Recenzja: Sir Eatsalot (PS Vita)
Sir Eatsalot, najdzielniejszy rycerz królestwa, wyrusza w pełną obżarstwa drogę, której celem jest powstrzymanie zakusów złej wiedźmy. Czy jednak wredna stara baba i banda szczurów mogą stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla jego potężnego brzuchala?
Sir Eatsalot to w miarę prosta gra łącząca w sobie elementy platformówkowe i zręcznościowe z pewną dozą przygody oraz kolorową baśniową grafiką, która przywodzi mi na myśl widzianą niedawno reklamę telewizyjną przekąsek dla dzieci. W skrócie rzecz ujmując, akcja toczy się w królestwie Gluttington, gdzie wredna wiedźma Hysterica zatruła kwaśną lemoniadą wszystkie rzeki, grożąc klęską głodu, jeśli król nie odda jej tronu. Jednak władca Diet III nie zamierza negocjować z terrorystką i wyciąga swojego asa w rękawie – dzielnego rycerza Sir Eatsalota. Ten bez wahania bierze swoje brzuszysko w troki i rusza w podróż, by ratować kraj. Niestety na jego drodze staje liczny klan szczurów oraz inni najemnicy wynajęci przez wiedźmę, lecz to tylko kolejny pretekst, by nieco rozruszać kości, a przy tym trochę sobie podjeść. Samej opowieści w sumie jest niewiele – ot, napotykamy po drodze różne postacie z ich dialogami, z czego jedne są przyjazne, a inne trochę mniej.
Gra miała przyciągać humorem, lecz pojawiające się żarty i gagi niespecjalnie śmieszą. Owszem, zdarzają się komiczne sytuacje, ale dialogi raczej rzadko kiedy wywołują szerszy uśmiech na twarzy. Znacznie lepiej sobie radzi dwuwymiarowa oprawa graficzna utrzymana w konwencji staroszkolnej kolorowej kreskówki. Postacie są dobrze animowane, z humorystycznymi gestami charakterystycznymi dla telewizyjnych bajek. Odwiedzane krainy są bardzo miłe dla oka, a ich temat przewodni to oczywiście kulinarne przysmaki. Także muzyka swoim brzmieniem odpowiednio podkreśla klimat rodem z produkcji wyświetlanych drzewiej, jak może starsi gracze pamiętają, na Cartoon Network. Drażniła mnie za to jedna rzecz – długi czas ładowania się kolejnych plansz, częściowo uzasadniony faktem, że wtedy odbywa się również autozapis.
Tytuł rozgrywką na pozór nie wyróżnia się niczym spośród zręcznościowych, pokrewnych sobie gier na PS Vitę – skaczemy przez przeszkody, walczymy ze szczurami, a co jakiś czas zetrzemy się z większym przeciwnikiem, tyle że tu rzuca się w oczy szerokie wykorzystanie ekranu dotykowego i tylnego panelu. Pocierając odpowiednio ekranik, zrzucamy sobie przedmioty do świata gry, usuwamy przeszkody, obsługujemy menu, a czasem nawet w ten sposób walczymy. Szkoda tylko, że taki smartfonowy styl zabawy kierowany jest raczej do młodszych graczy bądź osób o drobnych palcach.
Widać to zwłaszcza podczas zbierania naklejek zwierzaków, co samo w sobie jest całkiem interesującym pomysłem. Gdy znajdziemy jakiegoś ciekawego stworka, poprzez dotyk możemy dołączyć go do naszej kolekcji, lecz najpierw palcem musimy obrysować jego kształt, co dla osób z grubymi palcami nie jest takie proste, bowiem ekranik Vity nie jest jednak tak czuły jak w przypadku smartfonów i łatwo zgubić wątek. Na szczęście nie trzeba być precyzyjnym, bo byłoby zgrzytanie zębami, ale mimo to zabawa i tak należy do gatunku tych bezstresowych. Tempo walki bywa powolne, a poza tym nawet jak zginiemy, nic strasznego się nie dzieje, bo zaczynamy od początku planszy, które nie są zbyt rozległe. W każdym razie należy pochwalić pomysł na nietuzinkową zabawę, ale w samym jej wykonaniu nie do końca wszystko gra.
Przygody Sir Eatsalota przygotowywane były z myślą o młodszej części społeczności graczy, na co wskazywałby bardzo niski poziom trudności rozgrywki i niewspółmierna do zawartości spora rola ekranu dotykowego. Jeśli więc ktoś z Was szuka przystępnego tytułu dla swoich pociech, będzie jak znalazł, ponieważ nawet cena (49 zł) jest dość rozsądna. Osobiście spędziłem z tym tytułem kilka miłych godzin, lecz nie widzę powodu, by włączać go do swojej kolekcji.
Grę do recenzji dostarczył nam wydawca - eastasiasoft.
Ocena - recenzja gry Sir Eatsalot
Atuty
- Miła dla oka kolorowa grafika
- Ekran dotykowy stanowiący nie opcję, a sedno zabawy
- Naklejki do zbierania i ukryte plakaty do zdzierania
- Młodsi gracze powinni być zadowoleni
Wady
- Humor nie taki śmieszny jak by się mogło wydawać
- Raczej nie dla osób o grubych palcach
- Poziom trudności właściwie żaden
- Długie ładowanie się plansz
Przygodowo-zręcznościowa, humorystyczna wyprawa rycerza obżartucha w celu ratowania królestwa przed zakusami złej wiedźmy. Niestety przyciągająca oko oprawa graficzna tylko w niewielkim stopniu rekompensuje braki w rozgrywce. Tytuł raczej dla młodszych graczy.
Przeczytaj również
Komentarze (3)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych