płyniemy przez rzekę z odmiennymi przeszkodami i lokacjami. Tych drugich jest kilka rodzajów – jedne pełnią rolę obozowiska, w innych trafimy do opuszczonego sklepu wędkarskiego, a jeszcze inne zabierają nas do dziczy, gdzie grasuje pełno niebezpiecznych zwierząt. Podstawą mechaniki gry jest walka o przetrwanie – w tym celu korzystamy z dobrodziejstw flory i fauny, ale jednocześnie musimy uważać na czyhające zagrożenia.

Dalsza część tekstu pod wideo

W trakcie przemierzania świata musimy dbać o to, aby nasza bohaterka nie czuła zbyt dużego zmęczenia, pragnienia ani głodu. Wszystko, co potrzebne, znaleźć można w otoczeniu, ale trzeba wiedzieć czego szukać. Możliwe jest np. upolowanie i oskórowanie królika czy zebranie roślin. Zjedzenie czegoś nieodpowiedniego może jednak być złe w skutkach i doprowadzić do śmierci, a na tą sposobów jest wiele – przyczyną może być odwodnienie, zagrożenie ze strony otoczenia czy zaniedbanie niektórych schorzeń. Oprócz tego możemy trafić na dzikie zwierzęta, które bez wahania zaatakują naszą bohaterkę. Można się przed nimi bronić, ale wymaga to takich przygotowań jak wcześniejsze rozstawienie pułapek czy korzystanie z własnoręcznie stworzonych przedmiotów.

Gra jest mocno rozbudowana i oferuje sporo możliwości, ale od strony technicznej nie działa najlepiej. Pewnego razu zdarzyła mi się dziwna i niebezpieczna sytuacja, w której rzekomo zabity niedźwiedź dalej mnie atakował. Jego truchło sunęło za mną po ziemi i słychać było dźwięki ataków, które faktycznie raniły moją postać. W normalnych warunkach byłbym w stanie uciec, ale tym razem było to niemożliwe, bo zwierzę poruszało się znacznie szybciej niż zwykle. Innym razem dysponowałem pochodnią, która nie chciała się wypalić i nie musiałem przejmować się tworzeniem nowej. Pojawiły się też problemy innego typu, m. in. przedmioty i kruki zawieszone w powietrzu. Większość z tych błędów nie przeszkadza jakoś szczególnie, ale psują one odbiór i potrafią sfrustrować.

Jednym z najciekawszych elementów gry jest poruszanie się za pośrednictwem tratwy i ulepszanie jej. Podczas pływania trzeba zresztą uważać, aby nie wpadać na przeszkody, bo możemy się rozbić. Sama tratwa to początkowo zlepek desek, blach i opon, ale z czasem może być prawdziwie przydatną maszyną dzięki montowanym ulepszeniom. Będzie to m. in. silnik, dzięki któremu popłyniemy szybciej, czy ster zwiększający zwrotność tratwy. Wszystkie ulepszenia i modyfikacje, jakie zastosujemy, wpływają na jej wygląd. Widać, że temu aspektowi poświęcono dużo uwagi, zwłaszcza kiedy odpadają od niej atakowane elementy

Na duży plus zasługuje świetna stylistyka, mimo iż w pierwszej chwili nie do końca przekonywała mnie kanciasta twarz bohaterki czy pies w okularach. Po jakimś czasie stwierdziłem jednak, że ma to swój urok. To, co najbardziej przykuwa uwagę i cieszy oczy, to otoczenie i efekty graficzne. Przez większość czasu na ekranie widoczne są przelatujące liście czy poruszające się elementy otoczenia jak trawa i drzewa. Największe wrażenie zrobiła na mnie noc, szczególnie podczas burzy, kiedy pioruny ładnie rozświetlały otoczenie. Z kolei gdy po zmroku płynie się tratwą, w pobliskich lasach widoczne są czerwone oczy, co przywodzi pozytywne skojarzenia z animacjami z dzieciństwa.

Poza ciekawym stylem artystycznym i ładną grafiką, mamy jeszcze trzymające poziom udźwiękowienie i świetną muzykę w biwakowym stylu wykonaną przez Chucka Ragana. Dla lepszego efektu kompozytor wyjechał na kilka dni daleko od cywilizacji, gdzie biwakował i łowił ryby podczas tworzenia kolejnych kawałków. Muzyka momentami kojarzyła mi się z The Last of Us czy The Walking Dead od Telltale, aczkolwiek nie jest aż tak melancholijna. Niestety zdarzało się, że muzyka nie była odtwarzana, co negatywnie wpływało na nastrój, bo ścieżka dźwiękowa to jeden z najbardziej charakterystycznych elementów gry i bez niej produkcja wydaje się wybrakowana.

Wspomnę jeszcze o fabule. The Flame in the Flood nie prezentuje tutaj szczególnie wysokiego poziomu, a był na to potencjał. Od początku byłem zaintrygowany, podobnie jak w dalszej części gry, ale zakończenie lekko mnie zawiodło. Jest w nim za dużo niedopowiedzeń i w zasadzie trudno tu mówić o jakiejś treści. Wcześniej jest trochę lepiej, bo te kilka postaci, które spotkamy na swojej drodze, zapadają w pamięć i dobrze się prezentują. Odniosłem wrażenie, że nie włożono zbyt dużego wysiłku w napisanie scenariusza, a raczej potraktowano go jako pretekst do lekkiego urozmaicenia rozgrywki.

Kampania jest krótka. Pierwsze ukończenie scenariusza zajęło mi około pięć godzin, ale z przyjemnością uruchomiłem ją jeszcze raz, aby lepiej przyjrzeć się światu i wszystkim możliwościom. Dostępny jest też wyższy poziom trudności, w którym mamy jedno życie i trudniej jest zdobyć potrzebne materiały czy utrzymać bohaterkę w dobrej kondycji. Oprócz tego jest jeszcze pozbawiony wątku fabularnego Tryb Ciągły, w który możemy grać w nieskończoność. W każdym z nich bawiłem się świetnie i na pewno powrócę w celu odkrycia wszystkiego, co gra ma do zaoferowania, a jest tego sporo.

Mam lekki problem z ocenieniem tej produkcji. Chciałbym wystawić jej mocne 9/10, ale błędy w działaniu mi to uniemożliwiają. Pomimo genialnej muzyki i stylistyki, wielu ciekawych rozwiązań oraz tego, jak mocno produkcja wciąga, nie mogę wystawić jej więcej niż 7,5. Deweloper obiecał jednak, że wraz z premierą pojawi się łatka. Pozostaje mieć nadzieję, że naprawi choćby te największe problemy. The Flame in the Flood – Complete Edition, choć jest mniejszym projektem, oferuje bardzo wiele.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry The Flame in the Flood

Atuty

  • Mnogość ciekawych rozwiązań
  • Świetna stylistyka i grafika
  • Wciągająca rozgrywka
  • Muzyka…

Wady

  • …która rozbrzmiewa zbyt rzadko
  • Poważne błędy w rozgrywce
  • Fabuła zawodzi

The Flame in the Flood to mocno rozbudowana oraz świetnie brzmiąca i wyglądająca gra, która wciąga jak bagno. Tytuł obowiązkowy, szczególnie dla fanów gatunku.

cropper