Recenzja: Battle Chasers: Nightwar (PS4)
Battle Chasers: Nightwar to przedstawiciel niegrywalnego dla wielu gatunku jRPG. Amerykańscy twórcy poradzili sobie jednak na tyle sprawnie z tworzeniem gry, że tytuł jest łatwy do nauczenia się dla każdego, a dodatkowo zachwyca wspaniałym uniwersum.
Battle Chasers: Nightwar bierze wszystkie składniki występujące w japońskich grach RPG, a następnie zalewa je amerykańskim sosem. Grind jest tutaj mniejszy, a całość nie wymaga dokładnego sprawdzania i szybkiego przeliczania każdego ciosu. Do tego gra dostępna jest w polskiej wersji językowej wraz z dubbingiem, a całość spina świat Battle Chasers. Czym jest to uniwersum? Wszystko zaczęło się od komiksu o tym samym tytule, który został stworzony przez Joego Madureirę. Aktualnie jest on CEO w Airship Syndicate, a na jego koncie znajdują się takie dzieła jak obie części Darksiders. Komiks był wydawany w latach 1998-2001 i od tamtej pory mało co słyszało się o jego powrocie. Autorzy biorą jednak świat Battle Chasers na warsztat i kontynuują historię zakończoną w komiksie. Na szczęście znajomość poprzednich wydarzeń nie jest nam do niczego potrzebna i bez problemu odnajdziemy się w świecie fantasy, w którym magia funkcjonuje na równi z nowoczesną technologią. W ruch idą więc magiczne kostury, pistolety oraz jeżdżące działa.
Historia Battle Chasers: Nightwar zaczyna się od zestrzelenia statku z piątką bohaterów, których losami przyjdzie nam pokierować. Każdy z nich reprezentuje inne zdolności oraz preferowaną broń. Mamy zatem typowego osiłka z mieczem Garrisona, nastolatkę Gully posiadającą potężne rękawice, magicznego golema Calibretto, którego leczące zdolności nie raz uratują nam życie, starszego maga Knolana oraz Czerwoną Monikę, której dwa pistolety oraz umiejętność niewidzialności pozwalają siać duże zniszczenia. W trakcie podróży napotkamy kogoś jeszcze, ale nie będę psuł zabawy spoilerami. Podczas zabawy nie przyjdzie nam jednak używać wszystkich bohaterów naraz – musimy zdecydować się na główną trójkę, którą będziemy zabierać na wyprawy.
Historia w Battle Chasers: Nightwar opiera się początkowo na rozwikłaniu zagadki tajemniczych artefaktów, które zdobyć chcą między innymi bandyci, a po wyspie, gdzie się rozbiliśmy, chodzą plotki o powstaniu nieumarłych z grobów. Do tego dochodzą małe zadania poboczne, które jednak lepiej robić, ponieważ są one łatwym miejscem do zdobycia punktów doświadczenia. To, jak będziemy eksplorować wyspę, zależy już od danego etapu. Otóż poruszamy się po mapie, na której dane lokacje połączone są licznymi ścieżkami. Dotarcie do wyznaczonego miejsca prawie zawsze wiąże się z tym, że na naszej drodze staną przeciwnicy. Jeśli będziemy od nich silniejsi – uciekną, mocniejsi jednak będą chcieli z nami walczyć, co powoduje przeniesienie do ekranu prowadzenia pojedynku, co przypomina jeszcze dwuwymiarowe Heroes of Might and Magic. Nawet muzyka jest bardzo podobna. Walki odbywają się w turach, a dane ciosy dzielą się na te, których możemy użyć od razu, oraz takie, które zostaną wykonane za kilka tur. Do tego dochodzą najpotężniejsze ataki uruchamiane po zapełnieniu wyznaczonego paska oraz wszelakie efekty zatrucia czy niewidzialności. Podczas batalii musimy również obserwować pasek many, jednak ten możemy zapełniać wykonując najprostsze ciosy, niekorzystające z jego zasobów. Walka jest bardzo taktyczna i przed wykonaniem danego ruchu musimy trochę pomyśleć, ale też nie jest to poziom hardkorowych jRPG-ów.
Trzeba pamiętać, że życie w Battle Chasers: Nightwar nie regeneruje się samo, a porażka oznacza utratę sporej ilości złota oraz powrót do miasta. Aby odzyskać siły lub umiejętności eksploracyjne (o których za chwilę), musimy udać się do Karczmy. Bohaterowie w mieście mogą odpocząć, kupić lub sprzedać przedmioty oraz nauczyć się nowych umiejętności. To z stamtąd możemy też uruchamiać losowo generowane lochy, które sprawdzą nasze umiejętności. Częściowo losowe są także większe lokacje, które przyjdzie nam odwiedzić po dotarciu do nich na mapie. Gra zamienia się wtedy w produkcję z widokiem z góry, gdzie przeszukujemy skrzynie, rozwiązujemy zagadki logiczne oraz walczymy z przeciwnikami, we wspominanym systemie turowym. Przed walką mamy wtedy jednak szansę na zaatakowanie wroga, wyleczenie się lub zniknięcie przed nim, wykorzystując unikalne dla każdego bohatera umiejętności. Poziom trudności zagadek czy pojedynków zależy od tego, jaki poziom lokacji wybierzemy. Im wyższy, tym lepsza nagroda w postaci ekwipunku dla bohaterów, gdzie przedmioty dzielą się na różne klasy rzadkości.
Battle Chasers: Nightwar zachwyciło mnie tym, ile drobnych smaczków zostało w grze zaimplementowanych. Gdy będziemy chcieli na chwile przerwać przygodę, możemy pójść połowić ryby. Eksplorując lochy, możemy trafić na krótkie, zabawne zadania. W grze znajduje się multum książek poszerzających naszą wiedzę o świecie, a dodatkowo zebranie wszystkich stron nagradza nas przedmiotem. Sklepy w mieście możemy ulepszać, dzięki czemu sklepikarze zaoferują nam lepsze produkty. Odnalezione artefakty da się wymieniać na rzadkie przedmioty, a niektóre z nich nawet wytworzyć samemu po zebraniu odpowiednich składników. Jest tego o wiele więcej, sprawiając, że gra nabiera głębi i nie jest prostą produkcją, w której idziemy od miejsca do miejsca, walcząc z przeciwnikami.
Autorzy oprawy graficznej i dźwiękowej powinni zostać obsypani nagrodami. Sam świat, który poznajemy, fantastycznie balansuje na krawędzi humorystycznych wydarzeń i brutalnych porachunków, a to wszystko jest przedstawione za pomocą przepięknej oprawy graficznej oraz fantastycznych animacji. Muzyka? Jedna z lepszych, jakie słyszałem ostatnimi czasy w grach. Utwory są rewelacyjne do tego stopnia, że motyw z menu głównego spowodował, iż nie chciałem uruchamiać gry dalej, aby go nie przerywać. A do tego wszystkiego polski dubbing, który jest równie dobry co muzyka. Polacy jak zwykle pokazują, że najlepiej wychodzi im podkładanie głosów do lekko bajkowej historii.
Niestety, w Battle Chasers: Nightwar napotkałem spore problemy techniczne. Gra lubiła wyrzucać do menu konsoli, a do tego kilka razy spadłem pod tekstury w wygenerowanych lochach, co sprawiło, iż musiałem wyjść do menu gry, a następnie wracać do miejsca, w którym się zapadłem. Podczas eksploracji dochodziło również do sytuacji, gdy wszelkie interakcje przestawały działać i jedyne, co mogłem robić, to biegać sobie po planszy. W samej już walce występowało niedopracowanie polegające na tym, że gdy pozostała nam przy życiu jedna postać i użyje ona niewidzialności, to i tak przeciwnicy będą ją widzieć. atakując jak gdyby nigdy nic. Twórcy jednak wypuścili dzisiaj premierową łatkę, która naprawia większość bolączek, a pozostałe drobnostki powinny zostać załatane w najbliższym czasie.
Do Battle Chasers: Nightwar podchodziłem wręcz z niechęcią. Bałem się skomplikowanej mechaniki i nawet niespecjalnie miałem ochotę na tego typu tytuł. Mówiłem sobie, że produkcja będzie musiała zrobić naprawdę wiele, aby mnie przyciągnąć. Kupiony byłem już po dziesięciu minutach gry. Produkcja Airship Syndicate jest przyjazna dla typowo europejskich graczy, fantastyczna muzyka wpada w ucho, a design świata zachwyca.
Ocena - recenzja gry Battle Chasers: Nightwar
Atuty
- Przepiękny styl artystyczny
- Wspaniała muzyka
- Satysfakcjonująca rozgrywka
- Genialny dubbing
- Postacie i ich historia
Wady
- Brak szlifów
Battle Chasers: Nightwar nie wyznacza nowych standardów, ale i tak jest fantastyczną produkcją. jRPG dla każdego.
Przeczytaj również
Komentarze (20)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych