Recenzja: .hack//G.U. Last Recode (PS4)
.hack//G.U Last Recode stanowi kompilację (na upartego) czterech zremasterowanych odsłon znanego swego czasu cyklu gier jRPG, z której trzy zostały wydane jeszcze w epoce PS2. Czy powrót po latach w odświeżonej wersji przywróci blask tej nieco zapomnianej, lecz całkiem zacnej serii?
Dzisiaj, jeśli chcemy dać przykład jakiejś pozycji traktującej o zagrożeniach, jakie mogą nieść ze sobą gry MMO wirtualnej rzeczywistości, automatycznie wskazujemy uniwersum Sword Art Online. Zapomina się jednak, że o wspomnianych niebezpieczeństwach już 15 lat temu opowiadał inny fenomen kulturowy, jakim było .hack, obejmujące oczywiście nie tylko gry, ale też zeszyty mangi, odcinki anime, nowelki i tym podobne. Wbrew dacie tej ważnej rocznicy, odświeżona kompilacja nie zawiera pierwszej tetralogii tylko wydany nieco później na PS2 kolejny sezon, czyli trylogię .hack//G.U, wzbogaconą o niewydaną wcześniej część czwartą – Reconnection. Wbrew temu, co się sądzi, sprzedawanie gier w odcinkach to nie jest współczesna praktyka i ponad półtorej dekady temu też miała się całkiem dobrze, no ale tym razem mamy je w jednym wydaniu i chwała wydawcy, iż nie pokusił się o odcinkową dystrybucję. Poza tym po raz pierwszy trafiły też oficjalnie na rynek europejski.
Tak jak wspomniałem, mimo iż technicznie mamy cztery gry, to jednak opowiadają jedną historię. Dziwnym zbiegiem okoliczności akcja fabuły toczy się właśnie w 2017 roku, chociaż w chwili oryginalnego wydania była to bliska przyszłość. Gwoli przypomnienia wcielamy się w rolę typowego dla tamtego okresu bishonenowego, opryskliwego chłopaka imieniem Haseo, grającego namiętnie w sieciowego RPG-a w wirtualnej rzeczywistości – The World R:2. Kiedy jednak jego przyjaciółka Shino zapada w śpiączkę po wirtualnej śmierci z rąk gracza zwanego Tri-Gun, dla Haseo zabawa przybiera charakter osobistej zemsty. W trakcie poszukiwania Tri-Guna zabija wszystkich napotkanych player-killerów, co nie przysparza mu sympatii, bowiem nikt nie lubi samozwańczych szeryfów. Niestety bieg wydarzeń sprawia, iż traci swoje umiejętności i musi zaczynać od zera. Wymagać to będzie lawirowania pomiędzy dyszącymi żądzą odwetu PK-erami, administratorami gry czy innymi gildiami, chcącymi wykorzystać drzemiącą w nim moc. Jaką rolę w jego życiu spełni dziewczyna wyglądająca identycznie jak Shino?
Jako że mamy do czynienia z remasterami, nie będę się specjalnie rozwodzić nad fabułą. Jest niesamowicie długa, dość oryginalna i posiada interesujący mistyczno-cyberpunkowy klimat oraz świetnie wykreowanych, licznych bohaterów pobocznych, lecz na dzisiejsze czasy bywa również powolna, ciężka w odbiorze i w sumie trudna do ogarnięcia czy zrozumienia, zwłaszcza dla osób niemających styczności ze światem .hack. Chwała Bogu, że twórcy postanowili przybliżyć nieco całą otoczkę uniwersum graczom dopiero zaczynającym przygodę z serią poprzez filmowe streszczenie wydarzeń z poprzedniej tetralogii rozgrywającej się siedem lat wcześniej oraz skrót anime .hack//ROOTS, stanowiący wstęp do całej historii zawartej w zestawie (choć trzeba go najpierw odblokować). Czy to wystarczy? Stanowczo nie! Zawsze bowiem lepiej samemu wszystko ograć czy obejrzeć, wtedy nic nam nie umknie, aczkolwiek przyznaje, iż pierwsza seria wydana w początkach życia konsoli PS2, nawet po odnowieniu, byłaby dzisiaj niegrywalna. Z drugiej strony wszystko to zostało przedstawione w stylu dziennika dewelopera i bardzo zgrabnie wprowadza nas w stworzony świat, wyjaśniając kluczowe dla niego terminy i wydarzenia z jego przeszłości. Świetny ruch, dzięki któremu nie zostaliśmy zalani suchymi faktami tylko otrzymaliśmy kolejną zwartą opowieść. Ponadto wspomniany wcześniej czwarty rozdział/epilog Reconnection również potrafi zachęcić ludzi, którzy kiedyś tam już grę ukończyli do ponownej zabawy, mimo iż jest strasznie krótki.
