Recenzja: Moonlighter (PS4)

Recenzja: Moonlighter (PS4)

Łukasz Ruszkowski | 28.05.2018, 17:04

Czy marzyłeś kiedyś o tym, żeby poprowadzić własny sklep w świecie fantasy, a w wolnych chwilach zwiedzać losowo generowane lochy w celu uzupełnienia jego asortymentu? Jeśli tak, a przy okazji masz też zapędy do zostania burmistrzem miasteczka, to Moonlighter jest tytułem właśnie dla Ciebie.

Naszą przygodę zaczynamy od eksploracji lochu, uzbrojeni jedynie w marzenie i starą miotłę. Tak, oczy Was nie mylą, tego wspaniałego action RPG-a z elementami roguelike’a zaczynamy uzbrojeni w narzędzie bardziej pasujące do woźnego w szkole niż do herosa. Szybki samouczek wykłada nam podstawy zabawy i już lądujemy poważnie ranni w naszym łóżku. Niestety, nie jest nam dane wypocząć, bo klienci od rana walą do drzwi naszego sklepu. Na szczęście uczynny staruszek, który opatrzył nasze rany, nie tylko podaruje nam miecz i tarczę, ale też wyjaśni podstawy zarządzania naszym interesem. Teraz już nic nie stoi na przeszkodzie, aby zostać lokalnym potentatem różnego rodzaju żelastwa wynoszonego z lochów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Moonlighter #1

Gra podzielona jest na cykl dnia i nocy. Kiedy świeci słońce, najlepiej zająć się sklepem. To wtedy przychodzą klienci i z zainteresowaniem przeglądają nasz asortyment. Musimy jednak uważać, żeby nie przesadzić z cenami towaru, bo zbyt drogo wycenione przedmioty nie będą schodzić z półek. Aby zweryfikować, czy cena jest odpowiednia, musimy obserwować reakcje potencjalnych kupców. Jeśli po obejrzeniu przedmiotu będą niezadowoleni i go odłożą, to cena była za wysoka. Z kolei kiedy w oczach pojawią im się złote monety, to znaczy, że zdecydowanie za bardzo zeszliśmy z ceny. Usatysfakcjonowany klient natomiast uśmiechnie się lekko i zabierze przedmiot do kasy. No właśnie – nie zapominajcie o regularnym rozładowywaniu kolejki, bo w końcu wkurzeni ludzie zaczną opuszczać sklep.

No dobra, ale na półki trzeba wyłożyć jakiś towar. W tym celu musimy odwiedzać generowane losowo lochy pełne antycznych skarbów. Po wejściu do podziemi gra zamienia się w pełnoprawnego RPG-a akcji. Tutaj wchodzi element roguelike, bo pomieszczenia i przeciwnicy w nich nigdy nie będą rozmieszczeni tak samo. Jest to bardzo popularne rozwiązanie ostatnimi czasy i zdecydowanie wydłuża ono żywotność gry.

Moonlighter #2

Muszę przyznać, że zwiedzanie lochów to ciężka sprawa. Walka jest bezpardonowa i trzeba wykorzystać 100% swoich umiejętności, aby przeżyć i wynieść jakiś sensowny łup. W tym celu będziemy musieli wykorzystać różnorakie wyposażenie – zaczynając od broni, poprzez mikstury, a na magicznym amulecie teleportującym nas do domu kończąc. Przedmiotów służących jako łup nie ma co wymieniać, bo jest tego nieskończona ilość. Stare bronie, tkaniny i masa antycznego osprzętu tylko czekają, abyśmy położyli na nich nasze łapki.

Sama walka jest zręcznościowa i opiera się na unikach oraz wymierzaniu ciosów w momencie odsłonięcia się przeciwnika. W nasze ręce oddano różne rodzaje uzbrojenia i opancerzenia. Miecz i tarcza pozwalają na bardziej defensywną grę, łuk trzyma wrogów na dystans, a reszta rynsztunku (miecz dwuręczny, włócznia, rękawice ze szponami) pozwala na bardziej agresywne zagrania. Do naszej dyspozycji oddano też elementy pancerza, które warto oczywiście wykupować. Nie zapomnijcie, że ekwipunek można, a nawet trzeba ulepszać. Służą do tego znalezione w lochu przedmioty, dlatego trzeba mocno kalkulować, czy bardziej opłaca się je sprzedać czy może zainwestować w lepszy osprzęt

Moonlighter #3

Nie zapomnijcie jednak, że do ulepszania ekwipunku potrzebny jest specjalista. W tym wypadku jest to kowal, który zajmie się naszym uzbrojeniem. Niestety w naszym mieście nie ma takiego specjalisty. Musimy więc zainwestować ciężko zarobione złoto i wybudować warsztat dla mistrza. Podobnie jest z alchemikiem czy grupą kilku innych klasycznych NPC-ów, którzy ułatwią nam eksploracje kolejnych poziomów lochu. Mamy tutaj prosty symulator zarządzania miastem, jednak bez potrzeby zabawy w ściąganie i nakładanie podatków.

Same lochy kryją w sobie jakiś sekret. Oprócz pierwszego lochu, nazwanego Lochem Golema, czekają na nas jeszcze cztery inne lokacje. Aby wejść do kolejnej, trzeba najpierw ukończyć poprzednią. Po drodze czeka na nas mnóstwo przeciwników i bossów, ale gra jest warta świeczki. W końcu im głębiej w loch, tym cenniejsze łupy znajdziemy. W celu ułatwienia eksploracji przygotowano trzy ważne przedmioty. Pierwszy to wspomniany już amulet do ucieczki, który za niewielką kwotę wyrzuci nas z lochu. Drugi to lusterko do zamiany przedmiotów w gotówkę, by móc łatwo dorobić brakującą kwotę do użycia amuletu. Ostatnim przedmiotem jest specjalne urządzenie, które za sporą kwotę pozwoli nam opuścić loch, ale w zamian pozwoli nam wrócić do tego samego miejsca następnego dnia.

Moonlighter #4

Cała gra bazuje na kalkulowania ryzyka i zysku. Z tego powodu potrafi być bardzo karcąca, jeśli zapuścimy się o jedno piętro za głęboko. Ceny niektórych usług też potrafią przyprawić o zawrót głowy. W miarę upływu czasu zrozumiałem jednak, że tak miało być. Gra wymusza na nas strategiczne podejście do eksploracji i zarządzania sklepem. Panuje tutaj idealna harmonia między poziomem trudności a poziomem frustracji. Wszystkie moje zgony w grze były wynikiem tylko i wyłącznie moich błędów.

Graficznie produkcja postawiła na bardzo popularny ostatnimi czasy pixel art – i wyszło jej to zdecydowanie na zdrowie. Działa bez żadnych zastrzeżeń, a prosta grafika cieszy oko. Jest przy tym wystarczająco szczegółowa, żeby nie można było narzekać na małą różnorodność widoków. Muzyka również została tu dobrana idealnie. Buduje napięcie w czasie eksploracji lochu, a w mieście pozwala się zrelaksować i zapomnieć o koszmarach podziemi.

Moonlighter #5

Moonlighter to w moich oczach gra idealna. Trudna i wymagająca, ale dająca masę satysfakcji, kiedy zaplanowany przez nas cel się powiedzie. Jeśli lubicie pixelartowe roguelike'i, to w tym momencie nie ma lepszej propozycji na rynku. Zarzucajcie plecak na ramię, bierzcie miotłę w dłoń i ruszajcie na podbój lochów. Ich tajemnica pożarła już życie setek bohaterów. Czy dacie radę ją odkryć?

Grę do recenzji dostarczyła nam firma Evolve PR.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Moonlighter

Atuty

  • Pixelartowa grafika
  • Trudna, acz sprawiedliwa walka
  • Zarządzanie sklepem
  • Kusząca tajemnica do odkrycia

Wady

  • Brak łatwego poziomu trudności

Moonlighter to pixelartowe cudeńko. Trudne i wymagające, ale dające masę satysfakcji.

Łukasz Ruszkowski Strona autora
cropper