Jednak największych zmian w remasterach oczekuje się w warstwie wizualnej. Twórcy dwoili się i troili, by zapewnić nam jak najlepsze wrażenia, lecz niestety pewnych rzeczy nie dało się przeskoczyć i kompilacja gier na PS4 wygląda po prostu słabo. Owszem, znacznie poprawiono jakość modeli postaci i otoczenia, w końcu wysoka rozdzielczość i 60 klatek swoje robi, ale upływ czasu odbił się mocno na stronie graficznej i po prostu trzeba znowu do niej przywyknąć, co po tylu latach potrafi trochę zająć. Najbardziej boli brak mimiki twarzy bohaterów w trakcie przerywników fabularnych na silniku gry, w każdym razie bardzo dziwnie ogląda się dubbingowane dialogi, gdy żadna z postaci nie otwiera ust. Na szczęście nie dotyczy to licznych wstawek filmowych, które po odnowieniu prezentują się naprawdę zjawiskowo jak w dobrym anime. Dla fanów gatunku jRPG kwestie graficzne nie mają jednak aż takiego znaczenia, więc myślę, że nie będą mocno sarkać z tego powodu. Kontrastuje z tym świetna praca angielskich aktorów głosowych, nadających unikalny charakter każdemu bohaterowi.
Oczywiście w sferze rozgrywki również wprowadzono szereg drobnych udogodnień, by uczynić ją przystępniejszą i mniej toporną niż w oryginale. Przed wszystkim przyśpieszono zręcznościowe starcia, obniżając przy tym wytrzymałość najpotężniejszych adwersarzy. Inna sprawa, że dla starych wyjadaczy ta prosta, aczkolwiek wciąż przyjemna młócka może być teraz zbyt banalna, podobnie zresztą jak widowiskowe starcia awatarów, gdzie nie musimy się już obawiać natychmiastowej porażki. Zresztą w razie czego pojawiła się możliwość powtarzania starć z bossami, ponadto protagonista i jego towarzysze bardzo szybko zdobywają kolejne poziomy doświadczenia. Pojawił się też tryb cheat mode pozwalający uczynić nasze postacie niepokonanymi, lecz przypuszczam, iż to chyba z uwagi na recenzentów, by mogli szybciej napisać tekst. W każdej części upchnięto wiele usprawnień, których nie ma sensu wymieniać, bo na pierwszy rzut oka są niewidoczne, ale znacząco zwiększyły komfort zabawy.
Sporo jednak archaicznych rozwiązań pozostało, co wychodzi grze zarówno na dobre, jak i złe. Wciąż udanym pomysłem jest tworzenie własnych, unikatowych instancji (lochów) poprzez dobieranie odpowiednich słów w hubie, a tych uczymy się rozmawiając z NPC-ami czy przeglądając tematy na forach. Nawet dwa lochy o tej samej nazwie mogą mieć całkowicie odmienny układ i zwartość, co zachęca do kombinowana. Jednakże szkoda, że nie dało się poprawić tak irytującej rzeczy jak odbieranie wirtualnych maili. By takowy odebrać, musimy wyjść do wirtualnego pulpitu, a że fabuła często tego wymaga, można się naprawdę zdenerwować. Z drugiej strony, jeśli ktoś pała nostalgią do starszych sieciowych RPG-ów, pewnie taki relikt przeszłości przypadnie mu do gustu, ale wciąż uważam, że deweloperzy powinni wrzucić jakiś system odbierania wiadomości w grze.
Podsumowując, pomimo słabej jakości oprawy graficznej, zremasterowana kompilacja .hack//G.U Last Recode stanowi smakowity kąsek dla wielbicieli uniwersum .hack – zarówno tych, co grali w wersję na PS2, jak i osób niemających jeszcze styczności z tymi tytułami. Niestety są to produkcje niesamowicie hermetyczne, więc gracze nieobeznani z tą serią mogą mieć spore trudności ze wczuciem się w specyficzny klimat świata gry. Mimo to, do zakupu zachęca całkiem rozsądna cena w wysokości 209 zł za niemal 100 godzin zabawy.
Ocena - recenzja gry .hack//G.U. Last Recode
Atuty
- Cała seria plus epilog w jednym wydaniu
- Sporo usprawnień poprawiających komfort rozgrywki
- Rozsądna cena
- Wciąż interesująca fabuła i oryginalny klimat
- Dodatkowa zawartość
Wady
- Strona wizualna raczej niskich lotów
- Niektóre rozwiązania są już zbyt archaiczne
- Obniżenie poziomu wyzwania nie każdemu będzie na rękę
- Tylko dla wąskiego grona graczy
Zremasterowana kompilacja kilku gier z kultowej serii .hack, wydanych jeszcze za czasów PS2. Udany powrót do wirtualnego świata The World poprzez pryzmat przygód Haseo, chociaż oprawa graficzna, mimo poprawy jakości, wciąż prezentuje się słabo.
Przeczytaj również
Komentarze (8)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych